12 ❄ bitwy większe i mniejsze

  — Uraraka, Todoroki! — ucieszył się na ich widok Kirishima, co właściwie stanowiło całkowite przeciwieństwo od postawy Bakugo, który natychmiast cały się spiął, zgarbił i zmarkotniał, słowem – najeżył jak to tylko on potrafi.

  — Cześć...

  — Macie jedzenie! — ucieszył się Midoriya, natychmiast w podskokach podchodząc bliżej Todorokiego, który nagle się wyprostował i spojrzał na Urarakę jakoś tak dziwnie...

  — No właśnie, przecież miałem coś kupić — przypomniał sobie Kirishima, natychmiast podkreślając swoje słowa dramatyczną piątką w czoło. Nie miał pojęcia, dlaczego, ale od nowo przybyłych biła dziwna i jawna atmosfera... rywalizacji.

  — Oo, Todoroki, pokaż Kirishimie tą promocję, którą nam poleciła sprzedawczyni! Na dwie osoby będzie w sam raz! — podejrzanie ucieszyła się Uraraka, a Todoroki westchnął ciężko, przez co Kirishima poczuł się trochę nieswojo.

  — Nie no, stary, nie musisz...

  — Pójdę — uciął krótko chłopak, a Kirishima niepewnie kiwnął głową, gdy podchodzili do kasy, przezornie trzymając się kilka kroków za nim.

  — Mam pytanie — powiedział nagle Todoroki, stając tak gwałtownie, że chłopak prawie na niego wpadł, teraz w lekkim szoku próbując odzyskać równowagę. Stali niemal przy kasie, na tyle blisko, żeby móc udawać, że faktycznie coś zamawiają, a równocześnie na tyle daleko, żeby pracownice w identycznych białych koszulkach i czarnych spódniczkach nie zechciały do nich podejść.— Jak poderwałeś Bakugo?

  Kirishima bardzo ucieszył się, że jednak nie zamówili czegoś przed tą rozmową, bo już po pierwszym pytaniu na podłodze kina pojawiłyby się lepkie plamy po rozlanej (lub w szoku wyplutej) Coli.

  — C-co? — wydukał chłopak w końcu, mając nadzieję, że nie wygląda na aż tak wytrąconego z równowagi jak się czuł.

  — No... jak poderwałeś Bakugo. O to pytam — uzupełnił Todoroki i mało brakowało, a Kirishima, choć tym razem przygotowany, ponownie zachłysnąłby się powietrzem.

  — Nijak, my...

  — Bo Midoriya mi powiedział o tym, że jesteście razem. Więc musiałeś go poderwać. Ja chyba nie jestem w tym najlepszy, więc proszę cię o pomoc — przerwał mu szybko bardzo spokojny i poważny Todoroki, co jeszcze bardziej wytrącało biednego Kirishimę z równowagi.

  — A skąd wiesz, że to ja poderwałem?  — zapytał w końcu chłopak, łudząc się, że dzięki temu pytaniu przejmie inicjatywę i przeprowadzi tę dziwną rozmowę na własnych warunkach.

  — Bakugo jest w tym tak samo beznadziejny jak ja, jak sądzę.

  Być może sądzisz dobrze, pomyślał Kirishima, ale nie rozwodził się nad tym dłużej.

  — Hm... przykro mi, stary, ale nie pomogę ci. Ja i Bakugo... my tylko udajemy parę — wyznał, a gdy na twarzy Todorokiego zobaczył zdziwienie wyrażone zaledwie lekkim uniesieniem brwi, natychmiast wziął się za skróconą historię jego pobytu u Bakugo. W międzyczasie zdążyli nawet faktycznie kupić coś do jedzenia i picia.

  — Więc... nie lubisz go w ten sposób? — zapytał Todoroki, nieco unosząc brew, a Kirishima zmarszczył brwi, gdy zobaczył na jego twarzy niedowierzanie. Dlaczego wydawało mu się to tak dziwne, zresztą Midoriyi też? Co oni wszyscy mieli w głowach do tej pory?

  — Oczywiście, że nie! Jesteśmy tylko przyjaciółmi, niczym więcej! — No, teoretycznie randkującymi ze sobą przyjaciółmi, ale przecież to tylko na pokaz.

  — Dziwne — stwierdził Todoroki i odszedł, nim zdziwiony i nieco oburzony Kirishima zdążył zapytać, co ma na myśli.

  Atmosfera między pozostałą trójką pozostawała wiele do życzenia, czego chłopak dowiedział się, gdy w końcu dogonił swojego niedoszłego rozmówcę i stanął obok nich. Uraraka nie mówiła nic, tylko co jakiś czas otwierając usta w niemej próbie rozpoczęcia jakiegoś tematu, co ewidentnie jej nie wychodziło. Midoriya i Bakugo natomiast wbijali spojrzenia w podłogę, obaj mając całkiem inne wyrazy twarzy – jeden przedstawiający mocne poirytowanie, drugi jeszcze mocniejsze podenerwowanie. Niezręczność była wręcz namacalna i Kirishima postanowił, że musi jak najszybciej przerwać ciszę. Specjalnie więc głośno obwieścił, że wrócili i że mają ze sobą jedzenie, co jednak nijak nikogo nie ruszyło.

  — Kirishima, Bakugo, a wy przyszliście tu na randkę, tak? Może już nie będziemy wam przeszkadzać... — zaczęła Uraraka, a nim Kirishima zdążył jej przerwać i znowu objaśniać sytuację od nowa, dodała: — Albo nie, chwilka, przecież to jak podwójna randka! Plus Todoroki. — Gdy to mówiła, nagle zrobiła się bardzo czerwona na twarzy, podobnie zresztą Midoriya, który wytrzeszczył oczy, podczas gdy Todoroki tylko je zmrużył.

  — Nie. Podwójna randka plus Uraraka — zaprotestował natychmiast, a Kirishima zmarszczył brwi. Przecież mówił mu...!

  — J-jaka randka?! — zapiał głosem o oktawę wyższym Midoriya w momencie, gdy Bakugo wywrzeszczał to samo tak głośno, że większość ludzi w pomieszczeniu (włączając w to pracowników) spojrzała na niego z oburzeniem. Kirishima przełknął ślinę. Dążenie do celu Todorokiego i Uraraki było bardzo męskie, jasne, ale jeśli miałoby tak dalej pójść...

  — Żadnej randki nie będzie! — zaprotestował więc, sycząc Todorokiemu na ucho, że na ten krok jeszcze za wcześnie. — Ja i Bakugo nie jesteśmy razem, Uraraka.

  — Zerwaliście?! — przeraziła się dziewczyna, co Kirishima skwitował krzywym uśmiechem, a Bakugo prychnięciem.

  — Udajemy, pucołowata, bo ten debil, kurwa, ma pieprzoną sklerozę! — krzyknął, trzepiąc przyjaciela w głowę, co ten skomentował cichym syknięciem.

  — Dzięki, stary...

  Kirishima ukradkiem zerknął na Urarakę. Chyba nie była zadowolona z obrotu spraw, patrzyła na Midoriyę z żalem. Sam chłopak z kolei nieco zróżowiał, co i tak było postępem, jeśli spojrzeć na to, jakim burakiem był jeszcze przed chwilą. Nerwowo bawił się swoimi palcami, na które niezbyt dyskretnie patrzył Todoroki, równocześnie unosząc brwi, na widok czego Kirishimie skojarzył się komiksowy dymek ze znakiem zapytania.

  Chyba nawet Kaminari by się domyślił, o co... o kogo uwagę rywalizowali.

  — Może już wybierzmy jakiś film... — zaproponował Kirishima w końcu, mając nadzieję, że seans odwróci uwagę feralnej dwójki od najwyraźniej prowadzonego między nimi małego konkursu spraw sercowych. Nie mógł się bardziej mylić.

  Jak produkcja sama w sobie podobno była bardzo dobra, tak Kirishima po oglądnięciu nie potrafiłby tego stwierdzić. Film akcji połączony z komedią romantyczną... Czemu to tak bardzo przypominało jego życie, gdy na siedzeniach rząd pod nim Todoroki i Uraraka wzrokiem drapieżnika lustrowali wspólny duży popcorn, żeby odpowiednio ocenić moment, w którym Midoriya włoży rękę do kubełka, by samemu wtedy zrobić to samo? Co się im stało, wstąpił w nich duch świąteczny? A może raczej demon?

  Swoją drogą sam Bakugo, którego nieraz spokojnie można by nazwać szatanem w ludzkiej skórze, był podejrzanie cicho i jakoś dziwnie się spinał na każdej scenie z pocałunkami głównych bohaterów (zresztą podobnie jak trójka na dole)... tylko dlaczego? Czyżby do tego stopnia nienawidził wątków romantycznych, że denerwował na każde ich wspomnienie? Kirishima nie chciał się nad tym rozwodzić, ale i tak rozważania na ten temat zajęły mu jakieś pół filmu, a może i dłużej. Słowem – porażka.

  A gdy światła znów się zaświeciły, musiał wziąć kilka głębokich oddechów, żeby się uspokoić. W sali było zdecydowanie zbyt gorąco, zważywszy na to, że jego policzki płonęły żywym ogniem. Ucieszył się jedynie, że po wyjściu z dusznego pomieszczenia okazało się, że w ich grupce nie jest jedynym, któremu tak to przeszkadzało.

  — Jak wam się podobało? — rzuciła Uraraka, gdy zmierzali w stronę toalet. — Ta scena z walką na pięści była cudowna!

  — Mi chyba najbardziej podobało się zakończenie — stwierdził Midoriya, a Todoroki przytaknął mu natychmiast. Kirishima westchnął cicho, a gdy Deku wszedł do łazienki, odciągnął chłopaka na bok.

  — Nie możesz cały czas mu potakiwać — zaznaczył od razu, a ten westchnął ciężko. — Z tego w ogóle nie wywiązuje się rozmowa.

  — Więc o czym mam z nim rozmawiać?

  — Nie wiem, ale na pewno nie o pogodzie — zażartował Kirishima, ale zaraz odchrząknął, gdy zobaczył, że Todoroki nadal ma nieszczęśliwą minę.

  — Jak ty to robisz?

  — Co?

  — No... rozmawiasz. Na przykład Bakugo komplementujesz co krok i...

  — Todoroki, cholera, mówiłem ci, my...

  — Wiem — wszedł Kirishimie w pół zdania Todoroki, nerwowo zerkając na drzwi od łazienki. — Po prostu chciałbym cię rozgryźć. Tak ci to łatwo przychodzi.

  Zapadła cisza. Kirishima pomyślał, że właśnie w takich momentach wcale nie przychodzi mu to łatwo, a wręcz przeciwnie, ale nie powiedział nic. Miał już tylko nadzieję, że Midoriya wyjdzie szybko z łazienki i...

  — Bakugo, co lubi Midoriya? — I wszystko szlag trafił, bo pierwszy wyszedł właśnie Bakugo, który teraz patrzył na Todorokiego z mieszaniną podejrzliwości i niechęci.

  — Ha?

  — No, znacie się tak długo... Co on lubi? — Kirishima nawet nie musiał patrzeć na przyjaciela, żeby wiedzieć, jaką ten ma minę.

  — Bakugo, czeka... — zaczął, ale oczywiście mu przerwano, gdy chłopak gwałtownie złapał go za ramię i odciągnął na bok, żeby stanąć z Todorokim twarzą w twarz.

  — SKĄD KURWA MAM WIEDZIEĆ, CO DEKU LUBI?! GÓWNO MNIE TO OBCHODZI, NA PEWNO JEST BEZNADZIEJNE! JAK JESTEŚ TAKI KURWA HOP DO PRZODU TO SAM SIĘ O TO ZAPYTAJ, DURNIU!

  — To... dobry pomysł. — Todoroki skinął głową z powagą, jakby przed chwilą wcale na niego nie nawrzeszczano. — Dzięki, Bakugo. Zapytam.

  — NIE O TO MI CHODZIŁO, TY ZASRANY...!

  — Stop, stop, stop! — przerwał Kirishima i złapał Bakugo za ramiona, obracając go twarzą do siebie, żeby jak najszybciej załagodzić sytuację. Szczęknął zamek pobliskich drzwi i było już wiadome, że zaraz pojawi się albo Midoriya, albo Uraraka, albo nawet oboje, a Bakugo przecież najwyraźniej miał ich po dziurki w nosie nawet bardziej niż zazwyczaj i ich widok mógł tylko wszystko pogorszyć. — Hej. Chodźmy coś zjeść.

  — Jesteś głupi, tylko o tym potrafisz gadać? — prychnął wściekle Bakugo, ale już nie krzyczał, świdrującym wzrokiem uważnie lustrując twarz Kirishimy.

  — Chyba jedno i drugie. — Chłopak uśmiechnął się szeroko, po chwili łapiąc Bakugo za nadgarstek i odciągając przyjaciela od pozostałej trójki. Pewnie jeszcze mieli do nich dołączyć, ale nie w tym momencie.

  W końcu, jakby nie patrzeć, Kirishima i Bakugo mieli być na ,,randce".

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top