47

#19.12.19#

-Gotowa? - po kilku godzinnej podróży, taksówka zatrzymała się pod jednorodzinnym domem na przedmieściach.

-Nie - pokręciłam głową a on się zaśmiał przez co spiorunowałam go wzrokiem.

-Chodź - powiedział i pociągnął mnie za sobą.

Szliśmy powoli w stronę drzwi wejściowych, a ja rozglądałam się dookoła. Dom był średniej wielkości, a po lewej stronie znajdował się garaż, z którego słychać było jakieś stukanie.

Stanęliśmy przed podwójnym, szarymi drzwiami i brunet złapał za klamkę, spojrzał na mnie krótko i wszedł do środka.
Weszłam do domu zamykając za sobą drzwi.
Biała boazeria w holu, jasne panele na podłodze i dwie szafy.

-Jestem! - krzyknął odkładając walizkę pod ścianę i zdejmując kurtkę - a chwilę później w pomieszczeniu pojawiła się kobieta, która uśmiechnęła się na widok Jonah - hej mamo - powiedział, mocno przytulił kobietę i przez chwilę stali w uścisku, po czym odsunęli się od siebie a mama bruneta spojrzała na mnie.

-Jestem Carrie - przedstawiła się - a ty musisz być tą dziewczyną o której opowiadał Jonah.

-Mamo - jęknął, a ja zaśmiałam się pod nosem.

-Dzień dobry, jestem Sofia, miło panią poznać - wystawiłam do niej rękę, ale pani Marais zignorowała mój gest i po prostu mnie przytuliła.

Objęłam ją delikatnie, zerkając na Jonah, który uśmiechał się od ucha do ucha. Po chwili Pani Carrie odsunęła się ode mnie i założyła ręce na piesi.

-Jesteś strasznie blada. Wszystko dobrze? - zapytała, a ja pokiwałam głową.

-Wcześ...

-Czuję się świetnie - nie pozwoliłam mu dokończyć - dziękuję - uśmiechnęłam się, a zza rogu wybiegły dwie dziewczyny i obie rzuciły się na Jonah.

-Hej, jestem Ester, a to jest Svea - powiedziała starsza, pokazując palcem na młodszą.

-Sofia - podałyśmy sobie ręce wysyłając wzajemnie uśmiechy.

~~~

Siedziałam z całą rodziną Jonah w salonie i słuchałam jak opowiadali sobie, co działo się u każdego z nich przez ostatni czas. Kilka razy jakieś pytanie było skierowane do mnie, jednak w głównej mierze to rodzeństwo się udzielało.

Po mojej prawej siedział Jonah, ale między nami leżał jeszcze Sawyer. Golden retriever który chyba mnie polubił, bo ciągle przy mnie siedział, kładł głowę na moich kolanach i prosił o głaskanie. Nie zwracał nawet uwagi na bruneta, kiedy ten go wołał, co wywoływało śmiech całej rodziny i mój.

Pan Timothy nabijał się z syna, mówiąc, że Sawyer znalazł nową przyjaciółkę a on stracił miano najlepszego człowieka.

-Svea. Jest już późno - zaczęła pani domu - leć do łóżka. Jutro rano jedziesz z tatą do miasta.

-Dobra - burknęła najmłodsza, ale wyszła.

-Jesteś zmęczona? - zapytał cicho Jonah nachylając się delikatnie w moją stronę.

-Trochę tak - odpowiedziałam, co prawda byłam zmęczona, ale nie aż tak abym zasnęła na kanapie.

-Chodź, pokażę Ci pokój - wstał z kanapy, co po chwili też zrobiłam.

-Gdzie idziecie? - zapytała Ester.

-Jesteśmy zmęczeni po podróży. Pokażę Sofii pokój i pójdziemy spać - odpowiedział Jonah i zaczął kierować się do wyjścia z salonu.

-Jest mały problem - odezwała się pani Carrie.

-Jaki? - odwróciliśmy się w jej kierunku, a ja czułam że to była bomba.

-Svea skakała po łóżku z koleżankami i coś się zerwało. Zorientowałam się dopiero dzisiaj - wytłumaczyła, a ja miałam wrażenie że wymieniła z córką spojrzenie.

-Ale spoko - wtrąciła Ester - ja pójdę do Sveay[¹] i będziesz mogła spać u mnie.

-Nie ma takiej potrzeby - zaprotestował Jonah - pomieścimy się u mnie.

-Będziesz spał na ziemi? - siostra go podpuszczała.

-Moje łóżko jest wielkie - powiedział a ja miałam ochotę strzelić sobie w łeb, albo jemu.

-Jesteś pewien? Ciężko będzie się wam wyspać - nie chciałam wiedzieć co pomyśleli sobie jego rodzice.

-Damy radę - Jonah uspokoił swoją siostrę i pociągnął mnie do wyjścia z salonu.

-Dobranoc państwu! - zdążyłam jeszcze powiedzieć nim całkowicie straciłam ich z oczy - ty tępy ośle - syknęłam, ale mnie zignorował.

Wzięliśmy swoje torby i wspięliśmy się po schodach.
Szłam za brunetem przez korytarz, aż wszedł do jednego z pokoi.

-Witam w moich skromnych progach - nim zdążył zamknąć drzwi do pomieszczenia zdążył wbiec Sawyer.

Na samym środku stało łóżko z wieloma poduszkami, a po obu stronach były szafki nocne i lampki.
Po lewej, przy ścianie stała ciemna komoda, obok znajdowały się drzwi, które zapewne prowadziły do łazienki.
Tuż przy drzwiach, po prawej było biurko i spora szafka.
W pokoju znajdowały się też dwa okna. Jedno nad łóżkiem a drugie na ścianie po prawej.

-Możesz iść wziąć prysznic, potem ja i pójdziemy spać - Jonah usiadł na łóżku obok swojego psa i zaczął go głaskać.

-Jasne - skinęłam głową, wyjęłam z torby koszulkę i spodnie, po czym ruszyłam do łazienki.

Zakluczyłam drzwi, rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Puściłam gorącą wodę i zdałam sobie sprawę że nie zabrałam z LA żadnego żelu pod prysznic. Pokręciłam głową i ostatecznie wzięłam do ręki jeden z żeli Jonah. Wylałam trochę na rękę i wtarłam w ciało.

-Możesz iść - powiedziałam wychodząc z łazienki i wiążąc włosy w coś co miało przypominać koka. Nim zdążyłam uporać się ze swoimi kudłami, brunet zniknął za drzwiami.

Usiadłam na łóżku, a chwilę później Sawyer położył się na moich kolanach. Pochyliłam się w jego stronę i przytuliłam policzek do jego pyska a kiedy słyszałam pukanie do drzwi podniosłam głowę. Klamka się ruszyła, a zza drzwi wyjrzała Ester.

-Hej, potrzebujecie czegoś? - zapytała, a ja pokręciłam głową.

-Nie, raczej nie - powiedziałam.

-Wyjazd z pokoju! - krzyknął brunet z łazienki.

-Zamknij się! - odkrzyknęła jego siostra - jeśli będziesz czegoś chciała, to mój pokój jest naprzeciwko - ponownie zwróciła się do mnie.

-Dzięki. Zapamiętam - uśmiechnęłam się, a w tym samym czasie drzwi do łazienki się otworzyły i wyleciał z niej Jonah w samym ręczniku przewieszonym na biodrach.

Musiał dopiero co wyjść z pod prysznica, bo woda skapywała mu po ciele. Mimo że widziałam go już w samych bokserkach, to poczułam się trochę nieswojo. Nie wiedziałam czy to przez to, że tym razem zamiast bokserek miał ręcznik, który w każdej chwili mógł spaść, czy przez obecność jego siostry.

-Oszalałeś? - zapytała - podłoga będzie cała mokra.

-Nie ważne - mruknął do siostry mrużąc oczy - powiedziałem ci wiedziałem ci coś.

-Nie rozmawiałam z tobą tylko z Sofią - chłopak spojrzał na mnie krótko, a ja wzruszyłam ramionami

-Ups - widziałam że próbował udawać złego, ale oczy mu się śmiały.

-Uważaj na niego Sofia - przeniosłam wzrok na dziewczynę, chcąc się dowiedzieć o czym mówiła - z tego co pamiętam, to strasznie się rozpycha w nocy.

-Wynocha, już - powiedział wskazując na siostrę.

-Dobra, już dobra. Idę, bo ci żyłka pęknie - zażartowała brunetka i zamknęła za sobą drzwi, na co Jonah pokręcił głową, a Ester ponownie wejrzała do pokoju - spaliłaś buraczka - wyszeptała, a brunet niewiele myśląc wziął poduszkę i rzucił w drzwi za którymi kryła się dziewczyna.

-Przepraszam za nią. Ma 19 lat a zachowuje się jak 14 - westchnął zażenowany i wrócił do łazienki.

Chwyciłam telefon bruneta i włączyłam aparat, żeby przekonać się czy Ester mówiła prawdę. Przyjrzałam się swojej twarzy i zobaczyłam rumieńce.
Ledwie zdążyłam się ogarnąć, a Jonah pojawił się ponownie w pokoju.

-Idziemy spać? - skinęłam głową a brunet zgasił światło, przykrył nas kołdrą, przyległ do moich pleców - użyłaś mojego żelu? - poczułam na szyi jego ciepły oddech.

-Tak, zapomniałam zabrać swojego z LA - odwróciłam głowę w jego stronę, a on uśmiechnął się lekko - jesteś zły?

-Jasne że nie. Używaj go ile tylko chcesz - podniosłam kąciki ust i wróciłam do wcześniejszej pozycji - dobranoc.

-Dobranoc - zamknęłam oczy a brunet przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie.

####

[¹]Wybaczcie, ale nie mam pojęcia jak odmienia się jej imię.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top