38

Gdy Wooyoung wyszedł postanowiłem zrobić sobie drzemkę, ale jakiś dziwny niepokój nie pozwalał mi zasnąć. Po paru minutach westchnąłem i obróciłem się w stronę sufitu. Nagle mój telefon się odezwał. Podniosłem się i chwyciłem urządzenie, widząc wiadomość od nieznajomego numeru zmarszczyłem brwi.  Odblokowałem komórkę i wszedłem w nią. Rozszerzyłem oczy czytając to 

"Gdy nikt nie widzi, ciemność i przeszłość uderza najbardziej precyzyjnie. Twoje dni są policzone. Możesz mnie nie pamiętać, ale tutaj nie chodzi o ciebie ( tym rzazem ), a przynajmniej nie teraz. Masz coś co należy do mnie i moich ludzi. Ale spokojnie zabiorę to co jest moją własnością. On i drugi są moimi zabawkami. Ah jaka ironia, sam wcześniej go za takiego uważałeś? 

Twój stary znajomy, Szpona"


Nie rozumiałem o co mu chodzi i kim jest Szpona? Wstałem i schowałem telefon do tylnej kieszeni spodni. Podszedłem do szały i wyjąłem z niej swoją bluzę. Zszedłem na dół i spojrzałem się w okno w salonie. Samo był idealny widok na ulicę. Widząc Wooyounga uśmiechnąłem się delikatnie. Jednak zauważyłem zamaskowanego mężczyznę, szybko wybiegłem z domu.. Ale było za późno 

- Zostawcie go!!! Puszczajcie!! - zacząłem krzyczeć i biec za wozem. 

Ale po chwili zniknęli mi z pola widzenia. Upadłem na kolana i moje oczy całe się zaszkliły. Uderzyłem w jezdnię z pięści 

- Nie!!!! Wooyoung obiecuje, że cię znajdę i zabiję każdego kto tylko spróbował cię dotknąć - powiedziałem cicho do siebie. 

Wstałem i na chwiejnych nogach udałem się do miejsca, skąd go zabrali. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Seonghwy 

- Halo? San? Czemu do mnie dzwonisz tak wcześnie? - spytał się zdziwiony chłopak 

- P-potrzebuje twojej pomocy... - powiedziałem drżącym głosem 

- Huh? A co się takiego stało? Na pewno nie będę ci ponownie gotować, byś udobruchał Woo - prychnął pod nosem 

- Nie o  to chodzi.... Ja.. nie wiem co mam zrobić.. - mój głos się załamał 

- Okey, słyszę, że to coś poważnego, więc słucham cię uważnie, co się stało? - rzekł poważnie 

- Woo.. oni.. go porwali.. - przygryzłem swoją wargę

- Czekaj co? Jacy oni? Kto to zrobił? - spytał się mnie zaniepokojony. 

- Nie wiem kto to był. Widziałem tylko jak jeden zaatakował chłopaka, a drugi siedział za kierownicą... Ja nie zdążyłem ich zatrzymać ..

 - Dobra nic więcej nie mów, zaraz będę u ciebie i coś wymyślimy. Tylko nic głupiego nie zrób i czekaj na mnie - powiedział poważnie i się rozłączył 


*

Czekając na przyjaciela zastanawiałem się kim jest ten tajemniczy "Szpon". Byłem pewny, że ma coś z tym wspólnego. Ale nie umiałem przypomnieć sobie kim on jest. Jednak plus tego jest taki, że zdążyłem się uspokoić. Po pewnym czasie przyjechał Seonghwa. Wstałem, otrzepując spodnie, nadal mając drżące dłonie.

- Gdzie to się stało? - podbiegł do mnie, dysząc 

Wskazałem na miejsce. Hwa kucnął przy tym i zaczął coś sprawdzać. Zawsze miał większą smykałkę detektywistyczną, niż ja, więc pozwoliłem mu robić co chce. Stanąłem z boku, przy okazji dzwoniąc do Mingiego, który słynął w naszej paczce z szpiegowania czy stalkingu, a bardziej znał się na tym. Wytłumaczyłem mu wszystko i poprosiłem o namierzenie numeru, który rano do mnie pisał. Na szczęście nie zadawał pytania i obiecał szybko się tym zająć. Odetchnąłem z ulgą i wróciłem do starszego. Kucnąłem z boku, by nie zniszczyć żadnych dowodów. 

- I co? Jakie jest twoje zdanie na ten temat? - spytałem się go, patrząc mu w oczy 

- Wydaje mi się, że był to zaplanowany atak i staranie przemyślany. Nikt normalny i rozsądny nie porywa pierwszej lepszej osoby w miejscu, gdzie ktoś mógł zobaczyć. Jak dla mnie, to osoby zdeterminowane, ale doświadczone w tym co robią. - odpowiedział po chwili zastanowienia - Zadzwonię do Kibuma, by przyjechał. Dzięki temu, że jest prywatnym detektywem, mamy większe szanse na szybsze ich znalezienie - dodał

Seonghwa wstał i wyjął swój telefon. Zadzwonił do swojego kumpla, który od razu postanowił nam pomóc, przez dług wdzięczności względem nas. Raz uratowaliśmy jego córeczkę, gdy zachorowała na białaczkę, to opłaciliśmy jej operację i powrót do zdrowia. Od tamtego czasu, Kibum regularnie nam pomaga, jeśli mamy jakąś pilną czy ważniejszą sprawę. Jednym słowem mówiąc jest on zaufaną osobą. 

Po godzinnie przyjechał z całym sprzętem. Ja się na tym najmniej znałem więc udałem się do domu, nie chcąc przeszkadzać im w swojej robocie. Udałem się od salonu. Wyciągnąłem laptop i zacząłem próbować namierzyć Wooyounga, mając nadzieję, że może uda mi się i zaraz będę mógł mieć znów go obok siebie. Szlak by to! Gdy próbowałem na różne sposoby go odnaleźć, chłopaki weszli do środka. Spojrzałem się na nich 

- No i? Udało wam się coś zabezpieczyć? - spytałem się ich zniecierpliwiony 

- N szczęście nie okazali się oni aż tak sprytni. Jak każdy przestępca, muszą zostawić jakieś ślady. - uśmiechnął się delikatnie Kibum - Mamy odciski opon, może nie są mocno wyraźne, ale w laboratorium powinni sobie poradzić. Dodatkowo, jak Wooyoung próbował się wydostać, wyrwał jednemu z nich parę włosów i upuścił je tam. Więc jest duże prawdopodobieństwo, że będziemy mieć dna jednego z oprawców 

- Chociaż tyle dobrego - westchnąłem 

- Namierzyłeś go? - spytał się mnie Seonghwa, który opierał się o ścianę 

- Niestety nie. Sukinsyni musieli to przewidzieć i zapewne zniszczyli jego telefon i wyrzucili, bo ostatnie łącze jest na rzece. - westchnąłem 

- Znajdziemy go i uratujemy. Możemy też się spytać Yeosanga o przeszłość Wooyounga. Może będzie znać Szpona - powiedział po chwili ciszy Hwa...

Kiwnęliśmy mu głową. Kto lepiej będzie go znać, jak nie najlepszy przyjaciel?


*


Od godziny jak nie dłuższej, Seonghwa próbował dodzwonić się do Yeosanga, który wręcz od samego rana nie dawał o sobie znać. Chłopak chodził w tą i z powrotem, wręcz wyrywając sobie włosy 

- Hwa jedzmy do ciebie do domu, może młodszy po prostu zasnął - powiedziałem niepewny tego co mówiłem.

Najstarszy kiwnął głową. Wziąłem kluczyki i gdy wsiedliśmy do samochodu wyjechałem z garażu. Sam miałem złe przeczucia. To wszystko wydawało się jakby wzięte z horroru. Widziałem, jak przyjaciel siedzi niespokojny i obgryza paznokcie, nadal próbując skontaktować się z Sangiem. Nie podobało mi się to wszystko. Parę minut później byliśmy na miejscu. Seonghwa i ja wybiegliśmy z pojazdu, widząc, że brama była rozwalona na pół, jakby ktoś w nią wjechał z dużą prędkością. Stanęliśmy przed drzwiami, które o dziwo były otwarte. Przełknąłem ślinę, widząc strach w oczach chłopaka. Wyciągnęliśmy nasze bronie i odblokowaliśmy je. Powolnym krokiem przekroczyliśmy próg domu. Jednak nigdy nie przeszło mi przez myśl, że zobaczymy coś takiego. Wszystko wydawało się takie niemożliwe. A Seonghwa na pewno w tamtym czasie chciał od razu cofnąć czas i nie dopuścić do tego.... 


"Ten kto ucieknie w moich szponów, zawsze do nich wróci czy tego chce czy nie. Marionetka jest pod moją władzą i ja decyduje jakie będzie jej zakończenie. A ciemność i strach czają się w każdym koncie!..."



Hejka, misiaki, słodziaki~~~!! 🐻🐻

Znów daje chamską reklamę i robię przerwę, wtedy, gdy nie powinnam. Ale no muszę zrobić trochę dramaturgii i zaciekawienia. Jak zawsze miałam na to inny pomysł, ale w ostatnim momencie powstało coś takiego, więc to chyba już będzie norma u mnie hihi

Jak wam mija tydzień? Jesteście gotowi na comeback Ateez, który już 1.04 się nam pojawi?             Ja osobiście wiem, że San swoimi ABS mnie zmiecie z powierzchni ziemi, albo głos Yeosanga, czy cały Seonghwa, więc mogę już sobie szykować trumnę 

Za wszystkie błędy, bardzo przepraszam! 🙏🙏

Bardzo was kocham i wszystkim wysyłam masę buziaczków~~ ❤️😘💋

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top