❤️Prolog ❤️
Zawsze marzyłam, byś pragnął mnie tak samo, jak ja ciebie. Ale to tylko i wyłącznie marzenie, które nie może się spełnić, a nawet nie ma jak. Gdyż nigdy cię nie spotkałam. Ty nawet nie wiesz że ktoś taki, jak ja, istnieje.
Gdy pierwszy raz usłyszałam jedną z twoich piosenek, nie rozumiałam, o co w nich chodzi. One były inne. W sumie tak jak i ty, ale teraz rozumiem, że każde słowo w tekście twojej muzyki, opisuje ciebie samego jak i twoje prywatne życie.
Dlatego może, przez to, teraz znajduje się przy barze i zapijam moje smutki, w klubie, w którym często przesiadujesz.
Chce cię zobaczyć, dotknąć twojej skóry, poczuć jak pachniesz, jakie są twoje włosy w dotyku, jakie są twoje oczy z bliska. Tak bardzo pragnę byś chociaż raz spojrzał na mnie. Pragnę zobaczyć twój uśmiech na własne oczy, jakby to była nagroda zesłana z nieba, tylko dla tych, którzy wierzą w Boga i są mu oddani.
- Hej Nina, o czym tak myślisz?-
zapytała się mnie przyjaciółka, która opierała się o blat barku. Spojrzałam na nią.
Emi, dość wysoka, szczupła dziewczyna o długich nogach, gęstych rudych włosach, sięgających po pas. Oczywiście nie były farbowane, ani rozjaśniane. Po prostu naturalne. Oczywiście nie pominęłoby się, tego, że ma błękitne oczy, niczym czyste morze. Gdy jeździłam po niej wzrokiem, nagle podszedł do Emi jej chłopak. Nazywał się.... Szczerze nigdy nie pamiętam jak się nazywał. Może dlatego, że go nigdy nie lubiłam, a może także, że im zazdrościłam.
Ale jest jeszcze inna możliwość. Wypiłam już kilka mocnych drinków, więc może to być właśnie ich skutek.
A to, że mam dość słabą głowę, samo mówi za siebie. Nagle chłopak objął ją od tyłu, tak, by ona mogła oprzeć się o niego.
No tak, ona była szczęśliwa. Obok niej stała miłość jej życia, a ja sama.. Tak jak zawsze.
- Boże, Emi, czemu ją ciągle bierzemy ze sobą? Jak można się tak nad sobą użalać. Naprawdę nie wiem po co ją tutaj przyprowadziłaś, jeśli nawet nie chcesz się pożądanie zabawić. Żenada -stwierdził.
Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam, tak szczerze.
- Hej! Nie mów tak o niej! - odezwała się w mojej obronie Emi.
Kochana, jak zawsze zresztą. Jednak on miał rację. Przyszłam do klubu, a nie robię nic innego, oprócz picia drinków. Szczerze to mi to odpowiadało. Drinki były niczym tęcza z pięknymi ozdobami, tak jak przystało na porządny klub. W niektórych nie było nawet czuć alkoholu, co było ogromną zaletą. Już sobie współczuje, jak będę wstawać rano. Pewnie ból główny, nie odpuści mi tym razem.
- Wiecie, co? Ja się może napije. Panie barmanie proszę o jeszcze jednego! Tak, tego, z tą różową parasolką! - Musiałam podnieść głos, by usłyszał mnie, bo jak wiadomo w klubach grała dość głośna muzyka.
- Chodź, idziemy zatańczyć! - o wy chłopak mojej przyjaciółki, zaczął ją ciągnąć w stronę parkietu.
- Nina, proszę nie idź nigdzie, tylko zostań tutaj, aż nie wrócę! -ostatnich słów już nie dosłyszałam, ponieważ zostałam wciągnięta w tłum ludzi, znajdujących się na parkiecie.
Spojrzałam na szklankę przed sobą i przyglądałabym się jej dłużej, użalając się nad swoim życiem, gdyby barman nie postawił przede mną nowej szklanki, takiej samej, jak ta, co się w nią wpatrywałam. Spojrzałam na barmana.
- Proszę pana, ale ja chciałam tylko jednego!- zwróciłam mu uwagę.
- tak, wiem, ale to na koszt firmy! Chłopak panią rzucił?- Rzucił chłopak, wpatrując się w alkohol.
- Nieeeee, po prostu nigdy nie poznał.
Spojrzał na mnie, ciekawskim spojrzeniem.
- Szczerze, to nie chce mi się opowiadać tej o to historii. Jest dość długa i smutna.
Uśmiechając się od ucha do ucha, wypiłam szybko jednego z drinków.
- Może kiedyś przyjdę i opowiem panu-spojrzałam prosto w jego oczu i zaczęłam pić kolejnego.
Wiecie co? Takie małe te drinki, a dają takiego kopa. Cóż, przyszedł czas, by wam wyznać prawdę....
-Kosmici mnie porwali i kazali mi iść i tańczyć na parkiet!- krzyknęłam w stronę barmana. Ten od razu wybuchnął śmiechem.
Nie wiem o co mu chodzi przecież to prawda...
Chyba
Tak mi się wydaje
Ale to chyba dobrze, bo po tej ilości alkoholu co w siebie wlałam, powinnam teraz leżeć na betonie i wyznawać mu miłość.
Wstałam z krzesła i zaczęłam iść w stronę parkietu. Słyszałam za sobą, jak barman coś krzyczy do mnie, ale nie zwracałam na to już uwagi. Szłam przez siebie.
Poczułam jak przez mgłę, że ktoś ciągnie mnie za rękę, a późnej już nie wiem co się działo...
Nie, nie straciłam przytomności, ale wszystko zaczęło mi wirować i miałam ochotę zwymiotować.
W końcu ktoś zaczął ciągnąć mnie za dłoń i prowadzić mnie za sobą, przez co wyprowadził mnie z tłumu ludzi. Ze świadomością upadku na kanapę, zamknęłam oczy. A gdy na nowo je otworzyłam, zobaczyłam czyjąś twarz. Przyglądałam jej się przez chwile, gdy się zorientowałam, że owa osoba trzyma swoje dłonie na mojej pupie, a ja na tym, o to mężczyźnie siedzę okrakiem.
Cała zesztywniałam i ponownie spojrzałam osobie przede mną w oczy. Aż w końcu zapytałam.
- Wiesz, że nie możesz mnie dotykać.
Mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony.
- Czemu?-w końcu zapytał.
- Bo ten tyłek należy do takiego jednego dupka, który się nazwa G-dragon -stwierdziłam.
- Serio? To ja mogę nim być dla ciebie -uśmiechnął się od ucha do ucha.
Nie powiem, miał przepiękny uśmiech.
- Ale ja chce mojego G-dragona-powiedziałam.
- ciiii - wyszeptał.
Nie wiem ja to usłyszałam.... Późnej poczułam jego usta na moich.
Delikatnie pieścił moje swoimi. Była to dość przyjemna czynność.
Zarzuciłam swojej dłonie na jego szyje, przez co mogłam poczuć wybrzuszenie, w jego spodniach. Delikatnie otarłam
się o niego, a w zamian usłyszałam ciche westchnięcie w moją szyję. Poczułam jak przysysa się do mojej szyi, przez co z moich ust wy myknął się niepowstrzymany jęk.
Zwiększyłam dystans pomiędzy nami. Spoglądnęłam w brązowe tęczówki, takie same jak moje. Zobaczyłam w nich odbijające się światła, które świeciły po ludziach na parkiecie i pożądanie.
Przyglądałam się mu przez dłuższą chwile, aż w końcu mój wzrok wylądował na jego dużych wargach. Delikatnie zbliżył się do mnie wie, co to znaczyło.
- Ej bez takich, jesteście w klubie.G-dragon kim jest ta laska? - usłyszałam czyjś melodyjny głos.
- eeee Senguri? Idź sobie potańczyć i nam nie przeszkadzaj - odpowiedział mężczyzna przed mną.
Zauważyłam jak jego twarz jest niebezpiecznie blisko mojej. Ponownie spojrzałam w jego oczy i tym razem to ja zainicjowałam pocałunek. Dość długo w nim nie dominowałam.
Poczułam jak dokłada swój język. Masował nim moją jamę ustną.
- Ej weź nie przesadzaj! -usłyszałam przy uchu.
Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy ma źródło hałasu. Znajdujące się zaraz obok nas.
- Weź zostaw mnie i Moją dziewczynę-powiedział podkreślając słowo moją.
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Ym ale my nie jesteśmy razem. -zaprzeczyłam słowom „ mojego chłopaka"
- Widzisz, nie jesteście, więc zostaw ją-powiedział ten chłopak, obok nas, którego imienia nie pamiętam.
- nie, nie jesteśmy, ale wy nic nie wiecie o tym, bo to jest tajemnica, którą powiedział mi pan z magiczną butelką.
- Pan z magiczną butelką? -zapytał zdziwimy chłopak.
- Ja wiem gdzie on jest! Musisz iść prosto i tam go spotkasz.
Poczułam czujny wzrok na sobie.
- Wiesz, co? Mogę cię zaprowadzić do niego -stwierdziłam.
- Bez takich mi tu, ona jest moja, a ty sobie znajdź inną-warknął.
- Eh, jak tam wolisz, tylko żeby rano nie żałował.
- Wiesz co? Chodźmy zatańczyć! To jest super nuta! -wstałam z jego kolan i zaczęłam go ciagnąć za dłoń, w stronę parkietu.
Nie pytajcie mnie jak ja w ogóle idę.
Stanęliśmy na środku. Zaczęłam poruszać biodrami raz w jedną stronę, raz w drugą, Kręcąc przy tym tyłkiem.
Poczułam jego dłonie na moich plecach, jak zniżały się coraz bardziej na mój tyłek.
- No i w końcu trafiły na odpowiednie miejsce jak dla nich-wyszeptał mi do ucha, gryząc płatek, przy czym ścisnął moje pośladki.
Cicho pisnęłam przez zaskoczenie, zmieszane z podnieceniem.
Zaczęlibyśmy tańczyć dalej, gdyby ktoś na nas nie wpadł przez co straciliśmy równowagę.
Upadłam prosto na „mojego nowego chłopaka ".
Siedzieliśmy na środku parkietu i wpatrywaliśmy się sobie w oczy.
Powoli zaczęliśmy wstawać, to znaczy próbowaliśmy.
- Hej, nic wam nie jest? -zapytała się jakaś para. Najwyraźniej ta sama, przez którą teraz wycieraliśmy podłogę naszymi tyłkami.
- O Boże, Sam widzisz kto to jest?! To jest Gd!!!!!!! O Boże!!!!! Dasz mi autograf?! -zaczęła wykrzykiwać na całego.
Spojrzałam na tą dziewczynę, jak na kogoś nie z tej ziemi. Zeszłam z chłopka i zaczęłam się powoli podnosić.
Zauważyłam, że woku nas zebra się dość duża grupa ludzi, która coś chciała od chłopaka.
Spojrzałam na niego zdziwiona, ale on jak by nie wiedząc, co oni od niego chcą, przylegał do mnie swoim ciałem i ujął moją dłoń w swoją.
Ci dziwnie ludzie pewnie są wysłani przez złego pana z butelkami alkoholu. Tak przynajmniej mi się wydaje.
Przyjrzałam się uważanie tłumowi ludzi i ujrzałam na końcu Emi, chyba próbowała się tutaj dopchać. Zaczęłam iść w jej stronę, przez co ciągnęłam go za sobą. Tłumowi ludzi się to najwyraźniej spodobało. Zaczęli coś krzyczeć, ale nie potrafiłam powiedzieć, co dokładnie. Było ich po prostu za dużo.
Gdy przechodziłam obok grupki dziewczyn, jedna z nich wyrwała moją dłoń z ręki mężczyzny. Spojrzałam za siebie i już go nie widziałam. Przez chwilę stałam w miejscu i myślałam o nim, a raczej o tym, że nie zapytałam jak się nazywał. Poczułam jak ktoś ciągnie mnie w stronę baru. I nie nie był to on, a raczej wydaje mi się, że Emi.
- Widzę, że w końcu się nieźle zabawiłaś-usłyszałam od pana z magicznymi butelkami.
- Yhm no jakoś tak wyszło.
- Mówiłam ci, że masz na mnie poczekać- Emi zaczęła swoje kazanie.
- Ale ja Szłam tylko po tańczyć, a potem w jakiś sposób on i on to zrobił, a ja siedziałam na nim i to tak było-zaczęłam opowiadać.
- Jesteś kompletnie piana.... -stwierdziła.
- Nieeee, to ty jesteś trzeźwa -odpowiedziałam na jej oskarżenie.
- Idziemy do domu- rozkazała.
Spojrzałam na nią i chciałam już coś powiedzieć, gdy ktoś mnie objął i zaczął mówić prosto do ucha.
- Już mnie zostawiasz kochanie?-wyszeptał mi pytanie prosto do ucha.
- Ej ty, weź jej nie dotykaj!-zwróciła mu uwagę Emi.
- Gd, weź się nie rzucaj na tą dziewczynę, jeszcze jej coś zrobisz i będziesz miał problem -zwrócił uwagę mu jakiś mężczyzna.
- Heeee?! Ale to moja narzeczona! -warknął do drugiego chłopaka.
- Ej weź nie przesadzaj! Jutro i tak nie będziesz pamiętać o tym-stwierdził chyba kolega do „Mojego narzeczonego"
- O kurwa- po chwil wyszeptała moja przyjaciółka.
- Emiiiiiii, co jest?- zapytałam.
- Nie uwierzysz, w to, co ja widzę.....
- Hm? co się stało? -ponownie zapytałam i spojrzałam na siebie przez, co moje usta i narzeczonego się spotkały w pocałunku.
Delikatnie zaczęłam się obracać w jego stronę aż w końcu byłam na przeciw jego, oczywiście nie odrywaliśmy naszych warg od siebie. Zwinnie zarzuciłam mu dłonie na szyje. Przez co, nasz pocałunek przeszedł w bardziej namiętny. Albo jak to mówią inni, „francuski pocałunek".
Kątem oka zauważyłam, jak moja przyjaciółka wstaje z miejsca obok i chce nas rozdzielić.
- Nina! Masz przestać! Już!! -zaczęła krzyczeć mi do ucha.
- A więc na imię masz Nina -uśmiechnął się, po wypowiedzeniu mojego imienia.
- To może w zamian, dowiem się jak ty się nazywasz? -posłałam w jego stronę uśmiech.
- Nie możesz, to jest tajemnica!!! -od razu odwiódł mnie od dowiedzenia się czegoś więcej, poprzez pocałunek.
- Dobra, przestańcie! -usłyszałam tym razem męski głos.
Oderwałam się od niego tylko po to, by spojrzeć na chłopka, który kazał nam się rozdzielić. Obejrzałam go od góry do dołu.
Był dość wysoki, jak na Koreańczyka i chyba miał naturalny kolor włosów... Chyba, bo były brązowe. Ubrany był w najzwyklejszy ciemny garnitur i białą koszule.
Poczułam jak ręce chłopka, który mnie chwilę temu całował, przemieściły się na moją talie. Spojrzałam mu w oczy.
- Kotku nie patrz tak na niego, jestem zazdrosny -poinformował mnie.
- No mam nadzieję, że jesteś zazdrosny o mnie-powiedziałam, przeciągając ostatnie słowo.
- Dobra, dość tego Nina. Idziemy! Już! -Emi chwyciła mnie za ramię i zaczęła ciągnąć mnie za sobą, w stronę wyjścia.
Spojrzałam za siebie i się uśmiechnęłam sama do siebie. Ludzie się dziwnie na nas patrzyli, bo zrobiliśmy mniej więcej pociąg.
Wszyscy się trzymaliśmy za ręce. Znaczy chodziło mi o to, że Emi mnie, a ja mojego narzeczonego, a za nami podążali jego koledzy.
Niekiedy, w trakcie przechodzenia przez tłum, ludzie coś krzyczeli i się strasznie ocierali o nas.
Doszliśmy do schodów, prowadzących do wyjść.
Poczułam jak Emi ciągnie mnie jeszcze mocniej na ramię, pewnie dopiero teraz zauważyła, że trzymam się z chłopakiem za ręce. Podeszliśmy już do szatni, w której zostawiłam kurtkę, wraz z Emi.
Oczywiście wyrwała mi z dłoni numerek wieszaka. Odebrałam kurtkę i zaczęłam ciągnąć za sobą chłopaka, zostawiając resztę za sobą.
Wyszliśmy przed klub i zauważyłam dużą ilość ludzi z aparatami i innymi urządzeniami. Zaczęliśmy schodzić w dół po schodach.
Stanęłam w miejscu i poczułam oplatające mnie od tyłu dłonie. Szybko domyśliłam się, do kogo mogą należeć.
Oparłam się o niego i przymknęłam powieki.
Usłyszałam chichot przy uchu. Spojrzałam na źródło dźwięku.
- Wracam już do domu, jedziesz ze mną śpiąca królewno? -zapytał z chytrym uśmieszkiem na ustach.
- Nie wiem, czy mogę- stwierdziłam.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Bo jeśli, nie jesteś księciem, to nie wiem, czy się obudzę.
Zaczął się dość głośno śmiać, przez co zwrócił uwagę mediów na nas, które były zajęci przyjacielem chłopaka.
- Gd, kim jest ta kobieta? Jak długo się znacie? Jesteście razem?-zaczęły padać tego typu pytania.
- To jest moja narzucona-odpowiedział na jedno z pytań i złożył pocałunek na moim policzku.
- Gd, od kiedy jesteście razem? Czy to oznacza, że odchodzisz od Bigbang? -Słyszeliśmy pytania, ponowiane coraz głośnej.
Lecz ani ja, ani on nie byliśmy zainteresowani nimi. A raczej można powiedzieć, że sobą. Patrzyliśmy sobie w oczy i składaliśmy na naszych wargach delikatne pocałunki.
- Dobra koniec przestawienia! -ktoś za nami pociągnął nas za sobą.
Zostaliśmy wciągnięci, do czarnego dużego auta (bardzo dobrze znam się na autach 😂😂) Zostałam usadowiona, koło mojego chłopaka, a raczej na nim.
To nie tak, że chciałam, czy coś, po prostu jakoś tak wyszło, że nie było miejsca. Obok mnie zasiadła Emi, na koledze „mojego nowego siedzenia". W sumie nie wiem, czy zauważyliście, ale Emi dziwnym trafem umilkła. Siedziała na tym chłopaku, chyba czerwonawa i nic kompletnie się nie odzywała.
Wiecie, co? My ludzie to jesteśmy boscy. W pięcio osobowym aucie zmieściliśmy aż siedem osób.
Ktoś coś mówił, ale nie potrafiłam zbytnio ogarnąć kto, co mówi i w ogóle, co .... Spojrzałam w brązowe tęczówki przede mną i do moich uszu doszła muzyka, odtwarzana z radia.
- Jej! znasz ją? Boże, o co ja pytam, no oczywiście, że ją znasz! Śpiewamy!
Wow FANTASTIC BABY!!! Boom shakalaka!!!!! Boom shakalaka !!! Boom shakalaka !!!!
Wraz z chłopakiem, zaczęliśmy krzyczeć na całego w samochodzie. Wszyscy się nas patrzyli zdziwieni albo rozśmieszeni naszym zachowaniem.
Poczułam jak samochód przyspiesza, a kierowca zaczyna klnąc pod nosem i wyzywać jakiś ludzi pod pseudonimem „Paparazzi". Stawiam, że to byli ludzie złego pana barmana.
Delikatnie położyłem głowę, na ramieniu chłopaka. Chociaż chwile późnej już leżałam na nim, wtulając się do jego szyi.
- Wygodnie ci skarbie?-zapytał.
Oderwałam się tylko na chwile od niego, by spojrzeć. Uśmiechnęłam się od ucha do ucha i odpowiedziałam:
- Niezbyt jesteś twardy.
Chyba zrobiło mu się smutno...
- Ale ja bardzo bardzo lubię twarde łóżka.
- No mam nadzieje, a jak nie, to wypad-zaczął się śmiać wraz ze mną.
Auto zatrzymało się na krawężniku. Wszyscy zaczęli wychodzić z auta. Tylko jedynie ja z chłopakiem, nie wiedzieliśmy czemu tutaj stoimy. Może dlatego, że przez całą podróż, byliśmy zajęci sobą.
Stanęłam na przeciw czwórki chłopaków, którzy mi się strasznie kojarzyli z wyglądu z takim zespołem, a mianowicie Bigbang.
- To, co? Myślisz Taeyang, że tutaj nas nie znajdą? -zapytał mężczyzna o krótkich, czarnych włosach. Już wiem, to on chciał mnie rozdzielić z moimi narzeczonym w klubie.
- Nie wiem Senguri, ale wydaje mi się, że ich zgubiłem - powiedział niezbyt wysoki mężczyzna, o białych włosach, który jak wspomniał sengur i był to Taeyang, nasz kierowca.
Oni serio mi przypominają Bigbang...
- Hahah, ciekawe, co powie Gd, jutro jak wstanie-
- Deysung, to nie jest śmieszne!-warknął na niego Senguri.
- W sumie to mówiliśmy mu, że ma się pilnować...-zwrócił uwagę kierowca.
- Już chce widzieć jego minę, jak jutro wstanie i obejrzy wiadomości- stwierdził przyjaciel, mojego narzeczonego, który chciał nas wcześniej rozdzielić.
Przyjrzałam się po kolei i oni faktycznie przypominali mi Bigbang. Ale to jedynie muszą być zwidy, bo za dużo wypiłam.
- Nina chodź tutaj, muszę ci coś powiedzieć-uśmiechnęła się przyjaźnie Emi, która do tej chwili siedziała cicho.
Podeszłam do dziewczyny i spojrzałam na nią zaciekawiona.
- Uciekaj!-krzyknęła i zaczęła biec prosto, przez oświetlony chodnik.
Pobiegłam za Emi, która uciekała przed kolegami mojego kochanka i nawet on przed nimi uciekał, albo chciał być ze mną. Już sama nie wiem. Lepiej nie wnikać w to.
Usłyszałam za nami krzyki typu :
Weźcie, to nie jest śmieszne... Wracajcie tutaj! Ja nie biegnę! Ej oddajcie Gd! Za nimi, zanim uciekną dalej! A później już była tylko cisza.
Podbiegliśmy pod duże drewniane drzwi frontowe, naszej kamienicy. Dziwnie strasznie blisko zaparkowali naszego domu.
- Emi, jaki był kod?!-zapytałam, z paniką w głosie. Zaczęłam ciągnąć drzwi w naszą stronę.
- Uyyyy czekaj daj mi się skupić.....-krzyknęła dziewczyna cała roztrzepana.
- Dziewczyny są otwarte-stwierdził chłopak popychając drzwi.
Weszliśmy do kamienicy spokojnie. Rozejrzeliśmy się, każdy z osobna. Spojrzenia padły na schody, a następnie zaczęliśmy wspinać się po nich na trzecie piętro. Było to w sumie ostatnie w budynku. Jak tylko doszliśmy, to podeszliśmy do dużych hebanowych drzwi. Chłopak spojrzał znacząco na Emi, która zaczęłam szukać kluczy w torebce.
Usłyszałam nagle jak jacyś ludzie wchodzą do klatki schodowej. Głosy zaczęły się nieść aż do naszego piętra. Odchyliłam się trochę do przodu, przez co mogłam zobaczyć ich przez prostokątną szparę pomiędzy poręczą a schodami. Patrzyłam na nich przez dość długą chwile, upewniając się czy są to osoby które nas goniły. Nagle stałam się strasznie zaniepokojona.
- Emi masz te klucze? -zapytałam z lekkim strachem w głosie.
- Czekaj nie umiem ich znaleźć, a co się stało? -zapytała, jakby nie słyszała głosów.
- Ano bo ci ludzie co przed nimi uciekaliśmy właśnie tutaj idą- rzuciłam lekko.
- Co?! Dopiero teraz mi to mówisz?!-krzyknęła na całą klatkę przez, co mogła pobudzić sąsiadów.
- Ciszej trochę-powiedziałam.
Spojrzałam na chłopka, który trzymał mnie ciągle za dłoń.
- Mam!-znowu krzyknęła, a ja spojrzałam z powrotem na nią.
Włożyła klucz, szybko przekręcając. Otworzyła drzwi i sama weszła, rzucając nam spojrzenia, żebyśmy weszli. Weszłam z chłopakiem do mieszkania w ostaniej chwili, akurat, gdy zamknęła drzwi. Ściągnęliśmy buty i rzuciliśmy kurtki, a w zamian za obuwie ubraliśmy leżące obok kapcie.
Wzięłam chłopka ponownie za dłoń i pociągnęłam go przez duży pokój połączony z kuchnią. Przeszliśmy i zaczęliśmy iść przez korytarz, prowadzący do mojego i Emi pokoju.
Podeszłam sama do drzwi, prowadzących na taras i stanęłam, rozglądając się po oświetlonym mieście.
Spojrzałam za siebie i napotkałam wzrok chłopaka na sobie. Rozłożyłam ręce, a on podszedł do mnie i chwycił w tali. Stojąc na balustradzie w takiej pozycji ludzie, którzy nas zobaczyli musieli mieć niezły ubaw. Usłyszałam cichy śmiech przy moim uchu. Spojrzałam na niego i się także zaczęłam się śmiać.
Z czego? Sama nie wiem....
- Nina co wy tam robicie?! Jeszcze spadniecie! Nina idź już spać!
Spojrzeliśmy razem w jednym momencie na osobę, która zaczęła mówić mi właśnie kazanie.
- Neeee, widzisz musimy iść spać-stwierdziłam i zaczęłam ciągnąć chłopka za sobą, który nie protestował, a wręcz przeciwnie, szedł zadowolony za mną. Zaczęłam go prowadzić prosto do mojego skromnego pokoju. Puściłam jego dłoń gdy zauważyłam wejście do pokoju.
Otworzyłam drzwi i stanęłam naprzeciw nich, mówiąc:
- Zapraszam w moje skromne progi. -delikatnie się ukłoniłam, patrząc na jego reakcję.
On tylko się uśmiechnął i wszedł zaraz za mną.
Podeszłam zaraz do szafy w poszukiwaniu jakiejś koszulki do spania.
- Kotku pospiesz się, ja już czekam. -usłyszałam delikatnie zniżony głos, który przez to stał się bardziej pociągający.
Spojrzałam za siebie i się uśmiechnęłam. Zobaczyłam bowiem chłopaka w samych bokserkach, leżącego już na moim łóżku.
Szybko ściągnęłam spodnie i koszulkę.
- Uh, kochanie nie tak szybko, bo nie zobaczę-zwrócił mi uwagę z uśmiechem.
Ponownie spojrzałam za siebie, by zobaczyć, czy dalej leży na łóżku, ale się pomyliłam. Stał teraz za mną, z wymalowanym uśmiechem na twarzy.
-Zostań tak-wyszeptał mi do ucha, dotykając moich bioder.
Stałam tak jak słup i co o nic się nie stało, tylko staliśmy, a jego dotyk mnie parzył.
- Poczekaj, muszę ubrać koszulkę-wyjaśniłam mu cicho, już z lekkim uśmiechem.
Chwilę późnej, jak byłam już w pełni gotowa do snu poczułam, jak ciągnie mnie w stronę łóżka. Zostałam rzucona na łóżko, a on położył się obok. Okrył nas kołdrą. Odwróciłam się do niego tyłem.
- Kochanie idziemy spać -zaproponował.
-dobranoc-powiedziałam na to, układając się wygodniej na łóżku.
Objął mnie od tyłu swoją silną ręką, a drugą włożył mi delikatnie pod głowę, w taki sposób, że leżałam na niej.
- Dobranoc-wyszeptał mi prosto do ucha.
Zamknęłam oczy i pozwoliłam zabrać się Morfeuszowi do krainy snów.
Tralalal
Okej, możecie pewnie pomyśleć że Nina to jakaś dziw*a lub.... (Nie będę wymyślać dalej)
Gratuluje ludziom którzy doczytali do końca *^*
Charakter G-dragona jak i innych członków Bigbang jest wymyślony przez mnie. Szczerze nikt nie wie jacy oni są.... Może ich tylko poznać przez to jak się pokazują w mediach.
(Pewnie i tak nikt nie przeczyta tego 😂)
Chciałam bym także poinformować że jeśli będę dodawać jakieś słowa z obcych języków będę je tłumaczyć w nawiasach. Sama czytam książki i jak widzę że muszę zjechać na sam dół opowiadania żeby zobaczyć co znaczy jakieś słowo to mnie kurwica bierze.
Poprawiała Marshall_dxd
❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top