3

Cieszę się, że tydzień zaczynam od godzinny wychowawczej. Przynajmniej nie muszę się wysilać by myśleć na lekcji. Dobrą też jest wiadomością, że Yeosang chociaż jest przy moim boku. Mam przynajmniej pewność, że na tych lekcjach nie umrę z nudów. 

- Jongho co teraz masz? - spytałem się przyjaciela, spoglądając na niego

- Aktualnie koreański, a później dwie godzinny w-f -odpowiedział spokojnie

- Dlaczego nie możemy być w klasie razem? - spytał się zawiedziony Yeosang

- Pamiętaj, że jesteśmy na dwóch różnych kierunkach - odpowiedziałem śmiejąc się 

- To co Wooyoung przenosicie się do mnie? - spytał się żartobliwie Jongho, szturchając mnie ramieniem 

- Wybacz, przyjacielu, ale ja i matematyka rozszerzona to wybuchowe połączenie - odpowiedziałem poważnie, chwytając się za serce 

Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Dzwonek zadzwonił. Pożegnaliśmy się z Jongho, umawiając się, że na stołówce się spotkamy. Ruszyliśmy do swojej klasy. Przechodząc obok drzwi z napisem "ZAKAZ" usłyszeliśmy jakieś rozmowy. Po czym otworzyły się, a przed nami stanął jakiś wysoki chłopka, który przytulał niższego od siebie chłopaka. Zgadywałem, że to pewnie jest Mingi z Hongjoongiem. Spojrzeli się na nas zdziwieni. Po czym za ich pleców pojawiła się reszta tej patologicznej zgrai. Czyli zgadłem. 

- No nie to znowu te denerwujące bachory - westchnął jak mniemam San

- Ciebie też miło widzieć - odpowiedziałem drwiąco, przewracając oczami 

Reszta spojrzała się na nas niezbyt rozumiejąc o co chodzi. Jedynie Seonghwa, stał z tyłu, a jego wzrok był skupiony na Yeosangu. 

- To ty musisz być Wooyoung, a twój cichy przyjaciel to Yeosang tak? - spytał się chyba Yunho

Zaśmiałem się. 

- Tak, chociaż on wcale nie jest taki cichy na jakiego wygląda - powiedziałem prześmiewczo 

- Spadaj idioto - wysyczał, po czym dźgnął mnie w bok 

- Auć - spojrzałem się na niego z żalem

- Jak wam się podoba nasza szkoła? - tym razem odezwał się Mingi

- Wydaje się być spoko. Ale jeszcze zbytnio ciężko nam jest cokolwiek stwierdzić - odpowiedział Yeosang

- Pamiętaj, że dopiero jesteśmy tutaj jeden dzień - odpowiedziałem z uśmiechem

- Mówi to ten, od którego bije na kilometr optymizm. -przewrócił oczami Yeosang

- Co ja ci dzisiaj takiego zrobiłem, że się mnie czepiasz na każdym  kroku? - spytałem się z udawanym żalem w głosie 

On jedynie uśmiechnął się niewinnie. Yunho jak i Hongjoong zaśmiali się, Mingi tylko uśmiechnął się, a San i Seonghwa stali z nieodgadniętymi minami. Tej drugi nagle stanął obok nas, a jego wzrok ani na minutę nie zszedł z Yeosanga, który czując to zarumienił się. 

- Co wy tutaj robicie? Nie powinniście być na lekcji? -  spytał się spokojnie

Spojrzałem się w jego pusty wzrok, a po moim ciele przeszły ciarki. Tylko, że tym razem nie były one przyjemne. Trochę zaczynał mnie on przerażać. Już rozumiałem to, gdy Jongho nam powiedział, że jest on bez emocji. Faktycznie nic nie dało się z niego wyczytać. Jakby był zesłańcem diabła, który zamiast serca ma kamień. Wcale bym się z tego nie zdziwił. Chociaż muszę przyznać, że jest przystojny. Tylko nadal nie wiem co urzekło mojego przyjaciela w nim.

- O matko przypomniałeś nam, Hyung o lekcji. Boże to nasz pierwszy dzień, a już znajdziemy się na czarnej liście u nauczycieli - jęknął spanikowany Yeosang. 

Yeosang był już cały blady. Dobrze wiedziałem, że tutaj chodzi o coś innego. Położyłem swoją rękę na jego ramieniu i uśmiechnąłem się do niego pocieszająco. 

- Spokojnie Yeo, oni nie dowiedzą się o tym. Wszystko będzie w porządku - powiedziałem dodając mu otuch

Chociaż sam dobrze wiedziałem, że tak nie będzie. Jak jego ojciec zostanie poinformowany, to boję się pomyśleć co może zrobić Yeosangowi. Czasem się o niego strasznie boję. Szczególnie, że jego ojciec zrobi wszystko by mieć to co chce. Nienawidzi sprzeciwu. 

- Nie martwcie się tym. Pogadamy z kim trzeba i nikt się o tym nie dowie. Dlatego uspokój się Yeosang - powiedział niespodziewanie Seonghwa.

Yeo spojrzał się na niego szklistymi oczami, które zabłysły z radości. 

- Bardzo ci dziękuję, Seonghwa, Hyung  - pisnął uradowany Yeosang.

Podbiegł do starszego, przytulając go. Wszyscy patrzyliśmy się w zdumieniu. Widziałem, że w oczach jego przyjaciół widniał strach. Uświadamiając sobie, że może on coś zrobić niższemu, chciałem podejść. Jednak zatrzymała mnie ręka Hongjoonga. Spojrzałem się na niego, na co on tylko uśmiechnął się lekko, dając mi tym znać aby nie ingerował w to. Dlatego stałem i obserwowałem.

*

Słysząc to co powiedział Seonghwa. podbiegłem do niego i pod wpływem impulsu przytuliłem go. Byłem pewny, że mnie odepchnie czy wyśmieje, ale nic takiego się nie stało. Stał jedynie jak skała nie wykonując żadnych ruchów. Wtuliłem swój policzek bardziej w jego pierś. Czułem się bezpiecznie, a powinno być na odwrót. Prawda? Więc dlaczego jedynie co czuję to mocno bijące moje serce? Nagle poczułem przy swoim uchu ciepły jego oddech.

- Yeosang wszystko będzie dobrze. - powiedział spokojnie. 

Jednak tym razem wyczułem w jego głosie... troskę. Po czym jego ręka spoczęła na mojej głowie, delikatnie głaskając mnie. Poczułem jak moje policzki zaczynają płonąć, a moje serce chcę wybuchnąć. Uśmiechnąłem się, przymykając oczy.

Jeden z jego przyjaciół chrząknął. Przez co Seonghwa od razu zabrał rękę z mojej głowy. Znów poczułem od niego chłód. Znów brakowało mi jego bliskości

- Już skończyłeś? Mógłbyś mnie puścić? - spytał się ozięble

Odsunąłem się od niego, patrząc w jego ciemne oczy. Niestety widniała tam tylko czerń. Nie dało się z nich nic wyczytać, jakby został pozbawiony emocji. Nie powiem trochę się wystraszyłem

- P-przepraszam - odszedłem od niego zakłopotany

Stanąłem obok Wooyounga. Zapanowała nieprzyjemne cisza. Na sobie cały czas czułem jego przeszywający wzrok. 

*  



- My już powinniśmy serio iść na lekcje - powiedziałem, drapiąc się z zakłopotania za kark

- Wooyoung nie opłaca wam się iść, dlatego poczekajcie pod klasą, na następną lekcje. Natomiast o tą się nie martwcie. Zajmiemy się tym - opowiedział przyjaźnie Yunho 

Ukłoniliśmy się w podziękowaniu

- Nie musicie się kłaniać. Nie mamy w zwyczaju tego mówić. Ale coś w was jest takiego urzekającego, dlatego jakbyście cos chcieli to zgłoście się do nas  -  Powiedział wesoło Mingi

Prawie wszyscy się z tym zgodzili. Jedynie San miał inne na ten temat zdanie

- Czy wy już oszaleliście? Jeszcze pozwólcie im wchodzić do naszego pomieszczenia? -powiedział z kpiną i widocznym oburzeniem San

- Dokładnie, tak, więc uspokój się - odpowiedział Hongjoong

- Pytałeś się kogoś o to? - dodał San, widocznie nie akceptujący tego

- Jeśli ci to---

- Nie prosiłem cię o zdanie pierwszaku - warknął, patrząc się złowrogo na Yeosanga

Chłopak skulił się w sobie, od razu spuszczając wzrok. Widać było, że się przestraszył. Zacisnąłem pięść.

- Nikt nie potrzebuje twojej pieprzonej zgody na odzywanie się - wysyczałem przez zaciśnięte zęby

San odwrócił się i stanął przede mną. Biła od nas czysta nienawiść i i pogarda. Najchętniej to bym, go tu i teraz załatwił. Nienawidzę takich zadufanych dupków jak on.

- Powiem ci to raz i wyraźnie. Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy - powiedział jadowicie 

Stanąłem bliższej niego, tak że nasze nosy prawie się ze sobą stykały. Spojrzałem się na niego z czystą  drwiną 

- Tak? Jakoś się ciebie nie boję - powiedziałem chamsko z wyższością 

Jego oczy niebezpiecznie zabłysły, a na buzi zawitał lubieżny uśmiech. Po moim ciele przeszły przyjemne ciarki podniecenia. Co się ze mną dzieje do cholery? On mnie nie podnieca.

- Imponująca jest ta twoja zawziętość. Skoro groźby nie działają to użyję innej broni - powiedział pewnie z bijącą aurą wyższości 

- Nie zależnie co zrobisz i tak ci się nie dam - odpowiedziałem tak samo pewnie co on

To tylko spowodowało głośny jego śmiech. Tylko, że był on tak sztuczny i kpiący, że aż chciałem go uciszyć. Natomiast jego wzrok gdyby mógł to już dawno by mnie pożarł. Schylił się bardziej do mojego ucha. Po czym wyszeptał uwodzicielsko

- Jeszcze przekonasz się, jak będziesz jęczał moje imię prosząc o więcej. Będziesz moją słodką zabaweczką. Albo uda ci się mnie uwolnić od tego w czym siedzę. Decyzja należy do ciebie jak to rozegrasz - przygryzł moje ucho 

Poczułem jak gorąco mi się zrobiło. Chciałem pisnąć. W tym momencie walczyłem sam ze sobą by nie jęknąć. Moja pewność siebie zmalała. San odsunął się ode mnie po czym, puścił mi oczko i odszedł w swoja stronę. 

Cała reszta parzyła się na mnie w szoku. Ja również nie wiedziałem o co chodzi i co mam o tym myśleć. Z czego niby miałem go uratować? Czy to jest jakaś durna gra? Czy on chce się mną zabawić? Czy on sądzi, że będę tak głupi by być jego durną zabawką? 

Nagle przede mną stanął Seonghwa. Jego wzrok jak zawsze nic nie przejawiał. 

- Radzę ci na niego uważać. Nie wiem co ci powiedział, ale mogę się tylko domyślać. Powiem ci tylko tyle, że masz dwie drogi. Możesz nie ingerować w to i robić to co robiłeś lub podążać jego słowami. - odpowiedział pewnie Seonghwa. Po czym dodał - Teraz iście już pod sale. - po czym poszedł w swoja stronę 

- Seonghwa ma racje musicie iść. Po zatem na nas też już pora - powiedział Yunho z lekkim uśmiechem

Wymieniliśmy się jeszcze z nimi numerami telefonów. Po czym się rozdzieliliśmy 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top