5.Negatywne emocje

Leżę w łóżku nie mając siły wstać. Słońce już dawno wstało, a ja nie potrafię. Moja głowa jest ciężka od myśli. Ciało spięte. Serce rozrywane na małe kawałeczki. Czuję jak z dnia na dzień jestem łamany raz jeszcze. Żyję w kole smutku, cierpienia, łez, nędzy i bólu. Każdy ranek jest szary, pochmurny. Zbyt leniwy, aby cokolwiek ze sobą zrobić.

Jasne promienie wdzierające się przez niezasłonięte okno dawało o sobie cały czas znać. Sfrustrowany w końcu wypełznąłem spod kołdry. Przeszedłem do łazienki wraz ze stertą czystych ubrań.

Fala zimnej wody zaczęła spływać po moim ciele. Krople czyściły moje ciało, oraz dawały w pewnym rodzaju ulgę. Kiedy ich droga się kończyła spływały. Łączyły się tworząc jedną wielką całość. Wędrowały w nikomu nieznanym kierunku. No może jedynie osobie, która to budowała.

Wytarłem się ręcznikiem odkładając go na bok. Moje ciało zostało okryte zabranymi wcześniej szatami. Niechętnie przeczesałem swoje siano na głowie, bo włosami tego nie można nazwać, po czym ułożyłem dłonie na czymś w rodzaju umywalki. Swój wzrok wbiłem w swoje odbicie. Co można zauważyć? Zmęczonego życiem i trwaniem tutaj wampira. Mężczyznę, który zawiódł. Szatyna z połamanym sercem jak i duszą. Osobę, która nie radzi sobie, ale nie chce pomocy. Jak ktoś kto nie zna Twojego bólu może zacząć Ci doradzać? Jakbym śmiał oczekiwać jakiegokolwiek wsparcia. Oni tego nie rozumieją. Może myślą, że tak jest. Jednak myśli nie zawsze dorównują słowom i uczuciom.

Pełny negatywnych emocji wyszedłem z pokoju. Nie mając co ze sobą robić najzwyczajniej w świecie przeszedłem do Sali Alchemicznej. Może ten elf jest postrzegany jak wredny burak, ale jako jedyny na mnie nie naciska. Nie wspomina o Leili. Wie, że nie pomoże mi rozmową o niej, a właśnie odciągnięciem myśli. Próbuje dać mi to ukojenie chociaż na chwilę.

Tak jak ostatnio rozłożyłem się na kanapie. Przeniosłem swój wzrok na zajętego elfa i milczałem. Skoro się nie odezwał ja tego nie zrobię. W pracy alchemika potrzebny jest spokój, najmniejszy błąd może okazać się tragiczny w skutkach. Możesz na tym ucierpieć, ale i tak to robisz. Z przyjemnością mieszasz różne składniki. Wiesz, że jesteś dobry w tej dziedzinie, że niektórzy też pragną takiej wiedzy. Jednak z takową wiedzą oraz umiejętnościami łączy się stres. Myśli, które nie dają Ci spokoju. Tym razem wyjdzie? Jeżeli zawiodę? Mimo, że robisz ten sam eliksir setny raz i tak wszystko dokładnie sprawdzasz, bo za tym sto pierwszym może podwinąć Ci się noga.

-Jakieś plany?-w końcu zagadnął odkładając fiolki na swoje miejsce

-Raczej nie, a Ty?

-Kończę wywary. Później mam wolne.

To w nim lubię. Nie muszę martwić się, że zaraz wyjdzie z niewygodnym dla mnie tematem. Wie kiedy się wycofać. Jeżeli mu się nie uda potrafi przeprosić. Jednak, aby tak było trzeba wiele trudu. Ten niebieskowłosy elf na co dzień nosi zbroję jak i maskę obojętności, buractwa, chamstwa, ironii, sarkazmu. Na swoją własną szkodę wszyscy go tak postrzegają. Jednak, czy jest na to wytłumaczenie? Oczywiście, że tak. Po prostu w pewnym momencie swoje życia uczysz się na błędach, widzisz jak kto postępuje. Zamykasz się w sobie i boisz otworzyć. Żeby komuś się to udało potrzeba czasu.

Między nami zapadła cisza. Przyjemna dla ucha. Żaden z nas nie miał potrzeby zaczęcia rozmowy. Napawaliśmy się po prostu obecnością drugiej osoby. W pewnym momencie oprzytomniałem.

-Ezarel?-poprawiłem się na siedzeniu

-Tak?-zaczął coś mieszać

-Kiedy jest pełnia?-mruknąłem

-Za dwa dni, a co?-spojrzał na mnie przez chwilę

-Nic. Tak pytam.

Tym razem nie zaprzestał rozmowy. Zmienił temat, ale w pomieszczeniu znajdowały się dźwięki. Zagubione głosy szukające ujścia.

________

576

Jestem zadowolona z tego rozdziału.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top