24

Po pierwszej lekcji zbytnio nie miałem co robić. Yeosang poszedł do biblioteki, a Jongho w ogóle dzisiaj nie było. Westchnąłem stojąc pod klasą. Nudziłem się i to bardzo. Spojrzałem się w bok i zobaczyłem przygnębionego Mingiego. Może i jestem wścibski, ale przynajmniej czymś zajmę swój czas. Podszedłem do niego. Szturchnąłem go w ramie, dzięki czemu spojrzał się na mnie smutnym wzrokiem. Lekko się skrzywiłem 

- Coś się stało hyung? - usiadłem obok niego

- Hmm nie wszystko w porządku, jak zawsze z resztą - bąknął pod nosem

-Wszyscy jesteście jacyś słabi w tego typu klocki  - zaśmiałem się cicho. Usiadłem po turecku w na przeciwko jego - Więc... co ci dolega? 

- Nie odczepisz się prawda?  -westchnął 

- Nie ma takiej nawet opcji. Lepiej jest się wygadać komuś, niż użalać się nad sobą - powiedziałem z szerokim uśmiechem 

Miałem dzisiaj wyśmienity humor. Wszystko dzięki świadomości, że Sana nie ma w szkole i to do końca tygodnia. Mam spokój  i mogę mieć chwilę czasu na przemyślenia. Tak szczerze to trochę wątpiłem na samym początku czy robienie tego wszystkiego jest warte mojej psychiki. Ale widząc, że moja babcia, dzięki tym lekom ponownie nabrała siły, wiem, że dobrze robię. Mimo, że czasem moje ciało krzyczy bym przestał, a psychika mi mówi, że na prawdę stałem się dziwką. To jakoś do tego przywykłem. Mogę nawet przyznać, że zdarzają się momenty, iż mi to samemu się podoba. Ale to sporadycznie. 

- Jesteś strasznie uparty - uśmiechnął się lekko - Po prostu cierpię na złamane serce i czuję się zdradzony przez własnego przyjaciela 

- Chodzi ci o Hongjoonga i Seonghwy, tak? - spytałem się delikatnie 

- Yhym - kiwnął mi głową - Wiedziałem, że wcześniej Hwa coś czuł do mojego byłego, ale utwierdził mnie w przekonaniu, że teraz jest on dla niego tylko przyjacielem.. A ja głupi w to uwierzyłem... 

- Co się takiego między nimi wydarzyło, że tak myślisz? 

- Wczoraj widziałem jak Hong uwiesza się na szyi wyższego i go całuje w policzek... Zawsze tak ze mną robił - jego oczy zaszkliły się 

- Nadal go kochasz prawda? - spojrzałem się na niego z współczuciem 

- Aż tak to widać? - spytał się smutno i zaśmiał się gorzko - Wiesz, ja... serio myślałem, że on mnie kocha i.... chciałem to naprawić ... Nawet wybaczyłem mu... zdradę - załkał 

- Co?... On.. ciebie zdradził? - spojrzałem się na niego zszokowany 

- Też w to nie dowierzałem, a jednak jest to prawda.... To było w dniu, gdy twoi przyjaciele poszli na pierwszą randkę.... Wtedy Seonghwa upił się w domu, jednak nikt nie zna powodu... mi się po prostu wydaje, że już wtedy był zazdrosny o Yeosanga... Ale do rzeczy... Z Hongiem też wtedy trochę wypiłem.. miało coś między nami dojść.. ale on musiał iść-  wziął głęboki wdech, by uspokoić jakoś swój oddech. Położyłem dłoń na jego udzie i pogłaskałem go w geście wsparcia ode mnie - Wtedy udał się do naszego przyjaciela.... wykorzystał okazję... omocił Seonghwe i wylądowali oni w łóżku.... 

Rozszerzyłem oczy. To było niedorzeczne i jakoś mi się nie chciało w to wierzyć. Ale widząc jego reakcje mogłem wręcz przysiąść, że nie kłamał. Było mi go szkoda. Widać, że nie radzi sobie z tym i to bardzo. Przybliżyłem się do niego i przytuliłem go do siebie

 - Musisz na samym początku ochłonąć i przemyśleć wszystko. Nie będzie to łatwe, ale wiem, że sobie poradzisz... Może i nie jestem dobry w pocieszaniu, ale musicie, ze sobą porozmawiać. 

- A mamy w ogóle o czym? - bąknął, widocznie nie przekonany moim pomysłem - Przecież już szans nie mam...

- Nie masz racji - powiedziałem poważnie i spojrzałem się na niego z uśmiechem - Widać gołym okiem, że Seonghwa nic nie czuje do twojego byłego. Dzisiaj nawet przywalił mu, bo go pocałował... A co do Hongjoonga to uważam, że się po prostu pogubił tak jak my wszyscy. Rozmowa zawsze jest dobrym rozwiązaniem i wiele można wyjaśnić, dzięki niej - dodałem z przekonaniem w głosie 

Mingi przez chwilę siedział cicho i wyglądał jakby analizował każde z wypowiedzianych przeze mnie słów. Po czym szeroko się uśmiechnął. Przytulił mnie i podziękował za radę. 

Szkoda, że sam tego nie potrafię wykonać w swoim życiu...


*


Przedostatnią lekcją podszedł do mnie jakiś chłopak. Był bardzo przystojny i miał uroczy uśmiech. Jakoś tak wyglądał na miłego 

- Um... ty jesteś Wooyoung? - spytał się mnie, gdy stanął przede mną 

- Tak, a ty chyba nie jesteś stąd co? - uśmiechnąłem się miło  

- Aż tak to widać?  -zaśmiał się, drapiąc po karku - Jestem z Australii i przez to, że moi rodzice znaleźli tu lepszą pracę przeniosłem się z nimi tutaj. Chodzę do 2 klasy

- Oh to jesteś moim hyungiem 

- Ohh nie nie, wystarczy Han - puścił mi oczko -  Mógłbyś mnie oprowadzić po szkole? Cóż jeszcze niezbyt ogarniam co gdzie jest 

- Jasne, chodzi - chwyciłem go za nadgarstek 


*


Chłopak okazał się nie tylko miły ale również i bardzo zabawny. Jest tak samo rozgadany jak ja. Jednak nie podoba mi się jego wzrok, który cały czas na mnie ucieka. Ale udaje, że tego nie widzę. Może po prostu mi się tylko wydaje. Wzruszyłem ramionami. Jakoś tak zbyt dobrze mi było obok niego. Ale gdzieś z tyłu głowy brakowało mi chamskich odzywek Sana i tej jego dominacji, oraz pewności siebie 

- Wiesz bardzo duża jest ta szkoła. Mam nadzieję, że się tutaj odnajdę - mruknął po chwili Han

- Spokojnie, jak coś to masz mnie i zapewniam cię, że moi przyjaciele polubią cię i na wszelki wypadek pomogą - uśmiechnąłem się, klepiąc jego ramie

 - Dziękuję ci za pomoc. Jak coś to wytłumaczę nauczycielom wszystko i nie będziesz miał żadnych kłopotów - odpowiedział miło i szeroko się uśmiechając 

Kiwnąłem mu tylko głową. Trafiliśmy na najbardziej odludniony kawałek budynku. Oparłem się o ścianę, a chłopak stanął trochę zbyt blisko mnie. Lekko się skrzywiłem i uniosłem jedną brew

- Coś ode mnie chcesz? - spytałem się cicho, gdyż jego bliskość zaczęła mnie krępować 

- Wiesz Woo, słyszałem, że jesteś sam i ja również. A strasznie  mi się spodobałeś, więc pomyślałem... - zbliżył się i ułożył dłoń obok mojej twarzy uniemożliwiając mi ucieczkę - ... że może byśmy się umówili na randkę. Co ty na to? - powiedział głosem o tonę niższej 

- Ja...um... nie mogę - chciałem go odsunął - Może i nie jestem z nikim, ale już kogoś kocham i to na pewno nie jesteś ty 

- Wybacz, ale ja nie przyznaje odmowy - warknął

Trochę się skupiłem i zacząłem się szarpać. Nagle ktoś wyskoczył za ściany. Chwycił Hana za kaptur i agresywnie odsunął ode mnie. Rozszerzyłem źrenice. Nie dowierzałem, że on stanął w mojej obronie. 

-....





No i reklama Polsatu. Ahhh znowu musicie trochę poczekać na dowiedzenie się kto to będzie...

Niestety, ale powoli kończymy maratonik. Ale możliwe, że może się jeszcze jakieś pojawią przed świętami.

Jeśli chodzi o mnie to chciałabym wam bardzo podziękować za troskę. To naprawdę jest bardzo kochane i niesamowite. Bardzo wam za to dziękuję. No i przepraszam za zamartwianie was <3 <3 


Buziaczki i trzymajcie się <3 :* :* 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top