epilogue part one


Mogę to stąd zobaczyć.

Uśmiecha się.

Mogę zobaczyć jego słoneczny uśmiech.

Słońce świeci na jego twarz.

Przejechałem dłonią po mojej skórze. Czuję jakby paliła.

Coś mówi. Zmrużyłem swoje oczy i krzyknąłem do niego, by mówił głośniej.

Biegnie w moją stronę i jest bardzo niepewny, kiedy się zatrzymał.

"Dostałeś to?" Zapytał zdyszany. Jego bladoniebieskie oczy świecą, jak zawsze. Moje serce zatrzepotało, jak zawsze.

Przytaknąłem. "Tak."

Potem, nagle zostałem podniesiony z ziemi, obracany dookoła. Upadliśmy na stertę trawy i położyłem twarz na jego klatce piersiowej, gdy się zaśmiałem.

"Tak się ciesze aniołku. Wiedziałem, że to dostaniesz."

Dostałem to. Mam pracę. Psycholog szkolny.

Mama uważała, że nie jest to dobry pomysł przez moje psychiczne problemy, ale Louis się z tym nie zgadzał.

Będąc szczerym, obchodzi mnie tylko to, co sądzi Louis.

"Kocham cię." Wyszeptałem, trawa łaskocze skórę na mojej nodze. Louis pachnie jak pot i słońce. "Jak było na treningu?"

Louis trącił nosem moją szyję. "Męcząco. Trener kazał nam dodatkowo biegać, ponieważ najwidoczniej byłem zbyt energiczny." Przerwał. "Tak naprawdę byłem strasznie nerwowy z twojego powodu i twojej pracy. Mój mądry, mały Harry."

"Chodźmy do domu." Zarumieniłem się, gdy delikatnie pocałował moją skroń.

Pozwoliłem mu podnieść się z ziemi mimo, że w rezultacie opierałem się o niego i chichotałem, gdy mnie całował, łapiąc mnie za policzki i uśmiechając się.

"Bardzo cię kocham." Wymamrotał. "Mężu." Sięgnął jedną ręką by złapać mnie za lewą dłoń, zanim przekręcił mój pierścionek wokół mojego palca. To spowodowało, że pocałowałem go mocniej

Wkrótce zaczął ciągnąć mnie do naszego domu, kiedy byłem w ogródku. Kocham jasnoniebieski kolor naszego domu, to przypomina mi o kolorze oczu Louisa.

"Co na obiad?" Louis spytał mnie, kiedy zamknął za nami drzwi. Położyłem dłonie na jego talii, kiedy szliśmy do kuchni.

"Spaghetti." Uśmiechnąłem się. Już miałem rozłożone je na stole.

"Nie makaron rurki?" Louis przyzwyczaił się, że robię mu pyszne obiady, podczas gdy ja jem swój makaron z serem. Ale dzisiaj, z dużą paniką w moim sercu nałożyłem sobie pełny talerz spaghetti. Muszę przyznać, spowodowało to że byłem niesamowicie nerwowy gdy usiałem do stołu, ale potem Louis usiadł naprzeciwko mnie, po protu kompletnie już mnie... to nie obchodziło.

"Podobają mi się dzisiaj twoje włosy." Skomentował Louis. "Dobrze wyglądasz w swojej koszulce i shortach. Lepiej ode mnie, a to ja jestem piłkarzem." Parsknął. 

"To nieprawda. Widziałeś moje nogi?"

Spojrzenie Louisa skupiało się na mnie. "Tak. A ty?" Odrobinę się zarumieniłem, kiedy na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmieszek i zdecydowałem nawinąć spaghetti na mój widelec.

"Zayn robi dziś wieczorem imprezę w swoim mieszkaniu. Powiedział mi, żeby w szczególności z nim nie rozmawiać, kiedy tam będzie." Powiedziałem, porozumiewawczo uśmiechając się do mojego męża.

"Wiedziałem, że to się stanie. Wiedziałem to." Louis wziął kęs spaghetti i jęknął. "O mój Boże, aniołku. To jest niesamowite. Dziękuję." Pochylił się nad stołem i złapał moje policzki, zanim słodko mnie pocałował. "Jesteś taki niesamowity."

Poświęciłem chwilę by rozkoszować się uczuciem jego ust na moich, kładąc swoje dłonie na mich ustach. "Dziękuję." Wyszeptałem. "Kocham cię." 

"Też cię kocham. Kiedy jest ta impreza o której mówisz?"

***

"Wiesz." Louis wyszeptał mi do ucha. "Nie wziąłem dzisiaj mojego leku."

To mnie przeraziło. W jednej minucie ja i Louis zmieniamy się w podnoszeniu siebie nawzajem i obracamy dookoła do głośnej, dyskotekowej muzyki i potem mówi mi to.

"Naprawdę? Położyłem to obok twojej wody dziś rano." Powiedziałem z niepokojem, moje oczy patrzyły wszędzie tylko nie na niego i pomagało to, że stoi z boku. Nie mogę nic poradzić, ale spodziewam się że znów na mnie naskoczy.

"Ja... Myślę, że mogę to teraz kontrolować."

Odsunąłem się od niego. "Lou. BPD nie jest czymś, co po prostu mija." Wzdrygnąłem się, kiedy przypadkowy znajomy lub Zayn lub Niall otarł się o mnie, jego ręka dotknęła mojej talii Louis patrzył się na niego, dopóki nie poszedł.

"Harry, czy ty mnie słuchasz? Naskoczyłem na ciebie dzisiaj?!" Louis podniósł swój głos, ale muzyka przycichła. Wolna piosenka. Tak bardzo chciałem, by Louis przyciągnął mnie za talię w swoje ramiona, jest wyraźnie zraniony i natychmiast pożałowałem wszystkiego, co powiedziałem. Poczułem przypływ paniki w swoim sercu, kiedy zobaczyłem złość w jego oczach.

"Nie, nie zrobiłeś tego." Powiedziałem cicho.

"Dokładnie! Teraz, dlaczego chociaż raz do cholery nie możesz cieszyć się moim szczęściem! Musisz sprawiać, że wszystko jest trudne! Nie mogę tego w tobie znieść!" Louis wziął kolejny krok w tył. "Przestań być taki dramatyczny Harry. To irytujące."

Czułem, jak mój oddech przyspiesza. Nie. Nie mogę tego zrobić. Nie mogę sobie z tym poradzić. Kłótnie nie są moją mocną stroną. Zawsze kończę na tym, że się rozpadam.

"Proszę, przestań Louis. Przepraszam, że cokolwiek powiedziałem." Załkałem.

"Cóż, to przestań mówić, że potrzebuje lekarstwa! Mam dość udawania wszystkiego! Dlaczego nie możesz tego zrozumieć? Jesteś moim mężem, to twoja praca by być wspierający, ale ty jesteś tylko... nie mogę się z tobą uporać."

Włożyłem swoje drżące dłonie do kieszeni, mocno przygryzając wargę. "Okej. To sobie pójdę." Odetchnąłem. Wzdrygnąłem się, gdy dłoń Louisa mocno złapała moją rękę. "Ow." Wyszeptałem, próbując wyrwać się z uścisku. "Louis, proszę przestań. Proszę proszę proszę proszę proszę." Powiedziałem.

Pochylił się, więc jego usta otarły się o mój policzek. "Kocham cię aniołku." Powiedział, całując moją skroń i przeszedł mnie dreszcz, rozpływając się pod jego dotykiem i panika na chwilę znikła. Ale powiem powiedział "ale czasami jesteś takim dzieckiem."

Wyrwałem swoją rękę z jego uścisku. "Nie masz prawa być dla mnie wredny!" Krzyknąłem, powodując że kilka osób na mnie spojrzało. "Przestań! Powiedziałeś, że mnie kochasz! K-k-kochasz mnie." Zacząłem się jąkać, mój oddech stanął, kiedy próbowałem zachować swój spokój.

"I ty kochasz mnie. Więc dlaczego tak niesprawiedliwie mnie traktujesz przez to, że nie wziąłem mojego leku? Bądź szczęśliwą osobą. Ty tylko mnie niszczysz, tak bardzo." Louis potrząsnął głową. Te zmiany osobowości przyprawiają mnie o zawroty głowy. Teraz nie jest wściekły, tylko wredny i to jest jeszcze gorsze. Wzdrygnąłem się, kiedy podszedł do mnie bliżej, więc jego nos dotyka mojego.

"Odejdź." Wydusiłem i kręciło mi się w głowie. Każda osoba, która tańczyła wokoło przyćmiewała moje pole widzenia i kiedy usta Louisa prawie dotknęły moich, zalałem się łzami i światła zaczęły się ze sobą zlewać, kiedy szybko spływały po moich policzkach. "O-odejdź. Odejdź. Odejdź. Odejdź!" Krzyknąłem. Moja głowa pulsuje. Mogę poczuć jak mój brzuch się ściska, kiedy Louis na mnie spojrzał.

"Zawstydzasz mnie. Przestań." Ktoś, kto nie jest Louisem warknął, ktoś wredny i zły i to nie ten sam Louis, który przytula mnie i całuje, zanim pójdę spać i trąca nosem moją szyję, kiedy czytam książki.

"Nie nie nie nie nie." Moja klatka piersiowa łomocze i nie mogę złapać oddechu, kiedy Louis nadal utrzymuje ze mną kontakt wzrokowy, nie odpuszcza. Czuję się oszołomiony i słaby. Nie.

Widzę Zayna. Patrzy na mnie. Złapał Louisa, który nadal wypowiada okropne słowa w moim kierunku.

"Puść!" Krzyknął Louis. "Jest moim mężem! Mogę robić to, co chcę!" 

I potem zaczął mówić rzeczy, które były nawet gorsze od poprzednich i zawierały dużo przekleństw, których nie słyszałem żeby kiedykolwiek wcześniej mówił. Kiedy próbował się do mnie zbliżyć, Zayn go przetrzymał. 

Wszystko stało się czarne, być może w tym samym czasie dla Louisa również. Kiedy Niall pojawił się zza Zayna i uderzył pięścią prosto w twarz Louisa.

***

"Aniołku, aniołku aniołku aniołku aniołku." Usłyszałem jak ktoś skomle.

"Zamknij się Louis. Już powiedziałeś to słowo milion razy. Mój Boże. Obudzisz Harry'ego. Musi iść jutro do pracy." To Niall.

"Mój biedny aniołek. Miał atak paniki. Tak dobrze mu szło. Nie miał żadnego od tak długiego czasu."

Harry przygryzł wargę. Nie wiedział gdzie jest, bo jego oczy były nadal zamknięte.

"To twoja wina Louis. Zachowałeś się niepoważnie. Byłeś takim kutasem." Warknął Zayn. "Nigdy nie powinieneś powiedzieć tych słów. Jest twoim mężem. Miej chociaż odrobinę samokontroli."

"Tak mi przykro." Powiedział cicho Louis. "To wtedy, gdy staje się wściekły, ja po prostu... nic nie widzę i nawet nie zdaję sobie sprawy z tego co mówię, dopóki jest za późno."

"Albo dopóki Niall nie przyłoży ci w twarz." Skomentował Zayn i wtedy otworzyłem oczy."

"Niall przywalił ci w twarz?" Spytałem cicho. Louis odwrócił się na swoim krześle by na mnie spojrzeć. Lewa strona jego twarzy jest czerwona i spuchnięta. Wyciągnąłem rękę by ją dotknąć i Louis zamknął swoje oczy, kiedy przejechałem palcami po jego miękkiej skórze. "Dlaczego cię uderzył?"

"Nie pamiętasz?" Spytał w niedowierzaniu Zayn i zdjął moją dłoń z twarzy Louisa. "Jeśli byś pamiętał, teraz nie dotykałbyś jego twarzy Harry." 

Louis odwrócił się by spojrzeć na Zayna. "Pozwól mu robić to, co chce."

Moje oczy rozszerzyły się na wrogi ton Louisa. "Lou?"

Louis spojrzał na mnie i jego twarz złagodniała. "Aniołku, kochanie. Mężu."

Zadrżałem, kiedy pochylił się i złożył delikatny pocałunek na mojej skroni. "Nie słuchaj go. To było tylko nieporozumienie."

"Nieporozumienie?" Zayn usiadł na moim łóżku. "Nie wziął swojego leku. Celowo. Co jest tu takiego trudnego do zrozumienia?"

Przygryzłem wargę, próbując znaleźć powód i wymówkę dlaczego Louis najwyraźniej się odegrał. Wszystko co pamiętam to taniec z Louisem, nic więcej. Ale najwyraźniej coś się stało.

"Tak bardzo cię kocham Harry. Nigdy już tego nie zrobię, przysięgam."

O czym on mówi? Nie podoba mi się to.

Louis odwrócił się do Zayna. "Zachowujesz się jakbym zrobił to celowo. Ty nie wiesz jak to jest Zayn, mieć bpd. To nie takie łatwe, jak ci się wydaje. Zawsze masz nad sobą kontrolę. Ja nie. Zaufaj mi, Harry jest najlepszym co przydarzyło mi się w życiu i nie miałem na myśli żadnej z rzeczy, które powiedziałem."

Niall, który cicho siedzi po turecku na podłodze w końcu się odezwał. "Jest. On naprawdę jest." Patrzy na swoje knykcie, smutno. Poczułem jak moje serce zaczęło bić szybciej na jego słowa. To dziwne słyszeć jak inni ludzie tak o mnie mówią.

"Nigdy nie masz tego na myśli." Powiedziałem cicho, wpatrując się w oczy Louisa, kiedy ten patrzył wprost na ścianę. Odwrócił się by na mnie spojrzeć i przysięgam, że nie ma nic piękniejszego niż jego oczy, kolor, kształt, sposób w jaki jego rzęsy je otaczają. "Nigdy nie masz." Spojrzałem na Zayna i Nialla. "Przestańcie sprawiać, że Louis jest smutny."

Niall zmarszczył na mnie brwi, a Zayn nie oderwał oczu od podłogi. "H. Wiesz, że kochamy Lou. Ale jeśli byś pamiętał, jeśli pamiętałbyś wszytko co do ciebie powiedział... tylko próbujemy cię ochronić. Tak bardzo się o ciebie troszczymy i kiedy przestał brać swój lek i przyszedł i zaczął na ciebie krzyczeć... to był pierwszy raz od wieków, kiedy miałeś atak paniki. Tak długo!"

"Z wyjątkiem tego, kiedy utknęliśmy na diabelskim młynie zeszłej jesieni." Powiedział cicho Louis i złapałem z nim kontakt wzrokowy. Pamiętałem to. Pamiętałem Louisa szepczącego "mam cię, mam cię aniołku" i przytulającego mnie na samej górze i bałem się, że mogę rozpaść się na milion kawałeczków, jeśli by mnie puścił.

"Kocham cię." Wyszeptałem, czując jak moje serce puchnie z miłości do mojego najlepszego przyjaciela, mojego męża.

Oczy Louisa rozszerzyły się z zaskoczenia i sięgnął, by przejechać palcami po moim policzku. Przybliżyłem się do jego dotyku, kochając ten delikatny sposób w jaki dotyka moje kości policzkowe.

"Więc po prostu o tym zapomnimy?" Spytał Zayn, zirytowany. Spojrzałem na niego, starając się odczytać jak się czuje, ale wszystko co widzę to złość mimo, że jeśli byłbym nim, byłbym zdezorientowany.

"Zamierzam znów brać swoje leki." Louis odwrócił wzrok. "Myślałem... Myślałem, że to minie po tym, jak brałem to przez jakiś czas. Że będę mógł utrzymać emocje tak, jak się czuję w tej chwili. Spokojny. Nie łapię tego, jak branie tabletki sprawia że tracę nad sobą kontrolę. To straszne. Nienawidzę tego." Przełknął ślinę. "Tak bardzo."

Mogłem poczuć jak moja warga trzęsie się, gdy patrzyłem jak Louis stara się pozbyć łez ze swoich oczu. To mnie boli, to mnie zabija, widzieć Louisa smutnego.To jakby ból, który go uderza, mnie również trafia.

Zmarszczyłem brwi w zmieszaniu, kiedy Zayn pochylił się i przytulił Louisa. Nie był wściekły? Naprawdę nie rozumiem ludzi. Dlaczego czują tak wiele emocji na raz?

Louis, pomyślałem. I potem sobie przypomniałem. Pamiętałem co się stało.

I to mnie przeraziło.

"Louis." Powiedziałem. "Dlaczego to wszystko do mnie powiedziałeś? Naprawdę miałeś to na myśli?"

Louis wyrwał się z uścisku Zayna, jego twarz przepełniona zaskoczeniem. "Aniołku... pamiętasz?" Kiedy przytaknąłem zaczął mówić. "Nie miałem ich na myśli, nie mam ich na myśli, wiesz to. Pamiętasz liceum? Zawsze byłem taki dla ciebie, chociaż byłeś moim wielkim crushem, wielkim! Proszę uwierz mi, kiedy mówię że jestem w tobie zakochany i wszystko w tobie jest moją ulubioną rzeczą."

To był ostatni raz, gdy usłyszałem że Louis mnie kocha zanim zasnąłem w swoim łóżku, wtulony pod kocem, który kupił mi na naszą dwumiesięcznice.



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top