65
#
1.Mam próbę.
Niech KAŻDY kto to czysta napisze mi SZCZERĄ opinię na temat tego opowiadania.
Nawet jak wam się nie podoba to to NAPISZCIE. Wytknicie mi błędy jakie widzicie.
Ma być SZCZERZE.
Proszę 🙏
2.Czy ktoś jeszcze tak cholernie tęskni za chłopakami? Żaden z nich nie daje znaku życia od miesiąca. Wiem że potrzebują prywatności itd, ale ja się o nich MARTWIĘ.
3.Co powiecie na maratonik?
Pod warunkiem że dostanę odpowiedź na punkt 1
TAK/NIE
#
#12.01.20#
-Wszystko w porządku? - usłyszałam za sobą kilka minut po tym, jak zatrzasnęłam drzwi za Jonah.
-Ciężko stwierdzić - odbiłam się od drzwi stając przed Chrisem który patrzył na mnie troskliwie.
Pokręciłam głową i poszłam do kuchni gdzie stały dwa kubki z parującymi napojami.
Usiadłam przy wyspie i oparłam głowę na ręce a Chris zajął miejsce naprzeciwko mnie.
-Co ci powiedział? - zaczął od razu.
-Że rozkochuje cię w sobie tak jak zrobiłam to z nim - wyjaśniłam.
-Zgłupiał? - prychnął.
-Nie wiem Chris - westchnęłam - z jednej strony to trochę go rozumiem, ale to co powiedział zabolało.
-Jak to rozumiesz? - zmarszczył brwi i chwycił kubek ze swoją kawą.
-Bo tak jakby... Powiedział że się we mnie zakochał - wyszeptałam a Chris zakrztusił się swoją kawą.
-Co zrobił?! - zawołał.
-Powiedział że się we mnie zakochał - brunet nic nie odpowiedział a ja zaczęłam kreślić wzorki na ciemnym blacie.
Naprawdę zabolało mnie to co powiedział Marais. Nie miał prawa powiedzieć czegoś takiego. Zwłaszcza że przez ostatnie pół roku spędził ze mną większość czasu i myślałam że poznał mnie na tyle, aby wiedzieć że nie byłam zdolna do czegoś takiego.
Ale gdybym miała postawić się na jego miejscu to to co zobaczył mogło wyglądać nieciekawie. Zwłaszcza po tym co działo się w domku Marais'ów i moim ignorowaniu jego telefonów przez ostatnie dwa tygodnie.
~~~
-Będę się zbierał - powiedział Chris odchodząc od wyspy przy której siedzieliśmy przez ostatnią godzinę i milczeliśmy - do zobaczenia - nic nie mówiąc poszłam za brunetem na korytarz gdzie założył buty.
-Co z następnym treningiem? - zapytałam.
-Zgadamy się - mruknął i wyszedł z mojego mieszkania.
Westchnęłam i wróciłam do salonu gdzie na stoliku leżał mój telefon. Dioda migała na zielono, co znaczyło że miałam powiadomienie. Wzięłam urządzenie do rąk i odblokowałam.
Na wyświetlaczu widniała wiadomości od Daniela w której zaproponował aby spotkanie odbyło się dzisiaj, podał godzinę i adres jakiejś kawiarni.
Nie miałam żadnych planów na 3:30 pm, więc się zgodziłam.
Rzuciłam telefon na kanapę i udałam się do łazienki gdzie poprawiłam swój stan ogólny, po czym wzięłam z sypialni swoją torbę sportową i wyszłam z domu.
Czułam potrzebę odreagowania, a to wszystko przez słowa jakie usłyszałam od Jonah.
Moim celem była siłownia. Nie chciałam jednak jechać do magazynu gdzie była siłownia Czarnej Maski, więc wybrałam tą, która znajdowała się dziesięć minut drogi spacerkiem od mojego mieszkania i nie była zbyt oblegana przez ludzi.
~~~
Uderzyłam kolejny raz w worek treningowy kiedy mój telefon zadzwonił przestając tym samym odtwarzać muzykę, która płynęła w słuchawkach.
Wyjęłam telefon z kieszeni i odebrałam połączenie od Gabbie siadając tym samym na ławkę oddaloną o niecałe trzy metry ode mnie.
-No hej, co jest? - odezwałam się do telefonu.
-Następnym razem jak będę dawała ci jakąś radę, to wytłumaczę Ci wszystko bardzo dokładnie, a nie tylko ogólnie - mruknęła dziewczyna.
-O czym ty mówisz? - zmarszczyłam brwi.
-O twoim spotkaniu z Christopherem - mruknęła.
-Co z nim nie tak? - zapytałam bo nie wiedziałam o co jej chodziło.
-Poszliście do klubu i bawiliście się do rana! - zawołała - połowa internetu o tym wie
-Co? Niby dlaczego? - zdziwiłam się - przecież ani Chris ani ja nie jesteśmy znani.
-Jesteś postrzegana jako dziewczyna Jonah, która poszła na imprezę z innym chłopakiem i nie szczędziliście sobie czułości - przytoczyła.
-Że co kurwa?! - uniosłam się - po pierwsze nic miedzy nami nie zaszło. Ja i Chris jesteśmy tylko przyjaciółmi. A po drugie nie przypominaj mi o tym dupku.
-Jakim dupku? - była zdezorientowana.
-O Jonah - mruknęłam wstając z ławki i kierując się do damskiej szatni, bo spędziłam na siłowni ponad 1,5h i miałam już dość.
-Co się stało? - zapytała.
-Po imprezie Chris przyjechał do mnie i oboje zasnęliśmy na kanapie - zaczęłam - rano przyszedł do mnie Jonah bo chciał porozmawiać. Chris akurat wyszedł z łazienki bez koszulki i Marais go zobaczył. Zarzucił mi że próbuję rozkochać w sobie Chrisa tak jak zrobiłam to z nim i że bawię się uczuciami facetów którym się podobam.
-On na pewno tak nie myśli - broniła go.
-W dupie mam co sobie myśli. Niech się do mnie nie odzywa i nie pokazuje na oczy - warknęłam a po drugiej stronie usłyszałam westchniecie - nie ważne. Przepraszam Gabbie, ale muszę kończyć.
-No dobra, pa - odpowiedziała i rozłączyła się.
Miałam ochotę wrócić na salę i ponownie uderzyć w worek. Musiałam się jednak zbierać bo godzina spotkania z Danielem zbliżała się nieubłaganie.
~~~
Weszłam do małej kawiarni gdzie prawie nie było ludzi. Ściany miały kolor kawy z mlekiem, poza jedną na której były ozdobne, czerwone cegły. To właśnie przy niej, w samym rogu kawiarni siedział Daniel i wpatrywał się w telefon.
Ruszyłam w jego kierunku przygryzając od środka policzek. Chłopak podniósł głowę i wypuścił powietrze ustami. Schował telefon do kieszeni po czym wstał żeby mnie przywitać. Miał na sobie przetarte jeansy i czarną bluzę.
-Hej Sofia - zignorowałam jego gest zdejmując kurtkę i wieszając ją na wieszaku który stał niedaleko po czym usiadłam na krześle a Seavey zajął miejsce naprzeciwko mnie - myślałem już że nie przyjdziesz - powiedział a ja wzruszyłam ramionami, spóźniłam się tylko 5 minut.
-Co dla was? - obok naszego stolika pojawił się kelner ubrany w biały t-shirt i czarne spodnie które zasłaniała bordowa zapaska do kolan.
Miał podłużną twarz, jasnobrązowe włosy, piwne oczy i szeroki, dobrze wypracowany, firmowy uśmiech.
-Zieloną herbatę, poproszę - powiedziałam a on skierował swój wzrok na Daniela.
-Dla mnie waniliowa latte - kelner skinął głową i odszedł od nas kierując się prosto do lady, gdzie stała dziewczyna ubrana podobnie do niego.
-O czym chciałeś porozmawiać? - zapytałam patrząc na chłopaka a on zagryzł wargę i spuścił wzrok.
-Przepraszam - powiedział po chwili milczenia która panowała między nami.
-Za co? - dociekałam - za to że powiedziałeś że coś biorę i wykorzystuje ludzi czy że się puszczam?
-Za wszystko - westchnął i popatrzył prosto na mnie - kiedy Clara wyjechała czułem się fatalnie. Cholernie mi jej brakowało i nie wiedziałem jak zapełnić jej brak. Czas który zwykle spędzałem razem z nią, wtedy musiałem organizować sobie sam. To ona była główną myślą jaką miałem w głowie i zaczynałem wariować. Świadomość że nie było jej obok dobijała mnie i musiałem zająć sobie jakoś głowę. Nie miałem żadnego wpływu na to co Clara tam robiła, więc chciałem mieć kontrolę nad tym co działo się tutaj. Chciałem żeby każdy był bezpieczny. Jak dowiedziałem się o tym co stało Ci się kilka lat temu to poczułem się winny, a tego było już dla mnie za dużo. Potem, dwa razy, wpadałem w ten szał i oskarżałem cię o coś paskudnego. Sofia, ja... Bardzo cię przepraszam. Zachowałem się jak skończony dupek.
-Najpierw powiedz co skłoniło cię do przeproszenia mnie - zażądałam.
-Wszystko sobie przemyślałem i rozmawiałem z Clarą - westchnął - ja naprawdę cholernie tego żałuję. Wybaczysz mi? - zapytał a ja westchnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top