4. Stalker w postaci Daniela Smitha

-Pokazałaś mu środkowy palec i wyszłaś -zapytała zaskoczona Alex- brawo kochana, nareszcie moja krew !

Nie za bardzo zwracałam uwagę na śmiech przyjaciółki, pakowałam swoją walizkę na wyjazd do babci, zawsze przed jej urodzinami cała rodzina przyjeżdża do jej domu na kilka dni. Staruszka może i nie jest tą babcią, którą kreują media, czyli siwa zgarbiona babci w okularach, wesoła i pełna miłości. Moja babcia ma 74 lata, czarne włosy sięgające do pasa i co roku jeździ na narty w Alpy.

-No i co teraz, nie boisz się ?

-Bałam się przedtem, ale miałaś rację, kiedy ja się boję, on czuję się pewniej.

-Kochana, ja zawsze mam rację.

Przewróciłam oczami, ale nie skomentowałam jej skromności. Dopięłam zieloną walizkę i usiadłam na łóżku.

-Teraz mam inny problem, muszę wytrzymać z upiorną babcią, już słyszę jej komentarze, co ty założyłaś na siebie, dlaczego masz takie krótkie włosy, mogłabyś się lepiej wysławiać — skrzywiłam się na samą myśl o tym.

-A musisz jechać ?- zapytała retorycznie, dobrze wiedziała, że moja matka nie znosi sprzeciwu.

-Dobra ja lecę-podniosła się ociężale z kwiecistego fotela-mam siłownię, pa kochana-uścisnęła mnie mocno i już jej nie było.

Droga do babci minęła mi w miarę krótko, czas umilały mi sprzeczki rodziców i muzyka cicho lecąca w radiu. Babcia mieszkała 300 km od nas. Zawsze lubiłam podróże, uwielbiałam oglądać to, co rozciąga się za oknami samochodu, moją pasją też była fotografia, jednak ostatnio zaniedbałam się w tym kierunku. Faktem też było, że dawniej z rodzicami częściej podróżowaliśmy i miałam więcej okazji do robienia zdjęć, teraz nie mają czasu, albo pracują, albo są zmęczeni. Ich relację też się pogorszyły, nie chodzili już na randki, rozmowy zazwyczaj kończyły się kłótniami, a potem następowały tzw.ciche dni. Nie wydawało mi się to straszne, zazwyczaj małżeństwa z większym stażem tak mają. Mnie wystarcza, że po prostu są.

-Na pewno zabrałeś ten prezent z sypialni ?-zapytała już czwarty raz mama.

-Tak zabrałem-westchnął tata i zmienił bieg.

-No mam nadzieję, wolę zapytać znając ciebie, mógłbyś nawet zapomnieć dziecka.

-Kochanie, nasze dziecko ma 17 lat i już nigdzie z nami nie chodzi -zaśmiał się pod nosem.

-A dobrze zabezpieczyłeś, ta zastawa kosztowała 300 dolarów.

-Jakbyś kupiła tańszą, nie musiałabyś się martwić-mruknął.

-Słucham ? Mam oszczędzać na własnej matce ! -podniosła głos.

-Nie powiedziałem tego, po prostu twoja matka ma już tych zastaw więcej niż włosów na nogach, po co jej kolejna, już nie mówiąc o tym, że nigdy ich nie używa i co roku jemy z tych samych talerzy.

-O teraz to już przesadziłeś, może i z tych samych, ale przynajmniej smacznie, twoja matka nawet sól by przesoliła i moja matka nie ma włosów na nogach, co ty opowiadasz za brednie !

-Tak ? Nie słyszałem, żeby prezydent zarządził masowe koszenie traw.

-Zamknij się wreszcie Arthur !

Jak przyjemnie jest mieć zgodną rodzinę, pomyślałam, mój telefon ogłosił przyjście wiadomości, wygrzebałam komórkę z torebki i odblokowałam ekran.

OD NIEZNAJOMY: Hej, już się mnie przestraszyłaś ?

Zmarszczyłam brwi i przeczytałam SMS jeszcze 10 razy, przeanalizowałam numer, jednak nie pamiętałam, żeby ktokolwiek kogo znam, takiego używał. Wyłączyłam telefon, mama oznajmiła, że dojechaliśmy. Poprawiłam swoją błękitną sukienkę i wysiadłam z samochodu. Babcia w czarnej sukience do ziemi czekała na werandzie. Sprawiała wrażenie, jakby wogóle nie poruszyły ją odwiedziny najbliższych. Nie była zbytnio rodzinna, jednak gdyby ktoś nie dotarł na jej urodziny, potrafiła nie odezwać się do tej osoby nawet 5 lat. Moja rodzicielka pierwsza wybiegła z samochodu i już tuliła babcię. Kobiety były bardzo podobne, różnił ich tak naprawdę tylko wiek. Telefon, który trzymałam w dłoniach, znowu zawibrował.

OD NIEZNAJOMY: Nie ma cię w szkolę dlaczego ?


Alice, Alice dobiegł do mnie zamglony głos mamy, spojrzałam na nią przestraszonym wzrokiem. Mama stała z założonymi rękami i patrzyła na mnie złowieszczo, babcia za to kręciła z niedowierzaniem głową i jeśli myślałam, że wyskoczy z tekstem typu „jejku słonko jak ty cudownie wyglądasz" to się grubo myliłam.

-Alice, ty nic nie urosłaś od zeszłego roku, poza tym jesteś ewidentnie uzależniona od telefonu-powiedziała stanowczo-moim zdaniem powinnaś jej jak najszybciej zarekwirować komórkę-powiedziała do mamy.

-Ja też się cieszę, że cię widzę mamo-przerwał jej wywód tata, mój ukochany wybawiciel.

-Arthurze ty jak zwykle przystojny-poklepała tatę po połach marynarki i podała dłoń do pocałunku.

Babcia od zawsze uwielbiała mojego ojca, była nim wręcz zauroczona, dziadek tylko się z tego śmiał i zawsze mówił, że jak chce to może sobie ją wziąć, on nie będzie płakał. Przywitałam się niechętnie z babcią, szybko udałam się do przeznaczonego dla mnie pokoju, na razie dzieliłam go sama, jednak za niedługo, gdy przyjadą moje kuzynki, zdobędę współlokatorkę. Przyjmę każdą, tylko nie Sandrę. Była ona lustrzanym odbiciem Amandy Morton z mojej szkoły. Wyłożyłam się jak długa na wąskim jednoosobowym łóżku. Była to niemiła odmiana w porównaniu z moim królewskim łożem w domu. Przebrałam sukienkę na jednoczęściowy czarny kombinezon i zeszłam na dół. Dom dziadków jest ogromny. Ma 10 sypialni 4 łazienki i 3 piętra. W mojej rodzinie nigdy nie brakowało pieniędzy, zawsze miałam to, co chciałam, chociaż nie byłam bardzo wymagająca. Zazwyczaj wystarczało mi kieszonkowe w wysokości 100 dolarów.

-O Alice, dobrze, że jesteś dziecko-usłyszałam lekko ochrypły głos dziadka i po moim sercu rozlało się ciepło, dawno nikt nie powiedział mi takich cudownych słów.

-Też się cieszę, że cię widzę dziadku- podeszłam i mocno go przytuliłam.

Dziadek to policjant w stanie spoczynku ma 80 lat i wiedzie spokojnie życie, kocha babcie i nie zwraca uwagi na jej humory, ma cudowne poczucie humoru, które ujawnia, gdy w pobliżu nie ma jego żony i chociaż przez wiele lat to on trzymał władzę w mieście, to w domu jest tłamszony przez babcię. Zawsze mówił, że to z miłości.

-Rośniesz na piękną kobietę, -spojrzał na mnie od stóp do głów-pewnie masz wielu zalotników, -mrugnął do mnie okiem.

-Żadnego dziadku-pokręciłam głową, mam tylko jednego wielkiego wrzodu na dupie, który ma śmiałość mnie straszyć, dodałam w myślach.

O 18.00 odbyła się uroczysta kolacja, babcia powitała wszystkich w domu i rozpoczęła biesiadę, nie byłam bardzo głodna, moje myśli krążyły wokół nieznajomego, od przyjazdu dostałam jeszcze 4 wiadomości. Grzebałam widelcem w kurczaku, przyglądając się mojej rodzinie. Ciocia Vanessa zaszła już w 5 ciąże, chociaż jej mąż dalej pracuję w Kanadzie i ona sama opiekuję się czwórką uroczych szkrabów, siedzących na dywanie i rzucających się chrupkami. Wujek Tobby wyłysiał, stracił pracę i żyję z pensji swojej nowej żony, która jest Hiszpanką. Najmłodsza siostra mojej mamy Nancy, zaręczyła się z początkującym aktorem i w każde zdanie wciska, jaki on to jest wspaniały. Siostra babci chce wszystkich przekrzyczeć i rozpocząć jakże to pasjonujące tematy o srebrach i kryształach rodowych. Reszta rodziny żyła jak żyje, w miarę normalnie, jeśli można być normalnym po takiej mieszance genów.

-Ale się najadłam-powiedziała Angelina moja 16-letnia kuzynka -zawsze po jedzeniu śpię.

-Dobranoc-rzuciłam znad telefonu, za co odebrałam poduszką.

-Pogadaj za mną, nie widziałyśmy się tyle czasu.

Z Angeliną rozmawiałyśmy do 3 nad ranem, dlatego sen nie odpuszczał aż do godziny 10.00. Wtedy wybudził mnie dźwięk telefonu, mój dzwonek, rozbrzmiał po pokoju.

-Halo-powiedziałam zaspanym głosem, niestety nikt nie odpowiedział, tylko rozłączył się po kilku sekundach, zanim zdążyłam odłożyć aparat przyszedł SMS.

OD NIEZNAJOMY: Dzień dobry, masz piękny głos o poranku.


Telefon wypadł mi z ręki, w życiu nie pomyślałam, że nabawię się stalkera w osobie Daniela Smitha, no bo kto by mógł mnie straszyć. Komu zależało, żeby uprzykrzyć mi życie.

Tydzień u babci minął szybko, ale gdy wsiadałam do samochodu, wcale nie było mi przykro. Cieszyłam się, wracam do Alex, Geba i mam do załatwienia pewną pilną sprawę.

W poniedziałkowy poranek drużyny footbalowej nie było na stołówce, nie było ich w szatni ani na podwórku, moją ostatnią myślą było boisko. Poprawiłam swój czarny podkoszulek i szorty, nacisnęłam na nos okulary przeciwsłoneczne i razem z Alex, która nie zamierzała przegapić epickiego przedstawienia, ruszyłam w stronę stadionu. Kiedy z oddali słyszałam już donośnie krzyki trenera i rozwydrzonych chłopców wiedziałam, że trafiłam w dziesiątkę. W sekundę zbiegłam ze szczytu trybun po schodach, zwinnie przeskoczyłam przez bandę i bez pozwolenia weszłam na boisko. Maszerowałam w stronę Daniela, nie zważając na krzyki trenera, że przerywam mu trening. Gdy znalazłam się już na samym jego środku, z całej siły przywaliłam w ramie chłopaka. Ten zdezorientowany ściągnął kask i spojrzał rozbawionym wzrokiem na mnie. Z oddali dało się słyszeć gwizdy i ciche śmiechu jego kolegów.

-Jeju wiem, nie było cię tydzień i przyszłaś się przywitać, a może poszłaś po rozum do głowy i jednak chcesz przeprosić -wyszczerzył się, pokazując mi komplet swoich śnieżno białych zębów.

-Jesteś żałosny, wiesz -prychnęłam-w życiu nie myślałam, że będziesz bawił się w taką dziecinadę.

-O czym ty mówisz dziewczyno-zmarszczył brwi.

-Myślisz, że przestraszysz mnie tymi idiotycznymi wiadomościami i głuchymi telefonami ?

-Teraz to już bredzisz, niczego ci nie wysyłałem, ja nawet nie mam twojego numeru, swoją drogą mogłabyś mi go dać, nie pogardzę.

-Niczego ci nie dam !-podniosłam głos-nawet teraz,nie masz dość odwagi, by się przyznać ?

-Nie przyznam się, bo to nie ja ! -zirytował się.

-Daniel zakończ ten melodramat !- wydarł się z trybun trener.

-Już kończę !- odpowiedział.

-Świetnie, jeszcze jeden taki SMS, a przysięgam, że to zgłoszę i to ty nie będziesz miał spokoju- wycedziłam słowo po słowie, aby dokładnie każde zrozumiał.

Odwróciłam się na pięcie i powolnym krokiem odeszłam w stronę wyjścia.

Cześć kochani, nowy rozdział w wasze ręce. Mam nadzieję, że się podoba <3.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top