33
#04.06.19#
Weszłam do domu z nadzieją że nie było w nim ani Daniela ani Jonah.
Ogólnie to nie wiedziałam czy ktokolwiek był w środku, bo nie było ani jednego samochodu, jednak drzwi nie były zamknięte na klucz.
Zatrzymałam się w holu i przez chwilę nasłuchiwałam jakichkolwiek odgłosów.
Jedyne co było słychać to pianino.
Zdjęłam buty, zostawiłam torbę alkoholem i powoli skierowałam się w stronę pokoju, z którego dochodziła melodia.
Wyjrzałam lekko do pomieszczenia i zobaczyłam czarny fortepian przy którym siedział brunet.
Nie pamiętałam tego pokoju. Jakimś cudem musiałam go nie zauważyć kiedy oglądałam dom.
Jonah siedział tyłem do mnie, więc stanęłam w drzwiach i rozejrzałam się dookoła.
Ściany i sufit były dźwiękoszczelne, a na podłodze leżał szary dywan. W całym pomieszczeniu były rozstawione różne instrumenty i porozrzucane kartki z nutami.
Skupiłam się na melodii jaką wystukiwał palcami i z każdą chwilą byłam coraz spokojniejsza.
Dźwięk pianina zawsze działał na mnie kojąco. Jako dziecko uwielbiałam słuchać jak Daniel grał najpierw proste, a potem coraz trudniejsze utwory.
Sama też próbowałam swoich sił z pianinem, jednak miałam za mało cierpliwość. Rezygnowałam od razu kiedy mi nie wychodziło.
-Wróciłaś - zamyślenia wyrwał mnie głos Jonah, więc spojrzałam na niego, ale on ciągle siedział tyłem do mnie.
-Od kiedy wiedziałeś że jestem? - odbiłam się od futryny i podchodząc do niego.
-Od samego początku - odpowiedział a ja stanęłam po drugiej stronie pianina i zauważyłam na nim szklankę z whisky.
-Co to za melodia? - zapytałam ciekawa.
-Jeszcze nie wiem. Próbuję coś napisać - wzruszył ramionami.
-Gdzie reszta? - wypytywałam.
-W studiu - odpowiedział krótko - ja nagrałem wszystko wcześniej, więc jestem szybciej - skinęłam lekko głową.
-Kiedy wrócą? - uniosłam brew.
-Zależy o którego Ci chodzi - w końcu na mnie spojrzał i upił swój trunek.
-Zach i Jack - wyjaśniłam.
-Oni pewnie za trzy godziny - pomyślał a ja mruknęłam pod nosem i wyszłam zostawiając go samego.
Stanęłam na środku korytarza i przez chwilę zastanawiałam się czy nie zapytać Jonah czy nie miałby ochoty się ze mną napić.
Nie chciało mi się czekać na powrót Zacha i Jacka więc postanowiłam to zrobić.
-Jonah? - brunet odwrócił głowę w moją stronę - nie miałbyś ochoty się napić? Kupiłam trochę alkoholu.
-Właściwie czemu nie - odpowiedział wzruszając ramionami i zaczął powoli wstawać a ja wróciłam do holu po alkohol i poszłam z nim do kuchni.
Wyjęłam z szafki dwie szklanki oraz kieliszki i postawiłam je na wyspie, a po chwili dołączył do mnie Marais.
-Od czego zaczynamy? - zapytałam, a on chwycił butelkę wódki.
Zaczął ją otwierać, a ja w tym czasie zajęłam miejsce naprzeciw niego, z drugiej strony wyspy.
Zapełnił kieliszki i szklanki po czym oboje wypiliśmy zawartość mniejszego szkła.
-Powiedziałaś przez telefon że wynajmujesz mieszkanie - zaczął rozmowę.
-Tak, przeprowadzam się - skinęłam głową - to już oficjalne.
-Skąd ta nagła decyzja? - zapytał, obracając w dłoniach szklankę z sokiem.
-Nie ma jednej przyczyny - mruknęłam.
-A nie chodzi tu o Daniela? - dopytywał.
-W pewnym sensie - potwierdziłam - jednak nie tylko przez niego. Jest wiele powodów dla których chcę się wynieść.
-Co na przykład? - ciągnął dalej.
-Nie czuję się dobrze w tym domu. Jest tu za dużo ludzi - podałam mu pierwszy powód jaki przyszedł mi do głowy - ale powinieneś się cieszyć. Nie będę się wtrącała w twoje sprawy. Nikt już nie będzie przeszkadzał w baraszkowaniu z Jessicą - brunet pokręcił tylko oczami i wypiliśmy następną kolejkę.
-Rozmawiałaś z Danielem? - zmienił trochę temat.
-Nie i nie mam zamiaru - odpowiedziałam twardo kręcą przecząco głową.
-Na pewno jest mu głupio że to powiedział - zetknął na mnie niepewnie.
-To nic nie zmieni - nie ustępowałam - powiedział co chciał i nic mi do tego.
-Powinniście pogadać - nalegał.
-Dzięki, ale nie - nie zgadzałam się - lepiej jeśli się usunę i nie będziemy sobie wchodzić w drogę.
-Masz cholernie trudny charakter - stwierdził kręcą głową.
-Tak też mówią - uśmiechnęłam się - ale ty też.
-Wcale nie - zaprzeczył ,a ja parsknęłam.
-Pamiętasz wyścigi? Sam zacząłeś temat, a kiedy zaczęłam go ciągnąć śwignąłeś dupą - przypomniałam mu i nalałam wódki do kieliszków a on nieznacznie się skrzywił.
-Dobra, masz rację - powiedział po chwili.
Wzruszyłam ramionami, a on popatrzył na mnie znacząco. Spojrzałam w swój kieliszek, który okazał się pusty, więc odkręciłam butelkę z alkoholem, Jonah widząc moje poczynania podsunął mi również swój pusty kieliszek.
-Ale nadal nie wiem czemu tak się wtedy wkurzyłeś - Jonah spuścił głowę i zagryzł wargę, co oznaczało że był to dla niego trudny temat.
-Mam pomysł - powiedział prostując się.
-Ciekawe jaki - prychnęłam.
-Zadam ci jedno pytanie i musisz powiedzieć prawdę, potem ty możesz zrobić to samo - wysłał na mnie palcem.
-A jeśli nie będę chciała odpowiedzieć? - uniosłam brew
-Musisz - wzruszył ramionami a ja przygryzłam policzek od środka i przez chwilę wahałam się nad decyzją, ale to mogła być szansa
-Zgoda, ale ja pytam pierwsza - postawiłam warunek.
-Niech będzie - westchnął - ale nie dam rady na trzeźwo.
Nalał sobie kolejny kieliszek, wypił i skrzywił się, ale nie zapił. Zrobiłam to samo mrużąc lekko oczy.
-Co takiego stało się między tobą i Tatum że zerwaliście - zadałam oczywiste pytanie.
-Po co ja wymyśliłem tą grę - mruknął - mogłem spodziewać się tego pytania.
-Mogłeś - zgodziłam się z nim - odpowiadaj.
-Po prostu nam się nie układało - powiedział na co ja podniosłam jedną brew.
-Nie układało wam się? - nie wierzyłam - dlatego z nią zerwałeś?
-Tak - skinął głową - nie chciałem jej ranić.
-Może nie jestem jakimś specjalistą w tych sprawach ale czy ty nie mogłeś z nią po prostu pogadać? - podsuwałam - może udałoby się wam to naprawić, albo chociaż razem podjęli decyzję o rozstaniu.
-Myślisz że to było takie proste? - prychnął.
-Tak - odpowiedziałam - ale może się mylę, wytłumacz mi.
-Ja po prostu już nie czułem do niej tego samego co wcześniej i męczyłem się - zaczął - Tatum jednak była szczęśliwa i nie chciałem ranić. Myślałem że tak będzie łatwiej.
-A skąd ten układ? Nie pomyślałeś o tym że skrzywdzisz ją jeszcze bardziej? - zapytałam bo to nie dawało mi spokoju.
-Po tym jak z nią zerwałem myślałem przez pewien czas tylko o sobie - tłumaczył - miałem wyrzuty sumienia i żeby je zagłuszyć zacząłem chodzić do klubów...
-I jak rozumiem nie oszczędzałeś kolegi w spodniach - dopowiedziałam za niego.
-W końcu uświadomiłem sobie że to może wypłynąć i zaszkodzić zespołowi - mówił patrząc w blat - zaproponowałem Tatum układ który przyjęła i skończyłem chodzić do klubów. Została Jessica z którą "spotykam się" co jakiś czas.
-Powiedzieć że jestem w szoku, to jak nic nie powiedzieć - wyznałam.
-Nikt nie wie od czego się to wszystko zaczęło - mruknął cicho.
-To dlaczego mi powiedziałeś? - byłam zdziwiona że mi pierwszej to powiedział.
-Bo to była jedyna możliwość, żebyś ty odpowiedziała na moje pytanie - skinęłam lekko głową, niestety musiałam przyznać mu rację, nadeszła moja kolej - właśnie zaczęła się część gry która mniej mi pasowała.
-Po co ja się na to zgodziłam - mruknęłam i nalałam sobie wódki.
-Nie możesz się wycofać - dodał.
-Niestety wiem o tym - westchnęłam.
#####
O co zapyta Jonah?
Jakieś sugestie??
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top