32

#04.06.19#

Przez dwie godziny krążyłam po mieście bez celu, aż w końcu zatrzymałam się pod wytwórnią Atlantic Records.
Nie byłam pewna czy dobrym pomysłem było przyjechanie tam, ale nie miałam nic do stracenia.

Weszłam do środka drzwiami dla gwiazd.
Ochroniarz wpuścił mnie od razu po pokazaniu dowodu, bo Daniel upoważnił mnie do wstępu.
Zatrzymałam jakąś dziewczynę która wyszła z windy i zapytałam ją jak trafić do biura producenta.
Wskazała mi kierunek, a ja poszłam zgodnie z jej wskazówkami.
Weszłam do windy i napisałam do Jacka żeby powiedział mi wszystko o tym producencie.
Nim stanęłam przed odpowiednimi drzwiami miałam już wszystkie potrzebne informacje na temat tego faceta.

Zawiązałam czarną chustę na nosie i chwyciłam za klamkę, jednak pomieszczenie było zamknięte. Pokręciłam oczami, wyjęłam wsuwkę z włosów, pogrzebałam chwilę przy zamku i drzwi się otworzyły. Włączyłam aparat i wciskając przycisk nagrywania weszłam do środka i spojrzałam na producenta, który pieprzył na biurku jakąś laskę.

-Co do kurwy!? - wydarł się i zaczął zakładać spodnie, a dziewczyna z biurka zapinać białą bluzkę - ochrona!

-Chyba jednak nie chcesz żeby ludzie widzieli jak zdradzasz żonę - kątem oka zauważyłam jak ta dziewczyna chciała się wymknąć - czekaj, czekaj koleżanko - zagrodziłam jej drogę.

-Przestań nagrywać - podszedł do mnie i spróbował wyrwać telefon, jednak kopnęłam go z między nogi.

-Grzeczniej - mruknęłam.

-Wyjdź bo wezwę ochronę - zagroził.

-Wzywaj sobie. Ja w tym czasie wrzucę film do sieci - facet przetarł twarz dłońmi i westchnął.

-Kim ty jesteś w ogóle? - zapytał.

-Nikim ważnym - wzruszyłam ramionami.

-A dokładniej? - był wściekły.

-Żmija - odpowiedziałam.

-Co? - zdezorientowałam go - po jaką cholerę tu przyszłaś? Czego chcesz.

-Czy ja wiem... - wzruszyłam ramionami, jednak ciągle nagrywałam tego faceta - żebyś zrezygnował ze stanowiska i wyjechał z miasta.

-Chyba cię pojebało dziewczynko - prychnął.

-Twoja żona nie będzie szczęśliwa, kiedy zobaczy, jak pieprzysz się ze swoją sekretarką. I wiem że nie był to pierwszy raz - chwilowo ani on, ani tak dziewczyna nie wiedzieli co powiedzieć - dobra, nie mam czasu. Wiem że uwielbiasz niszczyć kariery, więc teraz ktoś zniszczy ją tobie. Rezygnujesz, albo zostajesz zmieszany z błotem w mediach.

-Nie możesz - pokręcił głową.

-Mogę. Masz pięć sekund na namysł. Pięć... - zaczęłam odliczać - cztery... Trzy...

-Dobra - zawołał - rezygnuję.

Nie spodziewałam się tak szybkiej kapitulacji. Obstawiałam jakieś opieranie się i przepychanki słowne, czy też zmuszenie mnie do wytoczenia cięższego działa.

-To na co czekasz? Pisz rezygnację - mruknęłam, a on zamiast podejść do biurka rzucił się na mnie, złapał mnie za szyję i podniósł w górę.

-Jak śmiesz mnie szantażować - warknął, a ja wyjęłam zza paska pistolet.

Nie był naładowany, ale on o tym nie wiedział. Jego oczy powiększyły się kiedy poczuł co znajdowało się przy jego skroni i mnie puścił.

-Chcesz kulkę? Albo ty?- zapytałam patrząc na obojgu a on pokręcił głową - pisz tą jebaną rezygnacje! - krzyknęłam, celując prosto w jego klatkę piersiową. 

Nawet nie zastanawiałam się nad tym co robiłam.
Może i byłam psychiczna, ale w moim świecie ludzie którzy zbyt długo zastanawiali się nad tym co zrobić, źle kończyli.

~~~

Wyszłam z wytwórni i wyjęłam telefon

-Tak? - usłyszałam po dwóch sygnałach.

-Producent już nie będzie ci stawiał ultimatum - zaczęłam - ani tobie, ani nikomu innemu.

-Co? O czym ty mówisz? - był zdezorientowany.

-Zrezygnował z posady - wyjaśniłam.

-Jak? Co ty mu zrobiłaś? - zaczynał się cieszyć.

-Przemówiłam do rozsądku - wzruszyłam ramionami - używając argumentów nie do podważenia.

-Boję się zapytać jakie były to argumenty - zaśmiał się - chociaż jestem też cholernie ciekawy.

-Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz - nie usłyszałam żadnej odpowiedzi - po prostu nie wnikaj.

-No dobra... - zgodził się.

-Spokojnie, nie będziesz miał żadnych kłopotów - zapewniłam - nie wsypałam cię.

-Dziękuję - odetchnął a ja się rozłączyłam.

Widziałam jak facet napisał wypowiedzenie i wysłał je do wszystkich swoich przełożonych.
A żeby mieć pewność że niczego nie cofnie powiedziałam że sprawdzę czy mnie nie oszukał. A zrobienie tego nie wymagało wiele wysiłku. Dziewczynie kazałam zrobić to samo.

Wsiadłam na motor i założyłam kask.
Moim następnym przystankiem miało być małe mieszkanie w jednej z dzielnic.

Jakieś pięć minut później byłam już pod odpowiednim adresem.
Dałam już wcześniej znać agentowi nieruchomości o mojej wizycie, więc nie musiałam się martwić o ewentualne pocałowanie klamki.

Zanim weszłam do budynku, to poczułam jak mój telefon zawibrował po raz kolejny.
Od kiedy wyszłam z domu, co chwilę dzwonił do mnie ten sam nieznany numer.
Na skrzynce znajdowało już około dwudziestu nie odebranych połączeń.

-Kto się do mnie dobija?  - zapytałam prosto z mostu.

-Jonah - nie za bardzo wiedziałam skąd miał mój numer, ale nie czułam potrzeby pytania go, chciałam szybko zakończyć rozmowę.

-Po co dzwonisz? - przeszłam do rzeczy.

-Zapytać czemu nie odebrałaś za pierwszym razem - mruknął.

-Byłam zajęta - zbyłam go - teraz też jestem.

-Jesteś z tą swoją mafią? - zapytała, a prychnęłam.

-Nie, idę właśnie podpisać umowę o mieszkanie - brunet nic nie odpowiedział - czego chciałeś za pierwszym razem?

-Dowiedzieć się czy wszystko w porządku - mruknął.

-Daruj sobie tą sztuczną troskę. Wiem że masz w dupie to, jak się czuje i cieszysz się że w końcu się wyprowadzę - naskoczyłam na niego.

-Tu nie chodzi o to - chciał zaprzeczył.

-A właśnie że o to - syknęłam wchodząc po schodach na odpowiednie piętro, niestety budynku nie było windy.

-Jesteś zła na Daniela, ale nie na mnie - próbował mnie przekonać.

-Posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie. To, że spałeś w moim łóżku, nie znaczy że jest jesteśmy przyjaciółmi - powiedziałam i się rozłączyłam, bo dotarłam pod odpowiednie mieszkanie.

Nie zdążyłam zadzwonić dzwonkiem, bo ktoś otworzył drzwi od środka.

-Pani Sofia. Zapraszam - mężczyzna odsunął się pozwalając mi wejść - wszystkie dokumenty mam przy sobie, więc możemy podpisać umowę w każdej chwili.

-Tak, tak - mruknęłam - chcę się jeszcze raz rozejrzeć.

-Nie ma problemu - odwróciłam się i weszłam do pierwszego pomieszczenia.

Całe mieszkanie było małe, wyglądało jak typowa kawalerka.
Kuchnia, sypialnia, mały salon i łazienka. To było wszystko. Wyposażenia nie było prawie wcale. Jedynie jakieś szafki, stół i fotel.
Przydałoby się zrobić remont, jednak cena była przestępna jak na lokalizację.

Wróciłam do agenta, a on popatrzył na mnie uważnie.

-Biorę - powiedziałam krótko i bez emocji. 

To było jedyne mieszkanie, które w miarę mi odpowiadało, więc nie miałam innego wyjścia jak je wynająć.

-Świetnie - podał mi wszystkie dokumenty do podpisu i opuścił cenę o 10%.

Dostałam klucze, więc zostało mi już tylko załatwić sprawy w urzędach i znaleźć fachowca który wyremontowałby moje nowe mieszkanie.

Postanowiłam jednak, że nie czekać z przeprowadzką aż do końca remontu, tylko od razu przenieść tam swoje rzeczy i tym samym wynieść się od Daniela.

Niedaleko mojego nowego mieszkania był sklep całodobowy w którym mogłam dostać alkohol, więc kupiłam wódkę oraz wino i dobrałam do tego jakiś sok.
Nie zamierzałam jednak wypić tego sama. Chciałam podzielić się z Zachem i Jackiem. Z pozostałą trojką nie miałam zamiaru nawet rozmawiać, a Gabbie nie powinna pić. 

Wsiadłam na motor i ruszyłam w stronę domu w którym jeszcze mieszkałam.

###

Taki trochę zapchaj dziura.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top