Rozdział 26 - Dean
*Cadence*
Trzymał mnie bardzo blisko siebie. Coś wisiało w powietrzu. Dobrze wiedziałam co.
- Sean... - szepnęłam. - czemu dzisiaj?
Nie odpowiedział. Mogłam się tego spodziewać. Zawsze kiedy był w nastroju nie mówił nic. To mi się nie podobało. Chciałam mu to powiedzieć prosto w twarz. Nie mogłam. Coś dusiło mi głos w gardle. Wtedy podniósł się, podszedł do drzwi wyjściowych i przekręcił kluczyk. Świetnie. Teraz nie było odwrotu. Podszedł do mnie. Wzięłam głęboki wdech. Byłam gotowa na wszystko.
- Rób co chcesz... - wyszeptałam mu do ucha.
Wtedy się zaczęło.
***
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Zauważyłam, że spałam z głową na kolanach Seana i miałam na sobie jego koszulkę. Dziwne. Myślałam, że śnię.
- Otworzysz wreszcie?! - ktoś wrzeszczał zza drzwi.
On tymczasem dusił śmiech w sobie. Wtedy zobaczył, że nie śpię. Pomógł mi się podnieść i poszedł otworzyć. Do środka wpadł zdenerwowany Kieran.
- Te twoje żarty mam gdzieś! - krzyczał.
Nie wytrzymałam. Zaczęłam śmiać się w głos. Sean też się śmiał. Kieran udawał wkurzonego ale też się poddał. Ten jego straszny śmiech słyszałam wiele razy ale teraz to była przesada. Rzucił się na podłogę i myślałam, że dostanie drgawek. Nie wiadomo skąd w drzwiach stanął Dean. Wszystkim zrzedły miny.
- Wy tu śmiechy chichy, a my mamy teledysk nagrywać! - zwrócił się do Seana. - Co?! Zapomniałeś?!
Nigdy nie widziałam go aż tak przeztraszonego. Dziwiło mnie to trochę. Bał się swojego brata i to młodszego.
- Za dziesięć minut widzimy się na dole, zrozumiano?! - wrzeszczał Dean.
Obaj wyszli z mieszkania zatrzaskując za sobą drzwi. Podeszłam bliżej niego.
- Nie mogłeś mu po prostu powiedzieć 'zamknij się'? Przecież jesteś starszy. - powiedziałam mu.
- Nie, nie mogłem. Nie wiesz co on potrafi gdy się zdenerwuje. - spojrzał mi w oczy. - A ja nie chcę żeby coś ci się stało.
Szybko przebrał się i pobiegł na dół zostawiając mnie samą na środku salonu. Usiadłam na kanapie. Nie mogłam uwierzyć w to co się stało przed mniej więcej 50-cioma minutami temu. Zrobiliśmy to na kanapie, która do tego nie służy. Ledwo wyszedł, a ja zaczynałam za nim tęsknić. Za mną nagle wyrosła Emma. Na jej głos aż podskoczyłam.
- Ej co tu się działo? Kto to wogóle był? - spytała.
- Dziewczyno naucz się pukać. To byli dwaj bracia mojego chłopaka. Dzisiaj nagrywają jakiś teledysk i przyszli tu z pretensjami... - zaczęłam.
- Bo wiesz... - wtrąciła. - ten blondyn mi się podoba.
- Tak się składa, że Dean ma dziewczynę. Między nami nie jest za dobrze. Nie lubimy się. Ale spokojnie. Masz jeszcze Kita do dyspozycji.
- A ten brunet to jak się nazywa? I ma dziewczynę?
- Kieran? Ma... swoją Megan. (od autorki: postanowiłam dodać do fabuły moją starszą siostrę ( @idblowhes na twitterze) jako dziewczynę Kierana. Z GÓRY PRZEPRASZAM WSZYSTKIE KIERAN GIRLS )
- Szkoda... - westchnęła. - ale ten Kit czy jak mu tam to ktoś z ich rodziny?
- Nie, to ich bff (best friend forever). Nienawidzą się z Kieranem. - zaśmiałam się.
- Tak przy okazji... czyją koszulkę masz na sobie? - spytała zdziwiona.
- Yyyy... a czyją masz na myśli?
- A już wiem.
Na tym zakończyłyśmy. Emma w ciszy opuściła mieszkanie. Poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko uważając na Elsę.
***
Obudziłam się około 20.00. Ktoś obejmował mnie swoimi ramionami. Tryumfalny powrót. Poznałam Seana po tatuażach na lewym ramieniu. Zastanawiało mnie kilka rzeczy: po pierwsze, jak on wszedł tutaj i przy okazji mnie nie obudził i po drugie, jak wyciągnął koc, który miałam pod nogami? Wolałam już sobie nie zaprzątać tym głowy. Znużona poszłam spać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top