Rozdział 10

10 gwiazdek = następny rozdział xo 

-  Chwila, bo nie rozumiem. 

- Hood, to nic nowego, że nie rozumiesz. - westchnęłam po raz kolejny i wytłumaczyłam co się stało w galerii. 

- Ktoś podłożył bombę, najprawdopodobniej żeby cie zabić, a potem mówi żebyś się zmywała? To jest bezsensu. - odezwał się Mike. - A może to były dwie osoby? 

- Serio? Nie pomyślałam o tym. - rzuciłam się na kanapę. Chyba przeżywam załamanie. Nagle do pokoju w samych bokserkach wszedł Hemmings. Boże, czemu on musi być taki umięśniony. - Nie stać cie na spodnie? - burknęłam i przewróciłam oczami. Ten tylko spojrzał na mnie, ziewnął i skierował się do lodówki. - Dobra, to do niczego nie dąży. Lecę do domu, sama to jakoś rozwiąże. - powiedziałam w stronę chłopaków i westchnęłam, wychodząc z domu. W tej samej chwili, poczułam wibracje z tylnej kieszeni szortów. Wzięłam telefon do ręki i odebrałam połączenie. 

- Tym razem podłożyłeś bombę w domu Hemmingsa? - wywróciłam oczami, wsiadając na motor. 

- Nie, tym razem nie. Tym razem nikt inny nie ucierpi. Tylko ty. - I rozłączył się. Włożyłam telefon z powrotem do kieszeni, lekko zdezorientowana i ruszyłam w stronę mojego domu. Jechałam bardzo szybko i w tej chwili zorientowałam się, że moje hamulce są zepsute. Teraz już wiesz co miał na myśli?  Cały czas naciskałam hamulce z nadzieją, że może jednak zadziałają. Niestety nic z tego. Zjechałam na leśną dróżkę i gdy już był w miarę równy teren zeskoczyłam z motoru. Przeturlałam się dobre sto metrów. Kiedy w końcu zatrzymałam się, uderzyłam plecami w konar drzewa. Nie było to miłe uczucie, uwierzcie mi. Leżałam tak z dobre dwadzieścia minut. W końcu, cała obolała się podniosłam i zaczęłam mozolnie iść w stronę głównej ulicy. Sięgnęłam do tylnej kieszeni sprawdzić co z moim telefonem, ale niestety był cały strzaskany. Świetnie. Po dobrym, godzinnym spacerze trafiłam do domu. Od razu gdy przekroczyłam próg, rzuciłam się na kanapę i zaczęłam pojękiwać w poduszkę. 

- Coś się stało? - Ty. 

- Nic. Zepsułam motor. - powiedziałam oschle i wróciłam do pojękiwania.

- Tak mi przykro. - usiadła koło mnie i zaczęła pocieszać. 

- Ta, ta. Idę do warsztatu. - jak najszybciej wstałam z kanapy i skierowałam się do garażu, w którym mieścił się azyl Marka i Toma. 

- No proszę, ile się nie widzieliśmy! - wykrzyknął Tom i na wejściu mnie przytulił. - Więc co cie sprowadza w nasze strony? 

- Roztrzaskałam motor. - Przez chwilę chciałam im powiedzieć prawdę, ale na szczęście zrezygnowałam z tego pomysłu. Nie chce ich rozpraszać, a tym bardziej martwić. 

- Ty, zrobiłaś co?! - wykrzyknął Mark, po chwili zastanowienia. 

- No roztrzaskałam motor, wielkie mi halo. - przewróciłam oczami i oparłam się o jeden stół.

- Liczysz, ze skołujemy ci nowy. Mam rację? 

- Całkowitą. Więc jutro chce widzieć nowe cudeńko w garażu. - puściłam im oczko i wyszłam, kierując się do pokoju. To był ciężki dzień, potrzebuję w końcu snu. Zabrałam ręcznik z fotela, jak tylko przeszłam przez drzwi oraz zabrałam moją pidżamę, składającą się z dużej koszulki i bielizny. Weszłam do łazienki i wskoczyłam pod prysznic, wcześniej oczywiście pozbywając się brudnych ubrań. Wzięłam szybki prysznic, a mimo to cała łazienka była zaparowana, cudownie. Przetarłam lustro i szybko wysuszyłam włosy. W równie szybkim tempie ubrałam moją pidżamę i wyszłam z tej sauny. Zgasiłam światło i chciałam skierować się do łóżka, ale coś a raczej ktoś przygwoździł mnie do ściany. Ten ktoś złapał mnie za ręce i splótł nasze palce, po czym podniósł je i trzymał na moją głową. Pocałował moją szyję i powoli zbliżał się do ust, ale ja go odepchnęłam, mimo że sprawiał mi przyjemność.

- Hemmings, co ty odpierdalasz? - zbliżył się do niego i prawie szeptałam, bo nie chciałam żeby Alice tu przyszła. 

- A nie było widać? - on również się do mnie zbliżył i teraz znowu byliśmy w odległości milimetrów. 

- Bardziej czuć. Czy ty przypadkiem nie chciałeś wracać do przeszłości? 

- Och, zamknij się! - I znowu złączył nasze usta w pocałunku, który odwzajemniałam. Złapał mnie za pośladki i lekko je ścisnął, przez co jęknęłam, a jego to chyba kręciło. Nie pytajcie skąd to wiem. Przygryzł moją dolną wargę, jejku. Nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły z hukiem, a w progu stał Michael i śmiał się z nas. 

- Clifford, masz 5 sekund na ucieczkę. - powiedział ze spokojem Hemmings i znowu wpił się w moje usta, ale tylko na chwilę. - Pięć! - I wybiegł w pościgu za biednym Michael'em. Zamknęłam za nimi drzwi i w końcu ze spokojem położyłam się do łóżka. 


***


Rano, obudził mnie dzwonek do drzwi. Jako, że jestem leniwa, z ledwością zwlekłam się z łóżka i ręką przeczesałam włosy. Zeszłam powoli na dół i otworzyłam drzwi. 

- Tak? - zapytałam, gdy w progu stała poczta. 

- Noelle Collins? - zapytał młody listonosz.

- Dokładnie to ja. 

- Proszę to podpisać. - podał mi kartkę, podpisałam szybko i wręczył mi małą paczkę.

- Dziękuję. - Zamknęłam drzwi i usiadłam na kanapie. Położyłam paczuszkę na stoliku i powoli otworzyłam. W środku były... moje zdjęcia? Wyrzuciłam wszystkie z pudełka i położyłam na stoliku. Każde zdjęcie było zrobione z ukrycia, na każdym byłam ja i na każdym byłam w innym ubraniu. Ktoś mnie śledzi! Po chwili oglądania zdjęć zobaczyłam jedno zrobione wczoraj, byłam tam ja i Hemmings, jak się całujemy. Tylko, że Luke miał czerwony krzyżyk na głowie. To się nie skończy dobrze. W tej chwili do domu wszedł Hemmings z Ashtonem, zupełnie jak do siebie. 

- Hej, Elle. - podszedł do mnie Hemmo i gdy zobaczył co mam na stole, przeraził się tak bardzo jak ja. - Co to jest?! 

- Dostałam to przed chwilą. -przetarłam oczy i oparłam się o kanapę. 

- Tak po prostu? - zapytał po chwili Ash. 

- Tak po prostu. Zobacz. - podałam blondasowi zdjęcie na którym jest krzyżyk.

- Chyba mnie nie lubi. - odezwał się, po chwili namysłu. 

- Co ty nie powiesz? - spojrzałam na niego i wstałam z kanapy. - Tak w ogóle to co tu robicie? - powiedziałam, kierując się do kuchni. 

- Przyszliśmy cie odwiedzić. 

- Ta, jasne. A tak serio? - spojrzałam na nich z nad drzwi lodówki. 

- Słyszeliśmy, że rozwaliłaś swój motor. Więc opowiedz jak to TY rozwaliłaś swój ukochany motor. - powiedział Ash i usiedli na kanapie, odwróceni w moją stronę. Zamknęłam lodówkę i  wzięłam jabłko z miski. 

- No więc, to było tak - usiadłam naprzeciw nich, na fotelu. - że ktoś majstrował przy moich hamulcach i nie mogłam zahamować, więc zeskoczyłam. -pod sumując, wzięłam gryza owocu. 

- Ktoś zepsuł ci hamulce, a ty jesteś taka spokojna?! - wykrzyknął Luke. 

- Tak, doskonale wiesz, że nie dam sobie wejść na głowę, Hemmings. 


----

Heej! Mam nadzieję, że Wam się podoba! Jeżeli dobijecie liczby na górze to dodam jeszcze jeden dzisiaj lub jutro, zależy w jakim czasie dobijecie :) A tak poza tym, rozdziałów nie będzie przez następne 5 dni, ponieważ wyjeżdżam pod namioty, do usłyszenia ♥ 

xoxo Cara 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top