4. Louis
Gdyby Louis miał długie włosy, dbałby o nie, jak niejedna kobieta o swoje buty. Pielęgnowałby je, podcinał regularnie, a każdego wieczora nakładał odpowiednią odżywkę. Niestety Tomlinson nie mógł mieć długich włosów. Po pierwsze - nie pasowały mu. Po drugie - przeszkadzały. I po trzecie - włosy długie były idealne na czyjejś głowie, tak, by Louis mógł je podziwiać, dotykać i układać.
Dlatego, gdy przychodziły do niego klientki ze zniszczonymi na własne życzenia czuprynami, mężczyzna był załamany. Nie wiedział czym te biedne włosy zasłużyły sobie na takie traktowanie. Czemu kobiety paliły je prostownicami? Czemu zmieniały ich kolor i robiły inne niszczące zabiegi? Ludzie, jak rodzą się czarni to nie farbują się na pomarańczowo, bo to szkodliwe, więc po co robić coś takiego włosom?! Dajmy im żyć w spokoju!
Szatyn szczerze nienawidził kobiet, które narzekały na swoje włosy, będąc samym sobie winnym ich stanu. Skoro chcą mieć silne i zdrowe końcówki niech o to dbają. Jeśli nie chcą mieć suchego siana na głowie niech nie farbują lub nie prostują.
- Wie pan? Ja to bym chciała coś na głowie takiego, by moje włosy wyglądały zdrowo. - powiedziała kobieta z długimi i miodowo-złotymi włosami, a Louis ledwo powstrzymał się od przewrócenia oczyma.
On naprawdę nienawidził takich kobiet. Chociaż w sumie... Louis za kobietami ogółem nie przepadał. Zdecydowanie wolał zgłębiać mężczyzn.
***
Gdy skończył z miodowo-złotymi włosami, postanowił pójść się odstresować i zapalić. Kobieta nie dość, że nie dbała o swoje włosy to była też gadułą i to irytującą. Chociaż możliwe, że uznał ją za irytującą, bo zaniedbywała tak śliczny rodzaj włosów. Tak, to zdecydowanie był powód.
Louis siedział na zapleczu, a konkretnie to na parapecie przy otwartym oknie i powoli się truł, gdy do pomieszczenia wpadła jego szefowa. Liz na początku nie zauważyła swojego pracownika i spokojnie się rozbierała, rzucając w między czasie gazetę na stół. Tomlinson, korzystając z tego, iż został niezauważony podebrał papierowy zbiór informacji i otworzył na losowej stronie.
Los chciał, że padło na miejsce poświęcone ogłoszeniom o mieszkaniach. Westchnął męczeńsko i to go zdradziło. Kobieta odwróciła się w jego stronę, podskakując w miejscu.
- Louis, przestań się w końcu skradać. - prychnęła po przeżyciu lekkiego szoku. - Jesteś teraz fryzjerem, nie detektywem.
Szatyn przewrócił na to oczami i zaczął czytać ogłoszenia. To za drogie, to za małe, to... Chwila to się nada! Mężczyzna uśmiechnął się do siebie szeroko i szybko wyjął z kieszeni telefon. Zrobił zdjęcie ogłoszenia i schował urządzenie z powrotem. Postanowił zająć się tym po pracy.
***
Równo z wybiciem godziny siedemnastej dwadzieścia dwie Louis przekroczył próg swojego domu. Mężczyzna nie kłopotał się z rozbieraniem i poszedł prosto do kuchni. Był zmęczony i głodny, a do tego potrzebował kawy. Czy mogło być gorzej? Oczywiście, że tak. Lodówka była pusta, a mleko do kawy dziwnym sposobem wyparowało. Niebieskooki patrzył z niedowierzaniem w chłodną i pustą przestrzeń.
Po kilku minutach westchnął i wyszedł z kuchni. Poszedł na korytarz i wyemigrował z domu. Znowu. Za jakie grzechy? Zastanawiał się Louis przekraczając próg... Mieszkania swojego przyjaciela.
Jeśli ktokolwiek myślał, iż Tomlinson zmęczony i po pracy pójdzie do sklepu, to ostro się przeliczył. Szatyn uważał, że opróżnienie lodówki kumpla z klatki w bloku będzie znacznie szybszym i owocniejszym sposobem. Przecież on po prostu dbał o linie Malik'a.
- Kurwa, Tomlinson! - krzyknął Zayn, wchodząc nago do swojej kuchni. - Popierdoliło cię?! To, że masz klucze, nie oznacza, że możesz z nich korzystać!
- To po co mi je dałeś? - prychnął, odgarniając grzywkę, która opadała mu na jego niebieskie oczy.
- Wymogłeś to na mnie! - gorączkował się nagi mulat.
- Oj tam czepiasz się szczegółów. - Zacmokał Tomlinson i wrócił do szykowania sobie jedzenia. - I zakryj swój sprzęt, bo ci widać. Jeszcze twoja niunia mnie zaatakuję i co wtedy? Moja idealna twarz nie może ucierpieć. Ja jeszcze muszę poderwać sobie żonę! - dramatyzował teatralnie mężczyzna.
- Jesteś gejem, Louis.
- Kto powiedział, że moja żona będzie mieć waginę? - zapytał zdziwiony Tomlinson.
I cóż, wtedy Zayn miał dość. Prychnął i wyszedł z pomieszczenia, warcząc pod nosem, jak bardzo nienawidzi szatyna. Mimo to, obaj wiedzieli, że tak naprawdę się kochają jak bracia. Po prostu byli tym typem rodzeństwa z innych matek, które okazywało sobie miłość w potrzebie.
Gdy kanapki i kawa Louis'a były gotowe, postanowił sprawdzić ogłoszenie, którego zdjęcie zrobił. Wyciągnął telefon i, po otworzeniu odpowiedniej fotografii, zaczął czytać, co ciekawego jest tam napisane. Po sposobie skonstruowania ogłoszenia, zauważył, że osoba, która je stworzyła pisze na co dzień. Może pisarz? Zapytał siebie w myślach. Przyglądał się konstrukcji zdań i stwierdził, że bez charakteru pisma nie jest w stanie nic innego znaleźć. A może był zbyt zmęczony, by się poświęcić szukania drugiego dna w tym, co miał przed oczami?
Westchnął cicho, zdając sobie sprawę, że coś za dużo wzdycha. Jednak zamiast rozmyślać nad tym, spisał ciąg cyfr na nadgarstku, po czym wklepał je w swój telefon i zadzwonił.
- Słucham? - odezwał się miły dla ucha i powolny głos mężczyzny. Tomlinson przez chwilę pomyślał, że nawet jest seksowny. Szybko jednak pozbył się tych myśli i wrócił do świata realnego.
- Dzień dobry. Dzwonię w sprawie ogłoszenia. Czy jest ono nadal aktualne?
W słuchawce zapadła chwilowa cisza, która w sumie zaciekawiła niebieskookiego. Może go zabili? przemknęło przez jego głowę. Prędko jednak to wykluczył. Po pierwsze - coś by usłyszał i po drugie - jego zboczenia zawodowe zdecydowanie zbyt często objawiały się przy rozmowach z kimś obcym. Bo po co miał analizować swoich rozmówców? Sam nie wiedział, ale i tak zawsze to robił.
- Tak, jest aktualne. - odpowiedział w końcu głęboki głos. I cholera, to naprawdę było seksowne. Szczególnie, że po wsłuchaniu się było słychać lekką chrypkę, chociaż to mógł być już efekt zniekształceń spowodowanych przez odbiorniki.
Potem Louis zapytał o jeszcze kilka innych interesujących go rzeczy i umówił się z seksownym głosem na obejrzenie domu. Był zaciekawiony i zaintrygowany tym, jak wygląda mężczyzna. Po głosie stwierdził, że musi być w jego wieku może niewiele młodszy lub starszy. Do tego starannie dobierał to, co mówił i dbał, by rozmówca nie poczuł się źle. To naprawdę go ciekawiło. Stwierdził jednak, że nie ma co nad tym myśleć. W końcu, jeśli dobrze pójdzie zamieszka z tym facetem i wtedy będzie mieć czas na studiowanie go do woli.
Gdy Louis opuszczał mieszkanie przyjaciela przemknęło mu przez myśl, że seksowny głos będzie jego zagadką. Zagadką, której szukał. Zagadką, która nawet po rozwiązaniu go nie znudzi. Zagadką, którą zanim rozwiąże faktycznie się potrudzi. Tak... Louis był zdecydowanie okropnie zmęczony.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top