25
Levi obudził się chwilę przed południem, ta noc była tak wyczerpująca, że pierwszy raz od dawna wstał tak późno. Gdy usiadł poczuł pierwsze efekty ich długiej zabawy, ból dał o sobie znać podobnie jak dyskomfort. Chwycił za szlafrok i ręcznik. Wszedł do łazienki, w której nie tylko była wanna, ale też prysznic. Ze względu na bolące plecy wolał posłużyć się prysznicem, aby znów nie musieć usiąść. Woda swobodnie spływała po jego ciele wzbogaconym o kilka malinek i ugryzień.
Do łazienki wszedł Eren, bez słowa dołączył do niego pod prysznic z lekkim uśmiechem. Najpierw masował dłońmi jego ciało, a potem z ogromną przyjemnością pochwycił jego członka, delikatnie zaczął go masować w akompaniamencie westchnień czarnowłosego. Kilkuminutowa zabawa jego członkiem doprowadziła do wytrysku, Levi jęknął przeciągle, a jego kolana się ugięły. Eren trzymał go mocno nie pozwalając mu kucnąć, czuł się usatysfakcjonowany i dumny.
- Podobało Ci się? - zapytał cicho mając usta blisko jego ucha.
- Podobało... - wyprostował się odzyskując pewność i siłę w nogach. Eren sięgnął po swój szampon i nałożył mu trochę na włosy zaczynając je spieniać.
- Kocham cie bardzo... - pocałował go krótko.
- Ja ciebie też kocham... A ty jesteś zadowolony z tej nocy?
- Bardzo, nie tylko z nocy zresztą, wszystko co doprowadza cie do podniecenia bardzo mnie satysfakcjonuje
- Hah... Dziwny jesteś - uśmiechnął się lekko.
Po skończonym wspólnym prysznicu założyli na siebie coś wygodnego i luźnego. Eren zauważył, że jego telefon ciągle dzwoni. Podszedł I na ekranie dostrzegł numer ojca, który zresztą był podpisany.
- No co tam?
- Eren przyjedź tu szybko!
- Co? Co się stało?...
- Ktoś mnie napadł, zabrał księgę! Spustoszyli mój gabinet i zabrali parę innych rzeczy! Jesteś mi potrzebny!
- ... Zaraz tam będziemy
- Nie! Levi musi zostać w rezydencji, to dla niego zbyt niebezpieczne, ci którzy mnie zaatakowali byli wampirami... - W tej chwili nastała kilkuminutowa cisza, czarnowłosy nawet nie odważył się odezwać i przerwać.
- Zaraz będę... - rozłączył się. - Ktoś zaatakował ojca i zabrał księgę...
- Co takiego!? Wiedziałem, że to byk zły pomysł żeby mu ją zostawić!...
- Jadę do niego
- Jadę z tobą!
- Nie możesz, zaatakowały go wampiry, we dwójkę sobie nie poradzimy w razie gdyby atak się powtórzył, tutaj jesteś bezpieczny, nie wiem co planują te typki... Albo chcieli żebyśmy tam oboje pojechali, albo chcą wywabić mnie z domu, żebyś został tu sam...
- Czyli mogą tutaj wejść?...
- Nie mogą - odparł zakładając czarną bluzę - No chyba, że ja o czymś nie wiem... W razie czego bądź z mamą i Hanji w jednym pokoju. Gdyby coś się działo hanji zabierze was w bezpieczne miejsce... Ona zna tajne miejsca w tym domu
- Dobrze... Uważaj na siebie...
- Będę - pocałował go. - Wrócę najszybciej jak się da
Zniknął po tych słowach... Levi poszedł porozmawiać ze swoją mamą i Hanji, musiał im wszystko dokładnie wytłumaczyć. Spotkali się w jadalni.
- Nie dzieje się za dobrze... - usiadł obok mamy. - Eren jest u swojego ojca, napadły go obce wampiry... Nie mogłem jechać z nimi, ponieważ nie dali by rady oboje mi pomóc w razie takiej potrzeby...
Hanji, Eren powiedział, że w razie kryzysowej sytuacji masz nas zabrać do jakiegoś tajnego miejsca w tej rezydencji...
- Jasne... Nie ma problemu... jestem jednak dobrej myśli... - odechciało się jej jeść. Kuchel milczała tylko...
W tym samym czasie Eren pojawił się u swojego ojca, który nie tylko był pobity, ale miał też w pomieszczeniu istny bajzel.
- Mów co się stało...
- Pojawiło się tutaj trzech wampirów, próbując stawić im opór sam oberwałem, jeden z nich, który zabrał księgę, powiedział, że w końcu może ją zabrać i że należy do niego. Kazał też przekazać pozdrowienia dla Levi'a...
- Dla Levi'a?...
- Mówiłem Ci, że to zły pomysł z nim się wiązać...
- Nie porą teraz na morały! Nie chodziło im tylko o niego! Zabrali księgę z mojej rezydencji! Chcieli ją, ale nie mogli sami po nią przyjść... Levi miał rację, nie powinien jej tutaj zostawiać...
- Czasu nie cofniemy... A, Levi zrobił parę zdjęć tej księgi, tak?
- Tak... chociaż tyle... - zacisnął dłonie w pięści. - Czego oni chcą od Levisia?...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top