Rozdział Specjalny


Pani Kangyae westchnęła, gdy po raz kolejny nie usłyszała odzewu od strony jednej z uczennic. Jednak nie przejęła się tym aż tak bardzo, zważywszy na to, że dziewczyna miała w zwyczaju spóźniać się praktycznie zawsze na jej zajęcia. Ciekawe tylko czy na inne lekcje też tak ochoczo przybywała po czasie?

Gdy napisała już temat zajęć na tablicy, usłyszała za sobą odgłos otwieranych drzwi. Tak jak się spodziewała, stała w nich zziajana Hyewon, która w tamtej chwili kłaniała się tysiące razy.

- Przepraszam za spóźnienie!

Nauczycielka uśmiechnęła się do brunetki, nakazując aby usiadła i skupiła się na zajęciach. Miała o tyle lepiej, że była pilną uczennicą, a nauka biologii zdawała się ją bardzo interesować, więc o zaległości nie musiała się za bardzo martwić. Była wręcz żeńską wersją starszego o rok Yixinga. On tak samo potrafił oddać się eksperymentom, które nakazywała robić im na lekcjach... czego nie można było powiedzieć o Myungsoo. Ten może i miał niesamowitą smykałkę do tego przedmiotu, ale nie byłby sobą, gdyby przy tym czegoś nie zmalował...

Ciągle zmęczona wcześniejszym bieganiem Hyewon, usiadła w swojej ławce i rozłożyła książki, by przygotować się do lekcji. To kolejny raz kiedy się zapomniała... jeśli tak dalej pójdzie to całkiem możliwe, że w końcu wyląduje u dyrektora, a wtedy ojciec ją chyba zabije...

- Pokaż je – usłyszała za sobą szept jej dobrego przyjaciela.

- Niby co? – odszepnęła natychmiast, patrząc na Myungsoo z zaciekawieniem. Jednak on wiedział, że dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę z tego, o co pytał.

- Szkice. Znów rysowałaś, prawda?

Uciszyła go gestem, nie chcąc by ktokolwiek z klasy usłyszał ich rozmowę. Na karteczce napisała mu, że pokaże mu rysunki po lekcjach na dachu szkoły, a następnie zaczęła z uwagą przysłuchiwać się lekcjom prowadzonym przez panią Kangyae.

Kiedy zajęcia wreszcie dobiegły końca, razem z przyjacielem udała się na dach, by spokojnie usiąść w ich ulubionym miejscu przy samym rogu balustrady. Powoli wyciągnęła z torby rysunek, który co prawda nie był jeszcze dokończony, ale bez problemu można było zobaczyć zarys parku, który z takiej wysokości, na jakiej teraz przebywali, był widoczny w całej swej okazałości. 

Myungsoo rozdziawił usta na widok precyzyjnych pociągnięć ołówkiem. Dziewczyna miała prawdziwy talent, ale jak na złość upierała się żeby go ukrywać... Cały czas ględziła o tym, że zostanie lekarzem jak jej ojciec, a prawda była taka, iż mogłaby zostać niesamowitą malarką. Bo nieraz też widział jej obrazy malowane akwarelami i one również robiły piorunujące wrażenie.

Oboje usłyszeli za sobą cichy gwizd. Zaskoczona Hyewon chciała obejrzeć się za siebie, ale nie zdążyła, gdyż ramię owinęło się wokół jej szyi. Tak samo było z Myungsoo i w tamtej chwili oboje byli obejmowani przez roześmianego chłopaka w czapce bejsbolówce.

- Jak zawsze niesamowita robota Mała Do! – krzyknął z entuzjazmem – Urodziłaś się z takim talentem, czy co?

- Baek, dusisz – powiedziała Hyewon, starając się rozluźnić ucisk, jednak jak na złość, ten tylko puścił Myungsoo i obiema rękami objął brunetkę od tyłu jeszcze bardziej zacieśniając ucisk.

- Nie lubisz kiedy cię przytulam? Przecież wiem, że to uwielbiasz! – śmiał się i coraz mocniej obejmował dziewczynę.

- Błagam... ja umieram – mówiła przez śmiech.

Była przyzwyczajona do zaczepek od strony Byuna. Odkąd tylko go poznała tamtego pamiętnego dnia, kiedy spieszyła się na zajęcia, nie odstępowali siebie na krok. Później do paczki dołączył jeszcze Myungsoo i od połowy pierwszej klasy byli znanym w szkole trio, które potrafiło nieźle nabałaganić.

Oczywiście Baek miał też swoją „małą" paczkę zarówno ze swojej klasy i z poza niej, która również była bardzo przyjazna dla dziewczyny. Czasami razem robili żarty nauczycielom, bądź innym uczniom, ale to już zależało od tego, czy Jongdae miał na to humor. Jako troll numer jeden wśród jej znajomych, to on zazwyczaj wpadał na najgłupsze pomysły i był prowodyrem różnorakich dowcipów, a potem obrywał najmocniej... dlaczego? Sam sobie zapracował na taką opinię i zwykle wiadomo było, kogo należy ukarać. Niestety przez to zdarzało się, że był osądzany niesprawiedliwie, ale wtedy Hyewon była w stanie udowodnić jego niewinność, za co musiał stawiać jej lunch bądź przynosić coś słodkiego do szkoły. I taki stan rzeczy bardzo odpowiadał dziewczynie.

Kiedy we trójkę szli korytarzem, zmierzając do wyjścia ze szkoły, nagle jakaś siła uniosła brunetkę w powietrzu i okręciła ją wokoło. Baekhyun niezauważalnie wywrócił oczami, a Myungsoo nie ukrywał, że był zawiedziony.

- Chan, ty głupku! – krzyknęła, uśmiechając się szeroko kiedy uszaty w końcu postawił ją na ziemi i ukradł jej krótkiego całusa.

- I tak wiem, że to lubisz – szepnął jej do ucha, po czym objął w pasie i uśmiechnął się do przyjaciół, patrzących na tą scenę z mieszanymi uczuciami.

- Serio? – rzekł zniesmaczony Baekhyun – Jeśli chcecie odstawiać takie scenki to idźcie do jakiejś pustej klasy czy coś...

- Ou... Baekkie jesteś zazdrosny? – zapytał Chanyeol, szczerząc się do kumpla.

- Nie... Rozumiem, że jesteście w związku i takie tam... - Hyewon uśmiechnęła się półgębkiem na wypowiedziane przez niego „takie tam" – Ja po prostu nie lubię patrzeć jak się miziacie przy każdej możliwej okazji!

- Poprawka – odchrząknął Myungsoo – Nikt nie lubi patrzeć na coś takiego. To co najmniej... krępujące.

- Oj tam, przesadzacie – za ich plecami rozległ się kolejny głos – To całkiem normalne dla takich zakochańców – zachichotał Jongdae, opierając się na ramieniu Baeka. Ten tylko prychnął, czym zwrócił na siebie uwagę przybyłego trolla.

Nie zawracał sobie jednak tym głowy, gdyż to co ma wyjść, to kiedyś z pewnością wyjdzie, a każda niepotrzebna spekulacja tylko zaśmieci mu umysł. Jedyne co teraz było pewne to fakt, że Hyewon i Chanyeol są już razem od jakichś trzech miesięcy i na razie nie zanosi się żeby mieli odpuścić, bo dogadywali się naprawdę dobrze i dopełniali w każdym calu. Jedyne co było nietypowe w tej relacji to władza. Tutaj ewidentnie rządziła Hyewon. Chan kilkukrotnie chciał pokazać, że on tu rządzi, ale dziewczyna dość szybko ustawiała go do pionu, co zaskakiwało każdego. No bo kto by pomyślał, że taki wielkolud może się tak łatwo dawać drobnej brunetce?

Chen zawsze się śmiał w duchu, gdy przypominał sobie jak to się wszystko zaczęło. Z pozoru wylewna Hyewon, nie przyznała się nikomu, że lubi Chanyeola, nawet Baekhyunowi, a wszyscy dobrze wiedzieli, że ta dwójka nie ma przed sobą tajemnic. Przez pół roku wzdychała potajemnie do wyższego od siebie przyjaciela, dopóki przewodniczący (i równocześnie jeden z ich paczki) Junmyeon nie znalazł pamiętnika siedemnastolatki, który potem został wykradziony przez Jongdae z jego szuflady rzeczy znalezionych, za co również dostał karę, ale zawartość kolorowego zeszytu w kwiaty była warta nawet najcięższej pracy w tej szkole. Wieść szybko się rozniosła wśród całej grupki przyjaciół, a Chan nie marnował czasu tylko również się przyznał do tego, że Hyewon nie była mu obojętna.

To było trzy miesiące temu, a Chen skończył swoją karę całkiem niedawno, bo przewodniczący nie szczędził mu słów oraz wymierzenia dość ciężkiej kary mycia korytarzy przez dwa miesiące. Ale warto było.

- Ej, coś się tak zawiesił? – Chanyeol machał koledze ręką przed nosem, chcąc wyrwać go z dziwnego transu.

- Ach! Wspominałem co nieco – odparł wesoło – To jak? Karaoke? Rozwalę was wszystkich tak jak ostatnim razem!

- Nie liczyłbym na to – odparł Baek, patrząc na przyjaciela z politowaniem – Ponoć Kyungsoo też się wybiera, a on potrafi być godnym ciebie przeciwnikiem.

- Już myślałem, że zaczniesz się chwalić swoimi umiejętnościami wokalnymi – mruknął Chen, dobrze wiedząc, że Byun jest jednym z najlepszych wokalistów w ich grupie – Nie zamierzasz dzisiaj ze mną zaśpiewać?

- Dzisiaj piątek – odparł Myungsoo z uśmiechem na ustach.

Wszyscy nagle kiwnęli głowami ze zrozumieniem. Piątek. Dzień, w którym Baekhyun miał Hyewon tylko dla siebie z racji wieczoru filmowego. Rozpoczęli tą tradycję już na początku pierwszej klasy i kontynuowali ją do dzisiaj. A nie daj Boże przeszkodzić im w tym zwyczaju i wparować na ich seans, to śmierć w męczarniach gwarantowana.

- Chan, nie przeszkadza ci to, że twoja dziewczyna spędza calutki wieczór z Baekhyunem? – zapytał Jongdae, podpuszczając kumpla. Jednak wysoki nie dał się sprowokować.

- Chcesz żebym zginął? – zapytał z udawanym przerażeniem.

Cała grupka zaniosła się głośnym śmiechem i udała się spokojnie do wyjścia ze szkoły. Hyewon wraz z Byunem udali się do jej domu, by w oglądnąć seans, a cała reszta popędziła w kierunku klubu karaoke, do którego ochoczo chodzili od jakichś kilku miesięcy.

***

- Nie ma mowy! Nie oglądam horrorów! – zaprotestowała brunetka, składając ręce w znak X, na propozycję przyjaciela.

- To może fantastyka?

- To było ostatnim razem – westchnęła.

Baekhyun pokręcił głową z dezaprobatą. Jednakże uśmiechnął się na tą małą wymianę zdań. Co tydzień było tak samo i wybieranie repertuaru było najdłuższym i najżmudniejszym zajęciem, które zabierało im co najmniej dwie godziny zanim dochodzili do jakiegoś kompromisu. Ale to też było częścią tradycji i to w tym lubili najbardziej.

- Może jakaś komedia romantyczna? Pary to uwielbiają – usłyszeli głos, dochodzący zza ich pleców.

W drzwiach stanęła matka Hyewon, ubrana w elegancką sukienkę w kolorze szmaragdu. Była pięknie uczesana i umalowana, co świadczyło, że wybiera się gdzieś z mężem, żeby miło spędzić wieczór. Tradycja Baeka i Hyewon stała się też tradycją jej rodziców, gdyż oni również co piątek wychodzili na miasto spędzić ze sobą czas.

- Nie jesteśmy parą – odparli równocześnie.

- Och, naprawdę? To ile wam jeszcze zejdzie?

Brunetka przejechała sobie ręką po twarzy. Mama potrafiła być czasem naprawdę nieogarnięta. Skoro nie potrafiła zapamiętać, że ma już chłopaka, którym pod żadnym pozorem nie jest Baekhyun, to mogła się w ogóle nazywać normalną matką?

- Hyebin, przecież wiesz, że Hyewon umawia się z młodym Parkiem. Nie graj takiej, co nic wie... Poza tym Baekhyun to przyjaciółka naszej córki. Nie mogliby być parą – zaśmiał się mężczyzna, wchodząc do salonu zaraz za swoją żoną.

Do Minhyuk był wysokim mężczyzną o kruczoczarnych prostych włosach i bardzo wesołym usposobieniu. Żarty trzymały się go jak rzep psiego ogona, jednak gdy przychodziło co do czego, potrafił zachować powagę i poradzić sobie nawet w najcięższych sytuacjach. To właśnie sprawiało, że jako dyrektor szpitala budził respekt i był uwielbiany przez cały personel jak i pacjentów. Był także najlepszym tatą na świecie.

- Panie Do! – krzyknął rozbawiony Baekhyun – Wbrew pozorom jestem facetem! Nie mogę być przyjaciółką!

- I to właśnie sprawia, że zostawiam was tutaj co tydzień samym sobie. Przynajmniej jestem spokojny o to, że jest ktoś, kto ochroni moją córkę, gdy mnie nie ma w pobliżu.

Ta dwójka lubiła się odkąd tylko Hyewon przedstawiła Baeka swoim rodzicom. Przyjaciel zdawał się mieć wiele wspólnego z jej ojcem. Rozmawiali nawet na najdziwniejsze tematy i zawsze każdy z nich miał coś do powiedzenia. Zdarzyło się także, że na pół dnia zagadali się na temat samochodów oraz motorów wszelakich gatunków, co wtedy wkurzyło młodą Do i oboje, Baekhyun wraz panem Minhyukiem musieli dobijać się do jej drzwi z dwoma pudełkami czekoladek. Koniec końców jej ojciec miał do Byuna bezgraniczne zaufanie.

Kiedy rodzice wyszli z domu, dwójka przyjaciół wciąż nie miała pojęcia jaki film chcą obejrzeć. Kiedy przeglądnęli wszystkie filmy, które zdążyli wypożyczyć, westchnęli zrezygnowani. Przez chwilę panowała cisza, gdyż każdy z nich myślał, którą z płyt włożyć do odtwarzacza.

W jednej chwili oboje sięgnęli po jedną płytę. Zaśmiali się z własnej głupoty, kiedy ich ręce się spotkały na pudełku z filmem o tematyce zaproponowanej przez jej matkę. Komedia romantyczna chyba nie brzmiała aż tak źle, prawda?

I nie było to wcale takim złym pomysłem, bo Baekhyun był pochłonięty filmem jak i zajadaniem popcornu. Hyewon podziwiała go za to, że może mieć tak podzielną uwagę. On w ogóle zdaje sobie sprawę, że je tą prażoną kukurydzę?

Dziewczyna też oddała się bez reszty historii Amelii, która długo nie mogła wybrać między dwoma chłopakami. Nie miała pojęcia kogo kocha, a gdy już się zorientowała, było jej cholernie ciężko się do tego przyznać temu właściwemu. Brunetka nie zauważyła nawet kiedy siedziała wtulona w Baeka, otoczona jego lewą ręką. Aż tak ich wciągnął ten film?

Kiedy pokazały się napisy końcowe, chłopak zabrał swoje ramię, ku lekkiemu niezadowoleniu Hyewon. Było jej wygodnie... a teraz tak po prostu musi zmienić pozycję.

- Żeby tak było w prawdziwym życiu... - westchnęła, kiedy wraz z przyjacielem pozbierali puste puszki po coli i wyrzucili je do kosza. Następnie usiedli wygodnie na kanapie i razem zajadali paczkę kwaśnych żelków, które kupili w przydrożnym sklepie, po zajęciach.

- Ponoć jest jeszcze druga część, więc wszystko może się zmienić. Jej ukochany może okazać się kosmitą, albo seryjnym mordercą i zabije wszystkich, którzy się do niej zbliżą, a na koniec poświęci ją w ofierze swojemu wyimaginowanemu bogu, żeby otrzymać wieczne życie...

Hyewon parsknęła śmiechem na wypowiedź Baekhyuna. Co jak co, ale wybujałej wyobraźni nie mogła mu odmówić. Czasem potrafił błysnąć niesamowitym pomysłem i gdyby nie to, że był miłośnikiem matematyki i wszystkiego co nie miało nic za bardzo wspólnego z kreatywnością, to mógłby pisać świetne książki.

- To co? Oglądamy? Może znajdziemy w internecie, albo...

- Nie, Hyewon – przerwał jej w sekundzie – Jeden piątek, jeden film, pamiętasz? Musisz poczekać tydzień – wystawił jej język.

- Ale Baekkie! – zajęczała – Możemy zrobić wyjątek!

- Jest już późno.

- No to może jutro?

- To pojutrze w takim razie będę martwy, jak Chan się o tym dowie.

Dziewczyna spojrzała w dół lekko nachmurzona. Nie mogła być zła, bo Baek miał rację... ale tak bardzo chciała zobaczyć z nim ten film...

Ten gdy tylko zobaczył smutny wyraz twarzy Hyewon, chwycił jej dłoń i zaczął jeździć po kciukiem po jej wierzchu. To zawsze jej poprawiało humor i jednocześnie uspokajało jak była zła bądź bardzo smutna. Drugą rękę położył na jej policzku, zmuszając ją przy tym by na niego spojrzała.

- Jesteś z Chanyeolem w związku i choćbym chciał, nie mogę mu cię zabierać. Nawet jeśli jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, to jemu powinnaś poświęcać najwięcej uwagi. Zawsze ci mówiłem, że cokolwiek nie postanowisz, masz moje wsparcie, pomoc i radę. A teraz najlepszą radą jaką mogę ci dać, to żebyś była szczęśliwa z Chanem. Nie myśl o wybieraniu między przyjaźnią i miłością, bo zawsze będę przy tobie nieważne co postanowisz, a miłość... nie może być wystawiana na próbę.

Kiedy delikatnie dotykał dłonią jej policzka, poczuła ciepło rozlewające się po jej sercu. Czuły wzrok, którym raczył ją Baekhyun przenikał ją na wskroś, budząc w niej emocję, której nigdy wcześniej nie czuła. Zawsze miał takie piękne oczy?

- Pamiętaj Hyewon – kontynuował brunet – Niezależnie od okoliczności, będę przy tobie. Będę cię chronił przed wszystkim co ci zagraża lub może zagrażać. Nawet jeśli będziesz myśleć, że nie ma mnie obok... będę, a ty nawet nie będziesz miała o tym pojęcia. Rozumiesz?

Gdy zabrał swoją dłoń, poczuła nagłą pustkę. Dlaczego? Wielokrotnie to robił... co prawda, w różnych sytuacjach, ale nigdy... nigdy nie spowodowało to u niej tak mocnego bicia serca. Nigdy nie czuła w swojej klatce piersiowej takiego ciepła, jak tamtego dnia.

Dnia... w którym uzmysłowiła sobie, że zakochała się w swoim najlepszym przyjacielu.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top