8.Szukam brata
Mruknęłam pod nosem na podręcznik do fizyki, który nie miał zamiaru mieścić się do mojego plecaka. Referat z historii zajmowała większą część miejsca. Zirytowana mama trąbiła pod moim oknem, bluzgając pewnie przy tym jaka to ja jestem niezorganizowana. Wyszarpałam zieloną teczkę i wybiegłam z pokoju, po drodze prawie zrzuciłam tatę ze schodów. Zdyszana wsiadłam do samochodu. Chyba muszę coś zrobić ze swoją kondycją.
-Ile można na ciebie czekać dziecko - wyrzuciła zdenerwowana odpalając silnik i wyjeżdżając z posesji
-Przepraszam -wymamrotałam, próbując uspokoić oddech
-Ty nie przepraszaj Alice, tylko raz bądź na czas , ja nie wiem po kim ty to masz -rozpoczęła monolog , którego nie miałam zamiaru słuchać oparłam się o szybę i obserwowałam widoki
Od pamiętnego wieczoru minął równy tydzień, pomimo nalegań Alex nie powiedziałam o niczym rodzicom, nie chciałam ich martwić poza tym mama i tak by mnie zbyła. Nie chciałam ich martwić , tata ma teraz dużo na głowie, jego firma realizuję jakiś ważny projekt, ciągle nie ma go w domu, a mama spędza całe dnie na dyżurach. SMS-y już nie przychodzą, zmieniłam numer, żyję nadzieją, że mój stalker go nie dostanie. W końcu jakoś zdobył mój były numer, to jaki jest procent szans, że nie dostanie i tego ?
Jest jeszcze sprawa zaproszenia na kawę, dzień po otrzymaniu różowego pudełeczka z referatem, Daniel nie pojawił się w szkole, ani dzień później, jego wierna świta mówiła, że zachorował, w głębi duszy dziękowałam, że wyrobił się z tym referatem wcześniej. Jeszcze mi tego brakowało żebym biegała do niego do domu. Nie wiedziałam czy już wyzdrowiał, mógł się dzisiaj nie pojawić i przedstawienie referatu spadnie na mnie. W sumie nawet mi to odpowiada, nikt mnie nie będzie irytował.
-Matko Gabe co ci się stało !-podbiegłam do chłopaka, który czekał na mnie na dziedzińcu szkoły
-A to- wskazał palcem na przecięty łuk brwiowy-przewróciłem się, wiesz, że o wszystko się potykam
-Nie umiesz kłamać - pokręciłam głową z niedowierzaniem, we wszystko mogę uwierzyć, ale nie w to, że Gabe się potknął i przewrócił
-Alice, nie kłamię -westchnął- zamyśliłem się, zawadziłem nogą o krzesło w kuchni, i przywaliłem głową w szafkę, chcesz to zapytaj moją mamę-założył ciemne okulary i ruszył w stronę wejścia do szkoły
-Hej zaczekaj-ruszyłam za nim-dobra nie bocz się już, powiedzmy, że ci wierzę
-Co masz teraz-zapytał, lekko się uśmiechając
-Historię-burknęłam-a ty ?
-Chemię, z upiorną panią dyrektor, znając życie kto pójdzie pierwszy do tablicy- uśmiechnął się sztucznie i wskazał na siebie
Zaśmiałam się i życzyłam mu powodzenia, Gabe skręcił w lewy korytarz i niechętnie ruszył w stronę klasy chemicznej, ja natomiast skierowałam się w stronę swojej szafki.
-Dobrze proszę już siadać- powiedział profesor wchodząc do klasy-panie Nelson, krzesło służy do siedzenia nie parapet, jeśli panu niewygodnie, może pan stać
Chłopak posłusznie zajął miejsce w ławce, bluzgając cicho na nauczyciela.
-Dobrze , dzisiaj mamy do przedstawienia referat, zapraszam pannę Williams i pana Smitha-zapisał temat w dzienniku i spojrzał na mnie
-Tylko Daniel jest...-nie zdążyłam dokończyć kiedy, drzwi otworzyły się z impetem, a w nich stanął zdyszany brunet
-Spóźniony-dokończył moją myśl profesor- o której przychodzimy na lekcję panie Smith ?
-Przepraszam trochę zaspałem ta choroba mnie wykończyła, ale liczy się to, że jestem prawda ?-spojrzał na mnie pierwszy raz odkąd tu wszedł, jego wzrok był pełen smutku i ...nadziei ?
-Tak twoja obecność jest bardzo ważna na tej lekcji, proszę już zaczynać nie mamy dużo czasu -podciągnął mankiet swojej błękitnej koszuli i sprawdził godzinę
Daniel odebrał mi teczkę i wyciągnął referat, czytał go, a w odpowiednich momentach wplatał swoje komentarze, czasami drobne żarty, które nawet śmieszyły profesora, kiedy zatrzymał się na 15 stronie wręczył mi kartki i założył ręce na piersi. Wyrwałam się z zamyślenia i niepewnie spojrzałam na kartki, wiedziałam, że moja część była gorsza, do tego nie umiałam przekazać tego w tak ciekawy sposób jak mój poprzednik. Zaczęłam z lekko łamiącym się głosem i kiedy przeczytałam ostatnie zdanie byłam przeszczęśliwa. Wypościłam powietrze i podniosłam głos na nauczyciela.
Starszy mężczyzna gładził się po szarym zaroście patrząc to na mnie to na Smitha.
-Eee poszło wam zdumiewająco dobrze, kto by się tego spodziewał-zaśmiał się pod nosem i otworzył dziennik-jednak to w jaki sposób przekazał to pan Smith było znakomite, dlatego panna Williams musi zadowolić się oceną bardzo dobrą
Myślałam, że mnie w tej chwili coś trafi na przykład piorun, oczywiście, że nie mam takiej charyzmy i talentu zabawiania ludzi, ale moja część też była bardzo dobra, to niesprawiedliwe, jestem pewna, że poświęciłam na ten referat więcej czasu niż on, ja nawet nie wiem czy sam to napisał.
Wyszłam z klasy jak burza, nie byłam zła, byłam wściekła, kolejny raz od początku roku zostałam upokorzona przez Daniela Smitha, tym razem za pośrednictwem historyka. Zdecydowanie musiałam ochłonąć, jednak nerwy tak mną szargały, że nawet zimny prysznic nic by nie zdziałał. W rękach dźwigałam nieposkładane kartki wypracowania, co chwilę się oglądając czy niczego nie zgubiłam.
Na stołówkę dotarłam 10 minut po dzwonku na przerwę, przepychałam się przez tłumy, śmiało zmierzając do celu, na balkonie siedziała już cała drużyna futbolowa, przy środkowym stoliku siedział Daniel, a na jego kolanach Amanda tuląca się do jego torsu. Szybko wchodziłam po schodach przeskakując co dwa stopnie. Później ominęłam dwa stoliki przy których siedziało 9 zawodników, nie byli już zdziwieni, śmiali się i szeptali pomiędzy sobą z ust jednego mogłam wyczytać " oho znowu będzie akcja", " ma ktoś popcorn " dodał drugi. Puściłam to płazem, kiedy doszłam do głównego stolika walnęłam papiery na środek, kilka kubków zachwiało się wychlapując trochę coli.
-Oddaję dzieło, nie będę dźwigać takiego ciężaru - założyłam ręce na piersiach
-Powiedz lepiej, że ciąży ci moja szóstka, jesteś zwyczajnie zazdrosna- odparł, posyłając mi rozbawione spojrzenie
-Ja zazdrosna ? , jesteś niepoważny Smith, !
-Może, ale gdybyś nie była tak strasznie zazdrosna i wkurwiona nie miałabyś na tyle odwagi by tu przyjść -rzucił oskarżenie w moją stronę
-Ja nie mam odwagi !- podeszłam bliżej
-Tak- wstał z krzesła zrzucając z kolan Amandę, dziewczyna lekko pisnęła i rzuciła mi mordercze spojrzenie, nie pierwszy raz już zdążyłam się przyzwyczaić- nie masz za grosz odwagi, by przyznać się do tego, że zazdrościsz mi lepszej oceny, nie masz odwagi przyznać się, że sama wlazłaś mi pod koła, a już na pewno nie masz odwagi by odpowiedzieć mi na mój liścik-wbił we mnie smutne spojrzenie, myślałam, że będzie mnie nim zabijał, ale jego wzrok był pusty jakby pozbawiony naturalnego uroku, który zawsze miał
Przełknęłam ślinę i spojrzałam na niego, z nerwów miętoliłam dół swojej błękitnej sukienki, czułam, że wszyscy wbijają we mnie swoje spojrzenia, jakby film, który oglądali zatrzymał się w najciekawszym momencie, bo aktorka zapomniała teksty, albo tekst nie został jeszcze napisany. Bo nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, miałam tydzień by się zastanowić. Ja dalej nie wiedziałam z jednej strony nie chciałam mieć z nim nic wspólnego, z drugiej chciałam spędzić trochę czasu z moim największym wrogiem.
-Tak myślałem -westchnął
-Co co myślałeś !- wybuchłam-tak nie wiem co ci odpowiedzieć, bo na głupie pytania się nie odpowiada Smith !
-To nie było głupie pytanie -zaprzeczył twardo
-Było !- wrzasnęłam-wyraźnie dałam ci do zrozumienia, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego, gdziekolwiek się pojawiasz rujnujesz wszystko na co pracuję, dlatego nie moja odpowiedź brzmi nie Smith , daj mi w końcu święty spokój !
Odwróciłam się na pięcie i zbiegłam z balkonu , szybkim krokiem kierowałam się do wyjścia. Za sobą słyszałam jeszcze krzyki Alex.
-A wy zajmijcie się w końcu sobą, nie macie własnego życia ? Wracać do jedzenia bo wam marchewka wystygnie !
Prychnęłam pod nosem zamykając drzwi i wybuchając wielkim płaczem. W sumie nie wiem dlaczego płakałam, przecież nie czułam do niego nic prócz niechęci, jednak jego słowa o tym, że nie mam odwagi mnie zabolały, zdenerwował mnie zrobił mi mętlik w głowie jak nikt nigdy i wybuchłam, wyrzuciłam z siebie wszystko co trzymałam odkąd Daniel Smith pojawił się w moim życiu.
Weszłam cicho do domu z nadzieją, że nikt mnie nie zauważy, nie chciałam się tłumaczyć dlaczego moje oczy są czerwone i zapuchnięte. Ściągnęłam conversy i boso skierowałam się w kierunku pokoju. I gdy już stawiałam pierwszy krok, ktoś śmiertelnie mnie przestraszył.
-O Alice nareszcie jesteś -zawołał tata wyglądając z kanapy-co tak późno już prawie 19
-Byłam u Gabriela i trochę się zasiedziałam - skłamałam, a co miałam mu powiedzieć, że włóczyłam się 3 godziny po parku
-Dawno go nie widziałem co u niego ?
-Dobrze wszystko po staremu- odpowiadałam zdawkowo, niecierpliwie tupając nogą-coś jeszcze bo chciałam się jeszcze pouczyć
-Nie jasne możesz iść-odparł
Weszłam do siebie i opadłam na swoje łóżko otulając się swoim kocem, był on stary, ale kochałam go jak członka rodziny. Dostałam go na moje 10 urodziny, nie byłam zadowolona, chciałam psa, jednak moi rodzice zdecydowali, że koc potrzebuję mniej uwagi niż żywe zwierzę. Poza tym jak wyjaśniła mama kupiła specjalnie taki w pieski, i rzeczywiście puchowy materiał ma nadrukowane brązowe jamniki, ale to nie to samo.
-To co dzisiaj jest ten wielki bal ?- zagaiła Alex, chcąc pozbyć się mojego złego humoru, który utrzymywał się u mnie od ponad 4 dni czyli pamiętnej rozmowy na balkonie, jak to śmieję się szkoła nazywając nas Romeo i Julia. Tylko oni się kochali .
-Nie -westchnęłam opierając się o drzewo, pod którym siedziałyśmy- przełożono go o tydzień, jakiś tam bardzo ważny lekarz zachorował, a bez niego ta impreza nie ma sensu
-Eee tam każda impreza ma sens
-No witam piękne panie - zawołam Gabe, siadając koło nas - jak wasz nastrój
-Pacjent bez zmian - zaśmiała się brunetka - nie wykazuję żadnej radości
W sumie sama nie wiedziałam dlaczego tak się czuję, nie pokłóciłam się z nikim ważnym, to tylko Smith, przyczyna moim największych życiowych porażek i kompromitacji. A ja to przeżywam jak mrówka okres.
-O Julio nie przejmuj się , Romeo ma to samo -zaśmiał się Gabe, unikając przy tym mojego ciosu podręcznikiem do chemii
-Nie jestem Julią- burknęłam
-Ale jak to Romeo ma to samo - zaciekawiona najnowszymi plotkami Alex, wbiła wzrok w chłopaka, zjadając kolejnego żelka, mojego żelka !
-No rozmawiałem z Thomasem, mówił, że jak tak dalej pójdzie to nikt z nim nie wytrzyma, chodzi wkurzony, na wszystkich się wyżywa, ostatnio nawet zwyzywał trenera
-Zawsze był agresywny co w tym dziwnego- wzruszyłam ramionami
-Wmawiaj sobie dalej, że to nie jest twoja wina
-A co niby to moja wina !- oburzyłam się - chłopaczek denerwuję się bo pierwszy raz jakaś laska dała mu kosza i ma depresję , zaliczy jakąś i mu przejdzie zapewniam was
Wstałam z ziemi otrzepałam szorty z prochu i ruszyłam do szkoły, przyzwyczaiłam się już do ciekawskich spojrzeń kierowanych w moją stronę więc już mnie to nie denerwowało. Czytałam już 7 raz tą samą stronę nie mogąc zapamiętać regułki, dzisiejsza kartkówka z chemii miała być dosyć łatwa, ale i tak wolałam się przygotować. Z zamyślenia wyrwała mnie krzyk wściekłego chłopaka, odwróciłam głowę w prawo i spojrzałam na główny korytarz, dobrze znałam ten głos, podbiegłam w tamtym kierunku. Przebiłam się przez tłum gapiów i stanęłam z boku tak, że ja wszystko widziałam dobrze, ale nie rzucałam się w oczy. Na środku klęczała zapłakana brunetka, kojarzyłam ją z kółka matematycznego, nad nią stał Daniel Smith, górował jak lew nad swoją ofiarą.
-Czy ty jesteś kurwa normalna !
-Ale ja, ja myślałam -jąkała się, łkając nie mogąc zapanować nad łzami
-Co, co myślałaś, że okradniesz mnie i ja się nie zorientuję !
-Nie, nie okradłam cię -zawyła żałośnie, aż mi zrobiło się jej szkoda
-Czy zabranie czyjejś własności bez jej wiedzy to nie kradzież ?!-nachylił się nad nią-jesteś złodziejką !
-Nie jestem ! ja naprawdę myślałam ...
-Myślałaś, że jak raz się przespaliśmy to od razu jesteśmy razem i może brać moje rzeczy ! Pojebało cię !
-Myślałam, ze mnie kochasz !
-Proszę cię nie bądź żałosna -rozejrzał się po tłumie, natrafiając na mój wzrok-nikogo nie kocham -odszedł od dziewczyny
Skończyłam lekcję pół godziny temu, fizyczka się rozchorowała więc moje lekcje zostały skrócone o kolejną godzinę. Zostałam jednak dłużej, chciałam napisać wypracowanie z geografii, więc udałam się do biblioteki i wypożyczyłam potrzebne książki. Szłam pustym już korytarzem, właśnie rozpoczęła się kolejna lekcja. Rozmyślałam nad dzisiejszą sytuacją. Daniel rzeczywiste stał się bardziej agresywny. To nie była jego kolejna awantura z kobietą. Jednak zawsze traktował to jako śmieszną zabawę, dzisiaj rzucał się z nerwów jakby chciał rozszarpać tą biedną brunetkę. Owszem jeśli było tak jak mówił i coś mu zabrała miał prawo się zdenerwować. Jednak na pewno nie było to jego normalne zachowanie. A co ja mogę wiedzieć o jego zwyczajnych zachowaniach, nie znam go blisko.
-Przepraszam - usłyszałam cichy dziecięcy głosik
Na początku myślałam, że się przesłyszałam, i od zbędnego roztrząsania kim jest Daniel Smith mam już omamy, jednak kiedy sytuacja się powtórzyła,a czyjaś mała rączka pociągnęła mnie za plecak, byłam pewna, że jestem normalna. Obróciłam się i zobaczyłam małą blondyneczkę ubraną w biały podkoszulek i różową spódniczkę. Przytulała do siebie pluszowego króliczka i patrzyła na mnie małymi brązowymi oczkami.
-Hej malutka co ty tu robisz ?- kucnęłam przy niej i uśmiechnęłam się miło
-Szukam brata -odpowiedziała pewnie
-Brata?, a gdzie twoi rodzice przyszłaś tutaj sama ?- zdziwiłam się, dziewczynka miała ok 4 latka, nie wyobrażałam sobie,żeby ktoś mógł ją puścić na miasto samą
-Mama się leni , a tata w Japonii zarabia pieniądze, mam jeszcze siostrę ale ona jest dziwna, moja opiekunka mówi, że w wstąpił w nią demon - zaśmiałam się
-I przyszłaś tutaj sama ?-ponowiłam pytanie
-Tak, widziałaś mojego brata ?- zapytała z nadzieją w głosie
-A jak się nazywasz, tak będzie mi łatwiej ci odpowiedzieć - blondyneczka otworzyła szerzej oczy i odsunęła się ode mnie
-Nie wolno mi się przedstawiać obcym-spojrzała na mnie bardziej podejrzanie i mocniej przytuliła misia
-Dobrze-odpowiedziałam by jej nie spłoszyć - to może razem zaczekamy na twojego brata ?
Dziewczynka pomyślała chwilkę i niepewnie pokiwała głową. Chwyciłam ją za rączkę i wyszłyśmy na tylne podwórko i usiadłyśmy na jednej z ławek pod drzewem. Mała rozejrzała się dookoła i rączkami odrzucała spadające na jej oczka błąd włoski. Była rozczochrana z jej jak sadzę warkoczyka niewiele zostało.
-Może cie uczeszę ?-zaproponowałam wyciągając z torebki małą różową szczotkę, na jej widok, zaświeciły jej się oczka jak dwie małe gwiazdki
-Tak jaka śliczna różowa- zapiszczała-dwa kucyki proszę
-Dwa kucyki ok -zgodziłam się i zabrałam się do roboty
Muszę nieskromnie przyznać, że wyszło ślicznie. Dziewczynka wyglądała teraz jak mała laleczka. Zjadała teraz moje ciasteczka owsiane, i opowiadała jakieś przedszkolne historię. Sprawdziłam godzinę na telefonie, za 4 minuty kończy się lekcja i mam cichą nadzieję, że mała rozpozna w tłumie swojego brata. Przez otwarte drzwi widziałam szkolny korytarz na przez który przewijała się szkolna drużyna futbolowa, która skończyła trening.
-A możesz mi powiedzieć jak wygląda twój brat ?
-Nie wiem -zamyśliła się-chyba mogę
-Tak łatwiej go znajdziemy-zapewniłam ją
-Mój brat jest strasznie przystojny, ale to dupek, idiota i kretyn w jednym , tak mówi moja siostra -prychnęłam śmiechem i gdy już miałam coś dodać dziewczyna pisnęła radośnie i zerwała się z ławki-to on !
I nim się obejrzałam w drzwiach stał Daniel Smith z siostrą na rękach.
Nowy rozdział, mama nadzieję , że fajny. Pozdrawiam :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top