Rozdział 4
Rozmyślałem, siedząc na łóżku. Minęły dwa dni od tego wywiadu, lecz ja nie mogę o niej zapomnieć. To nie jest miłość. To jest chujowe zauroczenie, które nie da mi żyć, dopóki się z nią nie spotkam.
Spojrzałem ostatni raz na jej kontakt, po czym zadzwoniłem.
-Tak?- odebrała niemal od razu, witając mnie swoim anielskim głosem
-Um.. Mia? - spytałem – Tutaj Luke.. i to pewnie już wiesz, bo chyba masz zapisany mój numer i..
JA PIERDOLE CO JA GADAM.
-Tak, mam twój numer.. - zaśmiała się cicho.
-To może.. poszlibyśmy dzisiaj na kawę, albo.. jakieś ciastko..
-Dobrze, o której?
-Teraz! -krzyknąłem niemal od razu – To znaczy.. zaraz albo.. potem. Jak chcesz.
-Za pół godziny, jeżeli ci pasuje. Adres wyślę ci SMS-em.
-To do zobaczenia! - krzyknąłem szczęśliwy, po czym się rozłączyłem
Położyłem się twarzą do poduszki i zacząłem się śmiać niczym opętany.
Nie przewidziałem jednak jednej opcji..
-Co ty dzisiaj taki szczęśliwy?- usłyszałem głos Michaela
No pięknie.
-No bo.. Długo tutaj stoisz? - spytałem wstając z łóżka i ogarniając się.
-Wystarczająco długo, żeby wiedzieć z kim się umówiłeś. - burknął zakładając ręce na klatkę piersiową.
-Jesteś zazdrosny? - spytałem poruszając brwiami
Mike pokręcił przecząco głową, po czym westchnął i wyszedł.
A mówią, że to kobiet się nie da zrozumieć.
Przebrałem się i poszedłem do kawiarni „Apple". Na pewno namęczyli się, żeby wymyślić tą nazwę. Przecież to takie kreatywne..
Dzisiaj o dziwo jest chłodno. Ubrałem czarną bluzę, a jej kaptur naciągnąłem na głowę. Na nosie mam czarne okulary.
Boże! Widzisz a nie grzmisz. Kawiarnia jest bardzo blisko naszego dotychczasowego domu.
Czekam na Mię siedząc na drewnianym krześle w rogu kawiarni i bawię się serwetkami.
Serwetki są fajne.
Ciekawe.
Interesujące.
Kolorowe.
Z ładnymi wzorkami.
Choć wolałbym pingwiny.
Chcę iść do ZOO.
Chcę do domu.
Tam mam własnego pingwin...
Nie.
Michael cię nie interesuje..
Jesteś hetero.
Ale też jesteś chory psychicznie.
Normalna osoba nie gada do siebie w myślach.
Ale ja nie jestem normalny.
No właśnie.
Nawet nie chciałbym być.
Po co komu być normalnym.
Lepiej być pingwinem.
Albo pizzą.
Wszyscy cię lubią.
Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwieranych drzwi. To ona. We własnej osobie! To Mia!
-Hej..- powiedziałem przytulając dziewczynę
Usiadłem ponownie na krześle. Mia zrobiła to samo.
Nie jest aż taka piękna.
Załóżmy, że jest ładna.
-Widzisz, Luke.. Jesteś przystojny, nastolatki za tobą szaleją.. A ty zgodziłeś umówić się ze mną.- uśmiechnęła się szczerze
Odwzajemniłem uśmiech popijając kawę, którą zamówiłem przed chwilą.
-Myślałam, że jesteś gejem, bo wiesz ty i Michael..
-Nie, nie jestem gejem. A czy to by było takie ważne – wzruszyłem ramionami
-Tak. Byłoby ważne. Zapraszasz dziewczynę na kawę będąc gejem? - podniosła głos
-Nie jestem gejem.- powiedziałem stanowczo
Ale nie jestem tego pewien.
*Perspektywa Ashtona*
Usiadłem przy laptopie powoli podłączając cały sprzęt. Hemmings nie zorientował się, że koło kaptura podłączony jest mały mikrofon. Założyłem mu podsłuch.
Źle zrobił umawiając się z nią. Może nie jest brzydka, ale on jej nie zna. Poza tym rani Mike'a. A najgorsze jest to, że ma świadomość tego czynu.
Po ustawieniu jakości dźwięku założyłem słuchawki.
Było słychać tylko szum.
Nagle usłyszałem przytłumione „Hej" od Luke'a
Nastała cisza.
Jeszcze większa cisza.
-Widzisz, Luke.. Jesteś przystojny, nastolatki za tobą szaleją.. A ty zgodziłeś umówić się ze mną.- powiedziała tak słodkim głosem, że omal się nie rozpłakałem ze śmiechu. Ona robi z niego większego pacana niż jest teraz.
I to słynne chrząknięcie Hemmo. Jakby zaraz miał ogłaszać jakąś ważną przemowę przed prezydentem, albo jakąś królową.
Ale nie powiedział nic
-Myślałam, że jesteś gejem, bo wiesz ty i Michael..- zaczęła mówić, a ja spadłem z łóżka. Przecież to jest lepsze niż kabaret! Boże! Dziękuję ci, że wpadłem na pomysł podsłuchiwania ich.
-Nie, nie jestem gejem. A czy to by było takie ważne – wtrącił się spięty Luke. A głos spiętego Luke'a nie jest już taki cudowny.
Trafiła w jego piętę Achillesa, czyli Muke'a.
Lukas nigdy nie był wylewny jeśli chodzi o uczucia.
Pamiętam, że słowo „Kocham cię" kierował tylko do swojej mamy. Żadnej dziewczynie nie powiedział tego wprost. Mówił tylko „ja ciebie też" i to jeszcze jak ona zaczęła tematy miłości. Trzymał się zasady „Chłopiec powie dziewczynie że ją kocha, mężczyzna to pokaże". Ale nigdy jej nie spełnił. Ani jako chłopiec, ani jako mężczyzna.
Wyjątkiem była Aleisha *zdjęcie w mediach*. Była cudowna. Przy niej Luke mógł poczuć się sobą. Uśmiechał się, cieszył się z życia..
Rozstali się, gdy mieliśmy jechać w naszą pierwszą trasę. Każdy mówi, że to właśnie przez tą trasę nie są razem.
Ale to kłamstwo.
Wtedy były czasy, gdy nie mieliśmy problemów z menadżerami, ale Jenny, jak to Jenny – ubzdurało jej się coś i kazała im zerwać, żeby przed trasą było o nas głośno. Od tamtego czasu Luke płakał po nocach za nią, a w dzień grał na gitarze, ślepo wpatrując się w sufit niczym w niebo, myśląc że jego ukochana to usłyszy. Ciągle śpiewał „Beside You". Najczęściej pocieszał go Michael, dlatego też powstała między nimi tak silna więź.
-Tak. Byłoby ważne. Zapraszasz dziewczynę na kawę będąc gejem?- usłyszałem w słuchawce. Ooo.. Hemmings ją wkurwił.
I dobrze jej tak.
I tak nie będą razem.
W końcu Muke is real, czyż nie?
-Nie jestem gejem.- powiedział Luke
Coś czuje, że Blondynek ją jebnie i sobie pójdzie.
Fajnie by było.
Ale to, że się spotkali to tylko i wyłącznie wina Caluma.
To on dał ten pieprzony numer tej dziennikareczce.
Chociaż teraz mam się z czego pośmiać.
Bądź błogosławiony Calumie Hoodzie!
-Przepraszam Luke.. Wiesz.. Poniosło mnie i tak jakoś..- zaczęła gadać tym swoim piskliwym głosem
-Nic się nie stało. - i pocieszający ton Hemmingsa. Pamiętam, gdy się poznaliśmy i byłem u niego w domu, to rozlałem sok. To jest właśnie ten głos.
-Może wyjdziemy? - zaproponowała blondynka.
Tak.
Pieprzyć się idźcie
Najlepiej do nas.
Chyba zdążę jeszcze zamontować kamerę w pokoju Luke'a.
Będę miał dźwięk i obraz.
I to na żywo!
Ogólnie, to jestem zadowolony z tego podsłuchu. Ma bardzo duży zasięg i nawet, jeśli poszliby na koniec Sydney - słyszałbym ich. Ten mikrofon jest też bardzo mały, i dlatego też blondasek nie zorientował się że na kapturze jest podsłuch.
Spojrzałem przez okno. Szli w stronę parku. Hemmings- jak zwykle- z okularami na nosie i w kapturze, za to ona miała niebieską sukienkę i marynarkę.
Tak, dokładnie.
Ona jak na spotkanie z prezydentem.
A on jak na spotkanie z bezdomnym.
Ona jest bezdomnym.
A on prezydentem.
Jeśli byłby prezydentem, to na kraj napadły by pingwiny, a on zagłaskał by je na śmierć.
Mniejsza o to.
Siedzę na parapecie i obserwuje swojego najlepszego przyjaciela z tą.. nie, nie będę na nią mówił dziwka. Powiem..
*Szukaj w Google..
synonim dziwki..
Synonim słowa dziwka:
-bladź
-dziwa
-jawnogrzesznica
-kobieta upadła
-kurtyzana
-kurwa
-ladacznica
-nierządnica
-panienka lekkich obyczajów *
Powiem.. panienka lekkich obyczajów.
Tak.
Więc Luke szedł środkiem ścieżki ze swoją panienką przy sobie.
Koło nich biegają dzieciaki, a pisk, który słyszę w słuchawkach tylko to potwierdza.
Ja pierdole.
O ja cię pierdole.
Ta jawnogrzesznica się do niego przytuliła!
Nie, pomyłka. Przytuliła się do jego ręki.
Krajobraz jak z bajki.
Pusta ulica.
Koło nich latarnie (czyt. miejsce pracy Mii).
Po lewej stronie jakiś paparazzi robiący im zdjęcia.
Po prawej plac zabaw..
Zaraz..
Jeśli ten koleś zrobi im zdjęcie, to Michael to zobaczy.
O chuj.
Ale się będzie Hemmings spowiadał..
On powinien być z Mike'm
Ale nie..
Już nie pamięta co on dla niego robił.
Taka sytuacja:
Hemmings uchlany w trzy dupy.. albo nawet cztery, wraca z imprezy. Nie autem. Pieszo. Cały czas twierdził, że : „Weź Ash.. się idź przespać.. Najlepiej z Bryaną albo Calumem, bo Mikey jest mój! I daj mi świętej pamięci litościwej spokój, bo pingwiny nie jeżdżą samochodami! One chodzą o tak!!! *pokazuje chód pingwinów* A ty się nie znasz!"
Clifford widząc to, mało nie popłakał się ze śmiechu. A dlaczego? Bo nie mówił do mnie. Po co ma się odwracać do mnie, gdy ja stoję za nim, a przed nim piękna lampa. Gadał do lampy.
Potem wsiadłem do samochodu, bo miałem go dość. Dość gadania „jak to on kocha chłopców, a dziewczyny śmierdzą bo mają okres"
Clifford – wiadomo – lekko wstawiony jakoś doczłapał się do schodów. Sęk w tym, że do jakiegoś sklepu. Usiedli. Luke pierdzielił mu co tylko mu do głowy przyszło. Aż w końcu to zrobił. Jego żołądek nie jest z tytanu, ani z diamentu, żeby był odporny na wszystko. Zawartość jego żołądka wylądowała na butach Michaela.
Więc teraz obaj – śmierdzący niczym zdechły ptak w gównie kota- przyszli do domu. Mike przyniósł Lukey'a jak księżniczkę albo pannę młodą. Dziękowałem Bogu, że nie złapali ich jacyś reporterzy albo bóg wie kto .
Wracając..
Paparazzi zrobił im pierdyliard zdjęć. I sobie poszedł.
Lecz nastała ta chwila.
Ten moment, w którym chciałbym jebnąć Hemmingsowi.
Ten czas..
Gdy zniknęli z pola mojego jebanego widzenia.
Dupa.
Ale cały czas ich słyszę.
Gadają głupoty.
Straszne.
Ich rozmowa teraz to mniej więcej coś takiego:
-No i wtedy ona powiedziała, że nie moge mieć tych butów, bo nie pasują do sukienki
-Mhm
-I wiesz, ona kłamała, bo te buty i ta sukienka uchh.. cudo!
-Mhm.
-I jej powiedziałam że nie jest już moją przyjaciółką, bo się nie zna.
-Mhm.
I tak non stop.
Luke się na niej pozna.
Chyba, że jest tak zakochany w jej dupie, że zostanie nawet, choćby miało się palić.
-Wiesz Lukey.. Myślę, że do siebie pasujemy. Ty jedyny mnie rozumiesz.. - powiedziała przesłodzonym głosem
Boże.. Ta kobieta powinna brać udział w jakimś programie. Każdy by się uśmiał.
-Nie pasujemy do siebie.. - odpowiedział
O.. Zaraz zrobi jakąś aferę. Czuję to!
-To po chuj mnie zabierasz?! Może jeszcze powiedz, że się pierdolić nie będziemy! Królewicz się znalazł, od co! - krzyknęła
A on pewnie teraz stoi jak słup soli.
-Tak! Idź sobie! W końcu będę miał cię z głowy! -krzyknął zapewne się śmiejąc
Auć.
To co usłyszałem.
To był chyba najboleśniejszy plaskacz w życiu.
Chociaż..
Należy mu się.
I każdy będzie szczęśliwy.
Domyśli się że Michael jednak go kocha.
I będą mieli gromadkę dzieci.
Chyba, że Jenny znowu coś wymyśli.
~~~~~~~~~~~~
Heej..
Zaczyna się szkoła (Ughh!) i nie będę miała aż tak dużo czasu, więc rozdziały będą pojawiały się rzadziej.
Teraz może coś ode mnie.
Dziękuje wszystkim, którzy przeczytali chociaż jeden rozdział *.*
Seerio. Nie wiedziałam, że ktokolwiek będzie to czytał :'). Dla mnie 150 wyświetleń (na chwilę w której to piszę) to meega dużo! Zawsze sobie mówiłam, że jeśli czytają nawet dwie osoby, to jest wieelkie wsparcie. Nie jestem nie wiadomo jaką pisarką, to moja pierwsza książka jak już zauważyliście, więc jeszcze raz bardzo dziękujee :3
(A tak przy okazji, to Hemmings w tym rozdziale mnie denerwuje .-.)
Więc miłego dnia :D ^.^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top