1.-Stabilność.

Przeszły mnie dreszcze kiedy tylko poczułam jego ciepłą dłoń wsuwającą się pod dół mojego szlafroka. Jego dotyk mnie elektryzował. Był dla mnie tak bardzo pobudzający niczym fajerwerki w Nowy Rok. Pomimo bycia  siedem lat  razem nadal czułam te same uczucia , które pojawiały się gdy tylko jego dłoń zwiedzała zakamarki mojego ciała. Czułam cholerne podniecenie , ekscytację z napływającej nagle chwili.

Odsunęłam nos od jego garnituru i spojrzałam się na jego piękną twarz. To było wręcz niemożliwe , że trafiłam na tak idealnego faceta.
Przecież takie rzeczy działy
się tylko w bajkach.

A jednak z jakiegoś powodu los zdecydował , że szczęśliwym trafem zostanę obdarzona ja.

Wyciągnęłam rękę i położyłam mu ją na policzku cały czas nie spuszczając z niego wzroku.
-Kocham Cię. Tak bardzo tęskniłam- szepnęłam , a moje słowa wywołały czuły uśmiech na jego twarzy.

-Ja też  tęskniłem, maluchu- mruknął i wpił się w moje usta  żarliwie i intensywnie. Jęknęłam kiedy przegryzł moją dolną wargę , a on wykorzystał to i wsunął swój język głębiej.

Objęłam go drugą dłonią za kark i uśmiechnęłam się podczas pocałunku. Justin chwycił mnie mocniej pod kolanami , a potem ze mną w ramionach ruszył do przodu.

Umiejętnie ominął walizkę postawioną na środku korytarza i ruszył ku schodom. Wszedł na schody i powoli stopień po stopniu dochodziliśmy do naszej sypialni.

*
Łóżko było chłodne kiedy mnie na nim położył. Nie było to dla mnie nowością, bo bez niego każde jedne noce były zimne. A kołdra nie dawała  mi ciepła tak jak zrobiłoby to jego ciało.

Bez jego obecności czułych pocałunków "dobranoc wyszeptywanych do ucha , które zwiastowały dobrą noc sen,  nie przychodził tak łatwo.

Przychodziła bezsenność.

Bezsenność bez niego.

Bo aby zasnąć potrzebowałam zawsze niego.  Był dla mnie ukojeniem. Pięknym, spokojnym snem na jawie, aniołem Stróżem za dnia w nocy zaś  wyłapywaczem moich  koszmarów -moim bezpieczeństwem.
Moim schronem.

Za każdym razem, gdy był blisko mnie oddychałam spokojnie. Mój oddech był regularny. Nie dusiłam się nigdy.
Do mojego mózgu nie napływała nagła fala paniki. Nie było drżenia pogrążonego w katatoni umęczonego ciała. Przy nim moje ciało zawsze było odprężone. Czułam relaks -jego delikatnego muśnięcia , które było tak lekkie jak dotknięcie  motyla.

Teraz jednak było inaczej. Może i było czuć chłód na pościeli, ale wiedziałam, że to się zmieni. Zmiany pojawią się z bliskością jego ciała. Naszym zbliżeniem.

Jego dłonie błądziły w górę moich ud wspinał się nimi coraz wyżej. Robił to rozkosznie powoli i delikatnie zupełnie tak jakbym była z porcelany. Uśmiechnął się do mnie łobuzersko kiedy  rozpoznał ten szlafrok.

-To jest ten szlafrok , który kupiłem  ci podczas delegacji w Paryżu?- zmarszczył swoje brwi  i złapał za sznurek powoli rozwiązując szlafrok .

Przytaknęłam tylko , bo nagle zabrakło mi słów. Tylko on mógł sprawić, że nagle zapominałam jak się mówi.

-Powinnaś dostać karę.- mruknął nagle , a ja poczułam  lekkie szczypanie roznoszące się po moim prawym udzie. Pacnął mnie ręką po udzie z groźną miną, ale wiedziałam , że tylko udaje.

Nigdy nie złościł się na mnie. Nie potrafił. Tak jak na niego.

Depresyjne chwilowo destrukcyjno -wyniszczające dni nie pojawiały
się u nas. Przynajmniej ja tego nie zauważyłam. U nas było wiecznie słońce. Ciepło rozgrzanych promieni dawało poblask do naszych szczęśliwych i beztroskich dni.

-Dlaczego?- zmarszczyłam swoje brwi.
-Jest po północy , a ty otworzyłaś bez żadnego pytania drzwi. A co gdyby był to jakiś złodziej?

-Nic aż tak cennego by nie wyniósł- oponuje od razu, a wtedy w jego oczach widzę ten blask. Blask esencji różnych kolorów. Blask życia.

-Ty jesteś najcenniejsza- powiedział patrząc się na mnie niezwykle czułym , przepełnionym miłością wzrokiem. W jego wzroku widziałam najaśniejsze światła. Całą niemal paletę barw - oprócz czarnego. Ten kolor tu nie istniał. Nie było go w naszym życiu, bo oboje pilnowaliśmy tego  aby mrok nigdy nie pochłonął naszych dusz i nie namawiał do złego.

Aby żadne zawieje nigdy nie przedostały sie przez stabilne fundamenty  naszego związku.

Stabilność.

Stałość.

Nie opuszczaj mnie nigdy!

Hejka !I jak jak tam?Jest okej?Wybiła tutaj pierwsza setka wyświetleń!Dziękuję wam bardzo i dziękuję jeszcze raz wspaniałej spirit_escape za przecudowną okładkę.To była wizja takiej okładki,którą miałam w swoich myślach!Zakochałam się w niej po prostu!😍😍💕

Co tu się zadziało?😍Jak??To chyba pomyłka drogi Wattpadzie!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top