4
Na długiej przerwie udaliśmy się na stołówkę. Nadal nie rozumiałem o co chodziło Sanowi i Seonghwe. Jakie uwolnienie? Jaka gra? Jeśli to wiąże się z byciem zabawką tego idioty to sorry, ale nie zgadzam się.
- Nadal zastanawiasz się nad tym co ci oni powiedzieli? - spytał się cicho Yeosang, zajadając kurczaka
Aktualnie czekaliśmy na Jongho, który został zatrzymany w klasie, przez przewodniczącą. Westchnąłem, kiwając głową.
- Nic na to nie poradzę, że te słowa cały czas siedzą mi w głowię. Do jasnej cholery co mam zrobić? W ogóle czemu się tym tak przejmuje? - jęknąłem, biorąc łyk soku
- Uważam, że powinieneś się tym nie przejmować i dać ponieść się wiatrom - odpowiedział stojący za mną Jongho
- Coo??? - spytałem się tępo
- Skąd się tutaj wziąłeś? - spytał się z pełną buzią Yeosang
Jongho tylko zaśmiał się, wycierając okruszki z kącików ust przyjaciela. Wzruszył ramionami
- Przed dosłownie chwilą przyszedłem. Jisoo jest strasznie gadatliwa, nie potrafiła skończyć gadać. Aż mnie głowa rozbolała od tego. - westchnął - Tak naprawdę to nie wiem na jaki temat rozmawialiście, ale uważam, że nie zależnie od tego powinieneś nie myśleć o tym aż tak intensywnie. To co ma być to będzie i tego nie zmienisz - uśmiechnął się
Postanowiłem mu po krótce streścić to co się stało. Traktowałem go jak przyjaciela, więc wiedziałem, że mogę mu zaufać. Nie zależnie od tego ile się znamy.
- Nadal uważasz tak samo? - spytał się ciekawy Yeosang
Jongho przez chwilę zastanawiał się nad odpowiedział, po czym kiwnął energicznie głową
- Oczywiście, że tak. Jak już wcześniej mówiłem, daj ponieść się sercu i nie myśl o tym zbyt dużo, bo to nic ci nie da.
Nie zdążyłem nic odpowiedzieć, bo nagle wszyscy ucichli. Ciekawi co się dzieje, odwróciłem się w stronę drzwi wejściowych, które chwile po tym otworzyły się. W nich stanęła cała zgraja popularnych bogaczy. Przewróciłem oczami, ale nie umknął mi jeden mały szczegół. Otóż San miał bardziej podkreślone oczy, jego eyeliner, aż raził w oczy. Był tak mocny, tak jakby chciał zakryć podkrążone oczy. Wyglądał zniewalająco, ale jakby bardziej się przyjrzeć widać jego zmęczenie i pustkę. Nie wiem ile się w niego wpatrywałem, ale dopiero ocknąłem się, gdy Yeosang mnie szturchnął
- Wszystko w porządku? - spytał się zmartwiony
Nic nie odpowiedziałem, gdyż zaciekawiła mnie rozmowa dziewczyn obok
- Spójrz wyglądają zniewalająco - powiedziała pierwsza z blond włosami
- Jeśli któryś z nich zaprosi mnie na numerek od razu się zgodzę - pisnęła druga ciemnowłosa
- San to istny bóg seksapilu, a Seonghwa diabeł. Chciałabym, żeby mnie pieprzyli do nieprzytomności - rozmarzyła się kolejna z dziewczyn
- Ojj ja wolałabym się oddać wiecznie niedostępnemu Seonghwe. Pomyślcie jak popularna bym wtedy była. Wszyscy by o mnie mówili - rozmarzyła się kolejna
Nie chcąc słuchać dalej tych bezsensownych rozmów, zabrałem się za skończenie jedzenia. Ale jakoś apetyt mi gdzieś uleciał. Westchnąłem odsuwając talerz i oparłem się o ścianę.
Dlaczego każdy ich pożąda? Co jest w ich takiego, że każdy ich chce? Okey faktycznie są przystojni i pociągają. No ale szanujmy się. Mówić na głos, że chce się być pieprzonym, przez kogoś jest co najmniej nie smaczne i odrzucające.
Spojrzałem się w stronę tam gdzie owi chłopaki siedzieli. Mingi z Hongjoongiem byli zajęci wspólnym karmieniem się, Yunho zawzięcie rozmawiał z Seonghwą. który bardziej skupiony był na patrzeniu na Yeosanga i zabijaniem wzrokiem Jongho, który właśnie mył twarz Yeo z okruszków. Ostatnią osobą był San, który jak widać nie patyczkują się, połykał swoje twarze z jakąś laską. Zmarszczyłem brwi, obrzydzony tym widokiem
Nasz wzrok skrzyżował się ze sobą. Uniosłem brew, ciekawy co zrobi. Jednak on tylko uśmiechnął się wyzywająco, po czym zaczął się z nią obmacywać. Rzygać mi się chciało. Poczułem jakby się we mnie wszystko gotowało. Chciałem tam podejść, odciągnąć ją, a mu przywalić w tą przystojną twarz.
I pomyśleć, że myślałem nad pomocą mu - prychnąłem cicho mówiąc do siebie
Nie chcą niszczyć sobie jeszcze bardziej humoru wyszedłem ze stołówki.
*
Po tym jak Wooyoung wyszedł, odsunąłem od siebie dziewczynę. Spojrzała się na mnie urażona i zraniona. Prychnąłem, wygodniej siadając.
- Dlaczego mnie odtrąciłeś skarbie? - pisnęła, zarzucając swoje ręce na moją szyję
Westchnąłem, zrzucając jej ręce
- Laska, serio sądziłaś, że na ciebie polecę? Nie znasz mojej reputacji. Już raz się z tobą przespałem. - odpowiedziałem nonszalancko
- A-ale ja myślałam, że jak mnie pocałowałeś to t-to z-znaczy to dla ciebie coś więcej - powiedziała łamliwym głosem
Zaśmiałem się, z jej głupoty i idiotyzmu.
- Serio? Nie sądziłem, że jesteś taka naiwna - prychnąłem, nadal się podśmiewując z niej - Jesteś ładna to fakt, ale ja nie wchodzę dwa razy w te same osoby. Nie zależy mi na tobie. Tym bardziej nie mieszam się w jakieś bezsensowne związki. Przypuszczałem, że będziesz mądrzejsza
-A-ale---
- Kobieto zrozum, że nic dla mnie nie znaczyć. Więc idź sobie i nie marnuj mojego czasu - warknąłem
Dziewczyna tylko zerknęła na mnie, po czym wybiegła z płaczem. Wzruszyłem ramionami. Każda tak samo reaguje. Bezsens. Tylko marnują mój czas. Każdy dobrze wie, że ja się nie mieszam w jakieś durne związki. Dla mnie ważna jest przygoda na jedną noc. One tylko są moimi zabawkami. Chociaż nie powiem, ale z facetem też fajnie się pieprzy. Nawet były przypadki, że wolałem mu wkładać, niż jej.
- Dlaczego musisz każdego traktować tak brutalnie? -spytał się smutno Yunho
Czasem nie rozumiem jak można być tak niewinnym i uroczym jak mój przyjaciel. On ma zbyt łagodne serce jak dla mnie. Najchętniej by ochronił cały świat przez złem. On najpóźniej z nas wszystkich dołączy, dlatego, też nie wie, że wcześniej byliśmy bardzo podobni do niego. Tak samo radośni, energiczni, z dziecięcym błyskiem w oczach. Ale ten okres już miną i nie wróci. Przeszłość nam nie pozwoli. Od niej nie da się uwolnić. Cóż Yunho nigdy nie wiedział, że byliśmy przeciwieństwami dzisiejszych naszych podstaw.
- Dlaczego zawsze musisz się czepiać? - powiedziałem znudzony
- Bo szkoda mi jest tych wszystkich osób wykorzystanych przez ciebie. Czy tobie to na prawdę sprawia radość? -spytał się ponuro
Przez chwilę siedziałem cicho. Czy sprawia mi to radość? Oczywiście, że nie. Ale co innego mam robić? Skoro od zawsze mnie uczono, że człowiek to tylko zabawka. Tylko tacy jak ja mogą być ponad tymi karykaturami. Nie ma potrzeby się nad tym użalać.
- Tak, masz z tym problem? - odpowiedziałem pewnie, unosząc brew
- Yunho ma racje przystopuj chłopie, albo chociaż idź sobie na dziwki, a nie w szkole sobie ich znajdujesz - wtrącił się Mingi, który tulił do siebie Hongjoonga
- Ty się lepiej zajmij swoimi sprawami - prychnąłem - Nie chce mi się więcej słuchać waszych kazań. Idę sobie
Tak jak powiedziałem, tak też zrobiłem. Wyszedłem. Chciałem się udać do naszego pomieszczenia i tam resztę dnia przesiedzieć, ale uniemożliwiło mi to zderzenie się z jakąś osobą.
- Uważaj jak kurwa łazisz pokrako - warknąłem nie patrząc na tą osobę
- No nie wierzę, ze wszystkich osób musiałem trafić na wiecznie mającego okres Sana - westchnął niezadowolony jak się okazało Wooyoung
Przewróciłem oczami, decydując się trochę z nim zabawić. Na mojej buzi zawitał zawadiacki uśmiech. Postanowiłem ten jeden raz olać jego obrazę.
- Doprawdy, aż tak ci to przeszkadza? A może po prostu boisz się prawdy? - spytałem się zaczepnie, oblizując usta
- O czym ty pieprzysz? - spytał się odsuwając ode mnie
Moje oczy zabłysły, chwyciłem go w pasie, przyciągając do siebie. Chłopak wyglądał na co najmniej zdziwionego. Rozszerzył oczy, patrząc się wszędzie tylko nie na mnie. Uśmiechnąłem się na taki efekt. O to mi chodziło. Wyglądał niewinnie i bezbronnie. Miałem go w garści. Zbliżyłem się do jego ucha
- Pieprzyć to mogę ciebie, skarbie - wyszeptałem, przygryzając jego płatek ucha
Wooyoung stłumił cichy jęk, który o dziwo podniecił mnie. Cały on mnie podnieca i gdyby nie to, że jest tak denerwujący i wścibski to już dawno bym go zaliczył i nawet jakby mi się podobało to mógłbym zrobić z nim wyjątek i byłby moja stałą zabawką.
- S-spierdalaj - wręcz pisnął, odsuwając się ode mnie - Nie będę twoją dziwką na jedną noc
- Kto powiedział, że tylko raz z ciebie skorzystam? - znów podszedłem do niego, z mojej twarzy nie znikał prowokujący uśmiech
- Kto powiedział w ogóle, że ja jestem chętny na jaką kolwiek integrację z tobą? - zadrwił
- Jakoś po twojej reakcji mogę stwierdzić inaczej - podszedłem do niego, patrząc mu się w koczy z pożądaniem - Twoje ciało mówi wszystko
Spojrzał się na mnie zdziwiony, po czym chrząknął.
- Nie mam czasu na twoje durne zagrywki - powiedział zakłopotany
Wyminął mnie i odszedł.
Zaśmiałem się z tego. Cóż czasem może być uroczy.
- Fajna może być z tego zabawa. To dopiero początek. Jeszcze będziesz krzyczał moje imię i będziesz błagał o więcej - powiedziałem do siebie
Po czym poszedłem w swoja stronę
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top