Rozdział 17


- Przepraszam cię Sehun. Ta prezentacja naprawdę mnie wykończyła...

Czarnowłosy słuchał z uwagą historii, którą przedstawiała mu Hyewon. W duchu śmiał się jak opętany, słysząc, że ekonomiczny perfekcjonista Baekhyun zasnął jak małe dziecko i nie zdążył na ważną prezentację, przez co jego narzeczona musiała go wyręczyć w czymś, w czym była kompletnie zielona. Nie dał jednak po sobie poznać, że jest tym wszystkim tak bardzo rozbawiony.

- W porządku noona. Odpocznij, zrób coś co cię rozluźni... widzimy się jutro. Ale postaraj się mimo wszystko jakoś dzisiaj potrenować, dobra? Masz tam jakieś małe ciężarki?

- Tak, mam. Poćwiczę przed snem. Dziękuję, Sehun. Miłego wieczoru  – odparła wesoło, po czym się rozłączyła.

Uśmiechnął się na myśl ile musiała dzisiaj przejść. Nie mógł od niej wymagać żeby jeszcze się z nim męczyła na siłowni.

Rzucił okiem na spakowaną torbę treningową i stwierdził, że nawet nie musi jej ruszać. Przyda się na jutrzejsze ćwiczenia.

Poza tym nie mógł powiedzieć, że nagły telefon Hyewon nie był mu na rękę. Z uśmiechem wystukiwał na komórce dobrze znany mu numer, którego zdążył się nauczyć szybciej niż niejednej techniki, przedstawianej mu przez Jelenia podczas treningu. Przyłożył słuchawkę do ucha i usłyszał kobiecy głos z drugiej strony.

- Minhee? Masz może czas? – zapytał, uśmiechając się do ściany jakby wygrał szczęśliwy los na loterii.

***

Blondynka śmiała się do rozpuku, słysząc zabawną historię jej przyjaciółki z ust Sehuna. Nie mogła uwierzyć, że cwaniara poradziła sobie w takiej sytuacji, kompletnie nie znając biznesowych zwyczajów... nie mówiąc już o tym, że była beznadziejna w ekonomii i pokrewnych naukach.

Przemierzali właśnie park po udanym filmie, na który wziął ją czarnowłosy. Była pozytywnie zaskoczona, że wybrał film akcji, co idealnie trafiało w jej gust, zwłaszcza, że było w tym dużo z kryminału, które wręcz uwielbiała.

Szła z nim pod ramię w wolnym tempie, bo tak naprawdę nigdzie im się nie spieszyło, a z tego względu, że jutro była sobota, to mogła do późna spacerować. Zwłaszcza, że pogoda była cudowna.

W pewnym momencie zatrzymała się w miejscu i spojrzała z ciekawością na Sehuna.

- Co jest? – zapytał, widząc na sobie pytający wzrok Minhee.

- Jaki jest Luhan oppa?

Skłamałby, gdyby powiedział, że nie zaskoczyło go to pytanie. Zachodził w głowę dlaczego blondynka pyta o niego akurat w tym momencie... Jednak zamyślił się na chwilę, po czym zaczął mówić.

- To chyba najłagodniejsza i najbardziej pomocna osoba jaką znam – odparł pogodnie – Jeśli ktoś ma jakiś problem, zawsze pomoże, niezależnie od tego czy zna tego kogoś czy nie. Jest też pracowity i zawsze odnosi się do innych z szacunkiem.

Dziewczyna odetchnęła z ulgą, słysząc jego słowa. Przez chwilę martwiła się, że jej tymczasowy pracodawca może okazać się wredny i złośliwy, przez co jej praca byłaby znacznie utrudniona, jednak po pokrzepiających słowach chłopaka miała o wiele lepsze nastawienie do tej pracy. Przynajmniej do czasu, aż Sehun nie dopowiedział jednego małego szczegółu...

- Tylko broń Boże nie nazywać go tchórzem. Wtedy włącza mu się tryb zemsty... Sprowokowany potrafi być okrutny i wredny, a jego złośliwość osiąga niesamowicie wysoki poziom. Po co o niego pytasz, jeśli mogę wiedzieć?

- Od jutra u niego pracuję... - szepnęła przerażona.

- No to będzie wam się miło pracowało. Potrafi być dla swoich pracowników naprawdę kochany – powiedział radośnie, jednak uśmiech zszedł mu z twarzy, kiedy zobaczył przestraszoną twarz blondynki – Minhee? Rozmawiałaś z nim już w sprawie tej pracy? – zapytał ostrożnie.

Kiwnęła głową, nadal nie mogąc wypowiedzieć ani jednego słowa.

- Byłaś dla niego miła... prawda?

- Powiedziałam trochę... za dużo – wydukała, a Sehun złapał się za głowę, modląc się, żeby to nie wyglądało tak, jak on sobie to wyobraża.

- Błagam, powiedz, że nie nazwałaś go tchórzem...

- Między wierszami tak to mogło dla niego zabrzmieć.

Czarnowłosy westchnął. Dlaczego ostatnio wszyscy jak na złość, załażą za skórę Luhanowi? Jeśli się wkurzył... to wolał nie wiedzieć jaką gehennę zgotuje jutro dziewczynie.

- Może nie będzie tak źle? – zapytał sam siebie, jednak nie bardzo wierzył w to co mówił. Jeśli Luhan faktycznie został wyprowadzony przez z nią z równowagi... to Minhee może sobie powoli kopać grób.

***

Kiedy Hyewon stała w swoim pokoju przed lustrem, zastanawiała się czy przypadkiem nie przesadziła z zakupem... Nie wydała wprawdzie dużo, jednak samo to, że dostała pieniądze od Baekhyuna, skutecznie ją krępowało. Nie chciała ich przyjmować, ale gdyby tego nie zrobiła, z pewnością poszedłby do sklepu razem z nią i, co gorsza, sam by jej wybrał sukienkę... Za dobrze go znała, żeby się wykłócać o takie rzeczy. Doskonale wiedziała, że tej batalii nie wygra.

- Chyba nie jest tak źle... - mruknęła, widząc swoje odbicie w kremowej sukience bez ramion z rozkloszowanym dołem, kończącym się przed kolanem.

Uśmiechnęła się, poprawiła włosy, które schludnie spięła, po wcześniejszym ich zakręceniu i sprawdziła makijaż ostatni raz. Kiedy zamierzała sięgnąć po swoje szpilki, wstrzymała się i usiadła na łóżku. Patrząc cały czas w sufit, zastanawiała się co ona tak naprawdę robi... Po co się tak stroi? To tylko Baek...

W tamtej chwili dotarła do niej jedna istotna uwaga. To randka, prawda? Tak naprawdę to było dziwne... Niby są narzeczeństwem, a dopiero teraz się gdzieś razem wybierają. Westchnęła głęboko, stwierdzając, że aranżowane małżeństwa to kicha.

Po chwili wstała, wzięła buty do ręki i ruszyła do wyjścia, bo zbliżała się godzina 20:00. Gdy dotarła do schodów, pokręciła głową. To tylko zwykłe wyjście! Nie ma co się nastawiać!

- No proszę... - usłyszała za sobą cichy śmiech – Mała Do też potrafi być śliczna, jeśli zechce.

Obróciła się na pięcie i zobaczyła przed sobą Baekhyuna w schludnym garniturze z przyklejonym uśmiechem do twarzy.

- Kazałeś się ładnie ubrać, to proszę bardzo – zaprezentowała mu ręką nową zdobycz, wyszukaną w galerii handlowej.

- Mówiłem ładnie, a nie zniewalająco. Wyglądasz jak księżniczka, tylko zapodziałaś gdzieś diadem – odparł, mierząc ją przy tym od góry do dołu.

Gdyby nie tona pudru, który stał się elementem jej makijażu, z pewnością by zauważył jej delikatne rumieńce. Nie musiał od razu wychodzić z takim komplementem. Poza tym była jeszcze jedna sprawa...

- Proszę... dość księżniczek – westchnęła, schodząc po schodach na niższe piętro.

- Mówiłem ci już tak? – zapytał, śmiejąc się do rozpuku, schodząc zaraz za brunetką – A... no tak. Myungsoo tak na ciebie wołał w liceum... Te jego przyzwyczajenia – prychnął, zwracając przy tym uwagę Hyewon.

Zmarszczyła brwi na wzmiankę o przyjacielu, jednak po chwili jej wzrok złagodniał i wpatrywała się w jasnowłosego z lekką niepewnością.

- Jak to się stało, że się nie lubicie? Uwielbialiście się!

Baekhyun westchnął krótko, po czym spojrzał na dziewczynę ze smutkiem. Nie był to temat, który chciałby poruszać dzisiejszego wieczoru, ale w momencie, gdy odpalił samochód, zdecydował się kontynuować.

- Zwykła wymiana zdań... nie zgodziliśmy się w jednej sprawie kilka lat temu i nasze drogi się rozeszły w mało pokojowy sposób. Poza tym jest moim potencjalnym rywalem – uśmiechnął się na ostatnią wzmiankę.

- Serio? – zapytała ironicznym tonem – Jakoś nigdy nie widziałam żebyś się rwał do randkowania ze mną. Nie wspominając już o twoim zniknięciu... - prychnęła, ale widząc nietęgą minę Baeka szybko się zreflektowała – Przepraszam. Zeszliśmy na zły temat...

Delikatnie się uśmiechnął, jednak do końca drogi się nie odezwał. Jechali w krępującej ciszy, a Hyewon miała tylko nadzieję, że reszta ich wieczoru nie będzie taka napięta...

Gdy zajechali na miejsce, brunetka nie mogła się nie uśmiechnąć. Domyślała się, że ze wszystkich miejsc, które mógłby wybrać Baekhyun to będzie właśnie restauracja ich przyjaciela. Ciekawe czy Luhan pracuje tutaj całą dobę?

- Widzę, że to miejsce nie jest ci obce – zauważył uśmiechnięty Baek, proponując dziewczynie swoje ramię, które od razu przyjęła. W końcu będzie mogła legalnie i bez krępacji zjeść w tym miejscu i nie zostać obrzuconą kpiącym spojrzeniem kierownika sali.

Zachichotała, przypominając sobie swoją obietnicę, że następnym razem przyjdzie tu odstrzelona... Mogła chyba uznać to za odhaczone, prawda?

- Ej... nie uśmiechaj się tak, bo pomyślę, że coś knujesz! – powiedział Byun, powstrzymując się śmiechu.

Ta tylko pokręciła głową i razem z nim przekroczyła próg restauracji. Ku jej ogólnemu zdziwieniu, przywitał ich zupełnie inny człowiek. Zmienili kierownika? Przyjrzała mu się dokładnie i stwierdziła, że wyglądał na o wiele milszego i profesjonalnego. Był szczupły, ubrany adekwatnie do swojego zawodu, a jego dłuższe czarne włosy były schludnie związane.

Grzecznie ich przywitał, po czym na prośbę Baekhyuna wskazał im zarezerwowany stolik przy oknie. Zachciało się jej śmiać, gdy uświadomiła sobie, że to ten sam stolik, przy którym siedziała z Minhee...

Jednak nie dała nic po sobie poznać. To elegancka miejscówka. Tu nie można wybuchać śmiechem od tak. Ale nie zmieniało to faktu, że dziewczyna musiała się nieźle powstrzymywać by tego nie zrobić.

Gdy Baek odsunął jej krzesło niczym jakiś dżentelmen, zaczęła w sobie dusić śmiech, który coraz bardziej pragnął się uwolnić, bo widok Baekhyuna, który usiłuje zgrywać sztywnego i dobrze wychowanego mężczyznę był po prostu komiczny.

- Ty naprawdę nie pozwolisz żeby ten wieczór był normalny, prawda? – zapytał, widząc Hyewon, która ledwo co powstrzymuje się od głośnego chichotu – Jak z dzieckiem... na tym polu zupełnie się nie zmieniłaś – westchnął, biorąc od kelnerki, która swoją drogą też miała niezłą zabawę, kartę dań.

- O wypraszam sobie! Zawsze byłam dojrzalsza od ciebie! – zauważyła brunetka, również zabierając menu od sympatycznej dziewczyny.

- Ciekawe z której strony – bąknął rozbawiony Baek, rzucając okiem na spis dań.

Hyewon znała już menu restauracji Luhana i doskonale wiedziała, które danie zamierza wybrać. Była bardzo ciekawa tych małży, które tak uwielbia jej przyjaciel i miała nadzieję, że jej również posmakują... najwyżej będzie jutro zdychać w toalecie, ale miała nadzieję, że będzie warto. Nie mogła też zapomnieć o pysznym deserze...

- Kogo ja tu widzę? – do stolika podeszła bardzo znajoma twarzyczka, która uśmiechała się do nich serdecznie w swoim białym fartuchu i czapką szefa kuchni na głowie.

- Sam właściciel przyszedł nas powitać? No co za zaszczyt – wtrącił Baekhyun, na którego twarzy wykwitł piękny uśmiech – Będą jakieś gratisy?

- Dla ciebie Baek wszystko tylko dwa razy drożej – odparł uśmiechnięty Luhan – A tak na poważnie to spodziewałem się, że w końcu zdecydujecie się tu zjeść.

Hyewon zerknęła podejrzliwie na blondyna, na co on zareagował kolejnym słodkim uśmiechem. Zbyt słodkim... W jednej chwili przypomniała sobie rozmowę, którą przeprowadziła z nim na początku tygodnia i zrozumiała, że to jest część jednego wielkiego planu. Knucia, na które mogą sobie pozwolić tylko ci wredni kumple ze szkoły...

- Nie myśl za dużo Hyewon, bo ci się mózg przypali. Nie miałem pojęcia, że dzisiaj wpadniecie, więc się nie denerwuj – odparł Lu, chichotając pod nosem – W takim razie co zamawiacie? Sunny się wszystkim zajmie, więc zaufajcie jej. Zna się na rzeczy.

Gestem przywołał niską brunetkę, która podała im karty dań i gdy tylko znalazła się przy stoliku, grzecznie się ukłoniła i wzięła notes do ręki by spisać zamówienie. No obsługa pierwsza klasa panie Luhan!

Właściciel rzucił im ostatni uśmiech i udał się w stronę kuchni. Na pewno go tam potrzebują, w końcu jest tutaj kucharzem... z drugiej strony chyba nie jedynym, prawda? Będzie musiała spytać o to Minhee jak skończy jutrzejszą zmianę.

Zamówienie doszło dość szybko i równie szybko zostało zjedzone, bo nie było tajemnicą, że oboje byli naprawdę głodni po wyczerpującym, a przede wszystkim stresującym dniu.

Hyewon nawet nie spostrzegła, kiedy przed nią pojawił się ukochany deser, na który w końcu mogła sobie pozwolić, a którego nie mogła zjeść wcześniej. Crème brûlée z białą czekoladą nareszcie mógł być przez nią zjedzony ze smakiem.

- Wyglądasz tak, jakbyś miała się zaraz na to rzucić – zachichotał Baekhyun, zabierając się za swój kawałek szarlotki – Nie miałem pojęcia, że tak bardzo lubisz białą czekoladę... Zawsze kupowałem ci orzechową.

- Orzechową kocham, białą uwielbiam. Nie martw się Baek, byłeś wzorowym przyjacielem w liceum – odparła z uśmiechem, po czym zatopiła widelczyk w kremowej masie.

Byuna lekko ukłuło stwierdzenie „byłeś". To tak jakby już nim nie był, ale co się dziwić? Zniknął tak nagle... Nie powinien być zaskoczony, że po takim czasie Hyewon traktuje go inaczej niż kiedyś. Chyba można to jeszcze jakoś naprawić?

Nagle wpadł na pewien pomysł, który wywołał delikatny uśmiech na jego twarzy.

- Hyewon? – zapytał, przez co dziewczyna podniosła wzrok i wpatrywała się w niego zaciekawiona – Co powiesz na to, żeby... przywrócić nasze piątki?

Odstawiła widelczyk na stół i wpatrywała się w chłopaka z szeroko otwartymi oczami.

- Ty mówisz poważnie?!

- Jeśli nie chcesz, to...

- Myślałam, że w życiu nie zapytasz! Straciliśmy przez twoją opieszałość już dwa piątki, a dzisiaj jeszcze mija trzeci!

Usłyszała nagle głośny śmiech chłopaka, który chyba nawet nie przejmował się, że są w restauracji. Widać było, że spodziewał się innej reakcji, ale Hyewon zachowała się tak, że nie dało się nie zaśmiać.

- Wiesz... piątek nadal trwa – rzucił pogodnie, gdy się uspokoił – Wypożyczalnia jest już raczej zamknięta, ale na internecie na pewno się coś znajdzie...

- Nie będzie internetu! Kiedyś kupiłam pewien film... ale nie otworzyłam pudełka ani razu. Myślę, że ci się spodoba – odrzekła szczęśliwa brunetka, kończąc deser i zrywając się z miejsca, powodując przy tym kolejny chichot swojego narzeczonego.

Sądząc po ekscytacji Hyewon, wieczór skończy się naprawdę ciekawie. Baekhyun za to był niesamowicie szczęśliwy, że dziewczyna zgodziła się na przywrócenie ich małej tradycji, która była najistotniejszym elementem ich przeszłości. Przeszłości... która miała dla obojga szczególne znaczenie.

***

Płaczę (z rozpaczy) czytając ten rozdział ... bo choćbym nie wiem co robiła, nie umiem opisywać randek xD więc mam nadzieję, że ten rozdział jest do przetrwania :D chociaż to już jest wstęp do czegoś większego, także nie można powiedzieć, że jest aż tak zły :p 

Poza tym... może jeszcze dzisiaj pojawi się rozdział specjalny :D bo mam taki humor, a co! Napisałam go już jakiś czas temu i kocham go cały sercem, dlatego mam nadzieję, że i wy go pokochacie ^^


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top