Rozdział 14

(UWAGA! W rozdziale pojawiają się sceny 18+)

W restauracji byliśmy już po 20 minutach. Kuba wiedział jak mnie podejść i wziął mnie do mojej ulubionej restauracji, a dokładniej sushi baru. Naprawdę, jeżeli jest coś co mogę jeść bez przerwy, to zdecydowanie jest to sushi. Zamówiliśmy kilka rodzajów tego japońskiego arcydzieła i zajęliśmy się rozmową.

- Boże nie wierze, że dosłownie za dwa tygodnie wyjeżdżasz na studia..- powiedział łapiąc mnie za rękę, lekko ją ściskając

- Wiem, do mnie nadal to nie dociera, ale wiesz dobrze, jak zależy mi na zostaniu fizjoterapeutą, a te studia mi to umożliwią.- powiedziałam smutnym głosem

- Dobra! Nie ma się nad czym rozczulać, musimy spędzić ze sobą jak najwięcej czasu przed wyjazdem.- powiedział uśmiechając się w moją stronę

Spędziliśmy miło czas na rozmowie i wspólnym konsumowaniu. Po wszystko wyszliśmy z restauracji i wsiadając do auta ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku. W trakcie jazdy przypominaliśmy jak się poznaliśmy. Ohh jak ja chciałabym znów wrócić do tamtego momentu..

- Ej nie możesz się tak śmiać, wiesz jak ja się stresowałem, żeby do ciebie podejść?- zapytał również się śmiejąc

- Tak... na pewno!!- odpowiedziałam lekko się z nim sprzeczając

Do końca drogi, która nie trwała wcale tak długo, cieszyliśmy się w ciszy swoim towarzystwem, ale nie była to jakaś niezręczna cisza, wręcz przeciwnie była bardzo odprężająca. Wysiadając z auta zorientowałam się dokąd chłopak nas przywiózł. Był to ten park, w którym zapytał mnie o chodzenie. Złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić alejkami. Chodziliśmy i rozmawialiśmy.

- Kuba, a może w weekend pojedziemy do moich rodziców? Dawno ich nie odwiedzaliśmy, a mama już zamęcza mnie o datę ślubu.- powiedział patrząc na niego

On na moje słowa lekko się zaśmiał

- Jakbym słyszał moja mamę!- dodał

Teraz oboje zaśmialiśmy się. Nie myśleliśmy nawet o dacie, a co dopiero miejscu i liście gości. Nasi rodzice trochę się zapędzają. Jesteśmy młodzi i na razie zajmujemy się swoimi karierami. Ja idę na studia, a Kuba no chyba wiadomo, dalej brnie w siatkówkę. Wracając do mieszkania, każde z nas było zamyślone. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na to, że już za dwa dni jedziemy do Krakowa. Chyba nie wspominałam, że to właśnie tam mieszkają moi rodzice. Są prawnikami i mają jedną z najlepszych kancelarii w Krakowie. Zastanawiacie się pewnie dlaczego ja nie poszłam w ich ślady. Niestety nigdy nie kręciło mnie prawo, raczej byłam bardziej osobą, która je łamała niż stała na jego czele. Kocham moich rodziców, ale niestety trochę się na mnie zawiedli, kiedy dowiedzieli się, że nie idę w ich ślady. Jedyne co ich ucieszyło to, to że dostałam się na najlepszy uniwerek i mam narzeczonego. Nie są wspaniałymi rodzicami, a na pewno nie rodzicami na medal, ale zaczęli się teraz bardziej starać, by poprawić relacje ze mną, co bardzo mnie cieszy. Zawsze kiedy miałam problemy z nimi i moim kochanym braciszkiem, uciekałam do Wiki, gdzie jej rodzice traktowali mnie jak córkę. Rodzice mojej przyjaciółki też byli bardzo bogaci, za to oni prowadzili wielką korporacje i również nie byli zachwyceni, że ich córka nie idzie w ich ślady, ale wspierali ja jak tylko mogli. Tego zawsze jej zazdrościłam rodzinnego ciepła i miłości. Moje przemyślenia przerwało mi zatrzymanie auta w naszym garażu. Wyszłam i podążyłam do windy, a za mną Kuba.

Wchodząc do mieszkania nagle obrócił mnie przodem do siebie i przyparł o zamknięte już drzwi wejściowe. Nie będąc mu dłużna szybko oddawałam pocałunki. Chłopak zjechał nimi na moja szyje i zaczął ją drażnić pocałunkami. Złapał mnie za pośladki i podnosząc, zaczął prowadzić nas w kierunku sypialni. Będąc na miejscu zaczęłam odpinać mu koszule i chwile później, nie miał jej już na sobie. Przejechałam swoimi paznokciami po jego torsie, co skłoniło go do gardłowego jęku.

- Zrób tak jeszcze raz....- wyszeptał nisko do mojego uch przygryzając jego płatek

Jak kazał tak zrobiłam. Niespodziewanie rzucił mnie na łóżko i zaczął rozpinać moją spódniczkę, aby mu to ułatwić podniosłam lekko biodra do góry. Szybko zsunął dolną część mojego ubioru i zaczął obcałowywać moje nogi od dołu podążając ku górze, będąc już blisko mojego krocza, przeszedł do ściągania mojego golfu. Pozbył się go szybko i dzięki temu mógł skanować moje ciało zakryte, jedynie w czarną koronkową bieliznę. Zaczął składać gorące pocałunki od szyi po dekolt, aż dotarł do piersi, które zaczął pieścić, przez materiał cienkiego stanika, doprowadzając mnie do szaleństwa.

- Kubaa.... przestań się... ze.....m..mną...droczyć- wysapałam z rozkoszy

Chłopak tylko się na to uśmiechnął i jednym ruchem pozbawił mnie górnej części mojej bielizny. Zanim zrobił jakikolwiek ruch to teraz on leżał pode mną.

- Teraz moja kolej- powiedziałam mu zmysłowo do ucha

Zaczęłam od pozbycia się jego dolnej części ubioru. Pocałunki składałam od szyi, przez tors, aż doszłam do gumki od jego bokserek. Uśmiechnęłam się do niego przebiegle i zaczęłam powoli je ściągać. Kuba głośno wciągnął powietrze. Zmienił pozycje i teraz to on na nowo zaczął obcałowywać moje ciało. Nie minęła sekunda i nie miałam na sobie dolnej części bielizny. Chłopak zaczął zataczać kółka na mojej kobiecości, z każdym ruchem coraz bardziej mnie podniecając. Z moich ust co trochę wydobywały się jęki rozkoszy. W końcu zlitował się nade mną i wszedł powolnym ruchem we mnie. Zaczął powolnymi ruchami nadawać nam rytm. Zaplotłam nogi wokół jego pasa,co pozwoliło mu na głębsze doznanie. Nie odrywaliśmy od siebie swoich ust. W końcu po kilku mocnych pchnięciach, ogarnął nas orgazm. Położyliśmy się i patrząc na siebie uśmiechaliśmy się głupio.

- To było...- zaczął, ale nie skończył, bo przerwałam mu pocałunkiem, który odwzajemnił.

- Idę pod prysznic, chciałbyś może umyć mi plecy?- zapytałam uśmiechając się w jego stronę zadziornie

- Hymm czyżby druga runda, przyszła pani Kochan?- zapytał idąc za mną do toalety

- Może...- powiedziałam znikając za drzwiami pomieszczenia

To była jedna z najlepszych nocy w moim życiu. Następnego dnia obudziłam się wcześniej niż chłopak. Mogłam wpatrywać się w niego godzinami. Wszystko było w nim idealne. Zawsze zastanawiałam się nad ideałem chłopaka i szczerze Kuba to całkowite jego przeciwieństwo. Mój młodzieńczy ideał to wysoki bad boy, z niebieskimi oczami, kolczykami i tatuażami. Szczerze nadal pociągają mnie tacy chłopcy, ale Kuba jest od nich o wiele lepszy. Jest kochany, opiekuńczy i uroczy. Chwile jeszcze tak leżałam i myślałam, ale patrząc na zegarek zobaczyłam 8:30, co było na nas dość późną godziną. Szybko wstałam z łóżka i budząc chłopaka, zarzuciłam na siebie jego bluzkę, ruszając do kuchni zrobić śniadanie. Kuba przyszedł 15 min później i po szybkim buziaku zaczął jeść swoją porcje jajecznicy. Po posiłku wziął swoją torbę na trening i ostatni raz się za mną żegnając, ruszył do wyjścia.

Aktualnie siedzę z Wiki, u nas w mieszkaniu i opowiadam jej o wczorajszej kolacji i sytuacji z wieczora.

- No stara, nieźle się bawicie ci powiem. Liczę na to, że nie będę szybko ciocią!- powiedziała i lekko się zaśmiała

- Oj nawet mi nie m....- zaczęłam, ale poczułam mdłości, szybko pobiegłam w kierunku toalety i zwróciłam całe śniadanie

Wiki przyleciała zaraz po mnie i zaczęła gładzić mnie pocieszająco po plecach. Kiedy skończyłam usiadłam na kafelkach i spojrzałam na przyjaciółkę, której wzrok mówił tylko jedno.....


Hejka!! Hej!! Jak tam życie mija? Mam nadzieje, że wybaczycie mi tą długą przerwę. Liczę na to, że rozdział wam się podoba i zostawicie pod nim gwiazdkę i komentarz, bo to bardzo mnie motywuje do pisania!

Pozdrawiam:

Black_Angel

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top