Rozdział 11 - Nagły powrót do zdrowia

*Cadence*

Bałam się tamtejszego poranka. Ze strachem otworzyłam oczy. Sean spał spokojnie. Sądziłam, że tylko mi się wydaje. Biłam się z myślami. Z jednej strony myślałam, że umrze, a z drugiej, że przeżyje. Przyjrzałam mu się bliżej. Wyglądał trzy razy lepiej niż wczoraj. Dziwiło mnie to. Jak mogło mu się polepszyć przez noc? Przypomniały mi się jego słowa ' ty cały czas trzymałaś mnie przy życiu '. Te kilka wyrazów odbijało się w mojej głowie jak echo. Wtedy on się obudził. Wciąż był słaby, ale nie tak jak wczoraj. Jego oczy odzyskały ciemny kolor. Patrzyliśmy na siebie nie wiedząc co powiedzieć. Ciszę przerwał wchodzący do sali lekarz. Żadne słowa nie opiszą zaskoczenia na jego twarzy! Cudem powstrzymałam się od śmiechu. Nagle Sean złapał się za głowę i padł na plecy. Zwijał się z bólu. Doktor tylko patrzył i nic nie robił. Co mu się stało - nie wiadomo.

***

Ten tydzień minął bardzo szybko. Aż za szybko. Sean ozdrowiał całkowicie i we wtorek wyszliśmy ze szpitala razem. Nikt nie wiedział o naszym związku. Przez ten tydzień bardzo zbilżyliśmy się do siebie. Byłam okropnie zmęczona, nie spałam ze trzy dni. W domu pewnie myślą, że nie żyję albo znowu chodzę z moim byłym. Pewnie to z nim rodzice chcieli mnie zaręczyć. Oni wogóle są jacyś cofnięci.
Staliśmy razem chwilę dopóki nie podjechał samochód Deana. Po może 20 minutach byliśmy z powrotem. Nie cieszyłam się za bardzo. W domu na 100% znowu będzie jakaś awantura. No cóż. Zacisnęłam zęby i zapukałam do drzwi. Otworzył mi Leon. Aż przecierał oczy ze zdumienia.

- To ty żyjesz?! - zawołał na pół domu.

Nie odpowiedziałam mu. Przecisnęłam się pod jego ramieniem i poszłam na górę. PRYSZNIC. Pierwsze słowo w mojej głowie. Wykąpałam się i weszłam do mojego pokoju. Nie chciałam z nikim rozmawiać. W szczególności z rodzicami. Nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top