⛄7 Niekończące Się Liczby⛄
Metalowy klucz znalazł się w zamku. Przekręciła go, otwierając skrzynkę. Wyciągnęła pocztę, której widoku nie lubiła. Jej dłonie przewracały koperty, ostatecznie natrafiając na tą, której się obawiała.
Rozerwała papier i wyciągnęła kartkę z czynszem. Zgięła brwi gdy ponownie zobaczyła martwiącą ją kwotę. Schowała wszystko do koperty i ostrożnie wspięła się po schodach, wkrótce docierając do mieszkania.
-Wróciłam! - zamknęła za sobą drzwi. Maru szybko pokazała się w korytarzu - Jesteś gotowa?
-Tak! - zbliżyła się podskakując z nogi na nogę. Seungmi zdjęła małą kurtkę z wieszaka, do którego nie mogła dosięgnąć młodsza i pomogła jej się ubrać.
Obiecała jej spacer, a z racji że był weekend i tak nie miała zbyt wiele do roboty. Zostawiła pocztę na stoliku i obie wyszły z mieszkania. Maru zbiegała szybko po schodach, przez co została kilka razy upomniana przez Seungmi.
Z jej głowy nie mógł wyjść widok zapracowanej matki, która kolejny raz zobaczy rachunek. Seungmi chciała wiele razy pomóc jej poprzez pójście do pracy, ale zawsze była powstrzymywana przed tym.
Nie wyglądałoby to tak gdyby ojciec dziewczyny by ich nie opuścił. Stało się to kilka miesięcy przed narodzeniem Maru. Seungmi widząc to jak było ciężko jej matce i to jak cierpiała przez niego zaczęła żywić nienawiść do własnego ojca. Maru nigdy nie miała okazji go poznać, a Seungmi w głębi serca miała nadzieję że już nigdy go nie spotka.
Trzymając młodszą za rękę, szły zaśnieżonym chodnikiem. Mijały dziesiątki ludzi przy okazji prowadząc drobną rozmowę. Podczas niej zdecydowały się pójść do parku.
Maru szybko puściła jej dłoń i pobiegła prosto na śnieg. Seungmi już bardziej spokojna podeszła do niej.
-Ulepimy bałwana? - jej cała twarz uśmiechała się - Proooszę!
-Jasne - Seungmi kucnęła i zrobiła małą kulkę śniegu - zrób mniejszą kulkę, na głowę a ja zrobię większą na sam dół - zaproponowała.
Obie zajęły się swoją częścią. Szybko tworząc kolejne części bałwana. Maru pobiegła do najbliższego drzewa i znalazła dwie gałązki, których użyła jako rąk bałwana. Nie udało jednak znaleźć się niczego na kształt nosa, więc zrobiły dziurę w jego miejscu. Gotowy bałwan stanął na środku. Seungmi odsunęła się do tyłu, żeby zrobić mu zdjęcie.
-Stań obok niego - zaproponowała.
Maru podbiegła do bałwana i usiadła na śniegu zaraz przed nim. Mały pomponik sterczał na czubku jej czapki, dziewczynka uśmiechnęła się do zdjęcia.
-Iiii - włączyła aparat i ustawiła się w odpowiedniej pozycji. Po kliknięciu kilka razy udało jej się zrobić idealne - Już - powiedziała z uśmiechem.
-Cześć.
Znajomy głos zaskoczył ją. Odwróciła się za siebie, żeby spojrzeć kto do niej mówił.
Beomgyu.
-Cześć - była zdziwiona jego widokiem.
W ciszy patrzyła się na niego przez dłuższą chwilę. Dopóki nie zostało to zakłócone przez Maru.
-Beomgyu!!! - wydarła się na całe gardło.
Nim ktokolwiek mógł się na to przygotować podbiegła szybko i wskoczyła mu na ręce. Zdezorientowany chłopak szybko ją złapał i podniósł.
Seungmi chciała ją upomnieć, jednak wyglądało na to że Beomgyu nie miał nic przeciwko temu. Dziewczynka wtuliła się w niego.
-Cześć Maru - uśmiechnął się niewinnie.
-Gdzie byłeś, kiedy cię nie było? Było nudno bez ciebie! - żaliła mu się w najlepsze.
Seungmi przyglądała się tej dwójce w ciszy, jednocześnie rozkminając wszystko.
Skąd ty go znasz, Maru?
-Musiałem coś zrobić..
Seungmi zauważyła, że to pytanie nie było dla niego wygodne. Nie zniechęciło to jednak Maru do drążenia tematu. Dziewczynce nie brakowało pytań, na które Beomgyu starannie odpowiadał.
Ale jej myśli nie mogły dać jej spokoju. Niepokój zaczął rodzić się wewnątrz niej. Dlatego, dopóki nie dowie się o co chodzi postanowiła ich rozdzielić.
-Maru, wracajmy do domu. Przemoczyłaś się od stóp do głowy.
Dziewczynka niczym żołnierz wykonała polecenie i zeszła na dół.
-Tak właściwie to, przyszedłem oddać ci notatnik - zdjął plecak i otworzył kieszeń. Wyciągnął notatnik i wręczył go Seungmi - Przepraszam, że tak nagle go zabrałem.
Odebrała rzekomą własność i skinęła na niego głową.
-Nie szkodzi - dała znak dla młodszej, żeby chwyciła ją za dłoń - Będziemy już iść, do jutra - uśmiechnęła się lekko. Było to nie szczere, dlatego gdy oddaliły się uśmiech od razu zniknął z jej twarzy.
-Zrobiłam coś złego? Przepraszam.. - mówiła smutno. Nie lubiła, gdy Seungmi była zła.
-Nie, nie zrobiłaś nic złego - wymusiła uśmiech - Po prostu się martwię..
-O mamę? - podniosła głowę do góry.
-Nie, o coś innego..
-O co? - zapytała ciekawsko.
Ułożyła rękę na jej policzku i przekrzywiła jej głowę, tak że przytuliła się do jej ciała.
Nie wiedziała co jej odpowiedzieć, dlatego milczała.
-Beomgyu? - spojrzała na nią będąc zaskoczoną - To nie był on, to był ktoś inny.
To nie był on, więc kto?
Co się tutaj dzieje?
To jakiś absurd.
*
Rozdział tak średnio sprawdzany, więc jeśli są jakieś błędy to proszę pisać
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top