27
Minęło już parę miesięcy od czasu, w którym Seonghwa był światkiem jak mój ojciec mnie traktuje. Jednak nie wyjawiłem mu prawdy. A on nie drążył tego tematu. Za co byłem mu dozgonnie wdzięczny. Nie czułem się jeszcze na siłach by mu o tym mówić, mimo, że widziałem w jego oczach chęć dowiedzenia się prawdy.
Chociaż bardziej było dziwne to jak on czasem zachowywał się, jakby chciał mi o czymś powiedzieć. Czasem stawał obok mnie, albo gdzieś niedaleko i otwierał usta, a później je zamykał. Zawsze tylko uśmiechałem się do niego przyjaźnie i ciepło. Nie chciałem go naciskać. Widziałem, że to dla niego trudne.
Byłem mu i tak już dłużny. Nie dość, że uratował mnie od ojca-tyrana to jeszcze pozwolił mi u siebie mieszkać. Na prawdę nie wiem jak ja mu się odwdzięczę. Na szczęście rodzice nie odcięli mi pieniędzy, więc chociaż mogłem mu płacić za dach nad głową. Co on i tak niechętnie brał, a czasem nawet i nie pozwalał mi płacić
*
Otworzyłem leniwie oczy i bardziej okryłem się kołdrą. Był już grudzień i strasznie zimno. Tydzień przed świętami szkoła postanowiła dać nam wolne. Za co byłem im wdzięczny. Z Hwą oddaliśmy swoje prace. Okazało się, że mieliśmy takie same koncepcje i pokazywaliśmy zdjęcia, które robiliśmy sobie z ukrycia. Do teraz pamiętam moment jak chłopak miał wytłumaczyć dlaczego te ujęcie, a nie inne
- Panie Park, proszę wytłumaczyć co skłoniło cię do ukazania nam właśnie tego zdjęcia - powiedział zaciekawiony profesor
Ja stałem z boku i miałem rumieńce. Otóż chłopak wybrał fotografię, na której znajdywałem się ja i byłem schylony, patrząc się na odbicie w zamarzniętym jeziorku, karmiąc małą sarenkę, która o dziwo nie była przestraszona, a wręcz chciała bliskości, ze mną. Moje włosy przez wiatr były roztrzepane, a policzki miałem zaczerwienione od mrozu. Ale uśmiechałem się delikatnie
- Dlaczego to? Cóż wielu by się zdziwiło i zastanawiało jakie tutaj jest "piękno natury" - zatrzymał się na chwilę i poprawił włosy, chrząkając - Dla mnie jest to ten drobny chłopak, który został obdarzony przez matkę naturę słodkim wyglądem i śliczną twarzyczką. Ciężko mi to wytłumaczyć, ale serce mi wskazało, że to jest to co opisuję piękno i cały majestat świata - dodał z powagą, a zarazem pewnością w głosie
Od tamtego momentu czuję, że chłopak zmienił swoje nastawienie do mnie. Nadal przypominając sobie o tym, mam na twarzy rumieńce, a moje serce biję tak jakby zaraz miało wybuchnąć. Uśmiechnąłem się szeroko. Wstałem z łóżka i podszedłem do okna. Spojrzałem się na podwórko i widząc dużo śniegu, wręcz pisnąłem, a moje oczka zaświeciły się radośnie.
Wybiegłem z pokoju, jednak teraz uważałem by nic nie zbić i nie zdenerwować chłopaka, więc zwolniłem tempo. Wszedłem do kuchni i widząc jak starszy robi śniadanie usiadłem radośnie przy stole
- Hej, hyung - powiedziałem szczęśliwie
Spojrzał się na mnie z uniesioną brwią. Po czym prychnął, kręcąc głową z rozbawieniem
- Dzień dobry młody - mruknął
- Co robisz? - spytałem się go ciekawy z sarnimi oczkami
Wstałem i podszedłem do niego jednak tak by mu nie przeszkadzać. Wyjąłem szklankę, do której włożyłem malinową herbatę, zalałem i przy okazji zrobiłem jemu kawę. Postawiłem to na stole
- Jajecznice z pomidorem i szczypiorkiem, który możesz pokroić. Tylko ostrożnie by sobie nic nie zrobić, kaleko - rzekł obojętnie
- Dobrze, mamo - zaśmiałem się radośnie
On tylko zerknął na mnie wrogo, jednak nic na to nie odpowiedział. Widziałem, w jego oczach prawie niewidoczne ogniki rozbawienia. Na co uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. Bardzo często tak nasze poranki wyglądały. Ja niestety nie byłem dobry w robieniu jedzenia. Ale ważne, że się staram
Byłem tak zamyślony, że nawet nie zorientowałem się, jak chłopak stanął za mną i chwycił mnie za ręce, uniemożliwiając ruchy. Pomrugałem parę razy i dostrzegłem, że nóż miałem zwrócony tak, że bym sobie palec pociął. Lekko się skrzywdziłem
- Um... d-dziękuję - zająkałem się, przez jego bliskość i zarumieniłem
- Ojj Sangie, ty zaraz sobie na prawdę coś zrobisz - westchnął
- Przepraszam.... - spuściłem wzrok
Seonghwa, zabrał mi nóż i odwrócił w swoją stronę. Podniósł mój podbródek tak bym spojrzał na niego. Nie chciałem by się złościł. Więc tylko stałem i nic nie robiłem. Jedynie swój wzrok zatrzymałem na jego oczach
- Nie mam ci tego za złe, nie bój się - powiedział spokojnie - Tylko nie chce byś coś sobie zrobił... znaczy chodzi mi o to bym nie musiał marnować czasu na wożenie cię po szpitalach - chrząknął, widocznie nie chcąc by pewne słowa wyszły na światło dzienne
Cicho się zaśmiałem, przytuliłem go krótko by nie przekroczyć granicy. Wydostałem się z jego zablokowania mnie i usiadłem przy stole
- Tak w ogóle to dlaczego jesteś taki radosny? Aż oczy ci się świecą - spytał się mnie ciekawy i zaczął kroić szczypiorek
Wszystko rozłożył na stole, siadając naprzeciwko mnie
- Bo wiesz... um... śnieg!!! W tamtym roku było go tak mało na święta, a w tym cały czas pada! - pisnąłem z zachwytem
*
Siedzieliśmy w salonie i piliśmy gorące kakao. Panowała między nami przyjemna cisza. W tle leciały świąteczne piosenki, do których czasem nuciłem sobie. Spojrzałem się na starszego
- Umm.. hyung, mam pytanie..
- Słucham? - spojrzał się na mnie
- C-czy t-ty... znaczy c-czy n-na ś-święta... j-jedziesz do r-rodziców...? - spytałem się go dość niepewnie. Czułem jak moje ręce się pocą
- Nie - powiedział twardo
- Prze---
- Nigdy z nimi nie byłem blisko.. Szczególnie z ojcem. Chce bym miał śliczną żonę, dużą gromadę dzieci i bogaty był jak on - prychnął
- A...m-mama? - zerknąłem na niego niepewnie
- Ona boi się odejść od męża. O wielu rzeczach nie wie i jest strasznie naiwna... Ale mimo tego jest jedyną kobietą, którą kocham - powiedział z lekkim uśmiechem, po czym przerzucił wzrok na mnie - Więc te święta spędzimy razem
Zarumieniłem się delikatnie i mimowolnie się uśmiechnąłem. Nagle usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Seonghwa zdziwiony wstał i otworzył je..
*
Od parunastu minut siedziała z nami matka Seonghwy. Panowała głucha cisza. Czułem na sobie jej wzrok, co nie było przyjemnym uczuciem. Skuliłem się w sobie i zacisnąłem piąstki na swoim sweterku. Czułem się jak intruz
- Matko mogłabyś nie płoszyć już i tak przestraszonego chłopaka - powiedział chłodno do rodzicielki.
Chwyciłem go za rękę, przez co spojrzał się na mnie
- S-seonghwa u-uspokój się, proszę - mruknąłem cicho i patrzyłem się w jego oczy.
Chłopak kiwnął mi głową i poczochrał mi włosy na co się zarumieniłem, Schowałem twarz w dłonie, wydając jakiś niezidentyfikowany odgłos, który bardziej brzmiał jak u dziecka. Nagle usłyszeliśmy śmiech kobiety. Jednak nie był on ani trochę chamski, tylko bardziej ciepły
- Nigdy nie sądziłam, że mój syn będzie się kogoś słuchał - uśmiechnęła się miło - Jednak przyszłam tylko was się zapytać, czy mogłabym z wami, bez mojego męża spędzić święta?
Przez chwilę panowała cisza. Ja po paru minutach, kiwnąłem energicznie głową, na zgodę
Matko już te opowiadanko ma ponad 1 tyś czytających i ja jestem w szoku. WOW!!!
Nie sądziłam, że to tak szybko dobije do tylu wyświetleń i... jestem wzruszona
Bardzo wam za to dziękuję, kochani. Jednak najbardziej jestem wdzięczna
_choiceXatiny_
AlexM098
cute_bl
lubieapplebreakera
sanstan123
cute_Pinku
Kocham was i bardzo wam dziękuję ❤️❤️ Tak samo innym osobom, które w ogóle weszły w te opowiadanie, zostawiły gwiazdki czy komentarze ❤️❤️❤️❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top