41
Wszyscy po paru minutach rozejrzenia się po tajnym pokoju, zgromadzili się wokół stołu. Podałem każdemu z chłopaków po teczce z szczegółami. Na środek rzuciłem zdjęcia, tych których szukamy
- Ten - wskazałem na niego palce - Nazywa się on Kwangmin, jednak w świecie przestępczym wszyscy na niego mówią Szpona. Ma on czterech najbardziej zaufanych ludzi - chwyciłem ich zdjęcia i rozłożyłem by pozostali mogli im się przyjrzeć, podpisując każde - Od prawej mamy z blizną na policzku Minho, z niebieskimi włosami, a po bokach wymalowanymi strzałami Kihyuna, obaj są od brudnej roboty. Jego prawą ręką jest Katany, czyli niejaki Daesung, znany jest ze swojej brutalności i bezwzględności. Może ich jednym ruchem zabić w najgorszym cierpieniu. Ostatni to ich "lekarz", który znęca się nad swoimi ofiarami, robiąc na nich nieludzkie testy i eksperymenty, nazywają go szalonym doktorkiem. Charakterystyczne są u niego czarne soczewki. Naprawdę nazywa się Dongsuk - powiedziałem parząc się na nich z uwagą
- Jak udało ci się Seonghwa to wszystko zdobyć i to jeszcze w tak krótkim czasie? - spytał się mnie niedowierzając Mingi
- Nie ja to zdobyłem, a Kibum - zaśmiałem się cicho
- Tak szybko udało ci się sprawdzić ich dna? - spojrzał na chłopaka z podziwem Yunho
- Można tak powiedzieć. Kazałem swoim ludziom sprawdzić niejakiego szpone, w naszym systemie, a dodatkowo FBI się tym zainteresowało, a Interpol to w ogóle chce zająć się tym. - rzekł z skrzyżowanymi rękami na piersi
- Czekaj Interpol o wszystkim wie?!! - krzyknął poddenerwowany San
- Co?? Nie.. Nikt nic nie wie. Moi podwładni tak samo nie zostali poinformowani o szczegółach. O to nie musicie się martwić - powiedział, zdziwiony wybuchem Sana, unosząc jedną brew do góry
- To dobrze. A teraz wszyscy uspokójcie się!! - warknąłem do nich, dzięki czemu, każdy swoją uwagę skupił na mnie - Kibum ufam ci i wiem, że jak coś to mogę na tobie polegać, dlatego wy też mu uwierzcie. San rozumiem, że jesteś pod emocjami, ale ochłoń trochę. Wybuchami i atakami na nas, nic nie w skóra, a tylko może pogorszyć. Musimy działać jak zespół i współpracować, a nie naskakiwać na siebie. Po zatem Kibum wiem co robi i zna się lepiej na swojej robocie niż ktokolwiek bądź inny - dodałem z spokojem
- Masz rację - spojrzał się na Kibuma, San i wystawił do niego rękę - Wybacz stary, że tak na ciebie naskoczyłem. Ale tutaj chodzi o mojego Wooyounga i trochę mi już odbija - rzekł ze skruchą
- Spoko rozumiem to jak nikt inny. Sam jestem już ożeniony, ale jak porwali moje dzieci to byłem gorszy niż ty, więc wiem jak się czujesz. Dlatego też wam pomagam. To jest sprawa priorytetowa - powiedział z delikatnym uśmiechem, ściskając dłoń drugiego chłopaka
- To skoro miedzy wami jest już dobrze to.. - klasnął w dłonie Jongho i spojrzał na mnie -Seonghwa co mamy robić?
Rozejrzałem się po przyjaciołach i podrapałem po brodzie. Musiałem się zastanowić od czego zacząć. Zacząłem więc chodzić w tą i z powrotem, próbując coś wymyśleć. Trzeba szybko działać, ale też by wszystko było staranie przemyślane. Przygryzłem swoją wargę. Po dłuższej chwili zatrzymałem się i uśmiechnąłem minimalnie
- Zrobimy tak.. Mingi namierz mi Hongjoonga, przyda nam się w tej akcji. A ty Yunho musisz mi go tutaj przyprowa----
- Nie zgadzam się!! - warknął Mingi, uderzając w stół, z pięści - On nam nie pomoże!! Do cholery sam chciał zniszczyć Yeosanga, więc jestem pewny, że ma coś z tym wszystkim wspólnego. Albo może to i on zrobił i wydał młodszych!!!!! - krzyknął podburzony
- Uspokój się. Dobrze wiemy, że Hong popełnił błędy, ale chce by je naprawił. Po zatem bardzo nam się w tym przyda. Mingi wiem, że jest ci ciężko z tą myślą, szczególnie, że bardzo ciebie skrzywdził tak jak i ja. Ale uważam, że pokonamy im jeśli znów będziemy tworzyć zgrany zespół tak jak wcześniej - powiedziałem poważnie.
Mingi podszedł do mnie i spojrzał się na mnie zranionym, z ogromnym bólem serca i wszystkimi negatywnymi emocjami. Westchnął i odsunął się od nas. Po czym podszedł do drzwi. Ścisnął pięść i ukradkiem na nas zerknął
- Wybacz, ale ja nie dam rady pomóc wam i być w jednym pomieszczeniu, z osobą, którą kochałem i, która potraktowała mnie jak przedmiot. Po zatem to już dawno nie jest zespół przyjaciół. Ty, San ja czy Hong zmieniliśmy się na gorsze i wszyscy się od siebie oddaliliśmy już dawno temu. A przyjście Yeosanga i Wooyounga, pokazało, że to co było skończyło się i wątpię by wróciło - powiedział z zawiedzeniem
Chwycił klamkę i wyszedł trzaskając drzwiami.
*
Udało mi się zasnąć na całą noc. Dopiero obudziło mnie szturchanie w ramię. Otworzyłem zmęczone oczy i zmrużyłem je, przez rażące słońce. Przede mną był ten sam mężczyzna co nam rozluźnił ręce. Przełknąłem ślinę i szturchnąłem Yeosanga, który na szczęście przebudził się. Uśmiechnąłem się w uldze
- G-gdzie j-jesteśmy?... Woo?.. - spytał się przerażony Sangi
- Zostaliśmy porwani przez Kwangmina... przepraszam, że cię w to wciągnąłem - powiedziałem cicho z szklistymi oczami
Chłopak mnie przytulił do siebie, głaszcząc po włosach. Czułem się winny temu wszystkiemu. Gdybym wtedy tylko posłuchał się Sana, wiedząc, że napadli wcześniej na przyjaciela, to by nic się nie stało. A tak to mogą z nami zrobić co chcą. Gdybym został w domu, byłbym bezpieczny, a starszy by mnie uratował. Ale jak zawsze musiałem zrobić po swojemu. Nagle poczułem na swoich ramionach ciepły, trochę zniszczony koc. Przeniosłem swoje spojrzenie na nieznajomego. Yeosang zaczął się trząść ze strachu
- Spokojnie nic wam nie zrobię. Na razie jesteście bezpieczny, jednak nie wiem na ile.. Dzisiaj szef do was nie przyjdzie, ale udało mi się zrobić, bym to ja was pilnował.. - powiedział łagodnie
- A... s-skąd mamy m-mieć pewność.. że n-nic n-nam nie zrobić? - spytał się go cicho, nie ufając mu przyjaciel
- Cóż i tak naraziłem się już Szponie, przez samo rozluźnienie wam sznurów. - mruknął siadając na zimnej podłodze.
Sięgnął za sobą i wyciągnął pudełeczka, otwierając nam. Oblizałem usta widząc jedzenie. Mężczyzna poddał nam pożywienie z pałeczkami i sztućcami. Spojrzeliśmy na siebie niepewnie. Jednak głód wziął górę. Po chwili zaczęliśmy z zachłannością jeść pożywienie, które smakowało naprawdę dobrze. Mężczyzna naprzeciwko nas, uśmiechnął się miło i chrząknął, przez co przerzuciliśmy na niego wzrok i zaprzestaliśmy robić to co wcześniej
- Aish spokojnie, jedzcie sobie - zaśmiał się cicho, drapiąc po głowie. Kiwnęliśmy i wróciliśmy do kosztowania tego co nam przyniósł - Nie wiem czy uda się waszym przyjaciołom was wyciągnąć, ale wiem, że się nie poddadzą puki im się nie uda... Ja.. Mimo, że nie powinnem to pomogę wam na tyle ile mogę. Ale niczego nie obiecuje..
- Dlaczego? - spytałem się go z pełną buzią
- Cóż nie chciałem tego robić co robię, ale mój brat wciągnął mnie w to. Ja głupi zaślepiony nim, dałem się i o to jestem tutaj. Niestety uprzedzając wasze kolejne pytanie, nie mogę sobie od tak pójść. Oni i tak mnie znajdą i nawet nie chce myśleć, co okropnego się z mną stanie - wzdrygnął się na samo wyobrażenie tego
- Rozumiem.. Ale dlaczego ryzykujesz? - zapytał się go ciekawy Yeo
- Ponieważ nie podoba mi się to wszystko, a sam nie mam odwagi przeciwstawić się mu. A już parę osób w taki sposób uratowałem. Jednak wy dla niego jesteście jak największe zdobycze.. Po zatem z tego co słyszałem, chodzi mu też o Seonghwe i jego spółkę...
- Jak to? Co oni chcą zrobić??.....
Hejka hejka moje małe wilczki!~~~🐺🐺
Mam dla was malutkie info. Ostatnio mam bardzo dużo weny i chęci do pisania. Dodatkowo już się o wiele lepiej czuje niż w tamtym tygodniu, a uraz, który miałam w pewien sposób wyleczyłam. Dlatego zaczęłam pisać nowe opowiadania, które będzie się różnić od tych co są na moim koncie. Jednak nadal będą to seongsangi, gdyż najlepiej się ich mi pisze. Jednak mam też pomysł na Yoonminy. Niestety nie wiem kiedy je opublikuje, gdyż nie mogę się zebrać by zrobić okładkę 😅😆
Jak wam minął tydzień? Coś się ciekawego wydarzyło? Jak wasze samopoczucie? 🥺💞
Bardzo was przepraszam za wszystkie błędy, które mogły się pojawić w tym rozdzialiku 🙏💕
Bardzo was kocham i bardzo mocno ściskam~~ ❤🥺💓
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top