5

Po tamtym zdarzeniu, wręcz uciekłem do łazienki. Oparłem się o zlew, a moje policzki, aż mnie piekły 

- Co się ze mną dzieję do jasnej cholery? Czy on mnie serio podniecił?- spytałem sam siebie, patrząc się w lustro

Westchnąłem. Musiałem chyba oszaleć. Nie pozwolę mu tak mną pomiatać. Oblałem swoją twarz wodą

- Uspokój się idioto. Przecież to jego bezsensowne zagrywki, a tobie w ogóle się to nie podobało. To jest tylko irytujący San, który nie widzi nic innego oprócz czubka własnego nosa - skarciłem się

- To dlaczego moje policzki są takie czerwone? - spytałem się sam siebie zdziwiony

- No tak to z zdenerwowania... Czekaj czy ja sam ze sobą prowadzę rozmowę?? Boże ja już serio oszalałem - westchnąłem, kręcąc głową

Coś się niedobrego ze mną dzieję, że rozmawiam sam ze sobą. To wszystko wina tego dupka Sana!!!!! Pociągnąłem za swoje włosy, z frustracji. Muszę przestać o tym tyle myśleć. Przecież to nic nie znaczy.  On mnie denerwuje, a nie podnieca, dlatego moje kochane ciało zrozum to!!!!! 

Chwilę jeszcze pozostałem w łazience. Dopiero wyszedłem, gdy w pełni ochłonąłem. 

*

Wyszliśmy we trójkę, z budynku. Stanąłem rozkładając ręce i patrząc się w niebo

- W końcu wolność!! - krzyknąłem

Reszta zaśmiała się, kręcąc głowami z niedowierzaniem.

- Wooyoung mój drogi przyjacielu, właśnie w tym momencie straciłem wszelkie nadzieję na to, że zmądrzejesz i się ogarniesz - westchnął Yeosang teatralnie łapiąc się za serce 

- Ty jak zawsze niszczysz ludzkie marzenia. - powiedziałem ponuro

Chłopak wysłał mi w powietrzu buziaka, na co ja udałem, że go złapałem, przykładając piąstkę do piersi. 

- Czasem zachowujecie się jak stare małżeństwo. Gdybym was nie znał pomyślałbym, że  jesteście razem. - powiedział rozbawiony Jongho 

Spojrzałem się na niego, po czym skoczyłem na Yeosanga, dając mu buziaka w policzek. Odskoczyłem od niego, zaczynając uciekać 

- Fujj idioto wracaj tu!!! - warknął, goniąc mnie

- Na samym początku złap mnie - odkrzyknąłem ze śmiechem

Zaczęliśmy ganiać się.

- Hej poczekajcie na mnie!! - Zaśmiał się Jongho

Zaczeliśmy we trójkę biegnąć nawet w sumie nie wiedząc gdzie. Ważne było, że przy tym dobrze się bawiliśmy.

*

Wychodząc ze szkoły, ujrzałem tych pierwszaków. Stanąłem przed samochodem przyglądając im się. Miałem idealny widok na nich oraz pewność, że oni tego nie zauważą.

- Hej Seonghwa, na co tak patrzysz? - spytał się ciekawy Hongjoong

Nic nie odpowiedziałem tylko kiwnąłem w tamtą stronę. Chłopak rozumiejąc o co chodzi również zaczął się im przyglądać. 

Nagle Wooyoung musnął policzek Yeosanga. Moje oczy zwęziły się i błysnęły wrogością. Poczułem jak napinam mięśnie, a dłonie zacisnąłem w pięści. Jego uśmiech stał się strasznie szeroki i wesoły. Jestem pewien, że jest on dzieckiem anioła. Brakuje mu tylko skrzydeł. 

- Ejj Hwa wszystko w porządku? Wyglądasz na zdenerwowanego - szturchnął mnie Hong

Spojrzałem się na niego upiornie. Widziałem, że przestraszyłem go, gdyż minimalnie się odsunął. Wziąłem głęboki wdech i wydech. Po czym przybrałem swoją neutralną postawę. Wzruszyłem ramionami 

- Co niby miało być nie tak? - spytałem się nonszalancko, opierając się o samochód

- B-bo t-ty... - chrząknął - Znaczy wyglądałeś jakbyś chciał komuś przywalić. - odwrócił wzrok

 - Przesadzasz Hong. Po zatem sam dobrze wiesz, że jestem oazą spokoju. Ciężko mnie jest wyprowadzić z równowagi - powiedziałem pewnie 

Chłopak kiwnął głową, po czym skrzyżował ręce na piersi 

-  Seonghwa, kto jak kto, ale ja potrafię ciebie odczytać. Sam dobrze o tym wiesz. Martwię się o ciebie - powiedział z troską w głosie

Podszedł do mnie, kładąc swoją rękę na moim ramieniu. Wcześniej bym zareagował rumieńcami i szybko bijącym sercem. Jednak teraz nic nie czuję. Brak emocji. Ale, żeby nie zamartwiać go, kiwnąłem głową, czochrając jego włosy, jak miałem w zwyczaju. 

- Nie przejmuj się. Po prostu szukasz dziury w całości. Po zatem bardziej powinieneś zając się swoim chłopakiem - puściłem mu oczko 

Zauważyłem, że tamta trójka już poszła sobie. Cieszyłem się, przynajmniej nie musiałem na nich patrzeć. A bardziej na flirtujących ze sobą Wooyounga z Yeosangiem.

- Mówiąc o Mingim, zauważyłeś, że cały czas spędza czas z Yunho?  - spytał się podejrzliwie 

Uniosłem brew do góry.

- Czy ty coś sugerujesz? - spytałem się ciekawy 

Hongjoong, wzruszył ramionami, również opierając się o mój samochód obok mnie. 

- Sam nie wiem co mam o tym myśleć. Dlatego właśnie tobie to mówię. Z nas wszystkich jesteś najbardziej ogarnięty i rozsądny. Sądzę, że wiesz co powinienem zrobić. - dopowiedział po chwili ciszy 

Westchnąłem, patrząc na niego

- Skąd do jasnej cholery miałbym wiedzieć co zrobić w tej sytuacji? - spytałem się tępo patrząc na niego 

Chłopak oparł się o moje ramię, spojrzał się na mnie robiąc uroczą minę. Wydał wargę, po czym zbliżył się do mojej twarzy

- Pomóż mi proszę. Doradzi, cokolwiek - powiedział błagalnie 

Automatycznie przerzuciłem swój wzrok na ułamek sekundy na jego usta. Oblizałem wargi, dobrze wiem, że nie powinienem nawet o czymś takim myśleć. Ale bardzo możliwe, że to wina braku bliskości z innym człowiekiem, wzbudza we mnie chęć pocałowania tego skrzata. Jednak jednego jestem pewien, że to żadne walone uczucia. Nie czuje po prostu..... NIC.  Może to i lepiej, przynajmniej wiem, że nie wejdę w paradę tej parce 

Spojrzałem się gdzieś indziej, udając, że się zastanawiam. Tak szczerze to nie jest moja sprawa, nawet mnie to nie interesuje. Jednak jest on moim przyjacielem, więc przydało by się cokolwiek powiedzieć, byle, żeby nawet się odczepił.

- To nie jest moja sprawa i tak naprawdę to wisi mi to i powiewa. Ale na twoim miejscu nie wyobrażałbym sobie zbyt dużo. Najlepiej to porozmawiaj z nim o tym i wytłumacz jak się z tym czujesz. - Powiedziałem obojętnie, aby dał mi spokój 

Hongjoong, chwilę siedział cicho, po czym uśmiechnął się wesoło.

- Dzięki, stary. Wiedziałem, że mimo tej swojej skorupy zawsze będziesz wiedział co doradzić - powiedział uradowany

Po czym poczułem delikatne muśnięcie w policzek. Zdziwiony spojrzałem się na niego. Po czym powiedziałem groźnie z jadem

- Nie rób tak więcej. Jesteś chłopakiem Mingiego, dlatego nie całuj nikogo innego 

Po czym odszedłem od niego. Wszedłem do samochodu, nie czekając na niego.  Opuściłem szybę.

- Idź do niego i uznajmy, że incydentu z przed chwili nie było - powiedziałem chłodno.

- S-seonghwa ja przepraszam nie wiem co we mnie wstąpiło. Po zatem to tylko pieprzony buziak w policzek. - zaczął się tłumaczyć. 

Słysząc jego bezsensowne tłumaczenia, poczułem jak coś się we mnie gotuje. Wysiadłem z auta, po czym stanąłem przed nim.

- Jeśli to dla ciebie nic nie znaczy, to coś jest z tobą nie tak. To Mingiego masz całować, a nie kogoś innego nie zależnie od tego gdzie to jest. Jest to okazanie uczuć i należenia do danej osoby. Dlatego jeśli zamierzasz mi się tak dziecinnie tłumaczyć to lepiej zamilcz. - powiedziałem jadowicie, z pustym wzrokiem 

Hongjoong patrzył się na mnie oniemiały moimi słowami. Wziąłem wdech i wydech, po czym znów wsiadłem do pojazdu. Tym razem nie patrząc na nic ruszyłem. Chwilę później  później, zabrzmiał dźwięk przyjścia wiadomości. Westchnąłem, marszcząc brwi. Zwolniłem, by nie spowodować, żadnego wypadku. Wziąłem telefon. Widząc kto napisał, wiedziałem już o co chodzi... 

Od San:

*Potrzebuje twojej pomocy. Tam gdzie ostatnio "ADRES" * 

Od razu nacisnąłem gaz, zawracając i zmieniając kierunek drogi. Czasem się zastanawiam czy przypadkiem będę miał choć jeden dzień spokoju, bez żadnych niespodzianek, ani przygód. Tym bardziej, że powoli staje się to nudne i monotone. Cały czas to samo. Szczególnie w przypadku z Sanem. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top