Prolog

Zobaczył ją w oddali. Na jego twarzy zawitał drobny uśmiech. Tak dawno jej nie widział, a tak bardzo za nią tęsknił.
To właśnie ją pragnął zobaczyć w ten dzień.

Stał pośród tłumów ludzi i przypatrywał się jej.

Dlaczego jesteś sama?

Czyż nie dałem ci wystarczająco dużo wolności?

Wolałbym zobaczyć cię z kimś innym, przynajmniej tak sądzę.

Tęskniłem, tylko czy jestem w stanie ci to powiedzieć?

Zakazanego owocu, nie powinno się zrywać. Ostatecznie winnego czeka kara.

Czy mam prawo cię zobaczyć?

Czy mam prawo cię dotknąć?

Chcę być blisko ciebie, a zarazem wystarczająco daleko by móc się wycofać.

Dlaczego teraz na mnie patrzysz? Przecież nikogo tutaj nie ma.

Nie powinno tu nikogo być.

Zdejmuje swe odzienie, właśnie dzisiaj, żebyśmy mogli ujrzeć się ostatni raz.

Dlaczego do mnie biegniesz? Przecież zaraz się przewrócisz.

-Beomgyu!

Tak dawno nie słyszałem tego imienia.

Nie powinnaś go wypowiadać. Nie powinnaś również mnie widzieć, a nadal to robisz.

-H-hej..

Dlaczego się wstydzę? Dlaczego odwracam wzrok? Kiedy tak naprawdę chcę cię widzieć. Dlaczego mnie onieśmielasz?

Oddychasz głęboko ze zmęczenia, czy to moja wina?

-Gdzie byłeś?

Gdzie byłem? Sam nie wiem jak to nazwać.

Nie patrz tak na mnie. Nie oczekuj odpowiedzi.

-Czy coś się stało?

Jedyne co mogę zrobić to zaprzeczyć głową. Tylko na tyle mnie stać. Tylko tyle mogę dzisiaj dla ciebie zrobić.

Ale ty to zrozumiesz, prawda?

Bo jeszcze do niedawna... byłaś tylko moja.

-Dlaczego nic nie mówisz?

Proszę..nie zniosę tego wzroku..

Bądźmy cicho ty i ja, żeby dobrze to zapamiętać.

Delikatnie złapię cię za dłoń, mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza.

Czuję dreszcze, są zimne. Dlaczego w ogóle coś czuję?

Unoszę ją do góry. Widzę twoje oczy. Nie boisz się mnie?

Chciałem, żebyś miała jeszcze jedną szansę.

Jedną, jedyną do tego, żeby mogła mnie ujrzeć.

Czy to będzie podobny dzień, jak ten?

Tego nie wiem.

Wiesz, że masz mokre włosy od śniegu?

To nie dobrze. Nie powinnaś chorować.

Małe pudełeczko wygląda wystarczająco dobrze tego dnia.

Jesteś ciekawa, tego co jest w środku?

Na pewno.

Chcę zobaczyć twój uśmiech, boję się, że nie będę mieć już okazji na ujrzenie go.

Sam tego już nie kontroluje, ale uśmiecham się na widok twojej twarzy.

Podaje ci pudełko w twą zimną dłoń.

Tak bardzo żałuję, że nie mogę jej ogrzać.

Chcę, żebyś była szczęśliwa.

Otwierasz pudełeczko, chyba się cieszysz.

Pozwól mi ją założyć.

Wyciągam ją, a ty się przyglądasz. Czekałaś na to, prawda?

Sięgam po twoją dłoń. Jest taka drobna. Uśmiecham się do siebie i widzę to samo u ciebie.

Pasujemy do siebie?

Oplatam twój nadgarstek, tym o to złotem.

Czy jest ono wyjątkowe?

Zapinam łańcuszek, na który patrzysz.

-Ojejku, nie musiałeś.

Widzę twoje zaszklone oczy, prawdopodobnie od zimna.

-Dziękuję!

Rzucasz mi się na szyję, czy powinnaś to robić?

Znowu mnie zaskakujesz. Chcę cię przytulić, ale moje ramiona odmawiają mi ciebie. Dlaczego to czynią? Znają naszą powinność?

Głośny dźwięk odrywa mnie od ciebie. Czy to już ten moment? Czy mogę jeszcze cofnąć czas?

Omineliśmy odliczanie, czy to dobrze, że tak się stało? Czy teraz będzie łatwiej?

Nadal spoglądasz w moje oczy, tak bardzo za nimi tęskniłaś?
Nie potrafię zrobić tego samego.

-Martwisz się czymś?

Widzisz to?

Kładziesz swoją dłoń na mój policzek.
Nic na to nie poradzę, że się wzdrygnąłem. Jednak ty nadal to robisz bez zawachania.

Przecież mnie znasz.

Kręcę głową na boki, dając ci znak. Widzę, że to nie działa.

Dlaczego sprawiasz, że nasze oczy spotykają się? Nie chciałem ich widzieć dzisiejszego wieczoru.

-Szczęśliwego nowego roku!

Dlaczego mówisz to tak radośnie?
Powinienem również tak powiedzieć?

-S-szczęśliwego nowego roku.

Odpowiadam po zająknięciu.
Wpatrujesz się we mnie w ciszy. Czy wiesz co się zaraz stanie?

-J-ja.. - próbuje to z siebie wydusić - Ja chcę ci coś powiedzieć..

Patrzy się na mnie wyczekując tego, co chcę jej przekazać. Tylko jak mam to ująć? Próbowałem już wiele razy ułożyć w mojej głowie jakiś scenariusz, sensowne zdanie, ale wszystko kończyło się tym, że zaczynałem się jąkać.

-Beomgyu..

Znowu mówisz moje imię, czyż nie mówiłem, że to zakazane?

Łapiesz za moje dłonie, czyż nie mówiłem, że zawsze są zimne?

-To jest nasze ostatnie pożegnanie.

Spuściłem wzrok.

-Ale, jak to? Ja nie chcę się z tobą żegnać.

-Już więcej się nie spotkamy, proszę wybacz mi.

Zabrałem swoje dłonie z jej rąk i odwróciłem się odchodząc.

-Nie! - krzyknęła za nim rozpaczliwie. Już po chwili czuł jej ciepłe ręce na swoim ciele - nie wybaczę Ci - zalała się łzami - nie wybaczę ci tego na co mnie skazujesz. Tak łatwo jest ci mnie zostawić? Zbyt wiele rzeczy sobie wyobrażałam? Myślisz, że jak długo wytrzymam bez twojej obecności?! Nie skazuj mnie na uczucie pustki, żalu, bólu i tęsknoty. Nie chcę tego czuć.

Obrócił się do niej, patrząc jak wtula się w niego.

-Nie możesz mi tego zrobić.

-Zapomnij o tym co nas łączyło - patrzył na nią z żalem w oczach.

Pokiwała przecząco głową.

-Nie odchodź.

-Nie chcesz cierpieć..?

-N-nie.

-Więc pozwól, że pomogę ci zapomnieć.

Odsunął ją od siebie. Patrzyła na niego z zalanymi oczami.

-Dlaczego w taki sposób! Czy nie możemy być normalni?!

-To z mojego powodu. Właśnie dlatego to ja to zakończę. Proszę nie miej mi tego za złe, a także sama pozwól mi przynieść sobie ulgę.

-Chcesz, żebym zostawiła cię z tym samego? Oboje w tym jesteśmy. Oboje powinniśmy przez to przejść.

Objął jej policzki w swoje dłonie.

-Czujesz to? To zimno? Jestem zimny. Nie żyjący. Odrażający. Wytrzymały. Okrutny. Ty jesteś krucha, ciepła, uczuciowa, piękna i żywa. Tym właśnie się różnimy. To wszystko jest po to, żebyś mogła taka pozostać. Nie ucierpię. Jeśli naprawdę mnie kochasz, zaufaj mi, a ja postaram się być przy tobie - kciukami otarł jej łzy.

-Ten pierwszy..

-I ostatni - dokończył

-Pocałunek..

-Niech zostanie między nami.

Schylił się do jej ust i złączył je w namiętnym pocałunku. Fala łez znalazła się na jego policzku, chociaż nie powinna.

Przecież postępuje właściwie dla siebie i dla niej, więc czemu jestem przy tym taki żałosny?

Czuję jak tracisz siły, dlatego obejmuje cię jeszcze bardziej.

Opuszczam twoje wargi i patrzę na zamknięte oczy.

Ten sen będzie jednym z twoich najdłuższych.
Ochronie cię przed tym..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top