fifty five
"Pomóż mi zdecydować!" Wykrzyknął Louis, przebiegając brutalnie rękoma przez swoje włosy, gdy wpatrywał się w ekran komputera. Był tam przepis na ciasto red velvet i drugie na ciasto czekoladowe. "Nie mogę wybrać jednego, Harry! Przestań na mnie naciskać!"
Harry podniósł swoje brwi, odrobinę wzięty z zaskoczenia. On tam tylko stał, zaglądając przez ramię Louisa, gdy planował jutrzejszą imprezę. Louis stresował się cały wieczór. Teraz była pierwsza nad ranem.
"Zawieśmy po prostu światełka." Zasugerował Harry. "Więc jedną rzecz będziemy mieli z głowy." Objął się rękami i potknął o swoje własne stopy, kiedy podszedł do pudełka ze światełkami. Wszystkie były tęczowe, ponieważ Louis miał lekką obsesję na punkcie tęczy. Nawet jego pościel miała nadruk małej tęczy.
"Okej." Louis westchnął. Harry mógł powiedzieć, że Louis bardzo starał się by nie być wrednym, ale również wiedział, że Louis stawał się całkiem pyskaty, kiedy był wściekły, a szczególnie kiedy był zmęczony. W tym wypadku to było z tych obu powodów. Więc Harry zdecydował się nie brać wszystkiego, co mówił niższy chłopak zbyt do siebie. W zamian wziął głęboki wdech i położył dłonie na talii Louisa.
"Wejdź mi na ramiona." Powiedział delikatnie. "Nie jestem wystarczająco wysoki."
Louis posłał mu pytające spojrzenie. Liliowy kolor pod jego powiekami i jego rozczochrane, brązowe włosy mówiły jasno, że nie był w humorze na nic zabawnego. Wszystko, czego potrzebował to dostać się pod swoją tęczową pościel i przytulić się do poduszki, gdy Harry zrobiłby całą robotę. Ale Harry nie był wystarczająco wysoki. Posłał Louisowi pełen zrozumienia uśmiech, zanim usiadł przed chłopakiem. Harry był zaskoczony, gdy usłyszał cichy śmiech za sobą.
"Nie masz pojęcia co teraz krąży mi po głowie." Powiedział Louis, jego głos zmęczony, ale posiadał odrobinę czegoś ekscytującego. Harry nie mógł nic poradzić, tylko uśmiechnął się i złapał tył nóg Louisa, by umieścić go na swoich ramionach. Uśmiechnął się, gdy Louis przycisnął nogę do jego policzka i potem uśmiechnął się jeszcze szerzej, gdy zdał sobie sprawę, że nogi Louisa są tak krótkie, że jego nagie stopy ledwo sięgały do połowy jego torsu.
"Weź światełka zanim wstanę." Powiedział czule Harry patrząc, jak Louis stara się dosięgnąć i podnieść sznur światełek. Harry przyczepiał spinacze, by światełka mogły zawisnąć swoją prawą ręką, a lewą trzymał kolano Louisa.
"Powinienem w ogóle robić tę imprezę?" Spytał Louis głośno ziewając, gdy Harry podszedł do ściany. Wręczył Louisowi spinacz, by przyczepił go do ściany i potem podpiął światełka. Kontynuowali, robiąc to tą metodą, gdy obeszli dokoła pokój. To było fajne, by spojrzeć na zewnątrz i zobaczyć wszystkie miejskie światła i sporadyczne samochody, które powodowały, że cień odbijał się w słabo oświetlonym mieszkaniu. Harry nie mógł się doczekać by podłączyć światełka i zobaczyć jak to będzie wyglądać.
"Jestem zbyt ciężki?" Spytał zmartwiony Louis po kilku minutach ciszy. "Czuję jakbym cię przeciążał. Oddychasz tak ciężko i w ogóle."
Harry zatrzymał się. "W ogóle ciężko nie oddycham, Lou."
Chłopcy siedzieli tam przez kilka sekund, Harry dał przerwę rękom Louisa, gdy powtarzał sobie słowa, które zawsze sobie mówił kiedy przestał jeść na kilka miesięcy. Nienawidził gdy coś takiego wychodziło z ust Louisa, szczególnie odkąd ciało Louisa było jedną z jego ulubionych rzeczy na świecie. Kochał kształt jego talii i kochał sposób, w jaki zawsze mógł ścisnąć biodra Louisa. Był miękki, tak miękki i nie chciał, żeby Louis tego w sobie nie lubił.
"Skończmy to. Czuję, jakbym mógł zasnąć na twoich barkach i to nie byłoby dobre."
Harry przytaknął, obracając ich dokoła, kiedy rozglądał się po pokoju. Nie mógł powiedzieć jak to wygląda, ponieważ nie były podłączone, ale nie mógł ich podłączyć, dopóki nie były skończone. Pewnie potrzebują kolejnych kilku minut.
Wkrótce Harry chaotycznie gadał do Louisa ze zmęczenia, który, będąc kompletnie wyczerpanym, był cudownym słuchaczem. Harry powiedział Louisowi wszystko o swoich wcześniejszych świętach, kiedy on i jego mama nadal świętowali razem. Powiedział mu o tym, jak kiedyś wieszał światełka w swoim pokoju i po prostu leżał tam godzinami i jak odjazdowo to wyglądało, kiedy światełka odbijały się w jego łzach i wszystko zlewało się ze sobą. Harry przypomniał sobie jak był mały i wszyscy go nienawidzili i jego pokój był jedynym miejscem gdzie czuł się całkowicie bezpiecznie, całkowicie samotnie. Chociaż święta były czasem, gdy najwięcej przebywał w pokoju.
Louis wydawał z siebie odgłosy gniewu albo smutku, kiedy tylko Harry wspomniał o ludziach, którzy się nad nim znęcali i nawet upuścił światełka, kiedy Harry poruszył temat podstawówki, gdy jakiś dzieciak narysował naprawdę niemiły rysunek Harry'ego i pokazał to wszystkim. Teraz to nie wyglądało, jakby to było coś ważnego, ale Harry był wtedy przez to tak zakłopotany. Szczerze, nie wiedział dlaczego mówił teraz to wszystko Louisowi, oblał się rumieńcem na myśl o tym, nie w ten dobry sposób.
"Louis?" Spytał Harry, kiedy chłopak zawiesił ostatnią lampkę i pochylił się, by oprzeć swoje czoło o loki Harry'ego. Wydał z siebie ciężkie westchnienie.
"Harry, możesz nadal do mnie mówić? Proszę? Po prostu mów."
Harry zamknął swoje usta, nagle zdając sobie sprawę jak dużo mówił. Nigdy w swoim życiu tak dużo nie mówił, tak długo. Podobało mu się?
Zdecydował, że to zbyt głębokie pytanie, by myśleć nad tym o drugiej nad ranem i szybko próbował pozbyć się tego ze swoich myśli.
"Harry?" Spytał ponownie Louis, delikatnie dotykając jego loków i Harry obniżył się, by postawić go na ziemi. Nie było światła, kiedy komputer zgasł.
"Tak?" Wyszeptał Harry, ciemny pokój sprawiał, że musiał być cicho.
"Możesz zawsze mówić mi rzeczy takie jak te? Lubię słyszeć, kiedy mówisz o sobie. Ja nigdy tego nie robię..." Przerwał, ześlizgując się na podłogę obok Harry'ego.
Harry nie odpowiedział, tylko powlekł się do gniazdka, by włączyć światełka. Pokój natychmiast rozświetlił się tęczą. Harry uśmiechnął się szeroko, łapiąc kontakt wzrokowy z Louisem.
Twarz Louisa praktycznie świeciła się, jego oczy lśniły kiedy wpatrywał się w Harry'ego. Nagle nie wyglądał na tak zmęczonego, bardziej... szczęśliwego. Harry lubił widzieć takiego Louisa. Harry lubił Louisa.
Harry szybko znów podszedł do Louisa, co było dużym wysiłkiem, bo jego skarpetki ślizgały się po dywanie.
"Chodźmy do łóżka, ale zostawmy lampki włączone." Zasugerował, kiedy w końcu zajął miejsce obok chłopaka. Lekko podskoczył, kiedy Louis sięgnął i złączył ich palce, trzymając ich ręce między ich klatkami piersiowymi, zanim pochylił się i delikatnie pocałował, jego usta były miękkie, tak miękkie i pachniał jak mięta. Harry drugą rękę położył na plecach Louisa, by przyciągnąć go bliżej do siebie.
"Nie." Wyszeptał Louis wprost w usta Harry'ego, zanim mocniej go pocałował, łapiąc za tył szyi Harry'ego i oplatając go nogami wokół talii.
Harry odsunął się, marszcząc brwi. "Myślałem, że byłeś zmęczony."
"Nigdy tego nie powiedziałem." Powiedział Louis, ale zdradził się, kiedy ziewnął prosto w twarz Harry'ego.
Harry wybuchł śmiechem, patrząc jak policzki Louisa oblały się głębokim odcieniem czerwieni. "Przepraszam." Powiedział nieśmiało. "Nie chciałem tego."
"Jest okej." Zaśmiał się Harry.
"Nie, nie jest!" Louis żartobliwie odepchnął ramię Harry'ego. "Jestem zażenowany i ty się śmiejesz! Złośliwiec."
"Chodźmy do łóżka. I tak jutro nie będziemy spać do późna." Harry mu przypomniał.
"Dobra. Jeżeli mnie zaniesiesz."
***
"Nie! Nie będę witał ludzi!" Harry obniżył swój głos. "Nie jestem towarzyski." Wyszeptał. Wzdrygnął się, kiedy usłyszał pukanie do drzwi, chowając się za Louisem, który był w znacznie lepszym humorze po kilku godzinach snu.
"Harry, wyglądasz tak uroczo. Chcę, żeby wszyscy cię zobaczyli."
Harry zarumienił się, kładąc swoje dłonie na włosach. Po wielu poszukiwaniach znalazł świąteczne światełka, które nie musiały być podłączone do prądu i wplótł je delikatnie w swoje loki i wokół małej aureoli, która Louis kupił mu kilka lat temu. W zasadzie, kiedy tylko spojrzał w lustro, jego oczy bolały przez te wszystkie światełka. Harry kochał wracać myślami do momentu, kiedy Louis po raz pierwszy go w nich zobaczył.
Louis jakby się uśmiechnął i rumienił się i Harry zastanawiał się czemu on się rumienił, kiedy to Harry był tym, który to nałożył i wow, czuł się jak głupiec. Ale Louis po prostu do niego podszedł i oplótł delikatnie ramionami młodszego chłopaka, lekko go całując i wplątał palce we włosy Harry'ego, składając delikatne pocałunki na jego szczęce i szepcząc słodkie słówka, które naprawdę coś znaczyły dla Harry'ego. Harry spytał go czy mu się podoba i Louis z zapałem pokiwał głową w jego ramię mimo, że musiał stanąć na palcach, ale Harry pomógł mu, trzymając go za biodra i lekko odchylając się do tyłu.
Ogólnie, Harry jakby miał nadzieje, że impreza się nie zacznie, ponieważ to oznaczało, że Louis nie będzie zwracał na niego uwagi i chciał, aby Louis zwracał na niego uwagę. Louis był jego. Jego Louis.
"Nie chcę! Pójdę, wyjmę ciasno z piekarnika." Pilnie zgłosił się na ochotnika, dotykając łokci Louisa i desperacko starając się uniknąć drzwi. Nie zamierzał być towarzyski. Tylko z Louisem, Niallem i Zaynem.
Jedna osoba po kolei, Harry. Jedna osoba.
Zanim Harry wiedział, Louis podniósł go w stylu na pannę młodą i zabrał go do drzwi, gdzie było słychać naglące pukanie, prawdopodobnie przez zimno na zewnątrz.
"Postaw mnie, Lou." Biadolił Harry, w ogóle się nie ruszając.
Louis westchnął i postawił go przed drzwiami, kładąc ręce wokół jego talii, więc nie mógł się ruszyć.
"Przywitaj. Ludzi." Wyszeptał, jego usta lekko otarły się o jego ucho. Harry zadrżał, niezdolny do bycia nieposłusznym wobec chłopaka przez sposób, w jaki go trzymał. Wyciągnął dłoń i przekręcił klamkę cały czas czując, jak Louis powoli poluźniał uścisk. W końcu zdołał otworzyć drzwi, kiedy starał się, by jego kolana się pod nim nie ugięły przez sposób, w jaki Louis go dotykał.
Nie mógł nic poradzić na wielki uśmiech, kiedy wszedł Niall i zaciągnął Harry'ego do uścisku tak, że upadli na podłogę, Zayn podążał za nim.
"Harry!" Jęknął Niall. "Tak za tobą tęskniliśmy!"
"O mój Boże, H, nie zostawiaj nas już nigdy. Za dobrze pachniesz." Żeby to udowodnić, Zayn powąchał koszulkę Harry'ego. "Nieważne. Teraz cuchniesz Louisem."
"Hej!" Krzyknął Louis, kiedy jeszcze więcej ludzi weszło przez drzwi, Harry rozpoznał ich jako 'kumpli z drużyny' Louisa. "Zejdźcie z niego, wy kutasy. Rujnujecie jego piękne loki. One są moje do dotykania, nie wasze."
Zayn przewrócił oczami, zanim wystawił język, kiedy Louis poczochrał loki Harry'ego. Harry zarumienił się zamykając oczy, kiedy Niall wielokrotnie pocałował jego policzek. Wow, naprawdę kochał swoich przyjaciół.
Louis sięgnął i złapał dłoń Harry'ego, podciągając go do góry, zanim go podniósł tak, że jego stopy ledwo dotykały ziemi. "Udziel się towarzysko. Louis idzie po jedzenie."
Harry uśmiechnął się do siebie. "Okej." Wyszeptał, podążając wzrokiem za Louisem, kiedy niższy chłopak praktycznie tańczył walca idąc do kuchni.
Gdyby tylko wiedział co się wydarzy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top