100
#29.07.21#
-Dolecieliście do Los Angeles? - usłyszałam od razu po przysunięciu telefonu do ucha.
-Właśnie weszłam do mieszkania - westchnęłam rzucając na stolik klucze, a sama padłam na kanapę - nie musisz się martwić.
-Ty też dzwonisz za każdym razem żeby sprawdzić czy mi ani Evanowi nic się nie stało - mruknęła Alison ja pokręciłam głową.
-Ok, zrozumiałam przekaz - powiedziałam.
-Skoro jesteście na miejscu to teraz możesz odpocząć - zasugerowała - Marais zrobi ci melisę, gorącą kąpiel a potem pójdziesz spać.
-Wszystko ładnie pięknie, ale jestem sama w mieszkaniu - wyjaśniłam - przez to, że wróciliśmy wcześniej poprzesuwali jakieś spotkania i jechał to załatwić
Po tym jak brunetowi udało się przebukować bilety na wcześniejszy lot, zadzwonił do Daniela i powiedział aby menadżer zespołu przyspieszył spotkanie z wytwórnią. Miało się ono odbyć o 9 am, więc nie było sensu aby Jonah przyjeżdżał do mnie na 2 godziny a potem jechał do chłopaków a potem do wytwórni.
Umówiliśmy się tak, że każde z nas wróciło do siebie, a około 2 pm ja miałam przyjechać do domu chłopaków i opowiedzieć Danielowi o wszystkim.
-W takim razie... - zaczęła - masz trochę czasu na nacieszenie się spokojem i cieszą.
-Przyda się - przyznałam - jeszcze raz bardzo cię przepraszam że nie udało nam się znowu spotkać, al...
-Sof, wszystko rozumiem - przerwała mi - po takich wrażeniach, sama uciekłabym jak najszybciej.
-Dziękuję Al - uśmiechnęłam się - będę kończyć. Pa.
-Pa - odłożyłam telefon obok siebie i wcisnęłam twarz w poduszkę.
Byłam bardzo zmęczona podróżą a cisza panująca w moim mieszkaniu była uspakajająca.
Lot o 4 am to prawdziwa męczarnia zwłaszcza, że siedział za mną starszy facet, który kasłał co pięć minut.
Musiałam jeszcze spotkać się detektywem z którym byłam umówiona na 6 pm, aby zlokalizował mężczyznę, który był moim biologicznym ojcem. Po przejrzeniu tych wszystkich dokumentów znalezionych u mojej matki wiedziałam tylko jak miał na imię i że był o rok starszy od niej. W tym roku skończył 45 lat. Nie było żadnych zdjęć, listów, kompletnie nic.
Cały ten wyjazd do Portland wykończył mnie psychicznie. Nigdy nie spodziewałabym się tego, co się wydarzyło. Nie byłam na to w żaden sposób przygotowana. Jasne że spodziewałam się jakichś drobnych kłopotów, ale nie aż takich. Na pewno nie tego, że mój ojciec tak naprawdę wcale nim nie był a Pistacja została uśpiona.
~~~
-Sof... - otworzyłam jedno oko słysząc niedaleko męski głos.
-Co? - burknęłam podnosząc głowę z poduszki. Zegar ścienny wskazywał już 3 pm, co znaczyło, że moja nieplanowana drzemka trwała dość długo.
-Nie bolą cię plecy? - zapytał
-Bolą - przyznałam przecierając twarz dłońmi i spojrzałam na chłopaka.
-Nie trzeba było zasypiać na kanapie - prychnął.
-Nie ważne. Co ty tu robisz? - przeciągnęłam się i podkurczyłam nogi pod siebie.
-Nie odbierałaś telefonu a miałaś przyjechać godzinę temu, więc ja jestem - przyłożyłam rękę do czoła zdając sobie sprawę że miał rację.
-Zasnęłam, przepraszam - wyjaśniłam - muszę napisać do Dani...
-Nie musisz. Seavey przyjedzie tu za kilka minut - brunet mi przerwał.
-Dobrze. Co masz za plecami? - zapytałam bo on przez cały czas trzymał ręce za sobą.
-Coś co poprawi ci humor - puścił mi oczko a chwilę później pojawiło się przede mną pudełko z pizzą - trzymaj - zaburczało mi w brzuchu przez co po salonie rozniósł się śmiech Jonah.
-Dziękuję - podał mi pudełko i w tym samym czasie usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Wejdź! - krzyknął Jonah idąc do kuchni a w salonie pojawił się Seavey.
-Ooo... Pizza, zajebiście - chłopak usiadł obok i włożył do ust kawałek pizzy.
-Ciebie też miło widzieć, Daniel - prychnęłam i przewróciłam oczami.
-Przyjaciółko ty moja, tak bardzo się stęskniłem - zaśmiał się a ja strzeliłam go w ramię, kiedy do salonu wrócił Jonah z mrożoną herbatą - dobra, mów szybko co takiego się stało w Portland, bo on nie chciał mi niczego powiedzieć - Daniel ugryzł pizzę i wskazał na mojego chłopaka a ten wzruszył ramionami.
-Mój ojciec wcale nie jest moim ojcem - powiedziałam jakby było to coś całkiem normalnego, a Daniel zaczął klaskać, bo zakrztusił się jedzeniem.
-Przepraszam, że co kurwa? - otworzył szerzej oczy.
-Mówiłem że będziesz w szoku - westchnął Jonah a ja podałam przyjacielowi szklankę z herbatą.
-To co słyszałeś - powiedziałam - okazało się że moja matka okłamywała mnie przez wiele lat.
-Ale jakby...jak? Co? Ja tego nie pojmuję - chłopak skupił swoją uwagę na moich słowach.
-Ja też tego nie rozumiem - westchnęłam - ona była w ciąży z jakimś innym facetem. On ją zostawił, więc powiedziała że ojcem dziecka jest mój ojczym. On odkrył to kilka lat temu i myślę, że to właśnie od tamtego czasu był dla mnie oschły - mówiłam szybko i strasznie skracałam.
-Stop - zarządził - mów jeszcze raz, ale powoli i ze szczegółami.
~~~
-Teraz już wszystko rozumiesz? - zapytałam przechylając głowę do tyłu.
-Teoretycznie tak, praktycznie nie. Nigdy zrozumiem jak można zrobić coś takiego - mruknął Daniel a Jonah zgodził się z nim machając głową - czyli o której masz te spotkanie z detektywem?
-O 6pm w kawiarni niedaleko - chłopak spojrzał na zegar, więc zrobiłam to samo. 4:15 pm, opowiedzenie Danielowi wszystkiego co się działo, z najdrobniejszymi szczegółami zajęło sporo czasu - nie musisz jeszcze iść, mam dużo czasu do spotkania. Teraz po prostu zmieńmy temat. Jak było na spotkaniu? - spojrzałam na chłopaków którzy na raz wzruszyli ramionami.
-Intensywnie - zaczął Seavey - Kallman [¹] gratulował nam nagrody MTV, powiedział też że musimy jak najlepiej wykorzystać "swoje 5 minut" i zrobić coś, przez co będzie o nas jeszcze głośniej.
-Najlepiej sprzedają się skandale - wzruszyłam ramionami.
-On powiedział to samo - zgodził się Jonah - ale my się nie zgadzamy.
-Myślę że dram z naszym udziałem było już sporo. Wolimy żeby ludzie kojarzyli nas z naszą muzyką, a nie skandalami - powiedział Daniel, a Jonah zgodził się z nim.
-Dobry wybór - mruknęłam - co dalej?
-Za tydzień w sobotę mamy wystąpić w "Dzień dobry Los Angeles" [²] - wymieniał brunet - po południu w "102.7 KISS FM" [³].
-Nieźle - pokiwałam głową w uznaniu.
-To jeszcze nie koniec - zaznaczył Jonah - zgodzisz się na wspólny wywiad i sesję? - zapytał a ja zmarszczyłam brwi.
-Co? - zapytałam zdezorientowana - jaki wywiad? Jaka sesja?
-Dla "1883 Magazine" [⁴]. Chcą zrobić wywiady w parach. No wiesz, ty i Jonah, ja i Clara... - wytłumaczył Daniel - zrobiliby krótkie wywiady z każdą z par a potem sesje zdjęciowe, które zamieszczą w internecie i najnowszym numerze.
-Musiałabym to przemyśleć - mruknęłam.
-Rzecz w tym, że nie ma na to czasu. To ma być już jutro - powiedział Jonah drapiąc się po głowie, a ja otworzyłam szeroko oczy.
-Szybko was poinformowali - prychnęłam - a jak reszta? Dziewczyny się zgodziły?
-Czekamy tylko na twoją decyzję - odpowiedział - dawaj mycha, będzie fajnie. Jeszcze nigdy nie miałaś wywiadu i może ci się spodoba - brunet puścił do mnie oczko.
-W sumie.... - zastanawiałam się - co mi szkodzi. Zgoda.
######
[¹] Craig Kallman - prezes Atlantic Records
[²] Nazwa wymyślona (nie wiem czy jest taki program telewizyjny)
[³] 102.7 KISS FM - stacja radiowa w LA.
[⁴] 1883 Magazine - jeden z amerykańskich magazynów kolorowych.
Może was to ucieszy a może nie, ale chciałabym i postaram się zakończyć to opowiadanie w nie więcej niż 20 rozdziałach.
Całość i tak jest dłuższa niż planowałam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top