Zapowiedź rozdziału 4.

https://youtu.be/Ay_xVks2EwE

Szłam przed siebie, tłumy kibiców skandujących na trybunach, tysiące biało-czerwonych szalików i setki flag. Spoglądałam na fotografów stojących wokół mnie, profesjonaliści. Kierowałam się za Ewą do naszego boxu, przygotowane w aparaty szukałyśmy idealnego miejsca. Atmosfera była dość napięta, traktowana bez żadnych ustępstw byłam na jej każde zawołanie. Andreas, skok - zdjęcie. Dawid, skok - zdjęcie. Janek, skok - zdjęcie. Po kolei asystowałam i włączałam migawkę, coraz prędzej zbliżaliśmy się do czołowej dziesiątki. Maciek, Andrzej w końcu Kamil. Szedł w naszą stronę machając mi na powitanie, Ewa robiła akurat zdjęcia więc wdaliśmy się w krótką rozmowę. Pogratulowałam mu fantastycznego skoku, był szczęśliwy, tak jak kiedyś, uśmiechnął się i życzył mi dobrej zabawy, podziękowałam. Poczułam mocne pociągnięcie do tyłu, szłam za blond dziewczyną która ciągnęła mnie do boksu. Potykając się o własne nogi, nie wiedząc co się właśnie dzieje. Weszłyśmy do ciepłego pomieszczenia, ujrzałam jej twarz. Pełną bólu i nienawiści, patrzyła na mnie świdrując wzrokiem, zrobiła krok w moją stronę. Popchnęła na ścianę i wysyczała trzy słowa:

'' Nie dotykaj go''

 Osłupiałam, poczułam mocny ból w głowie i opadłam o ścianę. Cisza, po chwili krzyk, wszystko jak za mgłą, czyjaś pomoc, ktoś coś mówił, rozpoznałam powoli twarze, najpierw Kornela, pomocnika technicznego, potem Karoliny która wbiegła na siłę bijąc się z ochroną, mojej siostry Dominiki, aż w końcu stał nade mną Maciek. Usłyszałam czyjeś kroki, mój słuch był nadzwyczaj wrażliwy, ktoś mocno walił butami o podłogę, jakby biegł. Poczułam się lekka, ktoś mnie podniósł. Patrzyłam na mijające mnie obiekty, i coraz bardziej zatracałam się w słabości. Otworzyłam szeroko oczy aby chociaż zobaczyć kto właśnie mnie niesie, Kamil z przerażeniem spoglądał przed siebie, chwile potem jego wzrok wylądował na mnie, a ja poczułam ogarniającą mnie ciemność. Dźwięk karetki, pustka.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top