Rozdział 16


Hyewon nawet nie zorientowała się kiedy minęły trzy dni od spotkania z Sehunem w szklarni laboratoryjnej. Wraz z nadejściem piątku, nadeszły i pewne nieudogodnienia...

- Jak tak można męczyć człowieka? - wzdychała, łapiąc się za jedno udo, potem za drugie, a następnie delikatnie nacisnęła swoje przedramię, po czym poddała się w sprawdzaniu swoich mięśni, gdy poczuła przeszywający ją ból.

Zakwasy były straszne... ale Sehun jeszcze straszniejszy, o czym zdążyła się szybko przekonać.


- Widujemy się codziennie o 17:00 w tej oto siłowni. Zanim nauczę cię odpowiednich chwytów, trzeba wyrobić ci kondycję inaczej wszystkie techniki zdadzą się na nic, bo jeśli nie będziesz potrafiła w odpowiednio szybkim tempie zablokować przeciwnika, nawet najlepsze chwyty będą bezużyteczne.

Słuchała go z uwagą, gotowa do treningu. Kazał jej wziąć ze sobą strój do ćwiczeń, ręcznik, odpowiednie buty oraz coś do związania jej długich włosów, czyli w skrócie miała wziąć całą torbę rzeczy, z którymi nie miała szczególnie dużej styczności...

Zaraz po wprowadzeniu na salę ze sprzętami, wręczył jej dużą butelkę napoju izotonicznego oraz ochraniacze na nadgarstki, które tak naprawdę ochraniaczami nie były.

- Czemu przez to moje ręce tak ciężko się poruszają? - zajęczała, patrząc błagalnie na chłopaka, który tylko pokręcił głową z dezaprobatą.

- Jeszcze nie zaczęliśmy, a ty już narzekasz noona - zacmokał, po czym poprawił ciężarki na jej rękach - To ma wzmocnić twoje nadgarstki, żeby szybko ci ich ktoś nie połamał. Nie mówiłem, że będzie lekko.


I nie było lekko. Zgodnie z jego instrukcjami, na siłowni mieli wyrabiać jej siłę, a codziennie rano musiała dbać o swoją kondycję, biegając na bieżni, którą co prawda miała w domu, ale nie wiedziała o tym dopóki Yeongho nie zaprowadził ją do domowej siłowni. Ojciec miał coś takiego w domu i nigdy jej nie powiedział?

Z dnia na dzień musiała zwiększać pułap i biegać coraz większy dystans. Gdyby cały czas biegała tyle samo, to nie robiłaby żadnych postępów a jej organizm w szybkim tempie przyzwyczaiłby się do tej monotonii. Pierwszego dnia musiała przecierpieć 10 kilometrów, następnego miała do przebiegnięcia 11... Dzisiejszy cel to 12 kilometrów. Jednak z zakwasami, które doskwierały jej już od dwóch dni, to wcale nie będzie takie łatwe jakby się mogło wydawać.

Zegar wskazywał godzinę 6:30. Nie miała już zajęć na uczelni i jedyne co mogła teraz robić to uczyć się do zbliżających się egzaminów. Dlatego szybko musiała załatwić bieganie, by spokojnie usiąść nad książką i powtarzać materiał, który ją obowiązywał do testów. A jeszcze miała do ogarnięcia sprawy szpitala... wpakowała się w niezłe bagno, ale miała nadzieję, że trud się opłaci i chociaż nie będzie wąchać kwiatków od spodu. Przynajmniej nie tak szybko jak się tego obawiała...

Ustawiła bieżnię na 12 kilometrów do przebiegnięcia, włożyła słuchawki i zaczęła dzienny maraton przy dźwiękach ulubionej muzyki. Na początku było ciężko zmusić nogi do intensywnego treningu, ale kiedy przekroczyła magiczną liczbę 5, wpadła w rytm i nawet ból już jej nie doskwierał. Teraz mogła spokojnie dobić do końca... Tak jej się przynajmniej wydawało.

W pewnym momencie zobaczyła przed sobą Baekhyuna, który z ciekawością spoglądał na licznik, by po chwili głupio się uśmiechnąć. Jego ekspresja trochę zdezorientowała dziewczynę, więc przerwała na chwilę bieganie, wiedząc że nie był to dobry pomysł, ale nie mogła nic na to poradzić, bo głupi uśmiech chłopaka skutecznie ją rozpraszał. Jak już jej przerwał, to chociaż z nim trochę pogada.

- Od kiedy ty się przejmujesz swoją kondycją? - zapytał, patrząc prosto na nią.

- A od kiedy ty wstajesz tak wcześnie? - zauważyła - Zazwyczaj cię widzę na nogach dopiero przed ósmą.

Była naprawdę zadowolona, że jednak dogadała się z Baekiem. Do dzisiaj było jej trochę niezręcznie po tamtym wydarzeniu, które rozegrało się w jego pokoju, ale przynajmniej między nimi było już w porządku i nieważne, że wtedy po prostu usnęła mu w ramionach. Nieważne także było, że obudziła się następnego dnia w jego łóżku... w ogóle to wszystko było nieważnie, oprócz tego, że mogli znów normalnie ze sobą porozmawiać. I to nic, że po raz kolejny pogodzili się niemal natychmiast... to było dla nich normalne, prawda?

- Powiedzmy, że nie wstałem w ogóle - odparł uśmiechnięty, lecz dopiero teraz Hyewon dostrzegła delikatne cienie pod jego oczami. Nie poszedł spać?

- Jak to?

- Miałem sporo pracy tej nocy... - westchnął, ale dalej utrzymywał delikatny uśmiech - Trzeba było ogarnąć prezentację, którą muszę przedstawić na dzisiejszym zebraniu zarządu... Ale odpowiedz na moje pytanie. Nigdy nie widziałem żebyś się rwała do sportu.

Uśmiechnęła się pobłażliwie. Cały Baekhyun... w ogóle nie myśli o swoich potrzebach tylko zajmuje się sprawami, które na pewno nie dodadzą mu zdrowia. A dodatkowo jeszcze znalazł czas żeby z nią pogadać, mimo że powinien był w tej chwili odsypiać nieprzespaną noc.

- Kiedyś trzeba zacząć dbać o swoje ciało - odparła tajemniczo, na co Baek cicho się zaśmiał.

- Biegając około 10 kilometrów dziennie to ty szybko nie wyrzeźbisz sobie sylwetki - zachichotał - Ale jak na początek to dobra granica.

- A od kiedy z ciebie taki znawca? - zapytała złośliwie - O ile dobrze pamiętam, to ty uciekałeś z zajęć sportowych przy każdej możliwej okazji!

- Powiedzmy, że dojrzałem. Wojsko uczy charakteru...

- Byłeś już w wojsku?! - krzyknęła zaskoczona, na co Byun trochę się przestraszył.

Pomyślał przez chwilę, czy na pewno chce o tym opowiadać, ale ostatecznie uśmiechnął się miło i usiadł pod ścianą, jednocześnie nakazując dziewczynie wrócić do treningu.

- Owszem. Służbę wojskową mam już za sobą.

- Kiedy się zaciągnąłeś? - zapytała od razu, jednak stwierdziła, że to nie był dobry pomysł, bo, gadając, tylko niepotrzebnie zużywała swoją energię.

- Zaraz po ukończeniu liceum. W dniu zakończenia szkoły musiałem się szybko spakować i wyjechałem do koszar. Chciałem mieć to już za sobą, a wtedy był to dla mnie najbardziej odpowiedni czas.

- Czemu nic nie powiedziałeś? Jakbym wiedziała...

- Nic by to nie zmieniło - odparł chłodno, ucinając temat, jednak zaraz się zreflektował i spojrzał na Hyewon przepraszająco - Ja... wojsko potraf zmienić człowieka i ja też odczułem jakąś zmianę. Przynajmniej wiem jakim luksusem jest sen - zaśmiał się cicho - Ale doceniłem również ćwiczenia. Dbanie o sprawność fizyczną jest jedną z ważniejszych rzeczy w życiu i cieszę się, że też to dostrzegłaś.

- Baekhyun i sport? Nie wierzę...

Zeszła z bieżni kiedy osiągnęła 10 kilometrów. Wiedziała, że Sehun może ją zabić, ale równie dobrze może to nadrobić trochę później. Napiła się wody i przy okazji wytarła kark ręcznikiem, który miała cały czas przy sobie. Spojrzała na chłopaka i westchnęła, widząc go w półśnie. Podeszła do Baeka i delikatnie go przywróciła do przytomności, po czym wzięła go pod rękę i udała się z nim na piętro.

- Co ty wyrabiasz? - zapytał zaskoczony, kiedy popchnęła go na łóżko i ściągnęła mu buty.

- Nie obchodzi mnie, że masz iść do pracy - powiedziała poważnym tonem - Masz się wyspać. Twoja prezentacja nie wyjdzie dobrze, jak będziesz wygłaszać mowę w tym stanie!

Myślała, że będzie bardziej się stawiał, jednak wystarczyło, że przytulił się do miękkiej poduszki a odpłynął w sekundzie. Uśmiechnęła się na ten widok. Śpiący Baek był naprawdę uroczy.

Popatrzyła na jego szafkę nocną, na której spoczywał laptop z dokończoną prezentacją. Nie szkodzi tam trochę zajrzeć, prawda?

***

Co go w ogóle naszło, żeby się kłaść?! Kiedy się obudził i zobaczył, że zegarek wskazuje godzinę 13:30 przeraził się jak nigdy dotąd. Prezentacja była zaplanowana na godzinę 13:00 i jeśli się nie pospieszy, to budżet trzeba będzie rozplanować od samego początku, jednak tym razem będzie musiał wysłuchiwać kazania ojca i przy okazji zaczepek głupiego Dongwoo, który już od jakiegoś czasu stara się mieszać w interesach jego firmy.

Baekhyun bez słowa minął recepcję i skierował się prosto do sali konferencyjnej, modląc się w duchu, aby członkowie zarządu jeszcze nie uciekli do swoich gabinetów, bo jeśli tak się stało... to jest skończony.

Delikatnie uchylił drzwi, czując narastający stres, jednak zmroziło go gdy usłyszał znajomy głos, wydobywający się z sali.

- Podsumowując, nie stać nas na podjęcie nowej inwestycji. Każdy wydany won w tym roku jest kolejnym gwoździem do trumny. Jeśli nie chcemy zbankrutować, nie możemy sobie pozwolić na jakiekolwiek wydatki, odbiegające od podstawowych potrzeb firmy.

- A co jeśli nowa inwestycja byłaby zbawienna na prosperowanie przedsiębiorstwa? Takie ryzyko mogłoby się opłacić.

Baekhyun nie wahał się dłużej i wszedł do sali konferencyjnej. Na podium dostrzegł Hyewon, uczesaną w schludny warkocz i ubraną w biznesowy kostium, którego często używała do pracy w szpitalu. Wyglądała naprawdę pięknie, a przede wszystkim bardzo profesjonalnie.

- Wtedy przypomnę ci Dongwoo, że każde ryzyko podjęte w tej filii może się przenieść na niekorzyść dla całego koncernu, a tego nie chcemy prawda? - powiedział, przemierzając pomieszczenie, po czym stanął obok brunetki, która odetchnęła z ulgą, gdy tylko znalazł się w jej pobliżu.

Niezauważalnie dźgnął ją palcem i przesłał jej nieme „dziękuję", uśmiechając się przy tym najpiękniej jak umiał. Gdyby nie ta zawzięta kobieta, miałby naprawdę spore kłopoty. Będzie musiał ją gdzieś zabrać przy najbliższej okazji.

- O! - zauważył Dongwoo - Nasz szef się raczył pojawić! Szkoda... słuchanie tej pięknej kobiety wydaje się o wiele bardziej zajmujące niż wysłuchiwanie twoich sztywnych przemów. To twoja nowa asystentka? - zapytał, puszczając przy tym oczko do speszonej dziewczyny.

- Ach tak! Hyewon... to są przedstawiciele zarządu. Osobno poznasz ich na bankiecie sylwestrowym, jeśli zechcesz mi towarzyszyć - powiedział Baek miłym tonem - To jest Do Hyewon - zwrócił się tym razem do starszyzny, siląc się na profesjonalny ton - Moja narzeczona.

Na ostatnie zdanie nałożył szczególny nacisk, patrząc przy tym znacząco na Dongwoo, który w geście poddania podniósł obie ręce. Nie było sensu żeby Jang się wykłócał o nowo poznaną dziewczynę skoro już była przeznaczona jego szefowi. W duchu trochę żałował, ale z Baekhyunem wolał nie zadzierać.

Zapatrzył się na parkę, która w tamtej chwili zaczęła omawiać szczegóły prezentacji. Było widać, że Hyewon nie była obyta z omawianiem budżetu, jednak przedstawiła wszystko bardzo klarownie, więc albo Baek dobrze wykonał zadanie domowe i łatwo było się tego nauczyć, albo brunetka jest jakąś ukrytą szychą, która ma doświadczenie z takimi przemowami.

Pomijając wszelkie domysły, jedno można było zauważyć. Ta dwójka ewidentnie się ze sobą dogaduje. Było to widać w ich gestach, a przede wszystkim w ich spojrzeniach.

- Szykuje się niezła historia... - mruknął, dalej przyglądając się dwójce z zaciekawieniem i zastanawiał się, czy młoda narzeczona szefa zdąży jeszcze namieszać w tej firmie.

***

Wybiła godzina 15:36 kiedy Hyewon z ulgą rzuciła się na kanapę w dużym pokoju, wzdychając przy tym ciężko. Ekonomia to w żadnym wypadku nie była jej specjalność, a gdy wicedyrektor Dongwoo zaczął zadawać pytania zaczęło robić się niebezpiecznie. Nie miała pojęcia jakby z tego wybrnęła gdyby w porę nie pojawił się Baekhyun i nie dokończył przedstawiania strategii budżetowej dla całej filii. Pomijając to, że musiała darować sobie dzisiaj pracę w szpitalu, co równało się z odrabianiem tego w sobotę, musiała jeszcze pędzić niedługo na siłownię...

- Jeśli jeszcze raz mi zarwiesz noc, to nie ręczę za siebie - sapnęła, patrząc złowrogo na Baekhyuna, który usiadł zaraz obok niej z laptopem na kolanach - Wiesz w jakim ja byłam stresie, gdy prezentowałam te głupie tabelki i wykresy? Myślałam, że umrę!

- Członkowie byli zadowoleni, nie rozumiem dlaczego się tak martwisz. Poza tym jak na amatorkę, zachowywałaś się naprawdę profesjonalnie.

Amatorkę?! Przecież już nie raz była prelegentką na wykładach czy głosiła przemowy w szpitalu... no dobra, z tym ostatnim miał do czynienia tylko dwa razy, ale nie można powiedzieć, że nic nie umiała!

- Masz dzisiaj jakieś plany na wieczór? - Hyewon zdębiała, słysząc nagłe pytanie chłopaka. Dlaczego o to pyta?

Mimo, że była ciekawa co Baek ma takiego w planach, to nie mogła się na to zgodzić. Ma przecież trening... a po treningu będzie tak wykończona, że od razu zaśnie gdy tylko wróci do domu.

- Niestety mam - westchnęła, wprawiając go w zdumienie. Nie spodziewał się, że piątkowy wieczór może być dla niej zajęty. Zwykle siedziała wtedy w domu i jadła chipsy przed telewizorem, oglądając przy tym jakąś mdłą dramę.

- W takim razie może jutro? - nie dawał za wygraną.

Hyewon spojrzała na Byuna z zaciekawieniem i zamyśliła się na chwilę. Jeśli jutro nie stawi się na treningu to Sehun nie da jej żyć przez następne kilka dni, jęcząc, że nie przykłada się do ćwiczeń mimo, iż sama chciała nauczyć się samoobrony. Poza tym jutro jest sobota i ma więcej czasu wolnego, bo nie zamierza spędzić całego dnia w pracy, a pasuje się też trochę pouczyć... Z drugiej strony dzisiaj jest wykończona ciężką przemową i raczej kiepsko by jej szło na siłowni.

- Wiesz co Baek? Mam dzisiaj wolne - odparła z uśmiechem - Postaram się o to. Ale dlaczego pytasz?

Ten tylko zachichotał na nagłą zmianę zdania. Ale spojrzał na nią z błyskiem w oku.

- Jak szybko potrafisz robić zakupy? - zapytał, błyskawicznie zmieniając temat, wprawiając ją w osłupienie.

- Emm... szybko? Co to za pytanie?!

- Daję ci czas do 20:00 żeby kupić sobie jakąś ładną sukienkę i przygotować się do wyjścia - odparł, wyciągając z kieszeni kilka banknotów i wręczając je zdębiałej brunetce.

Trzymała w tamtej chwili 100 000 won. Hyewon opadła szczęka na zachowanie Baekhyuna. On chyba oszalał. To jakiś żart... prawda?

- Zaraz... co... o co ci...

- Zabieram cię na kolację - odrzekł, uśmiechając się przy tym półgębkiem i wrócił wzrokiem na ekran laptopa, zawzięcie pisząc coś na klawiaturze. Dla niego temat był już zamknięty i nie interesowało go to, co Hyewon na to odpowie.

- Zachowujesz się jakbyśmy już byli małżeństwem! - krzyknęła nagle, co przestraszyło jasnowłosego.

Popatrzył na nią pobłażliwie jednak chwilę później posłał jej piękny uśmiech.

- To źle? - zapytał - Możesz się zacząć przyzwyczajać.

- Byun Baekhyun! - krzyknęła z rozpaczą w głosie.

Chłopak w jednej chwili zaczął się śmiać, wprawiając ją po raz kolejny w osłupienie. Dopiero po chwili zrozumiała, że sobie z nią po prostu pogrywał. Uśmiechnęła się kpiąco i uwiesiła mu się w jednej chwili na ramieniu, zmieniając spojrzenie na błagalne. Jeśli chce małżeństwa... będzie je miał.

- Yeobo - zajęczała, mocniej zaciskając ręce na ramieniu chłopaka - Tyle mi nie wystarczy na dobrą sukienkę... Jeśli mam być ładna to musisz dorzucić jeszcze trochę... hmm?

Kiedy spojrzał na niż zdezorientowany zobaczył maślane oczy wpatrujące się w niego z udawaną słodkością. Wiedział, że to próba wyprowadzenia go z równowagi, ale nie mógł powiedzieć, że nie podobało mu się w jaki sposób się do niego zwróciła. Niedobrze... to znak, że się starzeje.

- Wystarczy ci tyle. To sporo pieniędzy - odparł obojętnie, wracając do pracy.

- Ale Yeobo! Tyle starczy mi zaledwie na torebkę!

- Miałaś kupić sukienkę.

- Myślisz, że możesz porównywać sukienkę z torebką?! Przecież to zupełnie inna półka cenowa!

Baekhyun, słysząc dziecięcy ton przyjaciółki, zaśmiał się w duchu. Może i była urocza, ale wystarczy już tej zabawy.

- To idź w jakiejś starej i oddaj mi pieniądze - rzekł, patrząc się na dziewczynę z uśmiechem na twarzy - Jestem pewien, że masz masę dodatków do swoich sukienek.

Nie odezwała się już ani słowem. Zrobiła tylko nadąsaną minę i założyła ręce, następnie popatrzyła na chłopaka z udawaną obrazą.

- Nie umiesz się bawić.


***

Dzisiaj trochę lżej :D żadnych przestępstw ani przekrętów... zwykły dzień z życia Hyewon :D Czasem trzeba rzucić takim rozdziałem (co z tego, że ostatni taki był?) :p jakoś mam teraz wenę do pisania takich lekkich notek haha ;) mam nadzieję, że się podobało! ^^

A! I mamy nowego bohatera! :D Nie to, żeby nie był znany... Mała wzmianka o nim, ale na pewno się jeszcze pojawi :D

Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top