"One shot."
Spojrzałam na zegarek. 3:37, świetnie. Owinęłam się kocem, wzięłam papierosa oraz kartkę i długopis, po czym wyszłam na balkon.
Siedząc na krześle i patrząc się w ciemność naszła mnie pewna myśl. Odpaliłam papierosa i zaczęłam pisać list.
Hej kochanie. Tak zawsze do mnie mówisz. Na pewno wiesz kim jestem, bo tylko jedna osoba w kółko powtarza Ci jak bardzo Cię nienawidzi i w tym samym czasie jest z tobą w związku.
Chcę, żebyś poznał prawdę, bo chyba ją trochę nagięłam. Pomimo tego, że cały czas mówisz do mnie "Kocham Cię", ja nigdy Ci tego nie powiedziałam, dlaczego cały czas to mówisz? Wychodzę na suke bez serca. Ale może tak jest?
Jeśli dojdziesz (wiem, masz skojarzenia) do końca tego listu będę Cię podziwiać. To co? Zaczynamy.
Poznaliśmy się w pierwszej klasie podstawówki. Odtąd jesteśmy praktycznie nierozłączni. Poniekąd dlatego, że cały czas za mną chodzisz.
Masz kota. Twój kot woli mnie. Jesteś podobny do swojego kota, bo Ty też wolisz mnie.
Chodzimy do jednej szkoły odkąd się poznaliśmy.
Pamiętasz? Przysięgliśmy to sobie.
Czasem przechodzimy obok siebie i cholera wyglądasz tak zajebiście, że aż ciśnie mi się to na usta, ale i tak mówię te dwa słowa które nie są prawdą "Nienawidzę Cię".
Dlaczego mnie lubisz? Zawsze powtarzam, że Cię nienawidzę, a Ty nadal w to brniesz. Tak jakbyś był ślepo zakochany. A może jesteś?
Jesteś takim idiotą przysięgam na boga, ale i tak lubię jak za mną łazisz pomimo tego, że cię ignoruje.
Kochasz mnie? Niemożliwe. Nikt nigdy mnie nie pokocha. Jak można kochać kogoś takiego?
Zawsze powtarzasz, że jestem idealna. I choć nigdy tego nie powiedziałam to wiedz, że bardzo mi to schlebia. Być ideałem dla swojego ideału.
Jestem taka głupia. W sumie się dobraliśmy, idiotka i idiota.
Nadal Cię nienawidzę.
Podoba mi się Twoje imię. Mogę odmieniać je na wszystkie sposoby. Nawet jeśli cię obrażam Ty i tak mówisz, że jestem piękna, gdy się złoszczę. Jak po takim czymś mam się dalej złościć?
Masz piękne oczy, bardzo podoba mi się kolor twoich tęczówek sama bym takie chciała, wiesz to? Mogę patrzeć na nie do końca życia. Jednak czy mogę patrzeć na nie do końca życia skoro nie wiem czy Ty chcesz patrzeć w moje?
Pamiętasz jak byliśmy w drugiej klasie i chciałeś mnie pocałować w usta? To było pod koszem na sali gimnastycznej.
A pamiętasz to, że tam był nasz pierwszy prawdziwy pocałunek? Podobało mi się ale wykrzyczałam ci w twarz, że Cię nienawidzę.
Podobasz mi się. Najbardziej bez koszulki.
Kiedy byliśmy na ostatniej imprezie nad basenem, wpadłam do wody. Powiedziałam Ci że ktoś mnie popchnął, skłamałam. Prawda jest taka: stałam nad basenem i obróciłam się w twoją stronę, a ty akurat ściągałeś koszulkę. Ja niewiele myśląc (jak zawsze z resztą) zrobiłam się czerwona i chciałam szybko odejść, ale poślizgnęłam się i tak wylądowałam w basenie.
Nienawidzę Cię, za twoje cudowne ciało.
Czemu wciąż powtarzasz, że mnie kochasz, skoro ja nie powiedziałam Ci tego ani razu?
Kiedyś powiedziałeś mi jak bardzo ci na mnie zależy, natomiast ja odpowiedziałam Ci, żebyś zaczął szukać innej, bo u mnie nic nie znajdziesz. Powiedziałeś, że już znalazłeś to czego szukałeś, a ja? Cóż, standardowo mówiłam "nienawidzę cię".
Uwielbiasz do mnie mówić "library", bo kocham czytać książki, a moje imię przypomina ci bibliotekę.[1]
Mówiłam, że masz czasem naprawdę głupie pomysły? Których również czasem nienawidzę.
Nie wiem po co piszę ten list. Chyba, żeby się bardziej pogrążyć. Ale najważniejsza jest ta część. Nie powiem ci tego w twarz, albo może kiedyś zdobędę się na odwagę. Nienawidzę Cię, jednak o wiele bardziej Cię kocham Ashton. O wiele bardziej, pamiętaj kochanie.
Twoja na zawsze.
Libby xx
Patrząc na prace końcową uśmiechnęłam się pod nosem, jestem z siebie dumna. Znów spojarzałam na zegarek: 8:00, za chwilę powinien przyjechać Ashton.
Kiedy miałam wstać z miejsca usłyszałam dźwięk klaksonu. Odwróciłam się i ujrzałam chłopaka siedzącego w samochodzie. Zeszłam szybko na dół i otworzyłam mu bramę, aby mógł wjechać do środka jak w zwyczaju to robił.
Szedł do mnie z szerokim uśmiechem, a gdy przystanął dokładnie kilka centymetrów przy mnie powiedział:
-Hej kochanie, kocham cię.
-Cześć Ashton. - odpowiedziałam i pochyliłam się aby go pocałować.
Pocałunek tak jak zawsze, był lekki i delikatny. Dlaczego to ja mam takie szczęście?
-To co? Gotowa na wyjazd życia? - spytał.
-Tak, tylko się ubiorę.
-Poczekam na dole. - przytaknęłam mu i szybko pobiegłam na górę zbierając wszystkie potrzebne rzeczy i ubierając się w tym samym czasie.
-Jestem gotowa! Jedziemy?
-Chodźmy.
Usiadłam na miejscu pasażera, Ash wsadził moją torbę do bagażnika i usiadł obok mnie na miejscu kierowcy.
-Ashton?
-Library?
-Mam coś dla ciebie. - powiedziałam i wyciągnęłam z mojej torebki list, który mu podałam.
-Przeczytaj go dopiero jak mnie już z tobą nie będzie okej?
-Jasne. - uśmiechnął się.
A więc to jest to, lotnisko. Rozłączy nas na równe pół roku. Dla nas to masa czasu.
-Pasażerowie lotu 567 do Miami proszeni są o stawienie się do odprawy, dziękuje. - usłyszeliśmy głos wydobywający się z głośników.
-Libby, pamiętaj kocham cię i nie ważne jak będziemy daleko nadal będę cię kochać.
-Zobaczymy się za pół roku.
-Będę tęsknić. - powiedział i zrobił smutną minę.
-Nienawidzę cię - odpowiedziałam i przytuliłam go bardzo mocno.
-Wiem to moja biblioteko. - zaśmiał się, odsunęliśmy się od siebie i złożyłam krótki pocałunek na jego ustach.
-Do zobaczenia Ashey!
-Do zobaczenia skarbie!
Powiedział i wyjął kartkę papieru którą wcześniej mu podarowałam. Zaczął czytać.
Ustawiłam się w kolejce do wejścia. Miałam przechodzić właśnie przez drzwi, które będą prowadzić mnie do samolotu, ale usłyszałam swoje imię.
-Libby! Libby! - krzyk mojego chłopaka rozniósł się na całym lotnisku. - Proszę cię, chodź tu!
Zapytałam stewardessy czy mogę na chwilę wyjść, ona odpowiedziała że mam 5 minut, a ja jej tylko przytaknęłam.
Wyszłam przepychając się przez ludzi i gdy stanęłam na przeciwko Ashtona, on natychmiast przyciągnął mnie do siebie.
-Libby ten list jest piękny, Kocham cię skarbie.
-Wiem, muszę już iść mam... - nie dano mi dokończyć, ponieważ odprawa zakończyła się, a bramki zostały zamknięte. - Ashton! Co jest tak ważne, że przez ciebie przegapiłam lot!
-Musiałem powiedzieć ci że cię kocham.
-Mówisz mi to cały czas.
-Nie leć tam teraz, polecisz za pół roku ze mną. Proszę.
-Ashton, nie mogę!
-Libby! Gdybyś to ty mnie poprosiła zostałbym!
-Ale moja walizka!
-Masz tych swoich szmat więcej u mnie w domu niż spakowałaś do tej walizki chyba sobie poradzisz?
-Nienawidzę cię Ashton. -powiedziałam i znów się do niego przytuliłam. Po części cieszyłam się, że zostałam tutaj z nim.
-A ja cię kocham, najbardziej na świecie.
-Ashey?
-Tak? - zapytał. Odsunął się ode mnie ale nadal trzymał moje biodra i popatrzył mi w oczy.
Wzięłam głęboki wdech i pomyślałam, że w końcu i tak muszę to powiedzieć.
-Kocham cię Ashton.
On tylko uśmiechnął się szerko i powiedział:
-Lepiej późno niź wcale, library.
Koniec.
___________________________________
Okay! To jest "One shot" więc nie będzie więcej rozdziałów, tak dla nie wiedzących :) Wczoraj mnie natchnęło do napisania tego i jakoś poszło. Mam nadzieje, że wam się spodobało! Dawajcie gwiazdki, komentujcie itd. bardzo ładnie proszę haha, motywacja do dalszego działania!
Kocham, Ola xx
EDIT:
[1] - library to biblioteka po angielsku, a ona ma na imię Libby więc tak mi pasowało, nie wiem czy to zrozumiecie haha
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top