31

Minęło już parę dni od momentu, w którym starszy poprosił bym był jego chłopakiem. Osobiście nigdy nie przypuszczałem, że to się kiedyś stanie. Ale nic zbytnio się nie zmieniło... Chociaż od wczoraj stał się on bardziej cichy. Jakiś przygaszony się wydaje. Nawet ze mną nie rozmawia. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ma mnie w poważaniu. Sam nie wiem o co chodzi. Często też gdzieś wychodzi. 


Siedziałem w salonie i oglądałem swoją ulubioną bajkę "Zakochany kundel". Co z tego, że mam siedemnaście lat. Pff każdy może oglądać co chce, a ja z natury lubiłem wszystko co słodkie i urocze. Usłyszałem jak drzwi od pokoju starszego się otwierają. Uśmiechnąłem się szeroko. Wstałem i chciałem przytulić do starszego, ale on dość agresywnie mnie odepchnął. Upadłem na podłogę, zdziwiony i... smutny. Cicho syknąłem

- Dlaczego?... - nie byłem w  stanie dalej powiedzieć 

- Nie dotykaj mnie - powiedział oschle 

Uniosłem jedną brew do góry. Co ja mu zrobiłem? Czy jest na mnie o coś zły? 

- D-dlaczego, hyung?.... - spytałem się cicho 

Podszedł do mnie wolnym krokiem i ukucnął przede mną z nieodgadnionym wyrazem twarzy 

- Lubisz grać na dwa fronty? - zakpił - Fajnie jest tak bawić się?

- O.... c-czym t-ty... m-mówisz?.... - zająkałem się 

- Ty jesteś taki głupi? - prychnął, wyciągnął swój telefon i pokazał mi zdjęcie. Rozszerzyłem oczy. Pokazany byłem tam ja z Jongho - I co teraz? 

- J-ja... to jest stare zdjęcie... - spuściłem wzrok 

- Zerwałeś z nim jak miałeś?!! Patrz się na mnie jak do ciebie mówię, pokrako!!!! - warknął władczo 

Od razu podniosłem na niego swój wzrok

- N-nie..... 

Dostałem w policzek. Upadłem krzywiąc się. Moje oczy zaszkliły się. Spojrzałem się na chłopaka, który patrzył się na mnie chłodno. Chciałem coś powiedzieć, ale nie byłem w stanie. Wstał on nie odrywając ode mnie wzroku 

- Jeśli chcesz być nadal ze mną to nie baw się moimi uczuciami. Wybierz albo on albo ja 

- Seo--...

- Nie przerywaj mi - zamilkłem - Do tego czasu nie chce ciebie widzieć i nie pokazuj mi się na oczy - powiedział twardo zamykając się w pokoju 

C-czy on mnie wyrzucił? Z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Wstałem chwiejnym krokiem. Ale miał rację tym razem to ja byłem potworem.. Zraniłem dwie osoby ważne dla mnie. Założyłem bluzę chłopaka, którą mi tamtego dnia dał. Wziąłem kurtkę i buty. Zostawiłem na szafeczce klucze do tego domu. Po czym odszedłem. 


*


Całą noc spędziłem na łące pod drzewem wiśni. Zawsze tutaj przychodziłem jak chciałem się ukryć czy schować przed czymś. Zmarzłem i byłem głodny. Ale nie interesowało mnie to. Moje oczy zapewne były całe czerwone  przez płacz. Ale czy miało to jakieś znaczenie? Chwyciłem jeszcze nie rozładowany telefon i zobaczyłem... pustkę. Nikt nawet Wooyoung od paru dni nie próbował się ze mną kontaktować. Ale może to i lepiej. 

Gdy nastał ranek wstałem i od razu poczułem jak kręci mi się w głowie. Przymknąłem oczy biorąc głęboki wdech i wydech. Bardziej się zakryłem kurtką. Zacząłem wychodzić z jedynego miejsca, w którym byłem pewny, że będę bezpieczny. 


*


Stanąłem przed drzwiami od domu Jongho. Musiałem mu wszystko wyjaśnić. Niepewnie zapukałem. Drzwi mi otworzyła jego mama 

- D-dzień dobry... jest Jongho? - spytałem się cicho, kłaniając 

- Oh tak, wejdź. Idź ma górę i pierwsze drzwi na prawo - wytłumaczyła z miłym uśmiechem

Kiwnąłem tylko głowa. Udałem się tak jak mnie kobieta poinstruowała. Ponownie zapukałem 

- Wejdź! 

Westchnąłem cicho i wszedłem. Zamknąłem za sobą drzwi. Jongho nie wyglądał najlepiej. Miał opuchnięte oczy od najprawdopodobniej płaczu. Przygryzłem wargę, czując się winnym. Chłopak obdarował mnie smutnym wzrokiem. Jakby wiedział po co przyszedłem 

- O co chodzi Yeosang? - spytał się cicho 

- M-my... ja muszę.. z tobą.. porozmawiać...- mruknąłem cicho, bawiąc się rękawem bluzy 

- Powiedz to po prostu - wstał i stanął przede mną - Nie każ mi dłużej czekać na to co było nieuniknione 

Przez chwilę siedziałem, a bardziej stałem cicho. Nie potrafiłem wydobyć żadnych słów. Jakby wszystko mi wyparowało 

- Powiedz to do cholery! 

- Zrywam z tobą.... - powiedziałem cichutko 

Nagle on mnie chwycił mocno za ramiona i parę razy potrząsnął moim i tak wątłym ciałem. Pozwoliłem mu na wszystko 

- Dlaczego?!! Czemu w ogóle ze mną byłeś!!??? - krzyknął z bólem w głosie 

- Przepraszam.... - załkałem 

Rzucił mną o ścianę. Kaszlnąłem i syknąłem z bólu. Jednak zasłużyłem sobie na to. Zraniłem go i muszę ponieść konsekwencje tego. Spojrzałem się na niego kocimi oczami, ale on tylko prychnął 

- Co ten Seonghwa ma czego ja nie mam?!!! - warknął 

Podszedł do mnie i chwycił mnie za kołnierz. Podniósł moje ciało. Nie wyrywałem się 

- Wybacz mi.... - mruknąłem cichutko 

- Wiesz co?.... Kochałem cię do cholery! Uważałem, że jesteś tym jedynym i wyjątkowym.. A okazałeś się być zwykłą szmatą. Sądzisz, że kim jesteś bawiąc się uczuciami innych??? 

- Nikim... jestem nikim.... - spojrzałem mu pierwszy raz w oczy 

Jego wyraz twarzy zmienił się na zdziwiony. Odstawił mnie i uważnie mi się przyglądał. Doszukiwał się jakieś żartu czy kłamstwa. 

- C-co?... - spytał się, tępo patrząc na mnie  

- Jestem nikim i dobrze to wiem... Nie zasłużyłeś na takie traktowanie.. Zachowałem się jak potwór, dlatego zrób ze mną co tylko chcesz. Pozwolę ci na wszystko - powiedziałem łamliwym głosem 

On się tylko na mnie spojrzał. Wyglądał jakby zastanawiał się nad czymś. Po czym kazał mi wyjść i być szczęśliwym przy boku osoby, którą kocham. Wstałem i ostatni raz pożegnałem się z nim, przepraszając 

Tylko jak miałem wrócić do osoby, która uważała mnie za zabawkę? Nie miałem dokąd wrócić... Nie istniałem w tym świecie 


*


Od tego feralnego dnia minęły dwa dni. Nikt się mną nie zainteresował. Chociaż nawet tego nie wiem. Mój telefon już dawno się rozładował. Przez ten czas nic nie jadłem, czasem pijąc wodę, którą kupiłem w pobliskim sklepiku. Siedziałem cały czas pod drzewem. Ale gdyby Wooyoung się przejął to by mnie znalazł? Dobrze wiedział o wszystkim. O mojej ucieczce od ojca, o zamieszkaniu z Seonghwa, o tym, że był moich chłopakiem.. właśnie chyba już nim nie jest, a bardziej ja dla niego. Wątpię by się przejął tym, że mnie nie ma. Zgaduje, że zapewne ma kogoś już nowego, albo żyję jakby nigdy mnie nie było. 

Przez ten cały czas jedynie co robiłem to płakałem. Byłem bardzo dobrze przygotowany na brak jedzenia. To tak bardzo przypominało mi moją starą rzeczywistość. Nie ma przed nią ucieczki. Skuliłem się bardziej, mocniej marznąć. Wstałem słysząc nagle dzika. Szybko zacząłem uciekać. Wybiegłem z tego miejsca i natrafiłem na uliczkę blisko domu Seonghwy, ale też i tamtych, którzy mnie skrzywdzili. Zacząłem iść powoli w stronę, nawet nie wiem jaką 

Nagle zatrzymało mnie mocne szarpnięcie. Przede mną stanął jeden z NICH. Przełknąłem ślinę, przerażony. Chciałem się wyrwać. Ale zostałem uderzony w brzuch. Skuliłem się i załkałem 

- Co sądziłeś, że uciekniesz przed ojcem i karą? - zadrwił swoim ohydnym, ochrypniętym głosem 

- Ja... puść mnie!! - pisnąłem 

- Nie drzyj się laleczko, bo ta twarz jest tylko stworzona do jednego - zaśmiał się szyderczo 

- Z-zostaw... mnie.. proszęę - wychlipałem 

Zaczął mnie ciągnąć w jakąś alejkę. Przywarł mnie do ściany i mocno, a zarazem boleśnie trzymał za ramiona. Po czym pociągnął mnie za włosy. Krzyknąłem z bólu 

- Jesteś tymi ustami tylko dobry do robienia komuś dobrze. Ahh jestem ciekawy czy nie wyszedłeś z prawy. Co powiesz na test? 

Zacząłem przecząco kręcić głową. Błagałem by tego nie robił, tak jak TAMTEGO DNIA. Wszystko jakby wracało. Zacząłem się wiercić, z moich oczu leciały stróżki łez. Chciałem uciec, albo najchętniej zniknąć. 

- Seonghwa!!! Pomocy!! - zacząłem krzyczeć 

Miałem nadzieję, że mnie usłyszy, że jednak mi ktoś pomoże. Zamknąłem oczy, czując kolejny atak. Nagle poczułem chłód. Otworzyłem oczka, a przede mną stanął mój wybawca... Seonghwa uderzał go, cios za ciosem. Dopiero odwrócił się w moją stronę, gdy tamten uciekł 

Załapałem tylko to jak upadłem, silne ramiona podnoszące mnie, moje łzy i w końcu bezpieczeństwo  




Okey, chyba trochę przeginam z tym krzywdzeniem naszych uke. Ale no nie potrafiłam inaczej. Pora powoli rozjaśniać ich przeszłość.. Ale ale to nie oznacza, że będę kończyć to opowiadania. W sumie to nie wiem ile jeszcze tych rozdziałów będzie. Jednak na pewno w najbliższym czasie nie zakończę go. Jakoś tak o wiele lepiej mi się to piszę niż wcześniejsze opowiadanie.. 

Z góry was przepraszam za wszystkie błędy językowe jakie się w tym opowiadanku znajdują. 

Dodatkowo mam pomysł na kolejnych Seongsang, albo jakiś inny ship. Tego nie wiem. Ale też nie mogę obiecać, czy coś nowego się pojawi 

Mam nadzieję, że u was wszystko w porządku <3 

Trzymajcie się i kocham was < 3 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top