Rozdział 5

- Hej, zrobiłam śniadanie! - usłyszałam głos Alice, jak tylko zeszłam do salonu. 

- Nie mam czasu, Ali. Jadę spotkać się z Hemmingsem. - przechodząc, zabrałam jabłko z miski i ruszyłam do wyjścia. 

- W sprawie tego mordercy? 

- Tak, więc zamknij cały dom, jak wyjdę. Nie mamy pojęcia kim jest jego ofiara, więc lepiej być ostrożnym. - Skończyłam wiązać moje czarne conversy i wyszłam z domu. Na podjeździe stał już mój motor, więc wskoczyłam na niego, zakładając kask i ruszyłam w stronę centrum. Dzisiaj jechałam nadzwyczaj spokojnie, nawet zatrzymywałam się na czerwonym świetle, to jest dziwne. Minęłam ostatnie światła i byłam już na podwórku blondaska. Zeszłam z motoru, zawieszając kask na kierownicy i skierowałam się do drzwi, które od razu otworzyłam. W salonie było pusto, w kuchni o dziwo też. Weszłam po schodach na górę, a pierwsze co zobaczyłam to Hemmingsa w samych bokserkach. 

- Zgaduję, że jestem za wcześnie? - zapytałam, zadziornym głosem.

- Em-e.. Trochę, już schodzę. To znaczy, najpierw się ubiorę. - Zawstydziłam wielkiego Luke'a, no niesamowite. 

- O, hej Elle. - usłyszałam głos za plecami, więc się obróciłam. Za mną stał Ash i nie uwierzycie, był ubrany. A już myślałam że będzie jak ostatnio. 

- Cześć, Irwin.

- Zdajesz sobie sprawę, że mam imię prawda? 

- Oczywiście, że tak. - puściłam mu oczko i zeszłam po schodach do salonu. Oczywiście, zawitałam na kanapie, która okazała się bardzo wygodna. Po chwili do salonu wparowali Mike i Calum. Od razu po nich dołączył Luke oraz Ash. 

- Hemmings, szybko się ubrałeś. - stwierdziłam i wstałam z kanapy. Niebieskooki tylko pokiwał głową i coś powiedział pod nosem. Natomiast ja usiadłam na wysepce i czekałam aż w końcu zaczną gadać. 

- Więc tak. Mike nadal pracuje nad wszystkimi wskazówkami które Jack zostawił przy tym gościu oraz znalazł parę innych informacji w bazie danych policji. Okazało się, że była jeszcze jedna ofiara, przy której zostawił parę innych wskazówek. Gościu jest naprawdę inteligentny. - odezwał się Luke, po dłuższej ciszy. 

- Więc, masz już jakikolwiek trop? 

- Owszem, wiemy że jego ofiara jest związana z naszym środowiskiem i jest w nim bardzo ważna. - stwierdził Mike. 

- Czyli to może być, każda dziewczyna. Każdy facet który ma gang, ma dziewczynę i ta dziewczyna zawsze odgrywa ważną rolę. Wnioskując, nadal mamy nic. - opadłam zrezygnowana na resztę blatu. 

- Niezupełnie. Wiemy również, że jest najlepsza z nich wszystkich. - Tym razem głos zabrał Calum. 

- Alice jest najlepsza w strzelaniu, dziewczyna Marka jest moją osobistą hackerką a David ten z śródmieści ma dziewczynę modelkę, więc ona też w pewnym sensie jest najlepsza tak? - stwierdziłam po chwili namysłu. 

- Więc mamy trzy dziewczyny, które musimy mieć na oku. - odezwał się Ash. 

- Ja zamawiam Alice! Nie mam zamiaru się nigdzie ruszać. - powiedziałam, podnosząc się z blatu. 

- Ja z Mikem popilnujemy dziewczyny Davida. - odezwał się Cal.

- Więc ja zostanę z dziewczyną Marka. - stwierdził Ash. 

- A co ze mną? 

- Oj, Hemmo. Z tobą zawsze są jakieś problemy. - powiedziałam, kiwając zrezygnowana głową. 

- Luke, pojedziesz z Elle i będziesz ją ubezpieczał. - odezwał się ponownie Irwin. 

- Myślisz, że sama sobie nie poradzę? - popatrzyłam zdenerwowana na loczka. - Ale dobra, niech będzie. Luke, posiedzisz sobie z Ali a ja pójdę sobie na górę na małą drzemkę. - klasnęłam w dłonie. - No plan idealny. Jedziemy. - Nie pozwoliłam mu już nic powiedzieć, bo pociągnęłam go w stronę wyjścia i usiadłam na motorze. Luke kiwnął mi, żebym chwilę poczekała po czym wszedł do garażu. Po chwili wyjechał na swoim czerwonym motorze. 

- To co ścigamy się? - odezwał się, gdy był już przy mnie. 

- Jesteś gotowy na przegraną? - Założyłam kask i ruszyłam z piskiem opon, a Hemmo tuż za mną. 


&&& 

Nie miałam pomysłu na ten rozdział, więc wyszedł trochę krótki, ale obiecuje że następny będzie bardzo dłuuuuugo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top