Rozdział 19
Następnego dnie rano wstaliśmy ok. 9 i zaczęliśmy szykować się do wyjścia. Mieliśmy dzisiaj do obejrzenia trzy mieszkania. Wiem, wiem mówiłyśmy z Wiki, że już wybrałyśmy, ale uwierzcie znalazłyśmy jeszcze dwie równie ładne oferty jak ta pierwsza. Po szybkim śniadaniu wyszliśmy i wsiedliśmy do auta, oczywiście musieliśmy poczekać na Wiki i Kacpra.
- Stara co wy tak długo robiliście?Mieliście być u nas 15 min temu.- powiedziałam lekko zła na przyjaciółkę, jestem osobą, która nienawidzi się spóźniać
- Ehh, nawet mi nie mów. Mama jak zwykle zaczęła świrować!- odpowiedziała i oparła głowę o zagłówek ciężko wzdychając
Nic już nie mówiąc ruszyliśmy do centrum. Pierwsze mieszkanie było niedaleko uczelni i blisko centrum. Było ładne, ale nie takie jak myślałyśmy, że będzie. Drugie było trochę dalej od uczelni, ale blisko rodziców. Lokalizacja tak nam nie przeszkadzała, jak wystrój. Całkowicie inny niż na zdjęciach. Staromodny i strasznie ciemny. Ostatnie było w centrum i tak jak pierwsze niedaleko uczelni. Miało dwie sypialnie, łazienkę, kuchnie połączoną z salonem i spory balkon. To było idealne. Od razu zadzwoniłyśmy i po ustaleniu ceny zdecydowałyśmy się na jego kupno. Oczywiście po namowach naszych rodziców, którzy stwierdzili, że muszą nam wynagrodzić rozłąkę i to oni nam je kupili.
(Kuchnia i salon)
(Łazienka)
(Sypialnia Wiki)
(Moja sypialnia)
- Ehhh zgłodniałam, idziemy coś zjeść?- zapytała Wiki
- Hymm z chęcią!- odpowiedziałam i zawiesiłam jej rękę na ramieniu
Ruszyłyśmy do naszej ulubionej pizzerii na rynku. Uwierzcie nigdzie nie jadłam tak dobrej pizzy. Zamówiliśmy i oczekując na zamówienie zaczęliśmy rozmawiać.
- No i co, jak tam cię teściowie przyjęli?- zapytała Wiki patrząc znacząco na Kubę
- Raczej dobrze, przynajmniej mam taką nadzieje.- odpowiedział i posłał jej uśmiech
- Pamiętasz jak pierwszy raz przyprowadziłam chłopaka do domu?- zapytałam, na co brunetka pokiwała głową- No to Kuba miał trochę gorzej..- dodałam wybuchając śmiechem, co zawtórowała Wiki
- Oj to ci współczuje, ale możesz mi wierzyć. Pan Alan na pewno cię zaakceptuje i zabierze na „męską rozmowę".- powiedziała nadal się lekko śmiejąc
Pokręciłam na to głową i złapałam rękę Kuby, która trzymał na mojej nodze. Chwile później dostaliśmy nasze zamówienie. Zajadając się pizzą dostałam wiadomość od mamy, że ma dla nas niespodziankę. Powiedziałam o tym reszcie, a oni zrobili zdziwione miny.
- Ahhh mojej mamy nie ogarniesz.- powiedziałam kręcąc głową
Reszta zaśmiała się ze mnie i dokańczając pizze w super humorach wróciliśmy do domów. Umówiliśmy się z Wiki i Kapim, że jutro po południu ruszymy w drogę do Bełchatowa.
Wchodząc do domu, usłyszałam jakieś głośne rozmowy dochodzące z salonu. Razem z Kubą poszliśmy w stronę hałasu.
Będąc w pomieszczeniu stanęłam jak wryta, bo na kanapie pomiędzy moimi rodzicami siedziała dwójka starszych osób.
- Bacia!? Dziadek!?- powiedziałam nadal nie wierząc w to co widzę
Na mój głos wszyscy się odwrócili. Dziadkowie podeszli do mnie i mocno wyściskali, bardzo za nimi tęskniłam.
- A co to za uroczy młodzieniec?- zapytała babcia podchodząc do Kochanowskiego
- To babciu, jest mój narzeczony- powiedziałam
- Kuba Kochanowski.- odpowiedział chłopak, a babci przyciągnęła go do uścisku
Lekko się na to zaśmiałam.
- Oh już myślałam, że nigdy się nie doczekam, prawnuków!- powiedziała podekscytowana
Na co tylko z dziadkiem wywróciliśmy oczami. Kochałam tych staruszków. Byli to rodzice mojej mamy, zawsze do nich przyjeżdżałam na wakacje. Mieszkają na obrzeżach Krakowa i jak widać mają się świetnie.
- Co wy tu, tak właściwie robicie?- zapytałam kiedy rozsiedliśmy się wygodnie w salonie
- No wiesz, trochę słyszeliśmy o tobie w telewizji. A kiedy twoja mama powiedziała, że dostałaś się na uniwersytet musieliśmy ci pogratulować osobiście.- powiedziała babcia puszczając mi oczko
- Oh wcale nie trzeba było!- zarumieniłam się i posłałam jej uśmiech
- Ahh kochanie, stęskniliśmy się za tobą. Wyrosłaś i zmizerniałaś!- dodała po chwili ciszy posyłając mi ciepły uśmiech
- Oj nie prawda! Zrobiłam dobrą formę, muszę jakoś wyglądać przy Kubie!- powiedziałam udając oburzenie
- Tak tak. Właśnie Kuba, jak długo już grasz w siatkówkę?- zapytał dziadek i razem z tatą wzięli chłopaka i udali się na męska rozmowę do ogrodu
- Wypiękniałaś kochana..- zaczęła babcia- Martwiłam się, że już nikt nie zawróci ci w głowie po tym zwyrodnialcu.- dokończyła, a ja aż wzdrygnęła się na wspomnienie Kamila
- Mamo! Miałaś już o tym nie wspominać!- powiedziała moja rodzicielka
- Spokojnie mamuś..- zwróciłam się do niej łapiąc za rękę- Babciu ja też tak myślałam, ale półtora roku temu poznałam Kubę i no zakochałam się.- powiedziałam- Ale oczywiście nie było tak kolorowo jak teraz. Musiał nieźle się nastarać, żeby mnie zdobyć..- puściłam jej oczko i uśmiechnęłam się promiennie
- Ooo zuch dziewczyna! Widzisz mówiłam ci, że wrodziła się do nas!- ekscytowała się babcia patrząc znacząco na mamę- Przypominasz swoją mamę. Jak poznała Alana, to tylko było, Alan to, Alan tamto. A jak prosiłam ją i mówiłam: „Marysia jeszcze będzie czas na chłopców", ale ona nie słuchała i wiesz co?- zapytała babcia- Teraz się z tego cieszę, bo wtedy nie byłoby ciebie.-dodała, a ja podeszłam do niej i przytuliłam.
- Co porabiają nasze dziewczyny?- zapytał tata wchodząc do salonu i całując mnie w czoło, jak już oderwałam się od babci
- A plotkujemy, nie wolno?- zapytała zaczepnie mama
- Ależ oczywiście pani sędzio!- odpowiedział tata i uniósł ręce w geście poddania się
Wszyscy się zaśmialiśmy, mieli już po 40 lat, a nadal zachowywali się jak dzieci. Kocham ich nawet wtedy, kiedy się kłóciliśmy to i tak po dwóch dniach byliśmy pogodzeni. To się nazywa prawdziwa więź rodzinna.
Podeszłam do Kuby i cmoknęłam go krótko w usta, wtulając się w jego bok.
- Wyglądacie ze sobą pięknie!-pisnęła mama i zrobiła nam zdjęcie
- Mamo! Proszę cię!- jęknęłam lekko zrozpaczona jej zachowaniem, naprawdę jak nastolatka- Idziemy sobie od was!- dodałam i pociągnęłam Kubę za sobą.
Będąc w pokoju położyliśmy się na łożku i wsłuchiwaliśmy w bicie naszych serc.
- Będę cholernie za tobą tęsknił- wyszeptał pochylając się, ja uniosłam głowę żeby móc na niego spojrzeć
- Ja tez będę tęsknić- powiedziałam i przybliżając się do niego złączyła nasze usta w pocałunku.
Był on przepełniony uczuciami, bardzo silnymi uczuciami. Naprawdę teraz w tej chwili zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo go kocham, uwierzcie lub nie, ale nigdy, przy nikim się tak nie czułam. Jak księżniczka, czułam się kochana. Dał mi poczucie bezpieczeństwa, jego bliskość była dla mnie ukojeniem. W ciągu tego półtora roku uzależniłam się od niego. Został moim prywatnym narkotykiem. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, mocno się w niego wtuliłam i odpłynęłam w krainę Morfeusza.
Hejka! Jak wam minął dzień? U mnie ciężko, ale daje radę, chociaż w niektórych momentach mam dość. Mam nadzieje, że rozdział się podoba i zostawicie pod nim komentarz i gwiazdkę!
Wasza:
Black_Angel
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top