Początek mojego koszmaru
Jestem Zosia, ale to już zapewne wiecie. Od 11 roku życia czytałam Creepepasty, które uwielbiam. Zawsze marzyłam o tym, aby któraś ze mną mieszkała. Powtórzę. MARZYŁAM. No właśnie. Czas przeszły. Ale opowiem wam od początku...
Jak zwykle co noc czytałam Creepepastę o Masky'm. Był on moim ulubieńcem. Było lato więc aby nie umrzeć z gorąca miałam otwarty balkon i okno. Odkładając telefon, na którym jeszcze przed chwilą czytałam usłyszałem szmer przy moim łóżku, jednak się tym nie przejęłam. Poszłam pod prysznic i po kilkunastu minutach wyszłam ubrana w piżamę i z turbanem (xD) zawiniętym na włosach. Weszłam powoli po schodach. Ze swojego pokoju słyszałam hałasy. Niby nic dziwnego, ale moi rodzice wraz z młodszym bratem wyjechali na tydzień do dziadków na wieś! Lekko przestraszona złapałam za pierwszą lepszą rzecz z pokoju brata. Była to... Lampka nocna -.- Powoli podeszłam do drzwi swojego pokoju dzierżąc w dłoniach lampkę.
Szybko zapaliłam światło w pokoju, przez co na łóżku zobaczyłam osobę w masce.
- Aaaaggrhhh!!!
- Waaaaaahhhh!
Przez umysł przeleciał mi wygląd Masky'ego. Był on łudząco podobny do tego chłopaka. Po chwili skojarzyłam fakty.
- Ch-chwila... Ty jesteś Masky?!
- A ty Zosia?!
- A co cię to?!
- Masz odpowiedź na swoje pytanie. - odparł chłopak w masce - Tak, jestem Masky i wiem, że masz na imię Zosia. Wiem o tobie wszystko.
- Cooo?!?! - jak to możliwe, że wszystko o mnie wiedział?! WTH?! - Czyli... CHCESZ MNIE ZABIĆ?!
- Nie. Obserwowałem Cię przez dwa tygodnie. Slender kazał. Chciał żebyś została jego Proxy, ale się z tym nie zgodziłem, tłumacząc, że jesteś za młoda, no i tak trochę bardzo wyrzucił mnie z rezydencji - odpowiedział trochę zmieszany.
- I co w związku z tym? - zapytałam nadal trzymając lampę w gotowości do ataku.
- Mógłbym trochę u Ciebie pomieszkać?
Kiedy to usłyszałam myślałam, że padło mi na słuch. Slenderman chciał mnie na Proxy, Masky siedzi na moim łóżku i do tego pyta się czy może u mnie mieszkać! Bosz jakie mam szczęście! Ale co pomyślą rodzice widząc obcego, starszego chłopaka w masce w moim pokoju? Wymyśli się coś. Taka okazja więcej się nie zdaży!
- No ok - powiedziałam udając znudzoną, mimo że w środku wariowałam.
- To świetnie! - zawołał entuzjastycznie - Chłopaki wchodźcie!
Po kilku sekundach przez drzwi balkonowe do mojego pokoju weszło dwóch chłopaków:
Ticci Toby i Hoody. Wystraszona ich ilością (wiadomo. To są mordercy) złapałam telefon i wbiegłam do łazienki zamykając się w niej od środka. Odblokowałam moją komórkę i napisałam do przyjaciółki.
Do Marta
22.30
Martul... Help mi plis ;___;
Od Marta
22.31
Co się stało?
Do Marta
22.33
Nie uwierzysz w to co napiszę T.T
Od Marta
22.35
Pewnie, że uwierzę! Jestem twoją BFF <3
Do Marta
22.37
Kiedy ja wiem, że nie uwierzysz. Ale dobra... Siedzę zamknięta w łazience, a do drzwi dobijają się mordercy T.T ;__;
Od Marta
22.39
Miałaś rację... Nie wierzę Ci. Po prostu za dużo się naczytałaś Creepypast przed snem -.-
Do Marta
22.40
Kiedy to prawda! I jest tu Toby!
Od Marta
22.41
Zaraz będę <3
Po kilkunastu minutach usłyszałam zamek od klucza (wszystkie moje przyjaciółki mają klucze do mojego domu) oraz krzyk Marty.
- ZOCHA WYŁAŹ Z TEGO KIBLA! MASZ JAKIEŚ PRZYWIDZE.... - przerwała co mnie zmartwiło. Otworzyłam z impetem drzwi od łazienki, przy okazji uderzając Hoody'iego w tył głowy przez co stracił równowagę i wpadł na swojego brata, a ten zaś uderzył w Toby'iego, który stał naprzeciw szalejącej ze szczęścia Marty i na nią spadł.
- JAK MOGŁAŚ?! - wydarł się na mnie Hoody.
- PRZEPRASZAM!
- JESTEM MARTA! - wszyscy spojrzeli na dziewczynę w piżamie czarnego kota (a zwłaszcza Toby, który był naprawdę blisko niej)
- Masky - przedstawił się chłopak - a to mój brat Hoody.
- A tego na tobie to znasz. Więc, Rogers mógłbyś zejść z mojej BFF - zaakcentowałam ostatni wyraz z uśmiechem xD
- A racja...
*Kilka chwil później*
- Czyli Slendy chce Zosię jako Proxy, ale wy się nie zgodziliście przez jej wiek, za co on wywalił was z rezydencji i teraz mieszkacie u Zochy - powiedziała na jednym wdechu.
- No... Tak - powiedział Toby.
- Zazdroszczę Ci - odparła rozmarzona Marta. Nadal nie rozumiem jak może jej nie być gorąco w tej piżamie 0_o
- A tak w ogóle to kiedy wraca twoja rodzina? - zapytał Hoody.
- Za tydzień - powiedziałam.
- Więc przez te siedem dni u Ciebie pomieszkamy, a potem się zobaczy.
- Zosiu moja droga i kochana przyjaciółko ja dla towarzystwa i Twego bezpieczeństwa zostanę przez ten tydzień z Tobą. Tatuś na pewno się zgodzi. Co ty na to?? - zapytała Marta z wzrokiem kociaka.
- Mi to pasuje.
- Yay!! ^^
Zapowiada się długi tydzień...
Nudny i denny rozdział -.- Przepraszam za błędy. Piszę na telefonie i to w nocy po męczącym dniu 😉
Mam nadzieję, że mimo wszystko komuś się to podoba :*
Dobranoc miśki 😍 (JTK osoby z imprezy zrozumieją xD)
(Lol uświadomię was tylko, że kilka pierwszych rozdziałów jest staarych, czyli z czerwca tego roku XD)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top