53
#30.12.19#
-Jedzcie ostrożnie - Pani Carrie przytuliła mnie i swojego syna, po czym ja i Jonah wsiedliśmy do samochodu.
-Pasy - mruknął - zawsze muszę ci o nich przypominać?
-Nawet silnika nie odpaliłeś - jęknęłam.
-To nie znaczy że nie mogłabyś już ich zapiąć - pokręciłam oczami, ale zapięłam pasy.
-Zadowolony? - kiwnął głową odpalając auto i wyjechał na ulicę.
-Dowiem się w końcu gdzie jedziemy - zapytałam ziewając.
Przez ostatnie pięć nocy nie mogłam spać. Jeśli kładliśmy się około północy, to zasypiałam dopiero przed 4 am, a wstawałam normalnie. Przez kilka godzin kręciłam się na łóżku z boku na bok próbując zasnąć, ale na niewiele się to zdawało.
Jonah widząc jak się męczyłam, chciał mi pomóc i przyciągał mnie do siebie, ale wtedy było jeszcze gorzej.
-Do lasu - odpowiedział.
-Aha... - początkowo nie dotarło do mnie co powiedział - chwila, co? Do jakiego lasu, co ty pierdolisz?
-Mamy domek w lesie i tam właśnie jedziemy - wyjaśnił.
-Nie mogłeś tak od razu? - krzyknęłam zakładając ręce na piersi.
-Nie dramatyzuj - machnął ręką, a chwilę później poczułam jak gwałtownie zahamował, dobrze, że go posłuchałam i zapięłam pasy bo inaczej leżałabym na środku drogi.
-Czy ciebie pojebało? - warknęłam patrząc na niego.
-To Ester? - wskazał ręką gdzieś przede mnie, podążyłam wzrokiem ja jego palcem i zobaczyłam siedzącą na ławce siostrę bruneta, która całowała się z jakimś chłopakiem.
-Tak, to ona - przyznałam mu rację.
-Zabije gówniarza - warknął a ja usłyszałam dźwięk odpinania pasów
-Co ty robisz? - złapałam go za nadgarstek nie pozwalając mu wysiąść z samochodu.
-Idę do nich - odpowiedział.
-Zwariowałeś - oznajmiłam - pójdziesz tam i co? Przyjebiesz mu? Nawrzeszczysz na siostrę że ma chłopaka?
-Al....
-To nie twoja sprawa. Ona jest dorosła, może robić co chce, a tobie nic do tego - jedyna odpowiedź jaką dostałam to westchnięcie - zapnij pasy i jedź dalej.
-No ale Sofia...- narzekał - ona nic mi nie powiedziała.
-Ona ma 19 lat i nie musi ci się ze wszystkiego spowiadać - sprzeczałam się.
-No właśnie 19! - zawołał.
-Czy ja naprawdę mam ci przypominać co robiłeś, i jak się zachowywałeś w jej wieku? Nie? Więc się zamknij - zakończyłam temat włączając radio a on ruszył w miejsca.
-Lubię tą piosenkę - oznajmił nagle.
-Ja też - skinęłam głową słuchając spokojnej melodii z piosenki "Thinking out loud". Głos Eda roznosił się po aucie a mnie jeszcze bardziej zamykały się oczy.
-Przed nami kawał drogi, spróbuj się przespać bo w nocy ci to nie wychodzi - nie musiał powtarzać dwa razy.
-A zaśpiewasz razem z Edem? - zanim zamknęłam oczy wpadł mi do głowy jeszcze jeden pomysł.
-Dobra, niech Ci będzie - powiedział Jonah nie odrywając wzroku od drogi a ja zwinęłam się w kłębek, oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy jednocześnie uśmiechając się szeroko.
-"And darling I will be loving
You till we're seventy
And baby, my heart could still
Fall as hard at twenty-three
And i thinking about how.... "
~~~
-Musi tak trząść? - mruknęłam otwierając oczy i się przeciągnęłam - długo spałam? - zapytałam ziewając.
-Jest 4 pm - pomyślał - jakieś trzy godziny.
-Nie najgorzej - westchnęłam - daleko jeszcze?
-Ledwo się obudziła i już pyta - prychnął Jonah na co szturchnęłam go w ramię - jeszcze kilka minut.
-To ta wasza nowa piosenka? - zapytałam słysząc w radiu znajome dźwięki, a on zaczął śpiewać - czuję się zaszczycona - przyłożyłam rękę do serca śmiejąc się pod nosem.
-Niby czym? - zmarszczył brwi.
-Jestem pierwszą osobą, która słyszy jak to śpiewasz - wyjaśniłam.
-Racja, to ogromny zaszczyt - przyznał mi rację i podał mi swój telefon - nagraj mnie i wstaw na story - włączyłam instagrama i nakierowałam na niego kamerkę.
I think about you every second of the day
My heart used to be so cold, the world used to be so grey
And I know seasons change but it felt like you never would
No one seemed to understand me but you understood
We could be royalty, I'll be your prince, yeah
Give you that loyalty, don't matter the distance
I'ma love you for who you are 'cause I like that you're different
Tell me anything you wanna say and I'll sit back and listen
Ah yeah
And I know we're living busier days
And life is moving so fast, I feel like everything's changing
But when we kiss, I feel a jump in my heart
The same feeling that I felt from the start
-Nie wiedziałam że umiesz rapować - jego zwrotka się skończyła a ja opublikowałam nagranie.
-Nic trudnego - mruknął.
-Rapujesz lepiej niż tańczysz - powiedziałam cicho.
-Uznam to za komplement - prychnął.
-Jeśli chcesz - wzruszyłam ramionami, a Jonah wyjechał na główną drogę - nie miał to być domek w lesie? - zauważyłam, bo wjechaliśmy do jakiejś miejscowości.
-To nasz przystanek - brunet zatrzymał się przed jakimś dużym domem.
-Gdzie ty mnie przywiozłeś? - zobaczyłam na podjeździe Bugatti Veyron, Lamborghini jeszcze inne auta.
-Przekonasz się - weszliśmy na posesję gdzie czekał na nas jakiś facet podobny do Bradleya Coopera, ale był młodszy.
-No stary, nareszcie! - Jonah przywitał się z nim a ja stałam jak idiotka, aż brunet nie pociągnął mnie za rękę.
-Sofia, poznaj Issaca - przywitałam się z chłopakiem.
-Jesteście razem? - patrzył raz na mnie raz na Maraisa.
-Nie. Przyjaźnimy się - wytłumaczyłam szybko.
-Czyli mogę spróbować swoich sił? - zapytał a ja podniosłam brwi do góry.
-Uważaj, jak cię za jaja powieszę to zobaczysz - ostrzegł go Jonah.
-Kumam - zaśmiał się Isaac - to co? Jaki bierzesz?
-Dwa Mustangi GT - odpowiedział Jonah a ja dalej nie wiedziałam o co chodziło.
-Dwa? Ona umie jeździć? - nieprzyjemnie na mnie popatrzył.
-To królowa LA - oznajmił Jonah.
-Pokonała Trevora? - zdziwił się a ja miałam ochotę go trzasnąć.
-Nawet dwa razy - wtrąciłam.
-Dobra, dobra - podniósł ręce w geście poddania.
-Dwa Mustangi - powtórzył Jonah.
-Nie ma problemu. Zapraszam za mną - owrócił się i zaczął gdzieś iść, a my za nim.
-O co chodzi? - zapytałam cicho Jonah, tak żeby tylko on usłyszał.
-Jego rodzina prowadzi wypożyczalnie samochodów - zapytał - sportowe, terenowe, jakie tylko chcesz. Jak widzisz kasa jest spora.
-To ile to kosztuje? - przeszłam do rzeczy.
-Zależy od auta - wzruszył ramionami - przykładowo za Mustanga to 450 dolarów.
-Za dobę mam nadzieję - mruknęłam.
Jakieś sto metrów dalej stał ogromny garaż z mnóstwem sportowych, terenowych aut. Dostaliśmy do podpisania kilka umów i papierów, po czym otrzymaliśmy kluczyki do samochodów.
~~~
-Dzięki, do zobaczenia - Jonah pożegnał się z chłopakiem a ja miałam go serdecznie dość. Bez przerwy rzucał w moją stronę spojrzenia i głupie teksty.
-Na razie. Do Zobaczenia Sofia - chciał mnie przytulić, ale wystawiłam do niego dłoń.
-Cześć - uścisnął moją rękę i wcisnął w nią jakąś kartkę a ja odwróciłam się i razem z Jonah wróciliśmy do auta - nigdy więcej tu nie przyjadę - burknęłam.
-Jesteś dobra - zaśmiał się - nie spodziewał się takiej reakcji. On z łapami a ty nieee.
-I zobacz co mi wcisnął - rozłożyłam kartkę i zobaczyłam jego numer telefonu - szybciej skoczę z mostu - wrzuciłam kartkę przez okno.
-Tak trzymaj - puścił mi oczko.
-Ej a co z tymi twoimi znajomymi? - mówił że będą jego starzy znajomi, ale nikt się jeszcze nie kontaktował.
-Muszę Ci coś powiedzieć - westchnął krzywiąc się.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top