seventy six


Louis

"Ledwo mogę oddychać." Powiedziałem, zamykając oczy. Nadal mogę posmakować ust Harry'ego na swoich z zeszłej nocy. Mogę poczuć jego dłonie obejmujące moje policzki i jak drży, gdy stara się zachować swój spokój. I chcę tylko zobaczyć ponownie jego twarz, kiedy opada w moje ramiona, ciężko oddychając, jego loki opadają mu na twarz, a oczy są zamknięte.

"Louis. Będzie okej stary. Chciałbym, żebyś zdał sobie sprawę jak bardzo Harry cię kocha." Fuknął Liam. "Bardzo. I nie boi się tego pokazać."

"Z naszym szczęściem jakiś koleś wejdzie z bronią i rozwali ślub." Zamknąłem oczy. "Albo Harry zda sobie sprawę, że należy do aniołków i jest zbyt dobry dla kogokolwiek." To prawda. Harry jest najbardziej niezwykłym chłopkiem, którego kiedykolwiek poznałem.

Wziąłem głęboki oddech i spojrzałem w lustro. Pierwszą rzeczą, którą zauważyłem są moje bladoniebieskie oczy, które Harry zdaje się kochać. Nie widzę w nich nic specjalnego. Podszedłem bliżej i Liam usiadł na krześle w kącie małego pokoju, w którym się znajdujemy. Spodnie od mojego garnituru są odrobinę ciaśniejsze w miejscu, gdzie dosięgają moich stóp ukazując ładną parę czarnych, eleganckich butów. Uśmiechnąłem się do siebie, wzdrygając się na zmarszczki wokół moich oczu. Chciałbym patrzeć na Harry'ego. Kto nie chciałby na niego patrzeć?

Kto by go nie pokochał?

"Moje kochanie!" Zagruchała Jay i podskoczyłem, gdy mama wpadła przez drzwi, lśniąc w swojej pięknej, niebieskiej sukience. Koloru do siebie pasowały, niebieski, jasny fioletowy i biały. Posłałem jej drżący uśmiech, niechętnie odchodząc od lustra. Liam stanął obok mnie, ubrany w swoją kamizelkę. Z jakiś powodów moja mama delikatnie złapała moją rękę, jej liliowe pomalowane paznokcie łagodnie otarły się o materiał mojego garnituru, poczułem motyle w swoim brzuchu. Szybko przełknąłem ślinę.

Ja, Louis Tomlinson poślubię Harry'ego Stylesa.

Wydałem z siebie mieszankę śmiechu i szlochu i zostałem obdarowany dziwnymi spojrzeniami przez dwie moje ulubione osoby.

Mama na mnie spojrzała. "Louis, kochanie, Niall i Zayn mówią że sprawili, że Harry wygląda pięknie. Nie jesteś podekscytowany żeby go zobaczyć?"

Zadrwiłem. "On zawsze wygląda pięknie mamo." Powiedziałem i ścisnąłem swoją rękę śmiejąc się. Całą drogę Liam mówił mi o krokach, które muszę zrobić i o słowach, które muszę powiedzieć. Zachowywałem się jakbym był zirytowany, ale w tajemnicy byłem wdzięczmy, że powtarza to ze mną. Przytuliłem go, kiedy dotarliśmy do drzwi prowadzącej do kaplicy.

Mama nagle sapnęła i ścisnęła moje ramię. "Louis!" Pisnęła.

"Co?" Powiedziałem, obracając głowę w poszukiwaniu, co możliwie miałoby być nie tak. Nie. Wiedziałem to. Nie ważne jak długo planował Harry, nasze mamy i ja tu zawsze musiał być problem.

Przynajmniej tak myślałem, dopóki moja mama się nie odezwała.

"Widziałeś go noc przez ślubem!" Pacnęła się dłonią w czoło, zdmuchując grzywkę ze swojej twarzy.

"Także uprawiał z nim seks." Powiedział pod nosem Liam.

Wybuchłem śmiechem.

Harry

"Przestań płakać. Twoje oczy będą całe czerwone, a wszystko zaczyna się za godzinę."

Zayn parsknął i spojrzałem na niego. Siedzę na ławce w kaplicy. Moje dłonie się pocą i ciągle wycieram je o swoje spodnie. Chcę zobaczyć Louisa. Chcę zobaczyć jego słoneczny uśmiech. Tęsknie za nim.

Zayn spytał mnie, czy się boję. Potrząsnąłem głową, potem przytaknąłem a on złapał moją dłoń. Za każdym razem kiedy myślę o Louisie dostaję milion motylków w swoim brzuchu. To normalne? Nie wiem. Rozejrzałem się po kaplicy, kiedy Niall poprawiał moją muszkę po raz setny. Jest udekorowana ślicznymi liliowymi i białymi różami. Mogę poczuć palące się świeczki na ołtarzu. Moje serce odrobinę przyspieszyło i przekręciłem swój pierścionek zaręczynowy. Zdecydowałem się nosić go na palcu u prawej ręki, dopóki Louis nie założy mi obrączki na lewej ręce.

Co jeśli nie chce mnie poślubić? Co jeśli wyjedzie? Przygryzłem wargę i próbowałem nie wydać z siebie jęków jak o tym myślałem i Niall i Zayn posłali mi zatroskane spojrzenie.

"Wszytko okej H? Pójdzie ci dobrze skarbie. Jesteś najgorętszym facetem tutaj, zaufaj mi."

Niall zadrwił z Zayna, uderzając go w ramię, ale Zayn po prostu kontynuował. "I pomyśl. W trzeciej klasie powiedzieliśmy, że Niall będzie pierwszym z nas, który weźmie ślub. Teraz popatrz na siebie Styles. Bierzesz ślub."

"Tak, bierze." Usłyszałem zza siebie. Podskoczyłem odrobinę, kiedy drzwi od kaplicy zamknęły się za mamą. Stanęła za mną i położyła ręce na moich ramionach. Zadrżałem, kiedy złożyła pocałunek na czubku mojej głowy i potargała moje włosy, przez co otrzymała spojrzenie od Nialla.

"Właśnie ułożyliśmy je włosy." Powiedział bez emocji i mama odsunęła się do tyłu, nerwowo się śmiejąc.

Zayn i Niall planowali ułożyć moje włosy w quiffa, ale chciałem żeby moje włosy były takie same jak zawsze. Zaczesane wzdłuż mojego czoła, zawijające się pod uszami. Mam nadzieję, że Louisowi się spodoba, że są takie same. Tak jak moje buty. Nadal to są te brązowe, które mam od drugiej klasy.

Nerwowo się uśmiechnąłem, gdy mama wstała naprzeciwko mnie. Wyglądała pięknie w swojej sukience i powiedziałem jej to. Potem zobaczyłem łzy w jej oczach. Dlaczego płacze? Nie rozumiem.

"Dlaczego płaczesz?" Spytałem. "Coś stało się Louisowi?" Wystrzeliłem z ławki. Mogłem poczuć jak moje serce bije zbyt mocno w mojej klatce piersiowej. "Jest z nim okej? Co się stało?" Przygryzłem wargę, a moje oczy rozszerzyły się, gdy mama odwróciła wzrok. Na co ona patrzy? Chwyciłem jej ramię. "Gdzie on jest? Odszedł?"

Usłyszałem jak Zayn i Niall śmieją się jak hieny, którymi są i spojrzałem na nich. Mama pochyliła się i pocałowała mój policzek.

"Jesteś taki uroczy." Powiedziała cicho. "Nie, z Louisem w porządku. Ja po prostu... już nie jesteś moim małym dzieckiem." Zrobiła grymas. Nie rozumiem dlaczego jest zasmucona. Zmarszczyłem swoje brwi.

"Nie jestem dzieckiem od jakiś dziewiętnastu lat. Nie wiem o czym ty mówisz." Odpowiedziałem. Patrzyłem jak jej wzrok przenosi się na podłogę, potem znów spojrzała na mnie. Jej uśmiech w jakiś sposób przypominał mi słoneczny uśmiech Louisa mimo, że nie był taki jasny.

Nic nie powiedziała. Przybliżyła się i przyciągnęła mnie do uścisku. Powąchałem jej truskawkowy szampon zmieszany z lakierem do włosów. To sprawiało, że jestem smutny, z jakiś dziwnych powodów. Przygryzłem wargę, kiedy się odsunąłem i jej oczy nadal lśniły od łez. Starłem jedną, kiedy wypłynęła.

"Nie płacz." Wyszeptałem, moja warga drżała. "To sprawi, że znów się rozpłaczę."

Niall mnie odciągnął. "Anne, musisz przestać. Harry jest na granicy wytrzymałości. Nie możemy pozwolić sobie na więcej łez, zanim Louis go zobaczy." Zaśmiałem się bez humoru, wycierając swoje własne oczy. Łzy były ciepłe na mojej skórze i chciałem wytrzeć je o swój garnitur, ale tego nie robiłem. Spojrzałem w dół. Mogę zobaczyć swoją liliową muszkę.

Fioletowy kolor przypomina mi o winogronach. Kochałem winogrona, kiedy byłem mały. Kiedy przychodziłem do domu ze szkoły, mama przygotowywała dla mnie winogrona i kanapki z masłem orzechowym i dżemem. Zazwyczaj byłem smutny przez te wredne dzieciaki w szkole, ale ona zazwyczaj przebiegała rękoma po moich włosach i pozwalała płakać. Tata także tam był, wygłaszał mi podnoszące na duchu przemowy jak być 'dużym chłopcem'. Powiedział, że mamusia nie zawsze może naprawić moje problemy. I spytałem go, a co z tatusiem? Powiedział mi, że tatuś również nie może.

Więc jadłem w ciszy swoje winogrona, utrzymując wzrok na stole kiedy tata całował mamę. To zawsze było dla mnie niezręczne, widzenie taty robiącego to mamie, co robił mi. Nigdy nie rozumiałem co to znaczyło.

Teraz wiem.

Zacisnąłem swoje ręce w pięści i zamknąłem oczy, próbując sprawić by wspomnienie zniknęło z mojego umysłu.

"Gdzie wybieracie się na wasz miesiąc miodowy?" Spytał Zayn i wytrąciłem się ze swojego transu, łapiąc wzrok z brązowymi oczami Zayna.

"Paryż." Wyszeptałem, patrząc się na płomień pobliskiej świeczki, jak setki scenariuszy przemknęły mi przez umysł, jak film. Nie mogę się doczekać na pojechanie do Paryża z Louisem. Louis powiedział, że to jego ulubione miejsce na świecie.

"To brzmi tak romantycznie." Zagruchała mama, ale ją zignorowałem unosząc swoje brwi w zmieszaniu, kiedy Niall i Zayn nawiązali konwersację przez kontakt wzrokowy i zaczęli iść w kierunku ołtarza. Na lewo obok są drzwi, więc nie muszę wchodzić przez główne wejście.

"Ludzie powinni niedługo przyjść. Powinni być za dwadzieścia minut. Więc musisz tutaj poczekać i uspokoić się, więc będziesz mógł iść do ołtarza." Niall powiedział do mnie, kiedy podążałem za nimi do ołtarza, którędy będę potem szedł.

"Tylko pamiętaj H." Zayn powiedział z naprzeciwka, odwracając się by spojrzeć na mnie przez kilka sekund. "Jesteś seksowny."

Louis

"Pamiętaj. Stój tutaj i potem po prostu czekaj na Harry'ego by podszedł do ciebie." Powiedział Liam. Miejsce jest wypełnione ludźmi, w większości moimi przyjaciółmi i rodziną i niektórzy są od Harry'ego. Zobaczyłem Eleanor po jego stronie i uśmiechnąłem się do niej, delikatnie machając. Odmachała mi. Wygląda pięknie w swojej prostej, niebieskiej sukience w białe kropki.

Brzęczenie wokół mnie jakby zrobiło się ciche, gdy Harry'ego i mój drużba ustawili się obok nas. Harry wybrał Bobby'ego, by poprowadził go do ołtarza twierdząc, że Bobby był jego drugim tatą, ponieważ był przy nim przez cały czas.

"Harry musi być taki nerwowy." Powiedziałem, drżąco stawiając krok do ołtarza i nerwowo wkładając dłonie do mojej kieszeni i wyciągając je z powrotem. Tylko myśl o nim idącym do ołtarza do mnie, prawdopodobnie rumieniąc się jak słodziak, którym jest sprawia, że się uśmiecham do ziemi i Niall złapał moje spojrzenie.

"Powodzenia." Powiedział cicho, sięgając i dotykając moją dłoń przez sekundę. W minucie gdy mnie dotknął, komfort przeze mnie przepłynął. Przygryzłem wargę i kiwnąłem do niego. Zayn posłał mi podobne spojrzenie.

Kiedyś nienawidziłem Zayna, w liceum. Myślałem, że Niall i jego przyjaciele byli irytujący. Szczególnie Harry. Zaśmiałem się. Teraz kiedy ich widzę zdaję sobie sprawę, że byłem absurdalny. Niall jest najlepszym przyrodnim bratem, jakiego mógłbym mieć i Zayn właściwie jest całkiem fajnym gościem. Harry, cóż, to inna historia.

Jest kimś, kogo całkiem bardzo lubię. Wyróżnia się dla mnie.

I teraz biorę z nim ślub.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top