Rozdział 21
Nigdy jeszcze nie opanował jej taki strach jak w tamtym momencie. Widząc ładnie złożoną białą sukienkę, poplamioną jeszcze ciepłą krwią... Nie mogła wydusić z siebie słowa. Czy przed nią jest właśnie krew jakiejś innej osoby?
Nie chciała nawet patrzeć w lustro, bo wiedziała, że zobaczyłaby w nim ducha. Czuła się okropnie słabo i chwilę później upadła na ziemię, nie dając rady dłużej ustać na nogach.
To się nie działo naprawdę... to tylko głupi sen... koszmar, z którego za chwilę obudzi ją alarm w telefonie i najzwyczajniej w świecie rozpocznie dzień. Nie pokłóci się z Baekhyunem, Myungsoo nie będzie się dziwnie zachowywał i nie znajdzie w swoim pokoju pieprzonej paczki wypełnionej krwią!
Poczuła ciepłe łzy, które mimowolnie zaczęły płynąć po jej policzkach. To ta osoba, która chciała jej śmierci prawda? Ten psychopata znał jej adres... wiedział jak chodzi ubrana... wiedział nawet jakiego koloru są jej oczy!
Otarła twarz i próbowała się uspokoić, ale nie potrafiła powstrzymać drżenia rąk... Jednak powoli ruszyła się z miejsca i na czworakach podeszła do drzwi balkonowych, by za chwilę pociągnąć za klamkę i wyjść na zewnątrz.
Ciepłe powietrze owiało jej twarz, ale było świeże i minimalnie uspokoiło serce, dudniące jej w piersi. Usiadła na środku balkonu i zapatrzyła się w drzewo, na którym poznała Sowę jakiś czas temu. Nagle w jej głowie zaświtała jej myśl... Warta.
- Proszę... ktokolwiek z was... jest tu ktoś, prawda? - powiedziała tak głośno jak tylko mogła, ale przez ściśnięte gardło nie mogła wydobyć z siebie wystarczająco donośnego dźwięku. Nie była pewna czy ktoś w ogóle ją usłyszał.
Mimo to usłyszała za sobą odgłos uderzania nogami o posadzkę. Odwróciła głowę i zobaczyła przed sobą wysokiego człowieka ze znajomą błyskawicą na kurtce. Przez chwilę mogła poczuć się trochę bezpieczniej i nie dała rady dłużej powstrzymywać łez.
Gdy tylko znalazł się przy niej, z ogromnym zaskoczeniem w jego oczach, dziewczyna objęła go najmocniej jak umiała i rozpłakała się na dobre, dając upust swojemu stresowi i przerażeniu.
Ten, zaniepokojony dziwnym zachowaniem Hyewon, przytulił ją do siebie, zastanawiając się co takiego mogło się stać. Jednak odjęło mu mowę, gdy zobaczył plamy krwi na jej rajstopach i rąbku sukienki, którą miała na sobie w tamtej chwili.
Wyciągnął jedną rękę i dotknął ubrudzonego czerwoną cieczą miejsca, po czym uchylił nieco maski i przyłożył palce do swojego nosa.
- Świeża - stwierdził przerażony, zakrywając się maską z powrotem - Hyewon, powiedz, że zacięłaś się przy goleniu! - powiedział z lekką paniką w głosie, chwytając ją wcześniej za ramiona i lekko nią potrząsając.
Brunetka tylko pokręciła głową, dalej nie mogąc się uspokoić. Wskazała tylko na wnętrze jej domu. Błyskawica wstał i popędził natychmiast do pomieszczenia, by sprawdzić co było przyczyną jej zachowania, a także skąd ciemna ciecz wzięła się na jej ubraniach.
Kiedy zobaczył na podłodze plamę krwi i paczkę z przerażającym prezentem, mimowolnie zadrżał. Ale gdy znalazł małe kartki z pojedynczymi wiadomościami nie mógł już tego zbagatelizować. Trzeba było wezwać posiłki i to w trybie natychmiastowym...
***
Minęło kilka minut po dwudziestej pierwszej, kiedy Minhee skończyła myć ostatnie talerze, zalegające w zlewie kuchennym. Zadowolona ze swojej pracy, ściągnęła rękawiczki oraz fartuch i podreptała do składziku w celu odszukania odkurzacza, płynu oraz ścierki, które pomogą jej w sprzątaniu całej sali.
Pogodziła się z tym, że była tak naprawdę pomywaczem w tej restauracji, ale skoro już uparła się odpracować posiłek, to doprowadzi sprawę do końca. Z uśmiechem na ustach niosła wiadro ze wszystkimi detergentami, zmierzając do dużej sali. Czekało na nią kilkanaście stolików do umycia, ale nie zaszkodzi też poodkurzać ładnej wykładziny, zdobiącej podłogę gustownie urządzonej jadalni.
Poszła za radą przyjaciółki i starała się nie denerwować dzisiaj swojego szefa, co okazało się naprawdę dobrym pomysłem. Po dwóch godzinach Luhanowi znudziło się bycie złośliwym dla dziewczyny, która posłusznie wykonywała jego polecenia i nie marnowała czasu na robienie czegokolwiek innego prócz swoich obowiązków.
- Już zaczynasz? - usłyszała za sobą ciepły głos blondyna.
Była w trakcie ściągania obrusów, kiedy na sali pojawił się uśmiechnięty Luhan, opierając się przy okazji o jeden ze stolików. Założył ręce i z ciekawością wpatrywał się w pracę blondynki.
- Tak - odparła pogodnie, wkładając telefon do kieszeni i wyciągając przy tym słuchawki - Jeśli dobrze pójdzie, to za jakąś godzinę powinnam wysprzątać całą salę jadalną.
- Całą? - zapytał zaskoczony - Prosiłem cię tylko o stoliki.
- Szkoda nie posprzątać reszty, skoro już się zaczęło od stolików, prawda?
Po raz kolejny tego dnia pozytywnie go zaskoczyła. Widząc tą małą awanturnicę w takiej gotowości do pracy, nie dało się nie uśmiechnąć. Wczoraj zachowywała się zupełnie inaczej niż dzisiejszego dnia... Teraz nie pyskowała i nie cisnęła sarkazmem na prawo i lewo tylko posłusznie wykonywała swoje obowiązki. Mało tego... wydawało się tak jakby czerpała z nich przyjemność!
Uśmiechnął się szerzej na widok dziewczyny, ścierającej kurz ze stolików w rytm muzyki, puszczonej na jej słuchawkach. Ale najbardziej rozbawiony był, gdy blondynka z nucenia przeszła na śpiewanie.
Na samym początku zadawało się jakby specjalnie fałszowała, przez co Luhan miał ochotę głośno się roześmiać, ale chwilę później zapomniał o rozbawieniu. Okazało się, że Minhee miała niesamowity głos, kiedy zaczynała śpiewać na poważnie. Śpiewała bardzo czysto, co zaciekawiło szefa na tyle, żeby pozostać na sali jeszcze chwilę i posłuchać jej wykonu. Ciekawy był, czy zdawała sobie sprawę, że ciągle tutaj jest i się jej przysłuchuje.
Zajmujące zajęcie przerwał mu odgłos telefonu. Uśmiechnięty, wyciągnął komórkę z kieszeni, jednak kiedy zobaczył kto do niego wydzwania, jego mina stała się poważna.
Przeszedł natychmiast do pustej kuchni i odebrał zupełnie niespodziewany telefon. Ten numer dzwonił tylko wtedy gdy stało się coś poważnego.
- Co jest?
- Kłopoty... widzimy się w punkcie zerowym warty. Natychmiast!
Po zakończeniu połączenia, blondyn nie tracił czasu i pobiegł na salę, wyrywając Minhee z rytmu, do którego sprzątała. Potrząsnął jej ramieniem, tym samym zaskakując dziewczynę.
- Muszę lecieć i nie jestem pewien czy zdążę wrócić zanim skończysz porządki - wręczył jej pęk kluczy do ręki i spojrzał na nią zupełnie poważnie - Zanim wyjdziesz sprawdź czy wszystkie urządzenia są wyłączone, oraz czy wejścia są szczelnie zamknięte. Wpadnę do ciebie rano żeby odebrać klucze. Przepraszam cię za kłopot, ale to nagły wypadek...
Zdezorientowana Minhee tylko kiwnęła głową i nie minęła sekunda, kiedy Luhan zniknął za drzwiami, zostawiając ją w restauracji zupełnie samą.
***
- Pieprzony idiota! Nigdy go nie ma kiedy zachodzi taka potrzeba! - krzyczał sfrustrowany Błyskawica, po raz kolejny słysząc powiadomienie o wyłączonym telefonie.
Kudłacz przyglądał się temu z niemałym rozbawieniem. Poklepał wyższego od siebie kumpla po ramieniu, chcąc go trochę uspokoić.
- Na pewno ma jakieś wytłumaczenie. Zresztą nie widziałem go dzisiaj w ogóle w kryjówce. To samo tyczy się Wira. Może mają jakąś robotę?
Błysk tylko westchnął i spojrzał na Hyewon, która zmęczona płaczem zasnęła kilkanaście minut temu. Leżała na łóżku przykryta kocem przez Orła i była pod czujnym okiem Iskry, który sprawdzał jej podstawowe funkcje życiowe. Tak jakby mierzenie pulsu w czymkolwiek teraz mogło pomóc!
- Cień dostał pracę i nie wróci przez kilka dni, więc nawet nie próbujcie się do niego dodzwonić, bo nic nie ugracie - cała gromada usłyszała za sobą głos jednego z jeźdźców.
Jeleń w tej chwili wyspinał się cicho na balkon i szybko znalazł się po środku całego zamieszania. Spojrzał porozumiewawczo na pozostałych i oczekiwał wyjaśnienia. Chciał wiedzieć co mogło być na tyle poważne, żeby go ściągnąć tutaj w tak pilnym trybie.
Wszyscy wskazali na miejsce, gdzie urzędował Plik, przyglądający się z uwagą fiolce, napełnionej już prawie zakrzepłą krwią.
Zaskoczony Jeleń kucnął przy nim i zaczął przyglądać się dziwnym kartkom, ułożonym na kupkę zaraz obok sporego pudełka, namokniętego ciemną cieczą. Był zszokowany kiedy zobaczył dziwną treść każdego z tych kawałków papieru.
- Jestem prawie pewien, że to jakiś psychopata - westchnął Plik, chowając fiolkę do kieszeni - Trzeba będzie przekazać to do Busan. Skubani mają tam swoje laboratoria...
- Nie mamy czasu! - krzyknął Błysk, za co natychmiast oberwał od Clouda, za głośne zachowanie.
W końcu nie byli sami w domu. Hyewon wyraźnie im powiedziała, że oprócz niej, w rezydencji jest jeszcze kamerdyner i strażnik, który czuwa przed bramą. Nie byłoby im wesoło, gdyby któryś z nich nakrył gang w pokoju ich pracodawcy...
- Dlaczego od razu psychopata? - zapytał Wilk - To, że wysyła jej sukienki z pogróżkami, nie znaczy od razu, że jest psychopatą...
Komputerowiec tylko westchnął i spojrzał na młodego całkiem poważnym wzrokiem.
- Gdyby był normalny... ona byłaby już martwa. Wykwalifikowany zabójca planuje swoje mordy dość skrupulatnie i szansa, że ofierze uda się obronić bądź uciec wynoszą mniej niż 1%. A Hyewon już kilka razy wywinęła się śmierci, co oznacza, że albo się z nią bawi, chcąc ją nastraszyć...
- Albo? - zapytał Orzeł, który na chwilę wyrwał się z gonitwy myśli jaka się rozgrywała w jego głowie.
Plik wyciągnął z pudełka śliczną białą sukienkę, zniszczoną przez wielkie czerwone plamy.
- Albo po prostu nie może się zdecydować czy chce ją zabić czy nie - dokończył.
Zamyślił się nad tym, dlaczego akurat biała sukienka. Nie była długa, ale do krótkich też nie należała, za to miała prześliczny fason, typowy dla każdej szczęśliwej panny młodej, która zamierzała stanąć przed ołtarzem. Plik był pewien, że została zakupiona w jakimś salonie ślubnym, a z tego co kojarzył... Hyewon była wplątana w aranżowane małżeństwo. Ktoś próbuje ją zabić w dniu jej wesela?
To nie miało sensu, bo zabójca musiałby poczekać nie wiadomo jak długo na tą uroczystość. Dziewczyna nie miała wcale ochoty wychodzić za mąż, co dodatkowo utrudniało temu komuś sprawę.
Zmroziło go od środka kiedy wpadł mu do głowy jeszcze jeden pomysł, ale to było absurdalne i zbyt przerażające żeby było prawdziwe. Mimo to, chodziło mu to po głowie jak mantra. Ktoś może chcieć ją zabić za to, że odrzuca zaręczyny.
- Ej, Plik - zagadnął go Strażnik, szturchając w ramię - Gapisz się na tą sukienkę już jakąś drugą minutę. Wymyśliłeś coś?
Ten tylko pokręcił głową, odkładając ubranie z powrotem do pudełka. Ta myśl była nie do przyjęcia. On nie jest takim człowiekiem! Nie mógłby chcieć jej śmierci...
- To wariat. W dodatku może być zakochany, wnioskując po głupich karteczkach i sukni... Nie mam więcej pomysłów - odparł w końcu patrząc na pozostałych - Wilk? Masz kontakt z Kameleonem? Potrzebujemy przemycić kilka fiolek z tą krwią do Busan, żeby dowiedzieć się do kogo ona należała. Może to nam coś podpowie.
Kumpel kiwnął powoli głową i wyszedł na balkon, by wybrać numer do znajomego z innej jednostki. Całe szczęście, że Hyewon spała, bo inaczej pytaniom nie byłoby końca, a im mniej wie o ich organizacji tym lepiej.
- Dobra, zmiana planów w takim razie - westchnął Cloud, zwracając uwagę wszystkich obecnych w pomieszczeniu - Nie jestem Cieniem, ale widzę powagę tej sytuacji i poczuwam się do odpowiedzialności, żeby ogarnąć cały ten bałagan. Skoro zabójca wie o dziewczynie aż tak dużo, to trzeba powziąć dodatkowe środki ostrożności. Jeden z nas na trzy godziny to stanowczo za mało żeby ją ochronić, więc warty będziemy sprawować w trójkach. Orzeł, Jeleń i Sowa - cała trójka jak na baczność stanęła przed chłopakiem - Wy zaczniecie. Eagle, ty idziesz na dach i obserwujesz okolicę. Sowa będzie czuwał na balkonie zaraz obok wejścia, a Jeleń, jako że jest najbardziej wykwalifikowany w walce, zostanie z Hyewon w jej pokoju i będzie jej pilnował. Zrozumiano?
- I to jak! - Orzeł zakasał rękawy i wyszedł na balkon, by zaraz potem wyspinać się na dach, za to pozostała dwójka kiwnęła głowami i również ustawiła się na swoich pozycjach.
- Po północy ktoś was zmieni - powiedział Chmura, klepiąc Jelenia po ramieniu, na co ten tylko przytaknął - Reszta do kryjówki! Trzeba obmyślić strategię... nie możemy tego tak zostawić.
Wilk, skończywszy rozmawiać przez telefon, wszedł do środka i spojrzał na całą grupę z powagą w oczach.
- Kameleon przybędzie tak szybko jak to możliwe, ale... nie jest za dobrze w Busan. Dlatego może mu to zająć nawet około tygodnia.
Wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na młodego z niezrozumieniem, ale i lekkim strachem. Ten tylko przełknął ślinę i cicho wyjąkał:
- Zrobił się tam totalny bałagan i nasi się teraz ukrywają. Wrogowie zmierzają do Seulu...
- A wrogowie to...? - zapytał zniecierpliwiony Strażnik.
- Diabły - powiedział słabym głosem, widząc zaskoczony wzrok każdego z osobna - Diabły wróciły.
***
Mocne uderzenie i jęknięcie ofiary.
Mężczyzna w podeszłym wieku klęczał na podłodze, przytrzymywany za szyję przez silnego człowieka, przymierzającego się do kolejnego ciosu.
Wraz z następnym stęknięciem, Wir zaczął tracić cierpliwość na jakiekolwiek przydatne informacje.
- Cień, jak cię proszę, przestań go już okładać - westchnął, odpychając się leniwie od framugi drzwi, na której się opierał, oglądając całe przedstawienie - Wiesz, że nie wyciągniesz od niego niczego szczególnego tymi metodami. Mogę go już dostać w swoje ręce?
Sfrustrowany Shadow puścił ciemnowłosego mężczyznę z napuchniętym lewym okiem, który kurczowo chwycił się oparcia ładnie zdobionej kanapy.
Wir westchnął po raz kolejny, pochylając się nad przerażonym facetem i uśmiechając się lekko.
- No to może ładnie nam powiesz gdzie schowałeś całą należność? - zapytał wesoło, wprawiając swoją ofiarę w jeszcze większe przerażenie - Nie? Szkoda...
Cień odwrócił wzrok, nie chcąc widzieć kumpla w akcji. To, że słyszał krzyk tego biednego faceta, zupełnie mu wystarczało, nie potrzebował patrzeć na te tortury. A błagał go w myślach, żeby ugiął się pod jego ciosami... Teraz będzie cierpiał.
Znudzony zaczął rozglądać się po uroczym salonie, urządzonym w bardzo ładnym stylu, starając się ignorować jęczenie starszego mężczyzny. Jasne ściany w ciepłym brązie sprawiały, że pokój był bardzo przytulny, jednak ciemnobrązowe meble dodawały temu miejscu nieco elegancji. Tak samo kanapy i fotele ze złotymi zdobieniami informowały gościa o bogactwie jakim dysponowała ta rodzina.
Gość był lekarzem, tak? Świadczył o tym jego gabinet, który minęli na korytarzu, robiąc włam. Musiał przyjmować klientów prywatnie. Nie dziwne, że zarobił tyle pieniędzy...
Gdy przechodził obok kominka, jego uwagę zwróciło zdjęcie pewnej młodej dziewczyny. Długie brązowe włosy opadały jej na ramiona, a wielkie ciemne oczy spoglądały na niego z ramki z radosnymi iskierkami. Widział pewne podobieństwo... była podobna do Hyewon.
Pokręcił głową. Za dużo o niej myślał ostatnimi czasy. Musiał sobie zrobić wolne i to natychmiast.
Spojrzał jeszcze raz w kierunku ramki i zauważył czarną tasiemkę w rogu fotografii. Znak żałoby... dziewczyna nie żyła?
- Dobrze! W sypialni jest sejf - zajęczał mężczyzna, sprawiając, że Wir podniósł się z miejsca i schował jeden ze swoich noży do kieszeni.
- I trzeba było się tak opierać? - zapytał zadowolony - Zresztą nie rozumiem osób, które mają pieniądze a nie spłacają swoich długów... Byłoby o wiele łatwiej, wiesz?
Cień starał się nie patrzeć na jego poranione palce oraz ślady nacięć na jego przedramionach i twarzy, za to usiadł obok niego na podłodze i gdy Wir udał się do miejsca z sejfem, wskazał na zdjęcie interesującej go dziewczyny.
- To twoja córka?
Mężczyzna się nie odezwał.
- Jak zginęła? - chłopak ponowił próbę, jednak i tym razem nie doczekał się odpowiedzi.
Zrezygnowany wstał z zamiarem pomocy z otwarciem sejfu, gdy został chwycony za rękę przez poranionego faceta. Patrzył się na podłogę, powstrzymując łzy.
- Została zamordowana.
Cień natychmiast zesztywniał, słysząc te słowa. Był cholernie wyczulony na słowo „mord" i „zabójstwo" od jakichś dwóch tygodni i wzmianka o morderstwie spowodowała u niego czujność jakiej nie miał jeszcze kilka sekund temu. Ukucnął przy jąkającym się mężczyźnie i spojrzał na niego z powagą w oczach.
- Jak to się stało? Proszę mi powiedzieć, ten temat nie jest mi obcy. Sam mam... kogoś bliskiego, którego muszę chronić.
Mężczyzna westchnął i z drżącymi rękami złapał Cienia za ramię, patrząc mu w oczy.
- Jeśli ta dziewczyna wygląda mniej więcej jak moja Geurin... to niech na NIEGO uważa - ucisk na ramieniu Cienia natychmiast się zwiększył - Najpierw była przez kogoś prześladowana... rozbite okna, niebezpieczne sytuacje na ulicy, nieustanne życie w stresie, że ktoś ją może zaatakować... a potem ta sukienka.
- Jaka sukienka? - zapytał Shadow, czując, że jego mięśnie są coraz bardziej napięte.
- Biała suknia ślubna cała we krwi - odparł bardzo słabym głosem - Niedługo potem gdy dostała paczkę z sukienką, włamał się do naszego domu i z dziką satysfakcją powoli ją zabijał... a ja... nie mogłem nic zrobić... tylko patrzeć jak... jak jest cięta na kawałki...
Zapłakał rzewnie, nie mogąc już wydusić z siebie słowa. Cień za to patrzył z niedowierzaniem na mężczyznę, prawie nie czując zesztywniałych rąk i nóg. Z trudem podniósł się do pionowej pozycji i z przerażeniem w oczach wyszedł z ładnej rezydencji.
Gdy dotarł do swojego motocykla, wziął kilka głębokich wdechów, uspokajając swoje nerwy. Jego myśli krążyły teraz wokół dziewczyny, którą miał chronić. W tamtej chwili zdał sobie sprawę jak wiele wysiłku będzie musiał włożyć w tą ochronę...
Sukienka... to znak, na który będzie musiał być szczególnie wyczulony. Nie chciał sobie nawet wyobrażać co psychopata może jej zrobić, a jeśli ten facet mówił prawdę, to jeśli Hyewon dostanie w ręce dziwną paczkę będzie to oznaczać, że ma bardzo mało czasu...
Nie wiedział wtedy, że w tamtej chwili Hyewon odsypiała po traumatycznym przeżyciu, który był zwiastunem czegoś naprawdę okropnego.
Gdyby wiedział... Z pewnością odpuściłby sobie dalszą pracę i popędziłby z powrotem do Seulu by już nie spuścić jej z oczu.
***
No i jest kolejny, jeszcze bardziej mieszający w głowie (chyba) :p za to w środku wstawka z Minhee dla rozluźnienia ^^ Krótka ale zawsze :D
Na początku rozdział był krótszy, ale przypomniało mi się, że nie zawarłam jednej ważnej sceny w nim i dzięki temu wyrobiłam z ilością słów :D następny za to będzie dłuuugi, więc się radzę przygotować :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top