12. Ucieczka
- Muszę ci coś powiedzieć - powiedział nieśmiało Harry, patrząc na mnie z niepewnością.
- Hm? - mruknęłam, nie odwracając wzroku od jego pięknych tęczówek.
- Chyba się w tob... - zaczął, ale nie zdążył dokończyć, bo nagle wpadła Linda, krzycząc:
- ALISON, GDZIE JEST MOJA RÓŻOWA KURTKA Z FUTERKIEM?!
Dlaczego zawsze coś musi się zjebać? - pomyślałam z irytacją.
- Położyłaś ją w kuchni 15 minut temu - powiedziałam z rezygnacją.
- A, no tak, hihi.
- Dobra, muszę już lecieć - pożegnałam się z przyjaciółką i mrugnęłam do Harrego.
- Oki, kocham, paa - odpowiedziała, przytulając mnie mocno.
- Papa.
***
Gdy zbliżałam się do domu, dostałam SMS-a od Noaha.
Od: Dupa orangutana
Stara, dziewczyna dziś ze mną zerwała...
Do: Dupa orangutana
Już jadę.
Godzinę później...
Leżeliśmy na kanapie w salonie, otuleni kocami, oglądając romantyczne komedie. Byliśmy już po dziesiątym pudełku lodów czekoladowych.
- Dzięki, że przyjechałaś - powiedział Noah, patrząc na mnie z wdzięcznością.
- E tam, nie dziękuj.
- Ale serio, ratujesz mi życie - powiedział, przytulając mnie mocniej.
- Noah, wiesz, że dla ciebie zrobiłabym wszystko - powiedziałam cicho, wtulając się w niego.
- A właśnie, masz wino? - uśmiechnęłam się.
- Oczywiście - mruknął i poszedł po butelkę.
Wstałam z kanapy, żeby pójść się załatwić, ale przez okno zobaczyłam nadjeżdżające czarne wyścigowe auto.
- Noah! - krzyknęłam głośno.
- Co się stało? - odpowiedział, podchodząc do mnie i spoglądając przez okno.
- O kurwa...
- Noah, do jasnej cholery, powiedz mi, kto to jest.
- Ym, taki kolega - powiedział, drapiąc się po karku.
- Jaki kurwa kolega, Noah? Co tu się odpierdala?
Nie zdążył odpowiedzieć, bo nagle usłyszeliśmy mocne walenie do drzwi.
- Schowaj się - rozkazał.
Pobiegłam szybko do łazienki i zamknęłam drzwi na zamek.
Skulona przy ścianie, usłyszałam rozmowę chłopaków.
- Spóźniasz się z zapłatą, Johnson - warknął na niego mężczyzna.
- Przejmujesz się takimi błahostkami? - odpowiedział Noah, próbując rozluźnić atmosferę.
Usłyszałam, jak mężczyzna popchnął Noaha na ścianę.
- Drugi raz się nie będę powtarzał. Oddawaj kurwa mój hajs.
- Dobrze, już dobrze - odpowiedział Noah, wyjmując z kieszeni gotówkę.
- To nie całość - warknął mężczyzna, przeliczając pieniądze.
- Resztę mam w sypialni - powiedział zakłopotany Noah i pobiegł po schodach na górę.
Usłyszałam zbliżające się kroki do łazienki, w której się ukrywam.
- Kurwa - pomyślałam.
Wstałam po cichu i usłyszałam szarpnięcie klamki. Przez całe ciało przeszły mnie ciarki, ale zauważyłam okno nad wanną i powoli do niego zbliżyłam się.
- Wiedziałam kurwa, że to zły pomysł chować się tutaj! - krzyknęłam na siebie w myślach.
Otworzyłam okno, słysząc, jak chłopak próbuje wyważyć drzwi. W momencie, gdy miałam wyskoczyć przez okno, chłopak wszedł do środka, rozglądając się.
Wiedziałam, że to była ostatnia szansa na uratowanie się. Nie patrząc na niego, skoczyłam na podwórko Noaha i zaczęłam biec przed siebie przeskakując przez bramę wjazdową. Jeszcze nigdy nie biegłam tak szybko jak dzisiaj.
Czując podpadający mnie brak siły w nogach, zatrzymałam się na pobliskiej ławce, wyjmując czerwone Marlboro z kieszeni.
Odpaliłam papierosa i poczułam, jak nikotyna odpręża mój organizm. Sprawdziłam godzinę na telefonie - 18.30. Dopaliłam papierosa do końca i ruszyłam w kierunku mojego domu, cały czas rozmyślając nad tą pojebaną sytuacją.
Podchodząc pod drzwi domu, zadzwonił do mnie Noah.
- Um, hej, strasznie przepraszam cię za to, co się stało u mnie.
- Nie, Noah, ja chcę wiedzieć, o co mu chodziło. On mógł ci coś zrobić!
- Wiem, wiem, ale teraz nawet nie chodzi o mnie. On mógł tobie coś zrobić, Alison, nie rozumiesz? Za to cię przepraszam, przepraszam, że to w ogóle miało miejsce i strasznie przepraszam cię za wszystko... - powiedział wyczerpany.
- Spokojnie, wybaczam ci - odpowiedziałam i rozłączyłam się, bo mama otworzyła mi drzwi.
- O, hej, mamo - powiedziałam i przytuliłam się.
- Cześć, córcia, a gdzie ty się podziewałaś? - zapytała, śmiejac się.
- A, no wiesz, u Noaha byłam i takie tam.
- U Noaha? Czemu nie powiedziałaś, że wrócił do miasta - powiedziała oburzając się.
- Yyy, no zapomniałam o tym, hihi - szybko wymyśliłam wymówkę i uciekłam do kuchni, żeby zrobić sobie kolację.
W kuchni natknęłam się na moją młodszą siostrę z jakimś kolegą (jak później się okazało, był to brat Aarona, czyli Olaf).
- Hej, Lily - uśmiechnęłam się do siostry, która mnie przytuliła.
- Hej, Alisaaa! - krzyknęła mi do ucha.
Kiedy ją odstawiłam, zaczęłam sobie robić kolację, a Lily opowiadała mi o tym, jak Aaron przyszedł do naszego domu ze swoim bratem, mając nadzieję, że mnie spotka i będzie mógł ze mną porozmawiać. Okazało się, że czekał na mnie aż trzy godziny, bawiąc się z nimi klockami Lego. Po trzech godzinach postanowił, że wróci do domu, a Olafa odwiezie nasza mama. Kiedy zabawa klockami Lego im się znudziła, bawili się na podwórku z pieskami, i tak im cały dzień minął.
W momencie, kiedy miałam przygotowaną kolację, mama przyszła po Olafa.
- Skarbie, twój brat powiedział, żebym cię już powoli odwoziła do domku - spojrzała na niego z ciepłem w oczach.
- Dobrze, proszę Pani, tylko się pożegnam - podszedł do Lily i mocno ją przytulił, a do mnie się uśmiechnął i niespodziewanie wskoczył mi w ramiona.
- Pa, Alison, masz pozdrowienia od Aarona - mówiąc to uśmiechał się jak głupi.
-Ehm, no, dzięki... - powiedziałam zaniepokojona, a on już biegł w stronę przedpokoju.
W tym czasie dosiadła się do mnie Lily i zaczęła rozmowę.
- Fajny ten jego brat.
- O którego ci chodzi? - zapytałam, przewracając oczami.
- Oj, no Alison, wiesz którego.
- Mhm, tak, fajny - powiedziałam ironicznie i włączyłam telefon.
Po trzydziestu minutach weszłam do sypialni, padając na moje wygodne łóżko, na którym od razu zasnęłam.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top