Rozdział 14 - Rozmowy nocą
*Sean*
Patrzyliśmy na siebie. Nie widziałem jej twarzy ale czułem jej niebieskie oczy na sobie. Ostrożnie położyłem się obok niej uważając na Elsę. Wtedy kotka podniosła się i odeszła na poduszkę. Tego bałem się najbardziej. Cadence podsunęła się bliżej, w wyniku czego jej ramię dotykało mojej piersi. Świetnie. Obróciła się na bok. Nasze twarze były naprzeciw siebie. Nie wiedziałem co zrobić.
*Cadence*
Patrzyłam mu w oczy. Wydawały się ciemniejsze niż zwykle. Przyciągnął mnie bliżej siebie. Wtuliłam się w niego i zasnęłam.
***
Obudziłam się około 1.00 w nocy. Sean nie spał. Bawił się moimi włosami.
- Czemu nie śpisz? - spytałam szeptem.
- Nie mogę zasnąć. - odpowiedział, przepuszczając pasmo włosów przez palce.
Spojrzał mi głęboko w oczy. Zrobiłam to samo. Bardzo głęboko w nich zobaczyłam kilka skrzących się gwiazdek. Co znaczyły? Tego nie wiem. Poprawiłam grzywkę. Złapał mnie za rękę. Zrobiło mi się ciepło. Dziwne. Jesteśmy razem od zaledwie dwóch tygodni, a ja muszę u niego zamieszkać, bo nie chcą mnie w domu.
- Sean, nie powinniśmy być razem... - powiedziałam.
- Czemu tak sądzisz? - spytał.
- Moi rodzice chyba wiedzą... ktoś im powiedział.
- Kto mógł to zrobić? Mam nadzieję, że to nie ty.
- To nie byłam ja!
- Wierzę ci. - powiedział z uśmiechem.
Znów zobaczyłam gwiazdki w jego oczach. Tym razem były one raczej iskierkami. Popatrzyłam na zegarek. 2.00 w nocy! O co chodzi? Dopiero była pierwsza! Nie mogłam utrzymać otwartych oczu. W końcu poddałam się i zasnęłam.
***
Około godziny 8.00 rano Elsa zaczęła mruczeć mi koło ucha. Otworzyłam oczy. Kotka leżała na mojej szyi. Sean spał obok mnie. Trzymał moją rękę. Świetnie. To było dosyć dziwne. Bałam się puścić. Jedną dłonią ostrożnie zdjęłam Elsę z ramienia i zaczęłam powoli podnisić się. Wtedy otworzył oczy. Tylko tego brakowało.
- Gdzie idziesz? - spytał zaspanym głosem.
Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Głos utknął mi w gardle. Patrzyłam na niego. Wtedy puścił moją dłoń i podniósł się. Po cichu wyszedł z pokoju. W międzyczasie doprowadziłam włosy do porządku i przebrałam się. Przejrzałam się w lusterku. Siniak pod okiem wyglądał gorzej niż wczoraj. Lewe oko było prawie całkowicie czerwone. Wyglądałam FATALNIE. Wstałam z łóżka i sprzątnęłam koc. Nacisnęłam klamkę. Bałam się wyjść do ludzi z TAKIM okiem. '' Raz kozie śmierć. " pomyślałam i wyszłam z pokoju. Ze strachem zchodziłam po schodach. Było dosyć cicho. Niestety tylko chwilę. Śmiech Kierana rozpruł powietrze. Wzięłam głęboki wdech i zchodziłam dalej. Oko zaczęło mnie piec jak nie wiem co. Dostałam łzotoku. Świetnie. Po chwili zawróciłam i zamknęłam się w pokoju. Nie wiedziałam co zrobić.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top