Rozdział 33 - Trasa cz.1: Rozstanie i tajemniczy cień
*Cadence*
Dochodziła trzecia nad ranem. Nie spałam od godziny. Coś nie pozwalało mi zasnąć. Źle się czułam i miałam zawroty głowy. Miewałam dosyć często więc nie zwracałam na to zbytnio uwagi. W pokoju było bardzo zimno. Sean jakby o tym wiedział i przytulił mnie. Niestety cały czas miałam dreszcze i nawet to nie pomagało. Zaczynałam zastanawiać się co mi jest. Ni z tego ni z owego jęknęłam.
- Coś się stało? - Sean cicho mruknął.
- Nie wiem co mi jest. Nie mogę spać, źle się czuję, chyba coś mnie bierze. - odparłam.
- Chora jesteś. Spróbuj zasnąć, może pomóc.
Zacisnął ramiona. Na siłę próbowałam spać ale co chwilę miałam dreszcze. W końcu udało mi się i usnęłam.
***
Obudziłam się około 8 rano. Byłam owinięta kołdrą jak poczwarka. Czułam się jeszcze gorzej niż wcześniej. Ciężko mi się oddychało i było jeszcze zimniej. Powoli podniosłam się i próbowałam dojść do drzwi. Przy okazji kilka razy o mało się nie przewróciłam. Opierając się o ścianę weszłam do salonu. Nigdzie nikogo nie było. Usiadłam na kanapie. Zauważyłam niewielką karteczkę na stole. Szybko podniosłam ją. Była czymś w rodzaju listu.
Cadence,
Mam nadzieję, że znalazłaś tą kartkę. Może nie będziesz zła, że ci nic nie mówiłem o tym, że będziemy w trasie. Wrócę za mniej więcej trzy tygodnie. Kocham cię.
Sean
Poszedł sobie. Po prostu mnie zostawił. Ale jednak wróci. Obiecał.
*23 dni później*
Siedziałam sama w pokoju. Nagle dostałam wiadomość.
Od: Sean
No cześć. Słuchaj dzisiaj mamy ostatni koncert, potem wracamy. Cieszysz się?
Normalnie grom z jasnego nieba. Nie dawał znaku życia przez ponad trzy tygodnie. Nigdy się tak nie cieszyłam. Wolałam udawać, że nie dostałam tego SMS-a. Poszłam do salonu. Na dworze było dość ciemno, może godzina 21:35. Ktoś wszedł do mieszkania. Widziałam jakiś czarny cień. Bałam się odwrócić. Nagle poczułam silne uderzenie w tył głowy. Dalej nic nie pamiętam.
Cdn.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top