Rozdział 12

Po tym jak Kuba mi się oświadczył, drużyna poszła odebrać zasłużone medale i puchar. Kiedy wszyscy byli udekorowani zagraniczne reprezentacje pogratulowały nam wygranej i zaręczyn. Chłopaki poszli ogarnąć się po meczu i w dobrych nastrojach wróciliśmy do hotelu, żeby ogarnąć się na party. Razem z Wiką poszłyśmy do naszego pokoju, aby zrobić się na bóstwo. Po wejściu dziewczyna od razu rzuciła mi się na ramiona i zaczęła skakać ze szczęścia

- BOŻE STARA! Jaka ja jestem szczęśliwa, że ci się oświadczył!- krzyknęła

- Wiem ja też jestem bardzo z tego powodu szczęśliwa- powiedziałam oddając przytulasa

- Dobra my tu gadu gadu, a przecież trzeba cię zrobić na bóstwo!- powiedziała i odrywając się ode mnie popchnęła w stronę toalety- Idź weź prysznic, a ja uszykuję ci stylówkę.- dokończyła i uśmiechnęła się w moją stronie

- Oki.- powiedziałam i zrobiłam to o co mnie poprosiła, bo nie chciałam jej wyprowadzać z równowagi, kiedy ma tak dobry humor.

Wzięłam szybki odprężający prysznic, wysuszyłam włosy i je wyprostowałam. Wyszłam z toalety w bieliźnie. W pokoju czekała na mnie Wiki z uszykowanym strojem i kosmetykami rozłożonymi na całej „toaletce".

- Dobra, tu masz ubranka i kosmetyki. Teraz ja uciekam po prysznic!- powiedziała i zniknęła za drzwiami łazienki

Powiem szczerze, że dziewczyna wybrała dobrą stylizację, którą ja również miałam w głowie mianowicie wybrała czarne skórzane szpilki oraz błyszczącą czarną sukienkę z odkrytymi plecami

Makijaż zrobiłam taki:

A włosy tylko lekko dodatkowo ułożyłam i byłam gotowa.

Wiki ogarnęła się w przeciągu następnej pół godziny i mogłyśmy wychodzić. Na dole czekali na nas chłopaki i inni ludzie. Przywitaliśmy się i ruszyliśmy uberami na party. Kiedy mieliśmy wchodzić do klubu zatrzymał mnie mój narzeczony, który łapiąc mnie za rękę ruszył w kierunku pobliskiej ławki.

- Coś się stało?- zapytałam uśmiechając się w jego stronę

- Nie chciałem po prostu z tobą porozmawiać, bo nie było na to czasu.- odpowiedział ciągnąć mnie na swoje kolana

- Hymm to miłe panie Kochanie..- powiedziałam i zarzuciłam mu ręce na kark

- Wiem przyszła pani Kochan..- dopowiedział i popatrzył mi w oczy- Wiesz jak ja cię cholernie mocno kocham?- zapytał

- Wiem, ale ja kocham cię bardziej....- odpowiedziałam i złączyła nasze usta w czułym, przepełnionym uczuciami pocałunku. Moglibyśmy w nim trwać jak najdłużej, ale niestety ktoś musiał nam to przerwać;

- Ej Kochanowie! Czekamy na was!- krzykną Grzesiu

- Grzesiek ty to masz wyczucie!-powiedział, a tak w zasadzie to odkrzyknął mu Kuba

- Oj Kochaś ja wiem, ja wiem!- zaśmiał się Grzesiu i wrócił do klubu

- No to co idziemy się zabawić i wypić za to, że zgodziłaś się zostać moją żoną?- powiedział wstając i stawiając mnie na chodniku

- A co myślałeś, że ci odmówię?- zapytałam żartobliwie

- Nigdy, mademoiselle!- odpowiedział i łapiąc mnie za rękę, ruszyliśmy do klubu

Po wejściu wszyscy nagle wstali i zaczęli śpiewać:

- Sto lat! Sto lat! Niech żyją żyją nam! Jeszcze raz! Jeszcze raz! Niech żyją żyją nam! Niech żyją nam! A kto? Kochanowie!

Ja tylko stałam i nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać (oczywiście ze szczęścia). Ostatecznie zaśmiałam się tylko i ruszyłam w wir zabawy. Bawiliśmy się wyśmienicie, a Kuba trochę sobie poszalał, przez co musiałam go wtachać do ubera. Po pół godzinnej jeździe zapłaciłam kierowcy i pomagając wysiąść z niego chłopakowi ruszyłam do wejścia hotelu. Kiedy byliśmy już w windzie mogłam odetchnąć z ulgą. Od razu, gdy wysiedliśmy ruszyliśmy do pokoju. Weszłam do pomieszczenia uprzednio zamykając drzwi i położyłam Kubę na łóżku. Zaczęłam ściągać jego koszule i spodnie aż został w samych bokserkach

- Kochaniee może się zabawimmy, Hymm?- zapytał ledwo słyszalnie

- Myśle, że ty już wystarczająco się zabawiłeś.- odpowiedziałam mu i przykrywając go ruszyłam do łazienki

Po wieczornej rutynie wróciłam z powrotem do pokoju i położyłam się spać. Rano, a tak właściwie już po południu wstałam z łóżka i zaczęłam się powoli ogarniać i pakować na powrót do naszej kochanej Polski. Kuba jeszcze spał, więc kiedy już byłam gotowa to po cichutku wyszłam z pokoju kierując się do stołówki. Wchodząc do wcześniej wymienionego miejsca spotkałam pare osób ze sztabu reprezentacji, Wiktorię i chłopaków, ale nie wszystkich. Biorąc coś do jedzenia i picia ruszyłam w stronę dziewczyny.

- Hejka!- powiedziała z uśmiechem

- Hej, jak tam noc?- odpowiedziałam pytając

- A powiem ci, że całkiem fajnie, Kacper nie sprawiał problemów, jeżeli chodzi o położenie się do łóżka, więc nie zajęło mi długo jego położenie.- odpowiedziała

- To dobrze. U mnie Kuba też nie robił problemów tylko trochę za bardzo fantazjował.- powiedziałam i z lekkim uśmiechem upiłam łyka kawy

- Fantazjował??? Hymm nie wiem czy chciałabym wiedzieć co robił..- dodała dziewczyna lekko się śmiejąc

- Oj uwierz, że byś nie chciała..- dopowiedziałam zaczynajac swoje śniadanie

W trakcie konsumowania dowiedziałam się, że lot mamy o 18, wiec zostało nam do niego jakieś 5 godzin. Stwierdziłam, że jako dobra narzeczona, wezmę Kubie śniadanie i oczywiście leki, które z pewnością mu się przydadzą.

Wchodząc do pokoju nie zastałam chłopaka w łóżku, ale słysząc szum wody wywnioskowałam, że bierze prysznic. W trakcie kiedy Kuba się odświeżał ja ogarnęłam pokój i dokańczałam pakowanie rzeczy. Po jakiś 15 min siatkarz wyszedł z toalety z lekkim grymasem na twarzy, ale kiedy ujrzał mnie uśmiechnął się słabo.

- Hejo skarbie..- powiedział podchodząc i mnie do siebie przytulając

- Hej, bardzo boli cię głowa?- zapytałam patrząc prosto w jego oczy

- Troszkę.- odpowiedział

- To mam coś, żeby przestała. Śniadanie i tabletki.- powiedziałam i uśmiechnęłam się w jego stronę

- Ja to mam jednak szczęście... bez ciebie, bym chyba zginął..- odpowiedział chłopak i mnie pocałował

- Dobra koniec czułości, ubieraj się, jedz i idziemy trochę na miasto!- dokończyłam odrywając się od niego

Chłopak tylko mruknął w niezadowoleniu i zrobił to, co mu kazałam.

Ja zgarnęłam rzeczy z toalety i poprawiając mój lekki makijaż byłam gotowa do wyjścia. Kuba też już się w tym czasie ogarnął założył na siebie krótkie czarne spodenki, bluzkę bez rękawów i czapkę z daszkiem, oczywiście nie obyło się bez okularów przeciwsłonecznych.

- Gotowy?- zapytałam go

- Jak nigdy!- odpowiedział i łapiąc mnie za rękę ruszyła w kierunku wyjścia z pokoju

Pierwsze co zrobiliśmy, to poszliśmy się przejść po mieście i na lody (Serio uwierzcie było bardzo gorąco). Potem poszliśmy na małe zakupy i już lekko zmęczeni wróciliśmy do hotelu. Poszliśmy do stołówki zjeść szybki obiad. Wchodząc zastaliśmy już wszystkich siatkarzy tylko niektórzy mieli coś słabe miny.

- Co tam Grzesiu, jak się dzisiaj czujesz?- zapytałam i lekko się zaśmiałam

- Ojjj słabo, słabo.- odpowiedział krzywiąc się na jakikolwiek odgłos

Ja tylko na jego reakcje odpowiedziałam lekkim uśmiechem. Resztę czasu spędziliśmy z Kubą w pokoju delektując się sobą. Przed 17 zebraliśmy się i ruszyliśmy na lotnisko. Po dość w miarę szybkiej odprawie i krótkim locie wreszcie znajdowaliśmy się w stolicy naszego kraju. Pożegnaliśmy się z resztą i ruszyliśmy w stronę parkingu, na którym stał już nie kto inny jak Kamiś.

- Hejo dzięki, że po nas przyjechałeś.- powiedziałam podchodząc do chłopaka i go lekko przytulając

- Hejka, bez przesady po was miałbym nie przyjechać? Po za tym trzeba wam pogratulować zaręczyn!- odpowiedział i odrywając się ode mnie podszedł do Kuby i zbił z nim męska piątkę.

- Dobra nie rozczulaj się tak nad nimi tylko otwieraj auto, bo trochę tu zimno.- powiedziała Wiki, na co się lekko zaśmialiśmy

Chłopaki zapakowali nasze bagaże i rownież wsiedli do auta, ja siedziałam z tyłu z Kubą i Wiką, a Kamil i Kacper siedzieli z przodu. Podczas drogi spędziliśmy miło czas i to właśnie wtedy stwierdziłam, iż jednak dobrze zrobiłam, że mu wybaczyłam, przez to teraz nie bylibyśmy razem i nie miałabym takich super przyjaciół.

Hejka kochani! Jak tam wasze ocenki? U mnie powiem wam szczerze jest ok, ale będzie na pewno lepiej! Mam nadzieje, że rozdział wam się podoba i zostawicie pod nim dużo gwiazdek i komentarzy!

Pozdrowionka:

Black_Angel

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top