🚨13 Aresztowanie 🚨








Drzwi zatrzasnęły się zaraz za jej plecami. Jej buty były przemoczone, nawet jeśli dopiero co wyszła na zewnątrz. Stanęła na oblodzonych schodach i ostrożnie po nich zeszła.

Miyeon od razu usłyszała ją i spojrzała na nią z uśmiechem. Czekała na to aż do niej podejdzie.

-I jak twoja nauka matematyki? - podbiegła do niej w podskokach.

-Naprawdę pytasz mnie o matematykę? Nie ma nawet ósmej rano. Mogłabyś mieć litość i oszczędzić mi myślenia o tym - wyjęczała do niej. Wciąż niedokońca radziła sobie z zagadnieniami, a czas uciekał. Często jej nauka kończyła się nerwami i zeszytem rzuconym o podłogę dlatego tak bardzo nie chciała o tym rozmawiać.

-Mam świetną wiadomość - była pełna energii - nie będzie matematyki przez następny tydzień bo nauczyciel gdzieś wyjechał. Niektórzy myślą że na szkolenie, ale w to wątpię. Najważniejsze jest to, że go nie będzie, a ty zdobędziesz trochę więcej czasu. W takim wypadku powinnyśmy jakoś to uczcić - zacierała ręce z radości.

-Och.. to dobrze - mruknęła.

Seungmi czuła, że nieważne jak długo będzie się tego uczyć to wciąż nie uda jej się tego zrozumieć. Musiała próbować nawet jeśli jej samopoczucie drastycznie na tym cierpiało. Nie mogła sobie tego odpuścić.

-Nie cieszysz się? - otworzyła szeroko oczy - Hej jeszcze pomyślę, że chora jesteś. Smutno ci z tego powodu?

-Nie, po prostu zastanawiam się jak się tego nauczyć. Czas mi się przyda, ale obawiam się że i tak nie zdążę.. - Seungmi nie wierzyła w swoje siły. Czas mijał na ich pogawędce dlatego poszła w kierunku szkoły, a Miyeon szybko za nią podążyła - Jak Twoje postępy w rysowaniu? Te zajęcia jakoś ci pomagają? Nie wiem czemu się tego uczepiłaś jest tyle rzeczy, które mogłabyś robić - narzuciła nowy temat do rozmowy. Do tej pory Miyeon nigdy nie chciała pokazać jej swoich dzieł bo się wstydziła.

-Ostatnio próbowałam narysować portret. Z twarzy zrobiłam ziemniaka, a z nosa bakłażana - podśmiechiwała się - nie wspomnę o tym jak nic nie miało proporcji. Portrety chyba nie są stworzone dla mnie..

-Praktyka czyni mistrza, co nie? Zawsze mi to powtarzasz. Zaraz zacznę wierzyć, że kłamałaś - drażniła się z nią.

-Nie, nie po prostu nie jestem cierpliwa - wyjaśniła.

Seungmi nagle poczuła coś dziwnego. Sięgnęła do kieszeni kurtki po czym zauważyła świecący się ekran jej telefonu. Przystanęła na chwilę i kliknęła w wiadomość, która do niej przyszła.

-Co się stało? - ciekawa Miyeon zajrzała jej przez ramię - dostałaś pracę? - podekscytowała się.

-Mam tam pójść, możliwe że się uda - westchnęła. Los zaczął się do niej uśmiechać.

-Na pewno Ci się uda! Gratulacje!! - rzuciła jej się na szyję - powiedz mi jeśli będziesz potrzebowała pomocy - ściskała ją ze szczęścia.

-Dobrze, powiem - była wdzięczna za to, że chciała jej pomóc i cieszyła się razem z nią. Miyeon była dobrą przyjaciółką. Cieszyła się, że ją ma.

Po kilku sekundach puściła jej szyję i wróciły na właściwą drogę.

-Masz z kim zostawić Maru? Mogę się nią zająć do czasu aż nie wrócisz - mówiła przejętym głosem. Bardziej denerwowała się niż Seungmi.

-Nie wiem jeszcze co z nią będzie, ale postaram się coś wymyślić. Dzisiaj prawdopodobnie będziemy tylko rozmawiać, więc nie potrwa to aż tak długo - wyjaśniała dla bardzo skupionej Miyeon - Zdążę ją dzisiaj odebrać - była tego pewna. Jednak wróciły do jej głowy jego słowa.

"Maru będzie ze mną bezpieczna"

Nie mogła polegać na słowach, które powiedziała jej nieznajoma osoba. Wtedy znowu przypomniała sobie o Beomgyu, który prawdopodobnie wciąż był w szpitalu.

To nie miało sensu.

-Wiesz może coś o Beomgyu? - napomknęła to co przyszło jej do głowy.

-Nic specjalnego - odpowiedziała beznamiętnie - ale wiesz co? - zaczęła z większą energią - pamiętasz tego ucznia który został ranny podczas eksperymentu? Podejrzewałyśmy Beomgyu, ale to był ktoś inny. Beomgyu jest w szpitalu bo został pobity. Tak dużo rzeczy mi umknęło. Nie mogę w to uwierzyć.

Seungmi zaczynała się gubić w tym co się działo wokół niej. Czyżby wiedziała o wszystkim przed nią? Czuła potrzebę podzielenia się tym co działo się po lekcji chemii.

-Miyeon - westchnęła. Jej gardło zacisnęło się lekko - Wiem kto go pobił, ale zanim ci to powiem musisz wiedzieć kilka rzeczy.. - spojrzała z bólem na koleżankę.

-Czemu wyglądasz na tak zmartwioną? To nie pierwszy raz, gdy ktoś kogoś pobił - szturchnęła ją ramieniem.

-Pamiętasz, gdy chemiczka kazała mi zostać po lekcji? - zaczęła spokojnie - byłam na przesłuchaniu. Pytali mnie o Beomgyu, bo byłam ostatnią osobą z którą go widziano - spokojnie westchnęła - Jestem ich główną podejrzaną.

-Ty? - powtórzyła z niedowierzaniem w głosie - Czy oni naprawdę nie mają mózgu? W życiu na nikogo byś ręki nie podniosła - była wkurzona.

-Problem polega na tym, że go wtedy spoliczkowałam. Ktoś musiał to zobaczyć i tak pomyśleć..

-Więc kto go pobił? - była coraz bardziej zaciekawiona.

-Yoonseok usłyszał naszą kłótnię i to zrobił bez mojej wiedzy. Zrozumiałam to, gdy zobaczyłam jego zranione dłonie. Powiedziałam mu że źle zrobił, ale boję się że w końcu odkryją prawdę.. - mówiła przejętym głosem. Martwiła ją ta sytuacja - Miyeon co jeśli go aresztują? Albo mnie. On to zrobił dla mnie. To też moja wina - szukała porady u przyjaciółki.

-Naprawdę to zrobił? - nie dowierzała - bardziej niż o niego, martwiłabym się o ciebie. Wiesz, że pochodzi z wpływowej rodziny. Na pewno uda mu się uniknąć kary, ale jeśli chodzi o ciebie.. - zamknęła usta i przerwała zdanie.

-Nikt nie będzie w stanie mi pomóc - dokończyła za nią. Spojrzały na siebie wyrażając zmartwienie i współczucie. Nie było tu miejsca na sprawiedliwość.

W niezbyt wesołych humorach przeszły przez bramę szkoły. Wszyscy uczniowie zmierzali w tę samą stronę, co one. Weszły do budynku, w którym było o wiele cieplej. Jednak ten moment został zagłuszony.

-Pani Seungmi? - nieznajomy głos i ton od razu sprawił, że spojrzała w kierunku mężczyzny.

-O co chodzi? - spojrzała na ze strachem na dwójkę ludzi ubranych w policyjne mundury. To tak jakby jej koszmar miałby się zaraz spełnić.

-Musi Pani z nami pójść, proszę nie stawiać oporu - zaczęli się do niej zbliżać.

Spojrzała w kierunku przyjaciółki, próbując szukać pomocy. Jednak nie była w stanie jej otrzymać. Metalowa część kajdanek znalazła się na jej nadgarstku.

-PRZESTAŃCIE! - kolejny głos odezwał się zza grupki uczniów, których oczy patrzyły w tę stronę.

Seungmi przygryzła wargę widząc Yoonseoka.

-To mnie szukacie - mówił będąc zdyszanym - Zostawcie ją! Ona nie zrobiła nic złego - jego wzrok powędrował w jej kierunku. Szybko do nich podbiegł. Nie chciała żeby którekolwiek z nich było aresztowane. To nie było w porządku.

-Jeśli mówisz to tylko po to żeby ją bronić to nie musisz. Idź na lekcję - odpowiedział mu oschle policjant. Zdawali się nie wierzyć w jego słowa.

-To ja jestem winny, przyznaje się - zrzucił plecak na podłogę i podniósł ręce do góry - Nie wiedziała nic o pobiciu. Jest niewinna.

-Pokrzywdzony wskazał na nią - podniósł brew na chłopaka.

-To dlatego, że mnie nie widział. Zaatakowałem go od tyłu.

Robił co w jego mocy, żeby ich do siebie przekonać. Jednak czy było to wystarczające?

-Idziesz z nami.

Zdjęli kajdanki z jej nadgarstków, a w zamian podeszli do niego i go skuli. Patrzyła na to jak go wyprowadzają, tak samo jak dziesiątki innych uczniów. Nie mogła nic z tym zrobić.

Drzwi zamknęły się, a do wyjścia przybiegł nauczyciel. Spóźniony, zaczął rozganiać grupki uczniów do klas.

Jednak ona stała wciąż wpatrując się w drzwi, przez które przed chwilą sama mogła wyjść.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top