37

Słuchałem uważnie każdych najmniejszych słów młodszego. Ciężko było by mi w to uwierzyć, gdyby nie stan w jakim był Yeosang. Jego spuchnięte i czerwone oczka, usta popękane, opadnięte policzki, czy skulona postura tylko potwierdzały to, że jego ukochany musiał przeżuć istne piekło. Stałem przy oknie i wpatrywałem się w niego uważnie, jednak on prawie w ogóle nie podnosił głowy z ziemi 

- W..wiem, że teraz możesz patrzeć na mnie inaczej.... - powiedział cichutko po długiej przerwie 

- Czyli niby jak? - uniosłem jedną brew do góry i powiedziałem spokojnie 

- Tak, że jestem szmatą.... S...Seonghwa od samego początku byłem traktowany jak nic nie warty człowiek, a nawet i gorzej... - wyszlochał, zanosząc się kolejny raz tego wieczora płaczem - J-ja.. z-zrozumiem.. j-jak... m-mnie.. z-zostawisz..

Podszedłem wolnym krokiem do niego. Usiadłem na skraju łóżka i odgarnąłem z jego czoła parę kosmyków włosów,  na co on podniósł główkę patrząc się na mnie załzawionym wzrokiem. Uśmiechnąłem się do niego delikatnie i wciągnąłem go na swoje kolana, uważając by mu krzywdy nie zrobić. Objąłem jego małe ciałko i zamknąłem w szczelnym uścisku. Czułem jak ciało młodszego całe, wręcz drży, a on nie może się uspokoić. Zacząłem nami kołysać i nucić cicho pierwszą melodię jaka przyszła mi ma myśl 

- Spokojnie kochanie. Nie zamierzam cię pod żadnym pozorem zostawiać - mruknąłem cicho i podniosłem delikatnie, z ostrożnością jego podbródek. Pocałowałem go w nosek - Zależy mi na tobie. więc nie chce popełnić drugi raz tego samego błędu i pozwolić ci odejść 

- A-ale.. powinneś się mną brzydzić?... Dlaczego?... Dlaczego tak nie jest?... - wychlipał, wtulając się mocno we mnie 

- Dlaczego? To bardzo proste - spojrzałem się w jego oczka - Kocham cię i nigdy nie przestanę. Słońce, to, że ludzie cię tak skrzywdzili nie jest twoją winą. To ich powinno się nienawidzić, a nie ciebie. Ty nic złego nie zrobiłeś. A tamci mnie popamiętają.... Obiecuje, że już ciebie nikt nie skrzywdzi, w żaden sposób 

Yeosang wpatrywał się we mnie z błyszczącymi oczkami, jakby niedowierzał, że jestem tu. Jego malutka dłoń dotknęła mojego policzka, na co wtuliłem się w nią. Nasz wzrok skrzyżował się, a ja wykorzystałem ten moment i wbiłem się delikatnie w jego usta, łącząc je w długi i słodki pocałunek, pełen tęsknoty i nie wypowiedzianych pragnień. Przybliżyłem go do siebie, tak, że między nami nie było wolnej przestrzeni. Smakowaliśmy swoich ust, powoli, spragnieni sobą nawzajem z takimi samymi, głębokimi uczuciami 

- Czy ja śnie? - wydyszał cichutko młodszy, odrywając się po długich minutach ode mnie 

- Nie tym razem - zaśmiałem się, rozbawiony jego rozkojarzeniem, jakby był po dobrych narkotykach. 

- Proszę obiecaj mi, że mnie nigdy nie zostawisz i nie skrzywdzisz... Nie chce wyobrażać sobie życia bez ciebie... - mruknął cicho, zarzucając swoje rączki na moją szyje 

- Ale.. nie powinneś tak mówić - powiedziałem przygaszony, gdy dotarło do mnie jak go zraniłem - Potrafiłem ciebie walnąć, wyśmiać i traktowałem cię okropnie... Powinneś mnie nienawidzić i się mnie bać, a nie przytulać się - przełknąłem ślinę - Przykro mi, że tak późno zobaczyłem jakim potworem byłem i jak cię skrzywdziłem. Nie zasłużyłem sobie na takiego anioła... 

Młodszy słuchał mnie uważnie, jednak przed dłuższą chwilę się nie odzywał. Ja również nic więcej nie powiedziałem, czekając na to co chłopak odpowie. Przymknąłem swoje oczy, czując jak stają się zmęczone tym wszystkim. Po paru minutach oderwał się ode mnie i delikatnie uśmiechnął, spoglądając mi w oczy

- Nie jesteś potworem. Może i faktycznie zraniłeś mnie psychicznie i fizycznie. Ale nie umiem być na ciebie zły, czy bać się. Widzę w twoich oczach coś co upewnia mnie w tym, że przy tobie jestem bezpieczny. Dodatkowo obroniłeś mnie i uratowałeś - przyłożył swoją dłoń do mojego serduszka - I czuję, jak wielkimi uczuciami mnie darzysz, więc nawet nie śni mi się, by ci nie wybaczyć tego co było. Więc zacznijmy wszystko od początku 

Spojrzałem się na niego niezbyt dowierzając temu co mówi. Musiało mi chwilę zająć bym zrozumiał jego słowa i przetworzył je. Objąłem go i mocno do siebie przytuliłem. Uśmiechnąłem się radośnie, niedowierzając, że mam tyle szczęścia 

- Jesteś niesamowity i jedyny w swoim rodzaju. Postaram się zmienić i dbać o ciebie należycie. Nie podniosę więcej na ciebie ręki, a za to, to powinnem porządnie w twarz dostać - powiedziałem cicho mu do uszka 

- Ani mi się waż tak mówić. Nie chce by ktoś cię bił - mruknął przejęty moimi słowami. 

Pokręciłem głową rozbawiony i wzruszony. 


*


Nie przypuszczałbym nigdy, że moje życie stanie się w końcu szczęśliwe. Gdy tamten mnie znalazł, sądziłem, że ponownie będę musiał to wszystko przechodzić, więc zobaczenie Seonghwy było dla mnie jak zbawienie. Jest on moim rycerzem na białym koniu, który zawsze jest w idealnym momencie by mnie uratować i schować w swoich ramionach. Jest on moim zbawieniem i nadzieją na lepsze jutro. 

- Sangie pobudka - wyszeptał mi do uszka rozbawiony starszy 

Przetarłem swoje oczka piąstką i przeciągnąłem się. Spojrzałem się na dół i dopiero zorientowałem się, że zasnąłem na starszym i leżałem całym swoim ciałem na nim. Spanikowany chciałem się podnieść i przeprosić go. Jednak mocny uścisk w jakim byłem zamknięty uniemożliwił mi to. Pomrugałem parę razy oczkami, niezbyt jeszcze kontaktując 

- Huh? Co się dzieje? - spytałem się go troszku rozproszony

- Gdy opatrywałem twoje nadgarstki, ułożyłeś się na mnie i nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłeś, wręcz przylegając do mnie, nie chcąc mnie w ogóle puścić - zaśmiał się chłopak i roztrzepał moje włosy 

- Ej!! To nie jest śmieszne - bąknąłem, wydymając wargę

Seonghwa tylko uśmiechnął się, po czym chwycił moją dolną wargę i pociągnął za nią. Na co ja zareagowałem cichy jękiem i dość obwitymi rumieńcami. Schowałem swoją twarz w jego klatkę piersiową i walnąłem go w nią 

- A tak w ogóle to czemu nie masz na sobie koszulki? - mruknąłem nadal zażenowany swoim zachowaniem 

- To też twoja sprawka. Przez sen, nie chcąc bym cię badał, wśliznąłem się pod moją koszulkę i ściągnąłeś mi ją, po czym jak gdyby nigdy nic zacząłem pomrukiwać - roześmiał się, wplatając palce w moje włosy 

Rozszerzyłem oczy. Może powinnem już zamilknąć. Chyba nie chciałem wiedzieć co jeszcze robię, gdy śpię. To nie jest zbytnio dla mnie bezpieczne. Jednak wole być tego nieświadomy.

Przez chwilę jeszcze poleżeliśmy, po czym chłopak jednym ruchem podniósł mnie i zaczął kierować się do kuchni ze mną na rękach. Niekoniecznie mi się to podobało. Weszliśmy do pomieszczenia i od razu starszy wziął się na robienie jedzenia. Przełknąłem ślinę i wtuliłem się w niego, chowając swoją twarz w zagłębienie jego szyi. Jakoś nie miałem ochoty nic jeść, ale bałem się to powiedzieć chłopakowi. Wolałem być posłuszny. Tego mnie uczono, nie chciałem być ukarany, nawet jeśli zdawałem sobie sprawę, że ukochany to zrozumie. 

Gdy wszystko było już gotowe, usiał on przy stole, mnie sadzając na swoich kolanach. Przygryzłem wargę widząc ile tego jest. Zacząłem ugniatać bluzę, którą miałem na sobie. To co było na stole przerażało mnie 

- Seo.. ja nie jestem w stanie tego zjeść - powiedziałem cicho i skuliłem się 

- Słoneczko nie każe ci wszystkiego jeść. Ważne abyś chociaż trochę spróbował - mruknął spokojnie starszy i pocałował mnie w czoło - Może zróbmy tak, że będziemy się karmić i jeśli będziesz miał dość, to mi o tym powiesz, dobrze? Nie będę ci kazał więcej jeść - uśmiechnął się delikatnie do mnie 

Kiwnąłem mu głową i gdy pierwsza partia znalazła się w moich ustach, uśmiechnąłem się, rozkoszując się smakiem dania. Muszę przyznać, że chłopak potrafi niesamowicie gotować. Może i nie wszystko zjedliśmy, ale od dobrych parunastu miesięcy nigdy tyle nie wsunąłem, a od kilkunastu lat, z taką przyjemnością. I tak jak mówił nie był na mnie zły, wręcz przeciwnie, komplementował to.

Jednak wszystko co dobre się kończy. Hwy telefon po chwili się odezwał. Na co odebrał na głośno mówiący, jednak po tym co usłyszałem, po moim ciele przeszły nieprzyjemne ciarki, a oczy się zaszkliły, wiedząc z kim mamy do czynienia i czego chcą....



Hej słoneczka!! 

Jakoś ostatnio polubiła zwracać się do innych zdrobnieniami albo słodkimi słówkami~~~Dzisiaj macie taki bardziej luźny i słodki rozdzialik, ale od następnego ( chyba ) zacznie się już dziać. Dodatkowo nie mam zielonego pojęcia, kiedy skończę te opowiadanie, a tym bardziej kiedy opublikuje nowe

Czy ktoś z was moje perełki, zna jakąś dobrą stronę czy aplikacje do przerabiania zdjęć? Gdyż potrzebuje przerobić niektóre i dodać do nich parę elementów... 

Jak wam minął tydzień? Mi wyjątkowo luźno, a to tylko dzięki temu, że większość nauczycieli  mieli w tym samym czasie konsultacje hihi ^^

Kocham was bardzo mocno słoneczka ❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top