Rozdział 30
Prace w kryjówce trwały w najlepsze. Każdy skupiał się na swoich zadaniach by jak najlepiej przygotować gang do znalezienia i unieszkodliwienia dziwnego człowieka, który planował zamach na Do Hyewon.
Chemik dalej wytwarzał substancje paraliżujące i usypiające wrogów, Plik wraz z Szarakiem (mózgiem z Andong) szukali wszelkich informacji, które miałyby im wskazać potencjalną kryjówkę szalonego mężczyzny, Tofik zajmował się naprawą i konserwacją broni, potrzebnej do obrony, a cała reszta po prostu trenowała i patrolowała ulice.
Każdy miał swoje zadanie i każdy je wypełniał jak najlepiej, sprawiając, że w starej fabryce panował swego rodzaju spokój i porządek.
I ten porządek trwał, dopóki w kryjówce nie pojawił się Cień.
- PLIK!!
Jego głośny wrzask odbił się echem po całej głównej hali, strasząc każdego kto w niej przebywał. Każdy z obecnych tam jeźdźców, widząc podły nastrój i furię w oczach Cienia, usuwali się z drogi, nie chcąc zaleźć mu za skórę.
Wkurzony Shadow szedł szybkim krokiem w kierunku serwerowni i nie przejął się nawet otrzepywaniem z kurzu, kiedy z impetem wszedł do świątyni ich mózga.
Zaskoczony komputerowiec nie zdążył wstać z krzesła, kiedy Cień podłożył mu pod nos swojego smartfona z pewną wiadomością.
- Masz mi namierzyć ten numer! – krzyknął zniecierpliwiony, patrząc na hackera wyczekująco.
- Hej, stary... spokojnie – odezwał się Szarak, który siedział zaraz obok.
Nie odezwał się jednak więcej, gdy spotkał się z zabójczym spojrzeniem kolegi z gangu. Plik za to wydawał się zszokowany treścią wiadomości, którą przyniósł mu Cień.
- Cholera – wyjąkał – Szarak, włącz panel nawigacyjny!
Cień zdążył się nieco uspokoić, gdy komputerowcy zaczęli działać po swojemu. Wiedział, że teraz żadne krzyki nie pomogą i jedyne co mógł teraz zrobić to zaufać ekspertom.
8 dni... zostało 8 dni do zakończenia zabawy, którą ten psychol narzucił Baekhyunowi. 8 dni żeby go znaleźć. Plik był przerażony, widząc tą wiadomość... Zastanawiał się czemu ten koleś postanowił się nagle bawić. Ze wszystkich informacji, których zasięgnął od Komety i Kameleona, morderca od przekazania sukienki aż do 25 czerwca nie dawał znaku życia żadnej z ofiar. Co się stało, że Hyewon została tak wyróżniona? O co tu do cholery chodziło?!
Nawigacja wskazała im położenie niemal natychmiast. Na wiadomość o odnalezieniu danego numeru, Cień niczym oparzony podbiegł do panelu i spisał dokładne współrzędne. Jednak Plikowi coś tu nie pasowało...
- Coś tu nie...
Nie zdążył jednak dokończyć, gdy narwany chłopak wypadł z serwerowni.
- YAH! COŚ TU NIE GRA! – wydarł się jak mógł, wybiegając do głównej hali, zwracając przy tym uwagę całego towarzystwa.
Cienia jednak już tam nie zastał. Westchnął głośno i natychmiast przywołał Siłacza, Kameleona i Kometę. Ta trójka z Busan była niezawodna, a w kryjówce nie było zbyt wielu ludzi ze starego Seulskiego składu... Plik w tamtej chwili żałował, że zgodzili się na głupią imprezę w środku tego całego bałaganu.
- Idźcie za Cieniem, zanim zrobi coś głupiego. W razie potrzeby znokautujcie. Przesyłam wam na telefony współrzędne. To niemożliwe aby morderca tak łatwo dał się złapać...
Trójka kiwnęła głowami i udali się prosto w kierunku drzwi wyjściowych. Sprowadzą tego narwańca, choćby i siłą.
***
- Wybrałem na danie główne łososia w ziołach i delikatnym sosie porowym. Które wino mi zaproponujesz?
Minhee parsknęła na głupią wstawkę o potrawie, którą do niedawna musiała odpracowywać. Teraz nic nie odpracowywała, ale pracowała naprawdę. A przynajmniej zaczynała.
Kiedy przekroczyła próg restauracji o 6:30 rano, w lokalu nie było jeszcze żywej duszy. W końcu była sobota, więc ciągle pozostawało ponad dwie godziny do otwarcia. Ją natomiast czekał sprawdzian z dobrego wychowania... była ciekawa jak jej szef postanowi to poprowadzić.
Pół godziny później stała w sali jadalnej przed dużym stołem, zastawionym dużą ilością różnorakich kieliszków. Od wysokich i smukłych, przez niskie i okrągłe aż do tycich kieliszków na... soju?
- Em... - zawahała się przez chwilę, myśląc nad odpowiednim winem do dania zaproponowanego przez szefa – Białe?
Ku jej uciesze, Luhan kiwnął głową, zgadzając się z jej strzałem. Jednak na tym się niestety nie skończyło, a blondynka dopiero zaczynała swój bieg pod górę. Sporą górę.
- Białe... jakie? – zapytał, krzyżując ręce.
Gdy tak stał za tą całą górą szkła, która zalegała na stole, Minhee przypominała sobie program kulinarny, gdzie szef kuchni znęcał się nad uczestnikami mającymi braki w gotowaniu... właśnie tak się czuła. Niekompetentna.
- ... słodkie? – strzeliła po raz kolejny.
Jednak na jej nieszczęście, niezupełnie trafnie.
- No to sobie wyobraź słodkie do kwaśnego... Jakby to smakowało? – zapytał rozbawiony blondyn, podając jej butelkę chłodnego białego wina „Grand Cru Vaudésir" – Do łososia tylko wytrwane białe wino, ewentualnie różowe. Również wytrawne.
Choi wzięła od niego butelkę i z uwagą przyglądnęła się ładnej butelce, mieszczącej białe francuskie wino. Próbowała znaleźć jakąś wskazówkę, że to wino wytrawne a nie słodkie bądź półsłodkie, jednak nie udało jej się to, powodując grymas na jej twarzy.
Luhan, widząc jej minę, wskazał jej natychmiast słowo znajdujące się na samym dole etykiety.
- Secco – powiedział – Oznacza wytrawne. Ewentualnie możesz się spotkać ze słowem „Sec" z języka francuskiego ale to zdarza się już rzadziej nawet na tych francuskich wyrobach. Słodkie – „dolce" bądź „doux", zaś na wszystkie oznaczenia „połówek" czyli win półwytrawnych bądź półsłodkich jest odpowiednie słowo „demi" do odpowiedników francuskich. Czyli jak będzie brzmiało półwytrawne?
- Demi-sec – odparła dziewczyna z wielkim uśmiechem.
Zaczęła łapać o co chodzi. Od rozpoznawania win aż do ich łączenia z daniem... wszystkiego będzie w stanie się nauczyć! Miała tylko nadzieję, że zajmie jej to mniej niż więcej czasu.
Luhan był zadowolony szybkimi postępami nowej pracownicy. Na tyle by zacząć część lekcji, która bawiła go za każdym razem gdy wykładał ją każdemu ze swoich nowych pracowników.
Zaprosił ją gestem do stołu z mnóstwem kieliszków i spojrzał na nią tym swoim typowym dobrodusznym spojrzeniem. Spojrzeniem, które rzucało jej wyzwanie.
- Bądź tak miła i nalej mi wina, które trzymasz w ręce. Tylko uważaj... kosztuje ponad sto tysięcy won.
Minhee natychmiast wzmocniła ucisk dłoni na szyjce butelki. Jeszcze tego by brakowało żeby musiała odpłacać taką sumę... Xi natomiast parsknął śmiechem na jej uroczą reakcję. Nie była pierwszą, która tak reagowała. Chyba tylko Yoona była tak twarda przy szkoleniu, że nie zadrżała jej powieka na wiadomość o bogactwie, który trzymała w ręku.
Dziewczyna powoli podeszła do stolika i przyjrzała się naczyniom. Było tu tyle różnych kieliszków, że aż otworzyła buzię ze zdziwienia. Pokręciła głową i oddała szybko butelkę Luhanowi, który zmarszczył brwi na jej postępowanie.
Jednak wszystko zrozumiał, gdy blondynka zaczęła przekładać kieliszki-pułapki na osobny stolik.
- Soju, whiskey, brandy, koniak... - wyliczała na głos, odkładając na bok kolejne naczynia, które kompletnie nie nadawały się do wina.
Chłopak uśmiechnął się na ten widok. Ta dziewczyna była inteligentniejsza niż jakakolwiek, którą poznał do tej pory... Hyewon może i była mądra, ale prędzej by się speszyła niż zaczęła kombinować. Chociaż w jej przypadku kombinatorstwo tez było możliwe. Jednak Minhee jako pierwsza kelnerka u niego w restauracji, pokazała, że zna się prawie na każdym rodzaju alkoholu. Co zresztą nie było takie dziwne, zważywszy na jej poprzednią pracę...
- Jeszcze kufla brakuje! – zaśmiała się wesoło, patrząc znowu na Luhana.
- To nie bar, Minhee.
- A to podajecie tutaj soju? – zapytała zdziwiona.
- Nie. Oczywiście, że nie – odparł od razu.
- To co tu robią kieliszki do tego cudownego trunku, w takim razie?
Westchnął na jej złośliwą zaczepkę, po czym wręczył jej butelkę białego wina i wskazał na kieliszki, które zdecydowała się pozostawić na stoliku. Ona tylko uśmiechnęła się słodko i stanęła przed pięcioma różnymi kieliszkami do wina, trzymając w ręce francuskie wino.
- Nieładnie tak pić w pracy – zauważyła, gdy zaczęła lać trunek do jednego z wyższych kieliszków ze zwężającymi się do góry ściankami oraz z cienką nóżką.
- Wiesz? Jakoś przy tobie potrzebuję nieco procentów żeby się nie denerwować.
Jej perlisty śmiech rozbrzmiał mu w uszach niczym melodia, której mógłby słuchać przez cały czas. To już chyba trzeci raz dzisiaj, gdy przez myśl przeszło mu, że sprowadzanie tutaj Minhee było złym pomysłem. Ale perspektywa pracowania w barze była zbyt przerażająca, by pozwolić jej tam wrócić. Poza tym... dla przyjaciela był w stanie zrobić niemal wszystko. Dlatego obiecał sobie, że jakoś to przeżyje.
- Proszę. Oto lekkie białe wino rodem z Francji, o wspaniałym bukiecie.
Wręczyła mu kieliszek i czekała cierpliwie na werdykt. Luhan za to obejrzał kieliszek z każdej strony i uśmiechnął się ciepło w jej stronę.
- Po pierwsze: nie dajemy nigdy wina do ręki. Zawsze na tacy, bądź zapraszamy do stolika na degustację.
Jednak ciepły uśmiech był tylko pozorny, bo chłopak zaczął swój wywód od wytykania podstawowych błędów. A była pewna, że udało jej się prawidłowo wykonać zadanie!
- Po drugie: Skąd wiedziałaś, że jest to lekkie wino? Nie widziałem żebyś degustowała...
Zmieszała się na jego słowa. Nie miała pojęcia, że może się tak przed nim wygłupić... a chciała pokazać, że potrafi co nieco. Jak widać, myliła się.
- Po trzecie: Tutaj jeszcze nie ma bukietu. To stosunkowo młode wino, więc możemy mówić co najwyżej o aromacie.
Nie miała pojęcia, że przez jedno głupie zdanie można się tak wkopać. Było jej wstyd, że znów się nie popisała przez swój temperament.
- Jednak... - zaznaczył, delektując się zapachem wina – Zadanie wykonane poprawnie. Odpowiednia ilość wina, doskonale dobrany kieliszek i perfekcyjne obchodzenie się z naczyniem. Żadnych odcisków palców, za wyjątkiem nóżki. Nie wiem czy to szczęście, czy rzeczywiście masz dobre kwalifikacje...
Tym razem była zaskoczona. Pochwalił ją mimo, że popełniła tyle gaf... Nie potrafiła zrobić nic innego tylko szeroko się uśmiechnąć i obserwować jak Luhan bierze łyk białego wina.
Był koneserem... widać to było po jego ekspresji i zadowoleniu, gdy jego usta spotkały się ze złotym płynem. A tyle ile on wdychał aromat trunku, tego Minhee nie zdołała policzyć. Zachichotała cicho na ten zabawny widok. Nigdy czegoś takiego nie widziała, bo w barze pewnie wypiliby to na raz nie przykładając wagi do wyglądu kieliszka, koloru i rodzaju wina, ani nawet nie przeszkadzaliby sobie żeby go powąchać. Ta odmiana była... odświeżająca.
- Mogę spróbować? – wypaliła nagle, plując sobie w brodę, że o to zapytała.
Ale jego degustacja wyglądała tak zachęcająco, że sama zapragnęła napić się wina w taki sposób. Było w tym coś nowego i... inspirującego.
Luhan spojrzał na nią zaskoczony, ale bez zbędnego komentarza podszedł do dużej szafy z kieliszkami i wyciągnął identyczny, do jakiego wcześniej nalała mu wina. Tym razem nie pozwolił jej wziąć butelki do ręki tylko sam z wielką precyzją nalał odpowiednią ilość złotego napoju do naczynia, a następnie gestem zaprosił ją do spróbowania.
W pierwszym momencie gdy wzięła kieliszek do ręki i zbliżyła go do ust, poczuła delikatny zapach cytrusów i jabłek... Nie spodziewała się, że wino mogłoby tak pięknie pachnieć. Za każdym razem gdy piła jakiekolwiek wino z koleżankami z uczelni, nie zwracała w ogóle uwagi na zapach, bo wcale nie był taki przyciągający. Było tam czuć generalnie alkohol i może trochę winogron. Tutaj było zupełnie inaczej, bo sam zapach zajmował ją bardziej niż chęć wypicia trunku. Teraz rozumiała dlaczego chłopak tyle tego wdychał.
Jednak gdy wzięła łyka do ust, nie mogła powstrzymać zaskoczenia formującego się na jej twarzy. Mieszanka słodkości pomieszanej z goryczą była czymś niesamowitym... Nigdy nie piła tak pysznego alkoholu jak tego, co właśnie trzymała w swojej ręce. Mogła zrozumieć dlaczego to wino było tak drogie... a ona właśnie miała okazję napić się go zupełnie za darmo.
Gdy odłożyła pusty kieliszek na miejsce, była w stanie tylko się uśmiechać. Nie wiedziała czy to tylko wino wprowadziło ją w taki stan, czy to również atmosfera, która tu panowała przyczyniła się do tego. Jednak dowiedziała się jednego... Takie wino potrafiło wzbudzić wiele emocji, a gdyby jeszcze napić się tego z kimś bliskim... nastrój od razu zrobiłby się intymniejszy.
- Smakowało? – z zamyślenia wyrwał ją rozbawiony Luhan, który z założonymi rękoma opierał się o stół.
- Bardzo – odrzekła z westchnieniem – Nie miałam pojęcia, że alkohol może tak smakować!
Odebrał jej słowa z szerokim uśmiechem. Oto był dzień, w którym przestawił barową dziewczynę na wysokiej klasy kelnerkę restauracji, poznającą zupełnie nowe smaki. Musiał przyznać, że to uczucie było całkiem miłe.
- Chciałbym zamówić trochę czerwonego wina... - powiedział nagle – Jaką potrawę mi pani poleci?
- Wino wytrwane, półwytrawne, półsłodkie czy słodkie?
- Wytrawne oczywiście.
Blondynka zamyśliła się przez chwilę. Po pierwsze, musiała sobie zanotować, że Luhan gustuje w wytrawnych winach. Po drugie, czerwone cierpkie wino było ciężkie...
- Lekkie czerwone mięso, dziczyzna... - rozmarzyła się dziewczyna, wyobrażając sobie połączenie delikatnego mięsa jagnięcego z ciężkim winem, które w cudowny sposób łechtałoby jej podniebienie.
Czy ona była pijana, czy tylko jej się wydawało? Nigdy wcześniej nie myślała takimi kategoriami...
Luhan pokiwał głową i z uśmiechem spojrzał na Choi, której dobry humor zaczął mu się jeszcze bardziej udzielać.
- A gdybym chciał kurczaka?
Spojrzała na niego z szerokim uśmiechem.
- Klient nasz pan, nieprawdaż? – zaśmiała się, na co blondyn również nie mógł kryć swojego uśmiechu.
- Będą z ciebie jeszcze ludzie, Minhee – odrzekł, czochrając jej blond czuprynę.
***
Cień nigdy nie był łatwym zawodnikiem, więc bez użycia siły się nie obyło. W tamtej chwili Kometa dziękował losowi za to, że zesłał im do gangu taką osobę jak Chemik... Bez jego strzałek, misja ściągnięcia tego narwańca byłaby niemożliwa do zrealizowania.
Gdy Shadow spokojnie sobie drzemał pod drzewem niedaleko opuszczonej złomowni, Kudłacz i Iskra, którzy dołączyli stosunkowo niedawno, zaczęli przeszukiwać teren w poszukiwaniu czegoś co mogłoby ich nakierować na tego przestępcę. Na całe szczęście wczesna pora im sprzyjała, bo z większą widocznością mieli większe szanse na znalezienie czegokolwiek przydatnego.
To było czystą niemożliwością, żeby morderca czekał na nich w tym miejscu... chyba że był głupi. Ale wtedy nie byłby taki nieuchwytny przez ostatnie pięć lat.
- Chłopaki, chyba coś mam – powiedział Kometa, nachylając się nad małą skrzynką, leżącą sobie na środku wielkiego trawnika oblegającego złomownię.
Cała gromada zebrała się nad dziwnym opakowaniem, ale chwilę później rozstąpili się, gdy Iskra nakazał im się odsunąć na bezpieczną odległość.
Pudełko było za małe na oględziny, więc trzeba było zastosować tradycyjne metody a la Błyskawica. Wyciągnął z kabury swój pistolet, wycelował w skrzynkę i strzelił bez mrugnięcia okiem.
Udało się ją otworzyć, jednak nie nastąpił żaden wybuch ani inna niekontrolowana reakcja, która mogła ich w jakiś sposób zranić. Wniosek był taki, że morderca rzeczywiście chciał się bawić... nie zabijać.
Plik i Szarak okazali się być mądrzejsi od Cienia, mówiąc że znajdą najwyżej kartę sim, która wskazywałaby to położenie. Jednak nie pomyśleli o tym, że przy małym chipie znajdowała się również pewna kartka...
***
Baekhyun po raz kolejny westchnął, wpisując dane do tabelek, które miał uzupełnić do pracy. Było to cholernie nużące i stresujące... zwłaszcza jeśli zbliżała się godzina 17:00.
Ale byłoby zupełnie normalne i do zniesienia gdyby chłopak nie miał cały czas w głowie złowieszczego smsa... To była chora gra. Chora gra, w którą został wciągnięty bez żadnego powodu.
- Paniczu – w drzwiach gabinetu rozległ się głos kamerdynera – Ma pan gościa.
- Wpuść ją – odrzekł z uśmiechem, ciesząc się, że Hyewon zdecydowała mu się dzisiaj pokazać. Siedziała od rana w szpitalu, więc nie mieli kiedy pogadać nawet o błahych sprawach.
Jednak jego wesoła ekspresja twarzy zniknęła w sekundzie, gdy zorientował się, że to wcale nie jego narzeczona złożyła mu wizytę.
- Wybacz... nie jestem Hyewon, ale to nie znaczy, że nie możesz mnie pokochać Baekkie.
Byun prychnął na durną zaczepkę Myungsoo, który właśnie przekroczył próg gabinetu i zamknął za sobą drzwi.
- Kiedy zrobiłeś się taki ckliwy względem mnie, Myu? – burknął – Możesz już wyjść. Pracuję.
Ten tylko się roześmiał i usiadł na fotelu, ustawionym zaraz obok okna. Spojrzał uważnie na Baekhyuna, ale w jego spojrzeniu nie było już ani grama serdeczności. Była tylko i wyłącznie powaga, która udzieliła się samemu gospodarzowi.
- Musimy porozmawiać, Baekhyun.
***
Po męczącym dniu spędzonym w szpitalu, mogła wreszcie wrócić do domu. I tak uważała za cud, że Sehun był skłonny jej odpuścić dzisiejszy trening... Ostatnio ich ćwiczenia zrobiły się bardzo intensywne i męczące, gdy tylko doszło do nauki poszczególnych chwytów. Już wolała sobie postrzelać z Chanyeolem... było to o wiele przyjemniejsze i nie wymagające aż takiej siły.
Do rezydencji weszła niezauważona. Nie miała siły dzwonić i czekać na Seongjina aż łaskawie otworzy jej drzwi, więc po prostu przeskoczyła przez murek i samodzielnie otworzyła sobie drzwi wejściowe. Czasami jednak treningi się opłacały...
Ociężałym krokiem wyszła po schodach i już miała skierować się prosto do swojego pokoju, gdy usłyszała przytłumione krzyki, dobiegające z gabinetu jej ojca. Co tam się działo?
Delikatnie zaczęła stąpać po podłodze, uważając aby żaden jej krok nie wydał dźwięku. Zwinnie przedostała się do drzwi i przyłożyła do nich głowę by co nieco usłyszeć.
- Mówię ci po raz kolejny Myungsoo... to nie jest sprawa, w którą możesz się wtrącać!
Baek? Jego ton był strasznie ostry, ale miał w sobie nutę... błagania? Dziewczyna zniżyła głowę jeszcze bardziej by słyszeć wyraźniej dziwną kłótnię.
- Ach tak?! Tak się składa, że jestem w tą sprawę już od dawna wciągnięty! I twoje groźby na nic się zdadzą!
Dlaczego Myungsoo był taki zły? O co tutaj chodziło?
- Po prostu się do niej nie zbliżaj, dobra?
- Gdybym się nie zbliżał, byłoby jeszcze gorzej! Myślisz, że długo utrzymasz przed nią w tajemnicy co robisz?! Przecież ona już jest w to wszystko zamieszana tępaku! I to z twojej winy!
- Myungsoo... stul pysk, ostrzegam cię...
- Taaaak... możesz sobie wmawiać różne rzeczy, ale to co ukrywasz w tej cholernej walizce, prędzej czy później ujrzy światło dzienne! Gdyby Hyewon wiedziała...
Brunetka podskoczyła w miejscu, gdy usłyszała głuchy łoskot, dobiegający zza drzwi. Co się stało? Co oni tam wyprawiają? Jaka walizka? I o czym ona ma się niby nie dowiedzieć?!
Spanikowana zerknęła przez dziurkę od klucza, modląc się by cokolwiek przez nią zobaczyła. Jej prośby się spełniły, ale gdy zobaczyła co było powodem łoskotu, zbladła i to natychmiast.
Myungsoo był przytwierdzony przez Baekhyuna do ściany i rozpaczliwie próbował się uwolnić od jego palców, owiniętych o jego szyję. Baek zawsze miał tyle siły? On go unosił w powietrzu jedną ręką!
- Nie dowie się. Dla jej pieprzonego dobra, nie może dowiedzieć się o niczym – wysyczał – A jeśli zobaczę, że ty i ten twój cholerny gang mieszacie się w sprawy, które was nie dotyczą, to pożałujecie, że w ogóle żyjecie...
Hyewon zakryła usta rękoma, kiedy zobaczyła jak jej narzeczony puścił jej przyjaciela, który upadł na ziemię i wziął głęboki wdech, trzymając się za szyję. Na Baekhyunie nie zrobiło to wrażenia, tylko przyglądał mu się z założonymi rękoma.
- Teraz możesz już wyjść, wsiąść sobie na ten twój motocykl i szwendać się z twoimi zamaskowanymi przyjaciółmi jak najdalej od tego domu. Poza tym... nie masz prawa nazywać jej księżniczką. To moja narzeczona, pamiętasz?
Hyewon nie mogła już tego słuchać. Po cichu wycofała się z tego miejsca i szybkim krokiem pobiegła do swojego pokoju.
Zamknęła drzwi za sobą i powoli, opierając się o nie, zjechała na podłogę z szokiem wymalowanym na twarzy. Uderzyła się kilka razy w klatkę piersiową, chcąc uspokoić rozszalałe serce, które biło w takim tempie z nadmiaru wrażeń.
Po kolei: Myungsoo... księżniczka... motocykl... zamaskowani przyjaciele... tajemnicze zniknięcia... ciągłe ostrzeżenia...
- Szlag – zaklęła cicho, powstrzymując łzy cisnące się jej do oczu – Myungsoo, ty durniu... ty nie możesz być Cieniem...
Jednak nieważne ile razy by tego nie powtórzyła... przerażająca prawda boleśnie biła ją po twarzy.
***
Gdy minęła godzina 8:00 i Baekhyun udał się do pracy, Hyewon nie traciła czasu tylko po cichu wymknęła się z pokoju i na palcach zakradła się pod pokój swojego narzeczonego.
Rozglądnęła się uważnie czy nikt z domowników jej nie nakrył i z determinacją nacisnęła na klamkę, otwierając pokój, który był dla niej w tamtej chwili jaskinią tajemnic.
Nie podobał jej się wczorajszy ton Baeka. Był wrogi, zimny i przerażający, a jego zachowanie tylko pogorszyło sprawę. Teraz zaczynała się wahać... może Myungsoo rzeczywiście miał rację?
Pokój chłopaka wyglądał zupełnie normalnie. Pamiętała jak kilka lat temu chodziła do niego do domu i za każdym razem witał ją ten sam widok, czyli bałagan w najczystszej postaci. Teraz nie widziała nawet grama kurzu na półkach... było sterylnie czysto, co budziło w niej pewien... niepokój.
Wzięła głęboki oddech i podeszła do szafy. Jednym ruchem otworzyła ciężkie drzwi i ujrzała w środku ładnie poskładane ubrania. Koszule, podkoszulki, spodnie i swetry... a po drugiej stronie wisiały piękne marynarki i całe garnitury. Nie widziała tutaj nic podejrzanego... Nawet szuflady pełne jego krawatów i skarpetek z bokserkami nie skrywały nic więcej. Zrezygnowana zamknęła szafę i podeszła do biurka.
Wszystko było pootwierane. Była tu masa dokumentów o przychodzie z inwestycji, o wydatkach firmy i notatnik z umówionymi spotkaniami. Rozczarowana odłożyła gruby notes z powrotem do szuflady. Jednak wchodził bardzo opornie.
Zaskoczona uklękła przed szufladą i zerknęła na górną część. Włożyła rękę do środka i powoli palcami starała się odszukać tego, co hamowało włożenie notatnika. Jakie było jej zdziwienie gdy natrafiła na małą kopertę, jednak dość grubą...
Odszukała końcówkę taśmy klejącej, która podtrzymywała kopertę i delikatnie ją oderwała, wyciągając ją na zewnątrz.
- „Z egzekucji"? – pomyślała na głos dziewczyna, otwierając niezaklejoną kopertę.
Wciągnęła gwałtownie powietrze, gdy zobaczyła w środku gruby plik banknotów. Baekhyun miał takie zapasy? Ale przecież... może nie grzebała w jego życiu prywatnym aż tak, ale dobrze wiedziała, że ma na swoim koncie sporą sumę pieniędzy... czemu trzymał część z nich w ukryciu?
Wyciągnęła mu z szafki nową taśmę i zakleiła kopertę z powrotem na górnym spodzie szuflady, mając szczere nadzieje, że się nie odklei.
Odeszła od biurka i chwyciła się za boki. Gdzie jest ta walizka, o której mówił Myungsoo? Miał ją w pracy?
Postanowiła poszperać jeszcze trochę... chyba nie zaszkodzi, prawda? Zdawała sobie sprawę z tego, że robi źle, ale jeśli to, co Baekhyun przed nią ukrywa jest takie ważne, to musiała się o tym dowiedzieć. Nieważne co by to nie było.
Uklękła obok łóżka i sprawdziła jego szafki nocne. Nic takiego w ich nie znalazła. Już miała wchodzić niepocieszona z pokoju, kiedy coś ją tknęło. Nie spojrzała pod łóżko. Baek zawsze miał tendencję trzymania pudełek ze swoimi cennymi gratami właśnie pod łóżkiem!
Schyliła się na tyle nisko, by obiec spojrzeniem spód jego legowiska. I nie pomyliła się.
Z szybko bijącym sercem, sięgnęła po sporą srebrną walizkę, która znajdowała się zaraz przy ścianie. Gdy miała ją przed sobą, zaczęła się wahać. Na pewno chciała zobaczyć jej zawartość? Nie lepiej poczekać, aż Baek jej wszystko sam wytłumaczy?
Pokręciła głową. On jej tego nie wytłumaczy, bo jak ten dureń się upierał, to koniec.
Nie mogła jednak otworzyć tajemniczej walizki, bo opatrzona była kodem numerycznym. Mogła się tego spodziewać... nikt by przecież swoich sekretów nie zostawiał bez ochrony. Tylko ona była na tyle głupia, żeby mieć niezabezpieczony pamiętnik.
Zaklęła cicho, gdy wkładała walizkę ponownie pod łóżko.
Musi się jakoś dowiedzieć co on tam trzyma. Tym razem nie odpuści. Obiecała go nie pytać i pytać nie będzie. Ale nie było przy tym mowy o doszukiwaniu się prawdy na własną rękę. I te lukę zamierzała wykorzystać.
***
Witam wraz z trzydziestym rozdziałem, który jeszcze wstawiam w terminie (jest mi tak źle, że nie mogę teraz tak często pisać ;-;). Miałam go przygotowanego więc ta środa jeszcze jest z rozdziałem, ale nie mogę obiecać, że następny także będzie zgodnie z planem :(
W każdym razie mam nadzieję, że nie zawiodłam i się podobało :D
Do (rychłego) następnego! :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top