42
Po dość wybuchowym i głośnym wyjściu Mingiego zadzwoniłem do Hyerin, by porozmawiała z wieżowcem. Cicho westchnąłem, gdy słowa przyjaciela dotarły do mnie. W sumie miał całkowitą rację. Nie jesteśmy już tymi osobami to wcześniej. Wszyscy się zmieniliśmy. Bardzo możliwe, że na gorsze. Może, gdyby nasza droga z pierwszoklasistami się nie skrzyżowały, to by było tak jak dawnej. Ale z drugiej strony, już od dłuższego czasu coś się waliło w naszej paczce. Oparłem ręce o stół i spuściłem głowę, zastanawiając się co dalej. Zerknąłem ukradkiem na Sana, który widać, że był poddenerwowany i bez nadziei, Yunho stał cicho, zawiedziony i zraniony, a Kibum również wyglądał, jakby go to dotknęło. Jedynie z nieodgadnionym wyrazem twarzy stał Jongho, który chwilę później uderzył z pięści w stół, na co wszyscy na niego spojrzeliśmy
- Chcecie się poddać? Czy naprawdę nie zależy wam na odzyskaniu Yeosanga i Wooyounga?!! - krzyknął na nas
- Ale co my mamy zrobić??.... Mingi miał rację.. - powiedział cicho i ponuro San
- Nawet jeśli miał rację to, co z tego? - zakpił najmłodszy - Moi przyjaciele na was liczą, wierzą we to, że uratujecie ich. Więc co?: Teraz chcecie pozwolić na to, by tamci zrobili, z nimi co chcą?!!! Jeśli mój chłopak byłby w niebezpieczeństwie to bym zrobił wszystko by go uratować!!
W pomieszczeniu nastała całkowita cisza i było tylko słychać nasze nierówne oddechy. Przygryzłem wargę, zastanawiając się nad jego słowami. Odgarnąłem swoje włosy do tyłu. Włożyłem dłoń do kieszeni i wyczułem w niej mały wisiorek. Wyjąłem go, przypominając sobie o imprezie, gdy potraktowałem Yeo tak źle i okropnie, a później jak wybiegł, to zostawił go u mnie. Ścisnąłem przedmiot w dłoni. Spojrzałem się po chwili na resztę
- Zgadzam się z Jongho - powiedział nagle, Kibum, który dotknął mojego ramienia - Jednak rozumiem też Mingiego. On nadal kocha Honga, ale nie umie się pogodzić z tym wszystkim, co się stało. On potrzebuje czasu, ale to nie znaczy, że my mamy stać w miejscu i nic nie robić. Nawet nie zaczęliśmy dobrze, a wy się poddajecie. Ja wierzę, że uda nam się - dodał z uśmiechem
- Macie rację. San, Seonghwa musimy się spiąć. Tutaj nie chodzi tylko o ratunek Yeo i Woo, ale też i zemstę nad Kwagminem. Musicie im wynagrodzić to jak ich dotychczas skrzywdziliście. Przecież oni liczą na was, na nas. Wierzą, że niedługo wyjdą z tego - rzekł z determinacją w głosie Yunho, który stanął pomiędzy mną a Sanem i przyciągnął nas, zarzucając swoje ramiona na nasze szyje
Mój wzrok z Sana skrzyżował się, kiwnęliśmy głowami, zgadzając się z nimi.
- Tak jak wcześniej mówiłem, Yunho zajmij się namierzeniem Honga i przyprowadź go tu. Potrzebujemy jego pomocy, niezależnie od niczego. Tworzymy nie tylko zespół, ale jesteśmy przyjaciółmi, którzy zawsze są gotowi w pogotowiu. A Yeosang i Wooyoung, też wkroczyli do naszych żyć. Też należą do naszej paczki. - przeniosłem swoje spojrzenie na Jongho i podszedłem do niego, kładąc swoją dłoń na jego ramieniu - Ty również do niej należysz. Może nie mieliśmy miłego początku, ale każdy z nas, pomoże ci jeśli będziesz tego potrzebował - uśmiechnąłem się szczerze
Jongho niespodziewanie przytulił się do mnie, z załzawionymi oczami. Wzruszył się tym, na tyle, że chciało mu się płakać. Pokręciłem głową na boki, ale objąłem go. Chciałem wyzwolić się, z tego co było moją przeszłością i zacząć od nowa. Pogłaskałem go po włosach. Chwilę zajęło mu, by się uspokoić. Oderwał się ode mnie i uśmiechnął do nas, kłaniając się, w podziękowaniu. Poklepałem go po plecach
- Skoro Yunho ma co robić, to co z nami? - spytał się po chwili ciszy San
- Dla was też mam robotę. San znajdź niejakiego Jisunga, jest on tajniakiem, który współpracuje z gangiem Szpony, on zaprowadzi cię do Minho, który jest naszym sprzymierzeńcem, a zarazem od czarnej roboty, dla Kwagmina. - podałem mu jego dane - Weź ze sobą Jongho, przyda ci się na wszelki wypadek wsparcie.
- Uważam, że wysłanie Sana będzie złym pomysłem - wtrącił się Kibum - Lepiej dać Honga, z tego co mi się wydaje, on zna się na tym, a szczególnie wie co i jak jeśli chodzi o Szponę. San i Jongho mogą się zająć poszukaniem informacji na temat ich działalności, albo znaleźć kogoś, kto jest pionkiem, ale na jakieś informacje. Ja będę siedzieć w laboratorium i swoimi ścieżkami szukać śladów i czegoś, od czego możemy zacząć
- Zgoda, ja będę u siebie i odnowie kontakty, które mogą nam się przydać. Jakbyście coś wiedzieli to, dajcie znać. Musimy szybko i sprawnie działać. Czuję, że jest to bardziej skomplikowane niż nam się wydaje - powiedziałem z powagą. Reszta mi przytaknęła i każdy zajął się swoim zadaniem
*
Nie miałem zamiaru pomagać im, a zarazem być w jednym pomieszczeniu, czy grupie z osobą, która się mną po prostu zabawiła. Jeszcze, aż tak nie zwariowałem. Może trochę zbyt dużo powiedziałem, ale emocje wzięły nade mną górę. Usiadłem w swoim domu, który wynajmowałem, na kanapie w salonie. Wziąłem sporego łyka taniego piwa, który nawet mi nie smakował, przez co się skrzywiłem. Czułem się, jakby wszystkie wspomnienia we mnie uderzyły. Nagle usłyszałem, jak ktoś wchodzi do mojego domu.
- Seonghwa! San! Czy ktokolwiek inny wypieprzać z mojego domu!! Nie zmienię swojego zdania - krzyknąłem naburmuszony
- Bardzo ładnie witasz swoją przyjaciółkę - mruknęła z rozbawieniem, opierając się o ramę drzwi
- Hyerin?!! Co ty tutaj robisz?- spytałem się ją
Wstałem, chwiejąc się, przez promile, które wchłonąłem. Przetarłem swoje oczy, odgarniając włosy z czoła, które zaczęły mnie denerwować. Udałem się do kuchni, robiąc jak zawsze dziewczynie jej ulubiony domowy sok, którego mam zapas, gdyż zawsze mi przywozi go macocha w dość sporych ilościach. Zrobiony napój nalałem do dwóch szklanek i jedną podałem przyjaciółce
- Zadałem ci wcześniej pytanie, więc odpowiedz mi łaskawie na nie?
- Ah tak. Jestem tutaj, by z tobą porozmawiać i byś się ogarnął - powiedziała, jakby była to najbardziej oczywista rzecz pod słońcem
- Pff nie potrzebuje nikogo do rozmowy. Mam się wręcz idealnie i nic mi nie jest. Po zatem aż mnie to śmieszy, że oni muszą aż ciebie wysyłać - zakpiłem sobie z nich
Odłożyłem szklankę, by jej pod wpływem uścisku nie zniszczyć, co było bardzo prawdopodobne. Nie spoglądając na nią, wróciłem do salonu, siadając na kanapie. Chciałem wziąć kolejny łuk trunku, ale skutecznie zostało mi to uniemożliwione. Hyerin zabrała mi butelkę z ręki i wyrzuciła ją przez okno.
- Czy ty jesteś nienormalna?!! - wydarłem się do niego, poddenerwowany
- To z tobą jest coś nie tak! Jakby wszystko było dobrze to, byś nie upijał w alkoholu smutków i emocji. Tak naprawdę nie boli cię fakt, że chcąc pomóc przyjaciołom, będziesz musiał pracować z Hongiem, a to, że cały czas go kochasz - powiedziała poważnie, stojąc przede mną
- Jaa--- - ucichłem, biorąc głęboki wdech. Schowałem twarz w dłonie - Masz rację. Nigdy moje uczucia nie zmieniły się względem młodszego. Nawet jak potraktował mnie jak śmiecia, to dla mnie jest on cały czas cudowną osobą. Ale boję się mieć z nim konfrontacje.... Chce po prostu o nim zapomnieć...
Dziewczyna westchnęła, siadając obok mnie. Objęła moje ciało ramieniem, na tyle ile mogła i przytuliła mnie do siebie, z czego od razu skorzystałem. Nie jestem gotowy na widzenie się z Hongjoongiem i pozwolenie by wspomnienia wróciły. Szczególnie że niższy będzie znów się przymilał do Seonghwy, a mnie będzie traktował jak powietrze
- Rozumiem, że ci trudno i nikt ci tego nie ma za złe. Ale bez ciebie oni sobie nie poradzą. Potrzebują cię, Honga, wszystkich nas. Nawet ja jestem w to wtajemniczona. Zawsze byliśmy i będziemy nie tylko zespołem, ale również i przyjaciółmi. - powiedziała dodając mi otuchy - Dam ci czas na zastanowienie się. Nie będziemy cię do niczego zmuszać. Jednak chce, byś wiedział, że jestem ważną osobą dla nas i potrzebną nam
Westchnąłem. Nie byłem co do tego przekonany. Jednak wiedziałem, że potrzebuje chwili samotności. Dlatego parę minut później, usłyszałem jak, drzwi wejściowe zamykają się, a ja zostałem całkowicie sam...
Hej słoneczka, promyczki!! ☀️☀️
Na samym początku, chciałabym was przeprosić z całego serduszka, że wczoraj nie pojawił się ten trochę nudny rozdział. Ale przez kursy na drony, na prawko i naukę, oraz projekty, na które nauczyciele mnie zapisali, nie miałam prawie w ogóle czasu na napisanie go. Dlatego też jest on tak słaby. Moja wena też pojawia się wtedy, gdy nie powinna, a jak chce się wziąć za pisanie to nagle magicznie wyparowuje.
Dodatkowo też przepraszam was za wszystkie błędy jakie tutaj są 🙏🙏
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy to czytają, zostawiają komentarz, gwiazdę czy nawet tylko zajrzą. To jest bardzo motywujące i kochane 😘💗
Mam też do was pytanko. Czy to opowiadanie nie jest za długie?
Bardzo was kocham i dziękuję za wszystko 💞💞
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top