14
#23.04.19#
Dwie i pół godziny później skończyłam opracowywać plany dla Evana i reszty, więc wysłałam wszystko do Alison i zamknęłam laptopa.
Czułam jak moje kości zastygły, więc musiałam się powoli podnosić z leżaka.
Rozprostowałam nogi, wzięłam sprzęt pod rękę i ruszyłam do domu, a kiedy z naprzeciwka wyszedł Jonah odwróciłam głowę. Okazało się to jednak błędem.
Przechodziłam przy krawędzi basenu, kiedy poczułam mocne szturchnięcie w ramię. Straciłam równowagę i próbowałam się złapać czegokolwiek, ale nie miałam czego. Wleciałam do basenu wrzeszcząc na całe gardło.
Spadając uderzyłam głową w ściankę i nabrałam wody w płuca.
Wynurzyłam się po kilku chwilach na powierzchnię i zaczęłam kasłać. Przetarłam twarz dłońmi i uderzyłam pięściami w taflę wody.
-Marais! Pojebało cię kurwa do reszty?! - spojrzałam na niego, ale stał niewzruszony, a obok mnie przepłynął mój laptop - zajebie cię! Obiecuję! - wydałam się chwytając laptopa i wyszłam z wody.
Lało się ze mnie strumieniami.
W tym samym momencie na zewnątrz wyszli Daniel, Zach, Eben i Corbyn.
-Co się stało? - zapytał najmłodszych.
-On się, kurwa, stał - warknęłam patrząc na Jonah, przepchnęłam się między chłopakami i poszłam do pokoju.
Słyszałam jak Daniel razem z Zachem krzyczeli na Jonah za to co zrobił. On jednak wcale nie okazywał skruchy. Tłumaczył się że należało mi się, za to że prawie go zabiłam. Postanowił się na mnie odegrać.
Miałam szczęście, że Daniel nauczył mnie kiedyś pływać. Nie sądziłam że przydałoby mi się to w takiej sytuacji.
Stanęłam na środku pomieszczenia i otworzyłam laptopa, którego szlag trafił.
Przestał działać. Woda wylewała się z każdej strony, z każdej dziurki.
Wszystkie pliki, dane, dokumenty...wszystko poszłoby się jebać, gdybym nie robiła systematycznie kopii.
Nie było mowy, żebym to tak zostawiła. Musiałam tylko jakoś umówić się na spotkanie z Tatum, a potem przekonać ją, żeby wycofała się z tego idiotycznego pomysłu Jonah.
Z jednej strony chciałam się na nim zemścić, pokazać że nie potrzebnie ze mną zadarł.
A z drugiej strony chciałam pomóc Tatum, mimo że jej nie znałam. Nie zasługiwała na takie traktowanie i na to żeby się nią wysługiwać.
Jednak najpierw musiałam się zająć czymś innym.
Rzuciłam komputerem w kąt pokoju.
Wzięłam z szafy świeże, suche ubrania i zamknęłam się w łazience. Wysuszyłam włosy, zdjęłam przemoczone rzeczy i założyłam czerwoną bluzę z czarnym napisem "New York" i czarne jeansy. Włosy związałam w koka i wyszłam z łazienki.
Zgarnęłam z pokoju torbę do której wrzuciłam telefon oraz wszystkie pieniądze jakie miałam, po czym zbiegłam na dół gdzie czekała na mnie taksówka.
-Gdzie idziesz? - otwierałam już drzwi, kiedy za mną pojawił się Daniel.
-Do galerii - mruknęłam - kupić nowego laptopa, bo twój przyjaciel wrzucił go do basenu.
-Nie złość się na niego, on nie chciał - próbował go usprawiedliwić.
-Przestań, wszystko słyszałam - powiedziałam, a blondyn się speszył.
-O której wrócisz? - pociągnęłam za klamkę, ale znów mnie zatrzymał zmieniając temat.
-Nie wiem - wzruszyłam ramionami - może mi trochę zająć.
-Właśnie zamówiliśmy jedz...
-Zjem na mieście - odpowiedziałam i nie czekając na kolejne pytanie wyszłam szybko z domu.
Wsiadłam to taksówki i zadzwoniłam do Dereka. Nie obchodziło mnie w tamtym momencie że był z tą Carlą.
-Przeszkadzasz mi - warknął zły.
-Przelej mi 30 tysięcy, a potem weź sobie ze skrytki - powiedziałam krótko.
-Po co? - byłam pewna że zmarszczył brwi.
-Nie pytaj, tylko to zrób. Teraz - mruknęłam i się rozłączyłam a chwilę później mój telefon wydał dźwięk informujący o nowym przelewie.
Miałam wystarczająco dużo pieniędzy żeby kupić sobie nowy komputer i wymarzony motor.
Nie planowałam wcześniej zakupu nowego laptopa, ale w tamtej chwili nie miałam innego wyboru. Potrzebowałam go.
~~~
Wysiadłam z auta kiedy zatrzymał się pod galerią i skierowałam się od razu do sklepu z elektroniką. Nie rozważając innego wyboru, kupiłam taki sam model jaki miałam wcześniej. Sprzedawca próbował wcisnąć mi coś "lepszego", jednak uparcie zostałam przy swojej decyzji.
Po pół godzinie wyszłam ze sklepu z nowym komputerem oraz potrzebnym do niego sprzętem.
Chciałam pojechać od razu do salonu motoryzacyjnego, jednak postanowiłam kupić sobie coś do picia. Weszłam do Starbucks'a, który był tuż przy wyjściu z galerii i stanęłam przy kasie dziwiąc się że kawiarni nie było prawie nikogo. Dziewczyna za ladą odebrała zamówienie i szybko przygotowała napój. Podziękowałam i usiadłam przy jednym ze stolików.
Zadzwoniłam po taksówkę i upiłam pierwszego łyka.
Nie musiałam się martwić o przegapienie jej. Ściana kawiarni była oszklona, więc widziałam co się działo na zewnątrz.
-No hej - usłyszałam nad sobą więc podniosłam głowę i zobaczyłam jakiegoś blondyna.
-Znamy się? - zapytałam patrząc na niego dziwnie.
Miał postawione do góry włosy i zielone oczy a przez białą koszulkę polo widać było, że siłownia nie była jego ulubionym miejscem.
Na ręce miał złoty zegarek i trzymał najnowszego iPhona. Zdecydowanie nie dla mnie.
-Możemy się poznać. Jestem Stephen - chciał dotknąć mojej dłoni, jednak szybko ją zabrałam.
-Nie - pokręciłam głową - spierdalaj - syknęłam sprawdzając godzinę w telefonie oraz czy mój transport nie przyjechał.
-Czekasz na kogoś? - nie odpuszczał.
-Na taksówkę - nie wiedziałam po co mu to powiedziałam.
-Jeśli chcesz to mogę cię podwieźć. Mam Lamborghini - poruszył brwiami, a ja prychnęłam - nie chcesz się przejechać?
-Chłopczyku, wróć lepiej do swojej piaskownicy. Tam przynajmniej będą się tobą interesować - wstałam z miejsca, bo miałam go dość a moja taksówka właśnie przyjechała.
Szybko wyszłam z galerii i szłam w stronę auta, ponieważ słyszałam tego chłopaka za sobą.
Poczułam że chwycił mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę.
-Dasz mi swój numer? - zapytał, a ja niewielkie myśląc naplułam mu w twarz i korzystając z chwili jego nieuwagi wsiadłam do auta.
-Niech pan jedzie - powiedziałam i podałam kierowcy adres.
~~~
Zsiadłam z mojego nowego nabytku i spojrzałam na zdziwione twarze chłopaków, którzy od razu pojawili się przed domem.
-No co? Nie widzieliśmy dziewczyny na motorze? - zapytałam.
-Naprawdę go kupiłaś - powiedział Zach, który jako pierwszy się otrząsnął a Daniel, Eben i Jonah ciągle stali z otwartymi ustami przyglądając się maszynie.
-Chyba nie myślałeś że żartowałam - uśmiechnęłam się.
-Myślałem - przyznał i podszedł bliżej - mogę się przejechać?
-Może kiedyś - wzruszyłam ramionami.
-Obudziliście Lav! Co do... - z domu wyszedł wkurzony Jack, co dało mi do zrozumienia, że wrócili już ze szpitala razem z Gabbie - kogo to cacko? - jego oczy powiększyły się i podszedł do motoru.
-Moje - powiedziałam a on na mnie spojrzał.
-A ty jesteś..? - zmarszczył brwi.
-Mówiłem ci o Sofi - obok niego stanął Daniel a Avery dopiero wtedy pojął kim byłam.
-Jack - podał mi rękę - zajebista maszyna.
-Dziękuję - uśmiechnęłam się i usłyszałam płacz dziecka.
-Muszę iść do dziewczyn - odwrócił się.
-Mogę z tobą? - zapytałam odstawiając motor do garażu.
-Jasne - uśmiechnął się i ręką dał mi znać żebym poszła za nim.
Weszliśmy do pokoju chłopaka i zobaczyłam młodą dziewczynę która trzymała na rękach małe dziecko.
Brunetka odwróciła się w naszą stronę, kiedy usłyszała że drzwi się otworzyły a na jej twarzy pojawił się zdziwienie spowodowane moją osobą.
-Gabbie, poznaj Sofia, przyjaciółka Daniela - przedstawił mnie biorą córkę na ręce.
-Miło mi cię poznać - dziewczyna wydawała się miła.
-Mi również - uśmiechnęłam się i spojrzałam na dziewczynką, która w ramionach Jacka od razu się uspokoiła - urocza, gratuluję - spojrzałam na młodych rodziców.
-Dziękujemy - odpowiedzieli na raz.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top